91. Podatek na świątynię (Mt 17,24-27)
Gdy przyszli do Kafarnaum, przystąpili do Piotra poborcy dwudrachmy z zapytaniem: «Wasz Nauczyciel nie płaci dwudrachmy?» Odpowiedział: «Owszem». Gdy wszedł do domu, Jezus uprzedził go, mówiąc: «Szymonie, jak ci się zdaje? Od kogo królowie ziemscy pobierają daniny lub podatki? Od synów swoich czy od obcych?» Gdy powiedział: «Od obcych», Jezus mu rzekł: «A zatem synowie są wolni. żebyśmy jednak nie dali im powodu do zgorszenia, idź nad jezioro i zarzuć wędkę! Weź pierwszą rybę, którą wyciągniesz, i otwórz jej pyszczek: znajdziesz statera. Weź go i daj im za Mnie i za siebie!»
Komentarz: Jezus jest Synem Boga. Domem Boga zaś jest świątynia. Wszystko, co wiąże się z jej utrzymaniem, powinno być staraniem każdego wiernego. Dzisiaj Jezus daje nam ważną naukę, pokazując znaczenie dbałości o dom Boży. Prześledźmy słowa Ewangelii.
Jezus, znając przyszłość, wiedząc, co wydarzy się za godzinę, dzień, czy miesiąc, wykorzystywał każdą chwilę, każde zdarzenie, czasami wręcz sam je prowokował, by posługując się konkretnymi sytuacjami, nauczać i przybliżać serca ludzkie do Boga. Dzisiaj zwraca naszą uwagę na świątynię. Gdy zapytał Piotra: „Szymonie, jak ci się zdaje: Od kogo królowie ziemscy pobierają daniny lub podatki? Od synów swoich czy od obcych?” Piotr nieco zaskoczony takim pytaniem, odparł: „Od obcych”. Jezus wtedy powiedział mu: „A zatem synowie są wolni. Żebyśmy jednak nie dali im powodu do zgorszenia, idź nad jezioro i zarzuć wędkę! Weź pierwszą rybę, którą wyciągniesz i otwórz jej pyszczek: znajdziesz statera. Weź go i daj im za Mnie i za siebie!”
I Piotr zrobił tak, jak polecił Jezus. Wprawdzie zdążył się już trochę przyzwyczaić do Jego cudów i znaków, jednak za każdym razem wywoływało jego zdziwienie to, czego dokonywał Mistrz wśród ludzi. Teraz szedł nad jezioro z zaciekawieniem, czy rzeczywiście uda mu się złowić rybę z pieniądzem w pyszczku. W dodatku ma to być konkretny pieniądz – stater, a więc odpowiednik 4 drachm, dokładnie tyle, ile ma zapłacić za siebie i Jezusa poborcom na potrzeby świątyni. Tak jak zawsze słowa Nauczyciela sprawdziły się. Piotr złowił rybę, znalazł w jej pyszczku statera i zapłacił daninę. Niedługo potem poborcy dwudrachmy pytali, czy ich Nauczyciel płaci daninę na świątynię. Jezus wszystko wie, wszystko przewiduje, na wszystko ma odpowiedź, na każdą sytuację jest przygotowany.
Wróćmy jednak do istoty naszych dzisiejszych rozważań. Świątynia, jak powiedzieliśmy, jest domem Boga. Jezus – jako Syn Boży – nie musiał płacić podatku na rzecz swojej własności. Jednak czyni to. Dlaczego? Wyjaśnia: „Żebyśmy (…) nie dawali im powodu do zgorszenia…” Robi to ze względu na Żydów – na ich małość i słabości. Ale czyni to również dla nas. Podkreśla w tym, niby drobnym, geście, iż ważne jest, by każdy poczuwał się do odpowiedzialności za świątynię – dom Boży. Dzisiaj nie płacimy bezpośrednio podatków na nasze kościoły. Składamy tylko dobrowolne ofiary. Tyle, ile kto może, na ile go stać, ile ma życzenie ofiarować. Nie zastanawiamy się przy tym nad wagą tej ofiary. A jest ona rzeczywiście duża.
Patrząc na kościół, widzimy budynek świątyni, domyślamy się części potrzeb na jego utrzymanie. Znamy kapłanów posługujących w naszej parafii, słyszymy o różnych stowarzyszeniach, organizacjach, kołach parafialnych, akcjach charytatywnych. Czasem, gdy jakaś inicjatywa jest szczególnie nagłośniona, dajemy nieco więcej niż zwykle na tacę. Nasze podejście do sprawy ofiary na świątynię jest czysto zewnętrzne. Dominuje strona materialna, bo jest faktycznie najbardziej widoczna. Spójrzmy jednak również od strony duchowej. Postarajmy się sobie uświadomić, że ten budynek kościelny, do którego uczęszczamy często wiele lat, jest prawdziwie domem Bożym. A w nim znajduje się miejsce najświętsze ze świętych – Tabernakulum, gdzie przebywa żywy Bóg. Jest tam również drugie święte miejsce – ołtarz, na którym codziennie dokonywana jest bezkrwawa ofiara, niosąca nam zbawienie. Codziennie w kościołach na całym świecie dokonuje się sprawa cudowna i niepojęta: Bóg schodzi pomiędzy swój lud! Naraża siebie na zbezczeszczenie, obrazę, byś ty mógł doświadczać łaski przebaczenia, obmycia, oczyszczenia. Codziennie cud przeistoczenia niejako opasuje ziemię, tworząc tarczę obronną przed złem, totalnym zniszczeniem, przed zagładą, którą sami sobie gotują ludzie. Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że o każdej porze na całej kuli ziemskiej odprawiane są Msze św.? Bóg uobecnia się w cudowny sposób w chlebie i winie, rozlewa swoją świętość na ziemię i w ten sposób ją odradza! Co godzinę! Co chwilę! Ten niepojęty Boski zamysł ratowania ziemi i ludzkości dokonuje się właśnie poprzez Eucharystię! Bóg dał ludziom przebaczenie i możliwość zbawienia już na krzyżu. Jednak przez swoją ciągłą obecność w Eucharystii, nieustanne uobecnianie się w cudzie przeistoczenia, On stale ratuje świat przed zagładą. Bowiem grzechy ludzkości – zepsucie, materializm, ateizm, liberalizm, odejście od przykazań, zgoda na zabijanie ludzi słabych, którzy nie mogą się sami obronić – są tak wielkie, że już dawno pogrążyłyby ludzkość w piekle i dokonałyby zniszczenia ziemi.
Bóg ratuje świat codziennie przez Eucharystię! Dokonuje tego również w twoim kościele. Święty, Najświętszy, schodzi do twojej świątyni, do znajdującego się w niej Tabernakulum, na ołtarz – na nim Jezus Chrystus składa siebie jako ofiarę przebłagalną za twoje grzechy, by dać ci kolejny dzień życia, szansę na nawrócenie, okazję do poznania prawdy, zachwycenia się i odpowiedzenia na nią. Bóg każdego dnia w twoim kościele mówi o swojej niepojętej miłości do ciebie – miłości szaleńczej, nie mającej granic, ofiarnej, aż po krzyż. W twoim kościele co dzień dokonuje się coś niepojętego, wielkiego, niewyobrażalnego!
To właśnie z tego powodu powinieneś czuć się zobowiązany do dbania o tę świątynię. Miłość Boga, która każe Mu opuszczać pałac nieba i schodzić w te nędzne, ludzkie niewygody jest powodem, dla którego powinieneś i ty z miłością myśleć o Jego domu. Miłość powinna dyktować ci pragnienie dawania ofiary i określać jej wysokość. Skoro Bóg rezygnuje ze wszystkiego dla ciebie, uczyń choć odrobinę milszym Jego pobyt na ziemi. Pokochaj Jego dom. Obejmij troską swój kościół parafialny, tę świątynię, do której najczęściej chodzisz się modlić. Nie rozprawiaj o kapłanach, o tym, co ci się podoba w gospodarowaniu kościołem, a co nie. Ty kochaj ten dom Boży. I czyń wszystko z miłości. Wtedy twoja ofiara będzie największą, najmilszą Bogu, bo dana będzie od serca. Ona nie musi być wysoka. Bóg oczekuje uczucia, a nie zimnych pałaców. Sercem można ogrzać każde wnętrze. Pieniądzem miłości prawdziwej się nie wykrzesze. Miłość otwiera serca, oczy, wskazuje prawdziwe potrzeby. Ona pokaże, co tak naprawdę wymaga troski, opieki, doglądania. Kierowani miłością, będziemy wiedzieli, jak zadbać o nasz kościół. Wiedzmy też, że i kapłani, którzy doznają miłości swych parafian i czują się przez nich wspierani, lepiej dbają o dom Boży. Mają przecież przy sobie otwarte serca, życzliwość i pomoc.
I znowu wracamy do tego, co jest najistotniejsze w życiu – do miłości. Jeśli ona kieruje nami, wszystko będzie na swoim miejscu. Zatem niech zstąpi na nas Duch miłości Bożej, niech nas wypełni i pokieruje wszelkimi naszymi poczynaniami. Teraz zaś niech poprowadzi nasze rozważania.