Maryja, Królowa, zaprosiła nas do wnętrza swego Serca, bo pragnie, byśmy jako pszczoły stały się Jej robotnicami. Ale wiąże się to z całkowitym zaprzestaniem słuchania swoich pragnień i patrzenia na świat. Robotnice w ulu pracują na rzecz swego roju i swojej królowej. Pracują nieustannie, nie mają wakacji, ani odpoczynku. Życie danego ula, danej rodziny pszczelej jest życiem robotnicy. Pszczoły Maryi, które Ona sama karmi swoim mlekiem, kosztują wszystkiego, co jest w Jej Sercu i uczestniczą w życiu Jej Serca.
Jak pszczoły do kropelki miodu zlatują się dusze do Maryi, Królowej. Niestety wszędzie wokół pojawia się tyle pięknych zapachów i pszczoły odlatują. Szkoda, że człowiek nie ma, tak jak zwierzę, instynktu samozachowawczego. Niestety bardziej słucha swoich pragnień i dąży za przyjemnościami, przez co całkowicie zniszczył w sobie umiejętność odróżniania dobrego pokarmu od trucizny. I karmi swoją duszę trucizną.
Pszczoły odlatują, choć przed momentem były przy swojej Królowej. Odlatują wszędzie dookoła. Nie widzą, że wokół otacza je sztuczny ogród, plastikowe kwiaty, w które małymi kanalikami wsączana jest trucizna. I pszczoły Maryi giną. Jak wiele pszczół ginie!!! W straszliwych męczarniach giną. Przy tych sztucznych kwiatach, za którymi kryje się cała machina zła leżą rozkładające się szczątki pszczół Maryi. Gdy Ona patrzy na to, Jej Serce przeszywa ból. Woła swoje pszczoły, otwiera Niepokalane Serce – cóż z tego, skoro wokół tyle kolorów, tyle zapachów? Nawet, jeśli te pszczoły lecą w Jej kierunku, jakże często zawracają, będąc już prawie u celu.
Dlaczego szukamy radości, skoro Serce Maryi cierpi i krwawi? Dlaczego oczekujemy powodzenia, skoro Serce Niebieskiej Matki doświadcza takich zranień? Czy też pragniemy, tak jak inne pszczoły, zaznać przyjemności, która będzie ulotną, a potem tylko wieczna śmierć? Czy my też, tak jak inne pszczoły, chcemy krótkiego sukcesu, uznania otoczenia, pochwały, a potem umierać w męczarniach? Jakże Maryja umiłowała wszystkie dusze! Nie znają smaku miodu miłości, biegną więc za tym, co jest tylko atrapą. Ale przecież my skosztowaliśmy Bożego miodu! Czy pozwolimy, by świat przyciągnął nas ku sobie? Dlaczego wydaje nam się, że pokarm Maryi jest tylko słodyczą miodu? W Jej Sercu przecież gości Boża miłość, a wraz z nią wiąże się cierpienie. Dlaczego zatem szukamy tylko słodyczy? To jest atrapa! To kłamstwo! Nie istnieje miłość, jako sama słodycz!
Maryja, Królowa, zaprosiła nas do wnętrza swego Serca, bo pragnie, byśmy jako pszczoły stały się Jej robotnicami. Ale wiąże się to z całkowitym zaprzestaniem słuchania swoich pragnień i patrzenia na świat. Robotnice w ulu pracują na rzecz swego roju i swojej królowej. Pracują nieustannie, nie mają wakacji, ani odpoczynku. Życie danego ula, danej rodziny pszczelej jest życiem robotnicy. Pszczoły Maryi, które Ona sama karmi swoim mlekiem, kosztują wszystkiego, co jest w Jej Sercu i uczestniczą w życiu Jej Serca. Pracują na rzecz królestwa, które tak naprawdę jest Królestwem Boga. Wszystko, co jest w Sercu Maryi – miłość, a z nią związane: ból i radość, słodycz, rozkosz i cierpienie niewyobrażalne – staje się pokarmem pszczoły. Ale pszczoła nie może odwracać się za siebie, myśleć o sobie, bo wtedy ucieknie, a wokół same atrapy, które dają przyjemność, gdzie łatwo zdobyć kłamstwo miłości.
Przyjdźmy do Niebieskiej Matki! Zrozumiejmy, że ten pokarm, który Ona nam daje jest prawdziwym pokarmem, bo złożył go w Niej Bóg. W Niej odnajdziemy prawdziwą drogę do Niego. Natomiast wszędzie wokół jest fałszywy ogród, choć może wyglądać pociągająco. Gdy zajrzymy od tyłu, doznamy przerażenia. Czy wiemy, jak wygląda cała scenografia przygotowana do filmu? Od tej właściwej strony wydaje się przepiękne miasteczko. Ale wystarczy pójść za róg, by od tyłu zobaczyć całą machinę, która przytrzymuje tekturowe ściany. Z tyłu tego fałszywego ogrodu nie ma tylko podtrzymujących machin, raczej są straszliwe fabryki, które w wielkie rury wtłaczają toksyczne odpady, ścieki, sam jad. I wprowadzają to wszystko w „plastikowe kwiaty”. A wokół tych kwiatów roje pszczół Maryi, które ślepe nie widzą, że cały ogród wysłany jest martwymi pszczołami. Z góry nie widzą tego, co na dole. Maryja widzi, bo każdą pszczołę zna z imienia. Czy Jej Serce może się radować i zaznawać szczęścia, gdy widzi śmierć swoich pszczół? Czy Jej robotnice mogą tańczyć i weselić się, skoro Serce Królowej krwawi? Czy Ona będzie je karmić samym winem weselnym? Daje im swój miód, aby skosztowały wraz z nim i Jej bólu.
Dlatego przyjdźmy do Matczynego Serca ze świadomością, jaki ma pokarm i do kogo należymy? Ze świadomością, że robotnica żyje życiem ula, całej rodziny pszczelej. Żyje życiem Serca Maryi, z którego Ona, Królowa, czerpie pokarm. Zgódźmy się na taki pokarm, na takie życie. Nie pytajmy, co będzie za chwilę, za godzinę, za dzień – tym zajmuje się Królowa. Robotnica ma wyznaczone zadanie. Tak jak i w społeczeństwie ludzi, tak i w społeczeństwie pszczół, jest wyznaczony przydział zadań. Są różne robotnice, wykonują różne obowiązki – jedne zajmują się składanymi przez królową jajeczkami, inne karmią larwy, jeszcze inne sprzątają w ulu, inne wylatują, aby zbierać nektar, inne strzegą wejścia do ula. Są takie, które są przy samej królowej i o nią dbają. Różne są zadania pszczół. Więc i pośród pszczół Maryi też są różne zadania, ale każda pszczoła wykonuje swoje najlepiej jak potrafi. Nie patrzy na innych, nie szuka innej drogi, ale czyni to, w czym postawił ją Bóg.
Przyjmijmy zaproszenie do Niepokalanego Serca Maryi. Przyjmijmy Jej pokarm, zgódźmy się na to wszystko, co on niesie ze sobą. Połączmy się z Jej Sercem i przestańmy zajmować się sobą, abyśmy się stali prawdziwie Jej robotnicami.