93. Pojmanie Jezusa (Mk 14,43-52)
I zaraz, gdy On jeszcze mówił, zjawił się Judasz, jeden z Dwunastu, a z nim zgraja z mieczami i kijami wysłana przez arcykapłanów, uczonych w Piśmie i starszych. A zdrajca dał im taki znak: «Ten, którego pocałuję, to On; chwyćcie Go i prowadźcie ostrożnie!» Skoro tylko przyszedł, przystąpił do Jezusa i rzekł: «Rabbi!» i pocałował Go. Tamci zaś rzucili się na Niego, i pochwycili Go. A jeden z tych, którzy tam stali, dobył miecza, uderzył sługę najwyższego kapłana i odciął mu ucho. A Jezus zwrócił się i rzekł do nich: «Wyszliście z mieczami i kijami, jak na zbójcę, żeby Mnie pochwycić. Codziennie nauczałem u was w świątyni, a nie pojmaliście Mnie. Ale Pisma muszą się wypełnić». Wtedy opuścili Go wszyscy i uciekli. A pewien młodzieniec szedł za Nim, odziany prześcieradłem na gołym ciele. Chcieli go chwycić, lecz on zostawił prześcieradło i nago uciekł od nich.
Komentarz: Rozważając te wydarzenia nadal ukazywać będziemy ich teraźniejszość, czyniąc analogię do czasów współczesnych i najbliższej przyszłości.
W Ogrójcu pojawił się Judasz, „a z nim zgraja z mieczami i kijami wysłana przez arcykapłanów, uczonych w Piśmie i starszych. (…) Skoro tylko przyszedł, przystąpił do Jezusa i rzekł: Rabbi! I pocałował Go”. Zauważmy, na zdradę wybrał noc. Czuł się pewniej pod jej osłoną. Tak naprawdę bardzo bał się tego, co miał zrobić. Obawiał się apostołów i tych, którzy kochali Jezusa, usługiwali Mu, pomagali. Nie chciał wystąpić jawnie jako zdrajca. Zamierzał ukryć swoją twarz. Brał pod uwagę wszelką ewentualność – również tę, że Jezus wymknie się i ucieknie. W takim przypadku zamyślał – jak gdyby nigdy nic – ponownie przyłączyć się do Niego. Szczególnie wtedy, gdyby okazało się, że jednak Jezus zdecyduje się na obranie Go Królem Izraela. W tym momencie wydawało się to mało prawdopodobne, ale jeśli zaszłyby jakieś nadzwyczajne, niespodziewane wydarzenia i zmieniły nieco bieg rzeczy – a przecież Jezus mógł to sprawić – to on, Judasz, chciał być jak najbliżej władzy. Toteż dokonanie zdrady w ukryciu było, według niego, jak najbardziej pożądane. Chciał schować się za plecami tejże zgrai, którą posłali z nim arcykapłani. To akurat nie bardzo mu się udało, gdyż pilnowano go, by przypadkiem nie uciekł. Próbował nieco się odsunąć, aby stworzyć pozory, że przychodzi sam i w dobrych zamiarach. Jednak arcykapłani przykazali żołnierzom strzec Judasza, a ci dokładnie wypełniali to polecenie. Otoczyli zdrajcę, nie odstępowali go na krok. Choć bardzo chciał, nie mógł pozbyć się tej obstawy. Zjawił się przed Jezusem w chwili najgłośniejszych zatargów z żołnierzami, gdy przytrzymując go, krzyczeli głośno i ostrzegali, by się nie chował.
Noc. Ciemności to warunki, które sprawiają, że ludzkie serca stają się niespokojne, tracą poczucie bezpieczeństwa. O wiele pewniej czują się w dzień, kiedy wszystko jest widoczne, jawne, zrozumiałe. Wiedzmy, że pośród mroków najlepiej czuje się szatan. On przecież jest księciem ciemności. Wtedy może działać niezbyt jawnie. Wszędzie tam gdzie zaczyna się coś niejasnego, niezrozumiałego, gdy sprawa nie jest oczywista, trudno ją naświetlić i dojść prawdy, tam prawdopodobnie już wmieszał się szatan. Nie dajmy się zwieść. Wiedzmy również, że przyjdą czasy – one już są – gdy nasze umysły będą niejako uśpione i trudno będzie dojrzeć zakamuflowane działanie szatana. Jego inteligencja i spryt są tak wielkie, że zgrabną mową omami nas zupełnie. Zawsze więc, kiedy odczuwamy jakiś niepokój, chociaż wszystko wydaje się logicznie uzasadnione; gdy czujemy, że coś jest nie w porządku, choć nie potrafimy powiedzieć gdzie – bądźmy bardzo ostrożni. Bowiem w obecnych czasach zły duch posłuży się nauką, ludzkim umysłem i inteligencją. Jeśli ktoś nie będzie mocny w wierze, miłości i ufności, może ulec i dać się złapać. Dlatego pamiętajmy – nie ten ma być dla nas wyrocznią, kto więcej wie lub wyżej stoi w ziemskiej hierarchii. Iść mamy za tym, kto bardziej kocha, mocniej wierzy i ufa; prawdziwie żyje Ewangelią i zjednoczył się z Bogiem do tego stopnia, że Jezus, Krzyż i on – to jedno. Nadchodzą czasy, kiedy nie będą już przewodzić i manipulować innymi ci, którzy mają władzę, siłę, pieniądze i wiedzę. Przewodnikiem stanie się Duch Święty. Poprowadzi nas poprzez tych, którzy będą mocno z Nim zjednoczeni, ich mądrość więc płynąć będzie od Niego.
Zanim jednak to się stanie, musi przyjść szatan, by złożyć pocałunek zdrady na twarzy Kościoła. Rozpierzchną się apostołowie. Pozostaną tylko nieliczni – ci, którzy umacniali się już wcześniej, poznawali bliżej Jezusa i stali się świadkami Jego objawienia. Oni trwać będą przy Krzyżu, przy ciele Ukrzyżowanego. Pośród nich też znajdą się zapierający się początkowo swego Pana Piotrowie, którzy jednak potem boleć będą bardzo nad własną słabością, nad raną zadaną skazanemu Jezusowi i zdradą Kościoła przez liczne rzesze wierzących. Znajdą się i Janowie, którzy w pierwszej chwili uciekną, ale później wiernie i do końca towarzyszyć będą Bogu. Jedynie Jezus pozostanie niezmienny, Ten sam – wierny, miłujący aż do ofiary, przebaczający, miłosierny. Jezus – Zbawiciel. W Niego niech będą wpatrzone nasze oczy. Z Niego czerpmy siłę i moc; wiarę i ufność. Tylko serca zjednoczone z Bogiem ostoją się; jedynie wiara posunięta do szaleństwa jest w stanie przetrwać ten czas próby. Tylko miłość jest ochroną przed mocą szatana. Wszędzie gdzie jej zabraknie, on się wedrze. Posuwać się będzie do wszelkich chwytów, by tylko zdobyć dusze i zniszczyć Kościół.
Rozpocznijmy przygotowania. Wpatrujmy się w Boga i żyjmy miłością! Nie odchodźmy na krok od Jezusa. To przecież On przyjmuje na siebie cały ciężar świata! On godzi się na mękę, daje się ukrzyżować! On pokonuje szatana! Nie my. Naszym zadaniem jest być przy cierpiącym Zbawicielu. Ta obecność przy Jego krzyżu zaowocuje wzrostem wiary, miłości i ufności. Da nam siły do przejścia tych nadchodzących trudnych dni, kiedy szatan niemalże pokaże swoją twarz. Wielu odejdzie od Kościoła, lecz ci, którzy pozostaną, będą wchodzić w coraz głębszą relację z samym Bogiem. Nastanie epoka Ducha Świętego. Rozkwitnie życie wiarą, nadzieją, miłością. Duch Święty otoczony będzie wielką czcią. Teraz ciągle jeszcze Trzecia Osoba Boska, nie jest dobrze znana. Zbyt mało wzywa się Ducha Świętego. Ludzie nie wiedzą, kim jest, nie rozumieją, jak wielką mocą i potęgą dysponuje. On jest miłością Ojca do Syna i Syna do Ojca. To niebywałe! Starajmy się od dzisiaj szczególniej zwracać uwagę na Ducha Świętego. Prośmy, aby udzielał nam swego światła, mądrości, poznania; by nasze serca wypełniał miłością i pomógł zrozumieć, iż dopiero życie nią daje wszystko! Jedynie w miłości dusza odnajduje sens swego istnienia, poznaje prawdę o Bogu i sobie; wie, gdzie jest jej spełnienie i dąży do tego. Dojrzewa, kształtuje się i przybliża do Źródła – do swego Stwórcy. W tej bliskości – jak w żarze słońca – spala się i powoli zamienia w płomień miłości. Dokonuje się przebóstwienie, bo żyje w niej Bóg i przenika wszystkie jej zakamarki. Taka dusza nie ulęknie się zgrai szatana, nie da się omamić kłamstwom i ładnym, gładkim słowom. Wyczuje fałsz i obroni się przed nim. I wytrwa przy boku Jezusa do końca.
Módlmy się o wielką miłość w naszych sercach, abyśmy mogli bez lęku patrzeć w przyszłość. Byśmy już teraz zagłębiali się w świat ducha; widząc i słysząc, co Bóg chce nam przekazać. Niech Pan błogosławi nas na czas modlitwy i rozważania.