89. Zapowiedź zdrady (Mk 14,17-21)
Z nastaniem wieczoru przyszedł tam razem z Dwunastoma. A gdy zajęli miejsca i jedli, Jezus rzekł: «Zaprawdę, powiadam wam: jeden z was Mnie zdradzi, ten, który je ze Mną». Zaczęli się smucić i pytać jeden po drugim: «Czyżbym ja?» On im rzekł: «Jeden z Dwunastu, ten, który ze Mną rękę zanurza w misie. Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane, lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził».
Komentarz: „Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane, lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany”. Słowa te odnoszą się do konkretnej sytuacji – zdrady Judasza. Bo chociaż Bóg zaplanował wydanie na śmierć swego Syna za losy świata, to jednak ten, który się do tego przyczynił, musiał ponieść konsekwencje swego czynu.
Dzisiaj zwrócimy uwagę na fakt, z którego często nie zdajemy sobie sprawy. A mianowicie odpowiedzialność za własne postawy, myśli, słowa – za swoje życie. Nie żyjemy w próżni. Nasze losy splecione są bardzo z historią innych. To co dzieje się z nami, ma duży wpływ na otaczających nas ludzi. Dobro, które czynimy, procentuje w duszach. Niestety, zło również. Swoim zachowaniem przyczyniamy się więc do rozwoju albo dobra, albo zła. Gdybyśmy mogli zobaczyć skutki złego czynu w sercu swoim i tych, których on dotknął, na pewno przerazilibyśmy się, widząc, że dokonaliśmy zniszczenia nie tylko we własnej duszy, ale i w innych. Bądźmy tego świadomi – nasze postępowanie wpływa na reakcje otoczenia!
Potrzeba naprawdę wielkiej, prawdziwej miłości, by obronić się przed rozprzestrzeniającym się dzisiaj w tak zawrotnym tempie złem. Niestety, mało jest dusz, które to potrafią. Toteż zachowania większości ludzi, niosą na sobie niejako przejęte od innych znamiona zła. Ulegając szatanowi, sami również grzeszą w mowie, uczynkach, myślach, złych emocjach. Odpowiedzialność spada zawsze na tych, którzy dopuszczają się zła, ale udział w niej mają również ci, co przyczyniają się do tego. Zauważmy, jak często – chociażby w rodzinie – krytykuje się czyjeś nieodpowiednie zachowania. Nie bierzemy pod uwagę tego, że miało ono swoje przyczyny. Jest skutkiem wypadkowych związanych ze środowiskiem, z predyspozycjami psychologicznymi, organicznymi, z poziomem rozwoju duchowego. Być może my sami wywołaliśmy takie postępowanie. I chociaż człowiek grzesząc, dokonuje wolnego wyboru zła, nigdy ci, co przyczyniają się do tego w jakikolwiek sposób, nie mogą spać spokojnie, bo również za to odpowiedzą.
Zarażając kogoś złem sprawiamy, że on oddala się od Boga. I chociaż dopiero grzech śmiertelny zabija życie Boże w duszy, to jednak już ten powszedni dokonuje spustoszeń. A Jezus mówi: „Biada temu, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany”. Wiedzmy, że w momencie popełniania zła, w duszy zapada wyrok i Bóg skazywany jest na śmierć, a potem krzyżowany przez wszystkich, którzy mają współudział w tym grzechu. Pomyśl, jak wielka odpowiedzialność spoczywa na tobie – za to co robisz, czym żyjesz, co myślisz. Pamiętaj o tym i staraj się zawsze, w każdej sytuacji postępować dobrze. Analizuj swoje zachowanie, słowa, myśli, uczucia i pragnienia – czy aby nie wydają wyroku na Jezusa w duszy twojej lub twych bliskich. Bo słowa: „Biada temu, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany” mogą być skierowane i do ciebie.
Przynależność do wspólnoty nie gwarantuje nam jeszcze świętości. Wspólnota pomaga duszy do niej dążyć. Tu poznajemy swoje słabości i możemy pracować nad nimi, stając w prawdzie przed sobą, ludźmi, a przede wszystkim przed Bogiem. Mamy możliwość kroczyć drogą rozwoju duszy z pomocą kierownika duchowego. Otrzymaliśmy błogosławieństwo Kościoła, zatem i Bóg nam błogosławi. Wspólnota jest Jego darem, dzięki któremu dusze pod pewnym kloszem, mogą podążać do nieba. Ale pierwszym i podstawowym warunkiem jest posłuszeństwo przełożonym. Choćby ich decyzje nie zawsze zgadzały się z naszymi pragnieniami i wyobrażeniami, to pokorne poddanie się, jest przyjęciem woli samego Boga. Wtedy Pan błogosławi. Budowana jest jedność wspólnoty i zachowywana jej tożsamość duchowa, nad którą czuwa przełożony – kierownik duchowy. Wszelka samowola burzy tę jedność i staje się furtką dla szatana. A ci, którzy ją otwierają, pierwsi zostają narażeni na jego ataki. Ale szkodę ponosi cała wspólnota. Obroną dla niej jest miłość Boża. To czy wspólnota przetrwa te ataki i wyjdzie z nich zwycięsko – nienaruszona, a wręcz umocniona – jest niejako sprawdzianem, na ile tą miłością żyjemy. Patrzmy uważnie, czy aby nie stajemy się przyczyną otwarcia tej furtki dla zła pośród nas. Stawajmy w prawdzie przed sobą, ludźmi i Bogiem. Zwracajmy uwagę na swoją postawę. Jeśli wewnętrzne odczucie podpowie nam, że jesteśmy bardzo pewni siebie, nie dopuszczamy myśli, iż mogliśmy przyczynić się do osłabienia jedności i świętości wspólnoty – to znak, że należy się bardzo głęboko nad sobą zastanowić. Bowiem nikt nie jest z nas świętym. Każda dusza jest niezmiernie słabą. A jej słabości w jakiś sposób znajdują swój wyraz również we wspólnocie. Mogą być nawet nie zauważane, ale skutki, konsekwencje odczuwają wszyscy. Dlatego niech nikt nie mówi, że jest bez winy. Należy ze skruchą przyznawać, iż jest się słabym; że stale się upada i mimo pragnienia, by iść wyznaczoną przez kierownika duchowego drogą, nie zawsze pozostaje się wiernym jego zaleceniom. Trzeba stale analizować swoje postępowanie i zawsze z rezerwą podchodzić do siebie samego. Nie ufać sobie, bo jest się duszą naprawdę najmniejszą z najmniejszych i nawet niechcący mogło się w swoim sercu wydać wyrok na Jezusa. Taka postawa daje większą pewność, że kroczy się drogą wspólnoty. Pycha zaś i jakiekolwiek nieposłuszeństwo działają przeciwko niej. Ci, którzy je przejawiają, biorą na siebie ogromną odpowiedzialność za zamęt, jaki wprowadzają wśród pokrewnych dusz. Jeśli nadal tak będą postępować – co skutkować może zachwianiem się wspólnoty – niech wiedzą, że Bóg upomni się o swoją własność.
„Biada temu, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany” w innych maleńkich duszach. Bo Bóg upodobał je sobie szczególnie. Czy to więc kapłan, czy osoba świecka – każdy odpowie przed Bogiem za uczynienie wyłomu w murze wspólnoty, narażenie jej na zburzenie cennej jedności i wydanie dusz maleńkich na działanie szatana. Jaka by to nie była wspólnota, jeśli Bóg ją powołał i jej błogosławi, do Niego należy. Ty więc, człowiecze, ugnij karku i posłuchaj słowa Bożego, by tylko ono tobą kierowało, nie twoja pycha, małostkowość, próżność i chęć postawienia na swoim.
Dzisiejsze rozważania są dla nas niezmiernie istotne, choć mogą być trudne do przyjęcia. Wezwijmy zatem Ducha Świętego, byśmy mogli w pełnej otwartości na Niego przyjąć wszelkie pouczenia i pokornie wsłuchiwać się w głos Boży w naszych duszach.
Niech Bóg błogosławi nas na czas tych rozważań.