Ewangelia według św. Mateusza

 

97. Nielitościwy dłużnik (Mt 18,23-35)

Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał rozliczyć się ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który mu był winien dziesięć tysięcy talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby tak dług odzyskać. Wtedy sługa upadł przed nim i prosił go: „Panie, miej cierpliwość nade mną, a wszystko ci oddam”. Pan ulitował się nad tym sługą, uwolnił go i dług mu darował. Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: „Oddaj, coś winien!” Jego współsługa upadł przed nim i prosił go: „Miej cierpliwość nade mną, a oddam tobie”. On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu. Współsłudzy jego widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło. Wtedy pan jego wezwał go przed siebie i rzekł mu: „Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?” I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda. Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu».

Komentarz: Bóg jest Miłością. Jego Serce wypełnione jest miłosierdziem dla każdej istoty. Kocha nieskończenie, bez stawiania warunków i granic. Mówiliśmy już, że miłość Boga jest wieczna, więc nigdy się nie kończy. Cechują ją ciągła łagodność, litość, przebaczenie, miłosierdzie…

Jezus na przykładzie nielitościwego dłużnika daje nam pewne pouczenie. A mianowicie – czyń swemu bliźniemu to, czego sam chciałbyś doznawać. Bóg nieustannie okazuje cierpliwość wobec naszych upadków. Ciągle przebacza, podnosi, czeka na powrót. Wciąż daje szansę na poprawę. Czyni tak, bo Jego miłość jest doskonała. Nie byłaby prawdziwą miłością, gdyby w pewnym momencie mówiła: Stop. Dalej już nie ma przebaczenia. Dając swego Syna na ofiarę, Bóg pokazał nam postawę, jakiej od nas oczekuje. Sam na sobie doświadczył najpierw wszystkiego, aby potem tę drogę mógł przejść każdy z nas. Nie wymaga od człowieka niczego, czego sam by nie przeżył, lecz tylko tego, czemu sam podlegał, żyjąc w ciele ludzkim.

Jezus przeszedł przez życie, zaznając przeróżnych trosk, kłopotów, niewygód, ale i radości, przyjaźni, miłości. Wcielając się w człowieka, zebrał w sobie cale doświadczenie ludzkiego życia. Bóg chciał, aby człowiek miał wzór, który mógłby naśladować – przykład wiarygodny, sprawdzony. Wystawił się na wszelkie cierpienie ze strony człowieka, pozwolił z siebie szydzić, męczyć się i torturować, aby dać nam siły do zmagania się z codziennością. Bóg w osobie Jezusa przeżył, przecierpiał, wszelkie możliwe udręczenie, aby w ten sposób uświęcić cierpienie człowieka, przebóstwić je, uczynić zasługującym, sprawić, by ono miało sens. Doznając nieludzkich wręcz tortur, Jezus cały czas przebaczał. Nie znamy wszystkiego, co wycierpiał. Jest to w pewnym stopniu zakryte tajemnicą. Tylko część z męczeństwa Boga została odsłonięte ludzkim oczom. Jednak już to, co wiemy wystarczy, aby stwierdzić, że męka Jezusa była nadludzka, nie może się z nią równać nic, żadne cierpienie, bowiem w Nim zgromadziło się wszystko, co przeżywał i przeżywać jeszcze będzie człowiek od zarania dziejów, aż po ich kres. Jezus doświadczył każdego bólu, wziął na siebie wszystkie grzechy i całe cierpienie z nimi związane. Przyjął konsekwencje tych grzechów. My tego nie rozumiemy. To jest ponad nasze możliwości pojmowania. Wieczności całej nie starczy, by zgłębić tę tajemnicę. Mimo tak niepojętego bólu, On przez cały czas modlił się za swoich oprawców i przebaczał. Patrzył na nich łagodnym wzrokiem. Z Jego ust nie wyszło ani jedno słowo skargi, buntu, złorzeczenia, groźby. Odpowiedzią na wszystko, czego zaznawał, było miłosierdzie!

I tutaj dochodzimy do istoty sprawy. Wielkość Boga i Jego misji, dzieła, którego dokonał, przejawia się właśnie w miłosierdziu. Bóg stanął ponad to cierpienie, ponad całą przepaść ludzkiej nędzy, niegodziwości, nienawiści, złości, pychy, próżności, zarozumiałości, i ukrzyżował je wraz ze sobą. On pierwszy postawił tamę złu tak globalnie, całkowicie, totalnie – najpierw przyjmując całe to zło na siebie, a potem odpowiadając przebaczeniem na wszystko, czego doznał od człowieka. Tego, czego dokonał Jezus nie da się przyrównać do żadnego czynu, dzieła, misji. To jedyne w historii, w dziejach ludzkości; jedyne mające takie skutki, niosące takie konsekwencje dla całego rodzaju ludzkiego. Swoją postawą On pokazuje nam drogę postępowania. Objawia niepojętą wartość przebaczenia, darowania win drugiej osobie. Wskazuje na zbawienne tego skutki.

Człowiek został podniesiony do niemalże równego poziomu z Bogiem, ponieważ jeśli przebacza, bierze udział w jedynym tego rodzaju Zbawczym Dziele Jezusa. Spójrzmy, jak wielką rangę nadał ludziom Bóg! Możemy stawać się niczym On – Jezus. Możemy przyczyniać się do ratowania ludzkich dusz, wraz z Nim pokonywać szatana i zbawiać świat! Orężem jest miłosierdzie – Boski przymiot, którego On hojnie udziela duszom o to proszącym.

Bóg chce i oczekuje od nas, dusz maleńkich, by domeną naszej duchowości było właśnie Boskie miłosierdzie. On nas obdarował swoimi zdrojami miłosiernymi i uczynił ich szafarzami. To jest zobowiązanie. Spoczywa na nas wielka odpowiedzialność. Ten, kto ma być szafarzem, sam musi stać się miłosiernym na wzór Jezusa. Żeby dysponować zdrojami miłosierdzia, trzeba, aby one uwewnętrzniły się w nas, aby stały się prawdziwie naszymi, by wrosły w nas; aby nasze serca, języki, myśli, postawa, były pełne miłosierdzia. Cali musimy stać się miłosierni.

W przypowieści o nielitościwym dłużniku Jezus zwraca uwagę na niezmiernie ważną rzecz – wielkość Boskiego przebaczenia wobec nas oraz konieczność wybaczania naszym dłużnikom. Przyrównuje nasze winy względem Boga do dziesięciu tysięcy talentów, a przewinienia bliźniego wobec nas – do jedynie stu denarów. Różnica jest ogromna. Dług stu denarów jest niczym wobec dziesięciu tysięcy talentów. Tak się mają nasze grzechy wobec przewinień bliźnich. Jeśli Bóg przebacza nam wszystko, daruje i nie pamięta, to tym bardziej my mamy być miłosierni wobec swoich bliskich, którzy zawinili nam jedynie „stu denarami”. Poza tym Jezus zaznacza, iż na ile my okażemy się miłosierni, na tyle tego miłosierdzia będziemy doznawać od Boga.

To jest podsumowanie całej dzisiejszej nauki. Przebaczaj, abyś sam przebaczenia dostąpił. Bądź miłosierny, aby Bóg okazał swe miłosierdzie wobec ciebie. Bierz przykład z Jezusa, abyś upodobnił się do Niego jak najbardziej i uczestniczył w wielkim Dziele Zbawczym ludzkości.

Niech miłosierdzie – ten największy Boski przymiot – stanie się od dzisiaj naszym wewnętrznym pragnieniem, dążeniem. Umiłujmy go i pragnijmy całym sercem stać się miłosiernymi. Niech Jezus Chrystus, w którym ten przymiot Boga znalazł swą zewnętrzną formę, stanie się dla nas wzorem. Prośmy Go, by nasze serca skłaniał do nieustannego przebaczania. Niech Bóg błogosławi nas tym największym Boskim przymiotem – miłosierdziem. Niech Matka Boża Miłosierdzia nam również błogosławi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>