95. Upomnienie braterskie (Mt 18,15-20)
Gdy brat twój zgrzeszy, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik! Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich».
Komentarz: Zatrzymajmy się dłużej nad słowami: „Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich”. Znamy je bardzo dobrze i często powtarzamy. Ale czy do końca rozumiemy i przyjmujemy z wiarą? Zastanówmy się nad tym wspólnie.
Jezus przekazuje nam bardzo ważną prawdę: „Gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje…”. Aby urzeczywistniała się Jego obecność, musi mieć miejsce spotkanie w imię Jezusa. Podkreślmy jeszcze raz – w imię Jezusa. Rozumiemy to zazwyczaj jako spotkanie wspólnoty, jako modlitwę kilku osób w jakiejś intencji. I to jest właściwe pojmowanie tych słów. Ale zwróćmy dzisiaj uwagę na jeszcze jedną rzecz. Każda chwila spędzona ze znajomymi, nawet krótka rozmowa dwóch osób mogą być naznaczone Bożą obecnością. Wystarczy, aby były w imię Jezusa. Chodzi tutaj o nastawienie serca, o świadomość obecności Boga w naszym życiu.
Czy zastanawiałeś się kiedyś nad tym? Na ile twoje życie złączone jest z Jezusem? Czy tylko podczas modlitwy myślisz o Nim, czy zapraszasz Go również do innych sytuacji? Zauważ, Jezus mówi: „Gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje”. Spotkanie w imię Jezusa… Czy to ma znaczyć tylko wspólną modlitwę? A praca, wykonywanie obowiązków razem z drugą osobą, krótkie, tzw. przypadkowe spotkanie na ulicy – nie może być w imię Jezusa? Nauczyliśmy się sztywno traktować to stwierdzenie. A w nim Jezus daje nam wskazówkę: Zapraszajcie mnie do swojego życia. Chcę w nim żywo uczestniczyć.
Ileż łatwiejsze będą różne sytuacje, jeśli będzie w nich obecny Jezus, Jego miłość, mądrość i cierpliwość. Ileż spraw byłoby pozytywnie rozwiązanych, gdybyśmy zaprosili do nich Boga! Nie musimy czekać na okazję, by wprowadzić Jezusa do swojej codzienności. Nie potrzeba spotkania modlitewnego, by stwierdzić: Jest z nami Bóg. Jezus nie czeka na oficjalne spotkania, aby przyjść do swoich dzieci. On pragnie otwartych serc. Powinniśmy uświadomić sobie, iż Bóg chce być pośród nas zawsze i w każdej sytuacji. Zbyt sztywno pojmowaliśmy te słowa dotychczas. On może towarzyszyć nam we wszystkim. Wystarczy, że poprosimy Go o to. Nie jest nachalny. Jest delikatny. Nigdy człowieka nie zmusza do swojej obecności. Dlatego czeka na zaproszenie.
To musi być twoja dobra wola bycia z Jezusem, powierzenia Mu swoich spraw – niekoniecznie podczas długiej, pięknej modlitwy. Wystarczy westchnienie: Jezu, bądź przy mnie. Jezu, bądź ze mną. I On będzie obecny w czasie twojej pracy, rozwiązywania problemów, wypełniania obowiązków, podczas różnych zaskakujących sytuacji. Ale ty musisz Go zaprosić do swego życia. Nie dzielić życia na modlitwę – gdzie jest miejsce dla Boga – i resztę. Nie czynić podziału na to, co Boskie, a co należy do cezara. Jeśli wierzysz w Jezusa Chrystusa, w to, że umarł za ciebie na krzyżu i zmartwychwstał, to uwierz, że On chce być przy tobie zawsze. Skoro zdobył się na tak niepojęty krok, by umrzeć za ciebie, to na pewno pragnie pokierować tobą, byś darowanego życia nie zmarnował.
Przy tym fragmencie Ewangelii zazwyczaj kładziemy nacisk na konieczność obecności dwóch, trzech osób, by Jezus był pośród nich. Zaakcentujmy dzisiaj słowa „zebrani w imię moje”. Jesteśmy Wspólnotą Dusz Najmniejszych, kroczących maleńką drogą miłości. Na tej drodze niezmiernie ważny jest nieustający akt miłości. To modlitwa, która, jeśli w niej trwamy rzeczywiście, nieustannie przywołuje Jezusa i Maryję. Jeżeli wierzymy, że tym krótkim aktem modlitewnym zapraszamy Ich do swego serca, to – choćby w pobliżu nie było nikogo więcej – jest nas już trójka. A modlitwa ta kończy się powierzeniem dwóm Sercom wszystkich dusz ludzkich. To już cała armia, tysiące, miliony! Jeśli się dobrze nad tym zastanowimy, zrozumiemy, że nawet gdy jesteśmy sami w jakimś miejscu, wystarczy, że modlimy się w ten sposób, a zostajemy otoczeni wieloma duszami.
Zatem, tak naprawdę, nigdy nie będziemy sami, trwając w akcie miłości. Zawsze będą z nami Jezus i Maryja oraz dusze, które tak bardzo potrzebują tej modlitwy. One z wdzięcznością będą wstawiać się za nami. Nie znamy dobrze świata ducha. Nawet nie wiemy kiedy w zamian za dobro, które wyświadczyliśmy, otrzymujemy łaski od samego Jezusa; otoczeni jesteśmy modlitwą wdzięczności tych, którzy dzięki nam doświadczyli daru niebios. Żyjąc ciągłą obecnością Boga w naszej codzienności, doznajemy łask, które płyną dzięki naszej modlitwie i modlitwie wszystkich dusz zjednoczonych w Kościele. Zanurzamy się w rzeczywistość duchową, choć niewidoczną dla ludzkiego wzroku, to jednak żywą i obecną wokół nas i w nas. Włączamy się w życie Kościoła. Stajemy się coraz bardziej żywą, aktywną jego cząstką, członkami, które dają, budują, tworzą.
Tak naprawdę więc nigdy nie jesteśmy sami. Zgromadzeni w imię Jezusa, tworzymy jeden Kościół, którego członki połączone są tym samym Duchem. Nasze zjednoczenie w jednym Ciele Chrystusa daje podstawy, by twierdzić, że jest nas wielu. Gdziekolwiek przebywamy, łączymy się duchowo w imię Jezusa, który nieustannie żyje i jest pośród nas. Niech wielka radość ogarnie nasze serca, bowiem: „Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie”.
Mając zatem na uwadze dobro wspólnoty i dusz najmniejszych, jednoczmy się w modlitwie, łączmy nieustannie w akcie miłości i prośmy o to, co będzie służyć dobru wspólnemu, co jest wolą Boga, intencją Matki Najświętszej. A „Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich”. Jako Wspólnota Dusz Najmniejszych dysponujemy ogromną siłą, wielką łaską, jaką Bóg nas nieustannie obdarza z racji naszej modlitwy. Jezus Chrystus jest stale pośród nas, bowiem imię Jego jest wciąż w naszych sercach i myślach. Błogosławieństwo Jego obecności nieustannie na nas spływa, bo modląc się aktem miłości, zapraszamy Go do siebie i zyskujemy wdzięczność wielu, wielu dusz, które w zamian wstawiają się za nami. A wszystko to dzięki zapewnieniu Jezusa, że jest On tam, gdzie dusze zapraszają Go do siebie, gdzie chociażby wspominają Jego imię. A gdy o coś zgodnie proszą – otrzymują.
Niech Bóg błogosławi nas na czas tych rozważań.