98. Nierozerwalność małżeństwa (Mt 19,1-9)
Gdy Jezus dokończył tych mów, opuścił Galileę i przeniósł się w granice Judei za Jordan. Poszły za Nim wielkie tłumy, i tam ich uzdrowił. Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On odpowiedział: «Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela». Odparli Mu: «Czemu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowy i odprawić ją?» Odpowiedział im: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od początku tak nie było. A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę – chyba w wypadku nierządu – a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo».
Komentarz: Fragment ten jest niezmiernie aktualny we współczesnych czasach. W dobie, gdy związek małżeński traktowany jest bardzo lekceważąco, słowa Jezusa nabierają nowego znaczenia i mocy. Spójrzmy na współczesny świat. Ludzie negują przykazania. Tym samym odrzucają normy, które do tej pory nimi kierowały, które w pewien sposób porządkowały świat i życie. Nie zastanawiają się nad znaczeniem tych zasad, nad ich wagą. Bóg, poprzez przykazania, objawia ludziom swoją mądrość. Dał im to, co uznał dla nich za najlepsze, co pozwoli im żyć w zgodzie z prawem Bożym, będzie ich kształtować i doskonalić; co ich odróżni od wszelkiego innego stworzenia i pomoże osiągnąć świętość. W przykazaniach zawarte są normy Boże, które już same w sobie niosą dobro, bo Bóg jest dobry. Uczą człowieka, jak ma nad sobą pracować, aby upodobnić się do Niego, by osiągnąć szczęście.
Przykazania nie są dane ot tak sobie, dla zabawy. To ogólnoludzkie normy do tej pory przyjmowane i uznawane przez wszystkich za dobre. Są one wyryte w duszy człowieka – czy to wierzącego, czy też nie. Niestety, szatan wmieszał się w psychologię. Posługując się różnymi trendami w tej nauce, sprytnie wyprowadził ludzi na manowce. Człowiek sam sobie zaczął zaprzeczać, działać na własną szkodę, bowiem dał się zwieść jak Ewa w raju. Z pomocą intelektu, powołując się na obowiązujące prawa, zły duch znowu skierował jego myśl na źle pojmowaną wolność. I tak jak w przypadku pierwszych rodziców, wykorzystując pychę ludzką, wmówił im, że mają prawo do poznania, że to poznanie uczyni ich niczym Bóg, tak teraz również przekonał człowieka, że przecież jest wolnym, ma prawo decydować o sobie, bo sam Bóg dał mu wolną wolę.
Sprytnie posługując się rozumem, szatan zaćmił odpowiedzialność za to, co czyni człowiek. Natomiast wolność, prawo do własnych przekonań wyniósł do tak wielkiej rangi, że człowiek zupełnie zapomniał o bliźnim. Myśli tylko o sobie. Cały pochłonięty jest przez egoizm i dąży do realizacji swoich celów, nie licząc się z innymi. Demon umieścił człowieka w centrum. Sprawił, że stał się bogiem dla samego siebie, sam sobie wyznacza normy i dostosowuje je do własnej pychy i egoizmu. Zupełnie zatracił mądrość, jaka płynie z przykazań Bożych. Intelekt człowieka daje mu duże możliwości, ale przy jednoczesnych podszeptach złego ducha zupełnie wprowadza go w błąd. Szatan nieustannie utwierdza go w przekonaniu, że grzech jest cudowną wolnością, na którą człowiek tyle czekał, zasłużył i w końcu może jej zaznawać. Czyni wszystko, by nie pozwolić człowiekowi zrozumieć, że właśnie teraz popadł on w zniewolenie.
Otrzymaliśmy przykazania z niezgłębionej Bożej mądrości. Bóg dając je ludziom, miał na uwadze dobro człowieka – dobro w pojęciu bardzo szerokim. Bowiem życie według norm Bożych lub ich odrzucenie wpływa na sferę duchową, psychiczną i cielesną. Te trzy są ze sobą powiązane i jedna na drugą może oddziaływać. Gdy człowiek stara się żyć w zgodzie z przykazaniami, dobro jakie z ich przestrzegania wypływa, obejmuje całą jego istotę. Żyje po prostu w zgodzie ze swoim Stwórcą, jego serce wypełnia Boży pokój, w życiu panuje porządek. Jeśli natomiast odrzuca przykazania, odcina się od dobra z nich wypływającego. Swym ograniczonym umysłem nie jest w stanie wielu rzeczy przewidzieć, nie potrafi zobaczyć wszystkich skutków swoich decyzji w przyszłości. Pozwala, by zło wsączało powoli swoje teorie do jego serca. Równowaga jaka powinna być zachowana pomiędzy psychiką, duchem i ciałem, zostaje zachwiana. W tych trzech sferach człowiek doświadcza braku harmonii, doznaje więc bólu i cierpienia. Próbuje to na swój ludzki sposób załatwić, rozwiązać, nie rozumiejąc, że istota tkwi w odrzuceniu dobra wypływającego z przykazań, których nie uznaje.
Człowiek nie zazna pokoju, nie uporządkuje swego życia, bowiem nie przyjmując Boga, odrzuca ład i porządek. I choćby nie wiadomo jak się starał i zabiegał, tej harmonii w jego życiu nie będzie. Jeśli nawet negował będzie tylko niektóre przykazania, a inne respektował, nie zazna pokoju. Boga nie można przyjąć częściowo. Przyjmuje się Go całego, bądź nie przyjmuje się wcale. Podobnie Jego przykazania. Nie da się zrobić tego połowicznie. Trzeba jasno określić: przyjmuję prawdę albo kłamstwo. Nie ma pośredniej drogi.
Wróćmy do dzisiejszego fragmentu. Zwraca on uwagę na to, co tak powszechne staje się teraz w świecie. Człowiek zrywa więzi, które ustanowił Bóg dla jego szczęścia, by mógł kroczyć drogą świętości w małżeństwie; niszczy to, co Boskie w relacjach – dobro i miłość. To również niesie zachwianie równowagi między sferą duchową, psychiczną i cielesną. Powoduje dysharmonię, cierpienie, ból i wprowadza do życia zło.
Przeciętny człowiek nie zna wszystkich skutków łamania normy nierozerwalności małżeństwa. Wie o pewnych konsekwencjach, ale nie zagłębia się w ich istotę. Nie docieka, jak bardzo – poprzez łamanie szóstego przykazania – niszczona jest każda ze sfer życia. Nie zastanawia się nad złem, które dosięga jego i bliskich. Nie zdaje sobie sprawy z cierpienia, jakie z tego powodu wchodzi w jego życie i otoczenie. Widzi tylko to, co chce widzieć. A gdzie wiara w mądrość Boga, który czyni jedynie to co dobre, który dla dobra człowieka ustanowił przykazania, który nie robi niczego, co nie płynęłoby z miłości? Przecież Bóg wie wszystko, zna skutki postępowania niezgodnego z przykazaniami. Widzi, co dzieje się z duszą i otoczeniem, gdy zaprosi ona nienawiść w miejsce miłości, pychę i egoizm zamiast dbałości o dobro drugiej osoby, gdy traktuje innych przedmiotowo.
Co za przewrotność człowieka. Próbuje on, jak faryzeusze, czyniąc zło, szukać jeszcze usprawiedliwienia dla swego postępowania. Niech nasza mowa będzie: tak – tak; nie – nie. Niech postępowanie stanie się jasne, klarowne, czytelne. Nie ukrywajmy swoich grzechów, bo przed Bogiem i tak są one jawne. Postępujmy jak dzieci światłości. Idźmy prostą drogą przykazań. Niech one niczym drogowskazy wytyczają linię naszego życia. Niech porządkują je, wprowadzają ład i porządek. Uwierzmy, że Bóg chce dla nas tylko dobra, a więc to, co nam wskazuje, właśnie to dobro zapewnia. Wszystko zaś co się Jemu sprzeciwia, powoduje ból i cierpienie. Wprowadza zło, bowiem to ono jest przeciwne Bogu.
Biorąc pod uwagę tylko czysto logiczne rozumowanie, iż Bóg jest Miłością i do miłości każdego chce prowadzić, natomiast wszystko inne zaprowadzi nas do nienawiści – pozwólmy Bogu kierować sobą, zaufajmy Mu i nie szukajmy niczego innego. Gdzie indziej nie znajdziemy dla siebie dobra. Zaznamy jedynie zranień, bólu i egoizmu.
Niech Bóg błogosławi nas na czas tych rozważań. Stańmy w prawdzie i spójrzmy samemu sobie w oczy. Czy nie próbujemy czasami – jak faryzeusze – naginać praw Bożych do swych zachcianek, pragnień, pożądań? Niech nasze przyjmowanie prawa Bożego będzie czyste, otwarte i całkowite. Niech Duch Święty poprowadzi nas poprzez rozważanie tego fragmentu.