Jezus przyszedł na ziemię w konkretnym celu. Miał do wypełnienia misję. Jego życie było ukierunkowane właśnie na ten cel. Aby go zrealizować przygotowywał się. To, że dokonał tego Dzieła dokładnie w wieku 33 lat nie jest przypadkiem.
Do wypełnienia jakiegokolwiek dzieła człowiek musi być przygotowany. Z jednej strony musi przyjąć powołanie, z drugiej – przygotować się na jego wypełnienie jak najlepiej. Patrząc na życie Jezusa widzimy Jego przygotowanie. Był najpierw dzieckiem, potem dorastał, kiedy stał się pełnoprawnym mężczyzną rozpoczął swoją działalność. I ta działalność była pełnym przygotowywaniem się do trzech najważniejszych dni. Wszystko, co czynił, czynił w jedności z Ojcem, przyjmując Jego miłość, jednocześnie cały będąc Miłością tę miłość przekazując wokół Siebie. Przez trzy lata przygotowywał nie tylko samego Siebie, ale przygotowywał uczniów, przygotowywał Apostołów do tego, co było najważniejsze. Cokolwiek czynił oparte było na miłości. Można by powiedzieć, że ta miłość dojrzewała w uczniach, w Apostołach, w ludziach, którzy przychodzili do Jezusa, którzy Go słuchali, prosili o coś. Ta miłość emanująca z Jezusa, dotykając tych ludzi, obejmując ich, wypełniając, w nich samych dojrzewała. Sam Jezus przez ostatnie trzy lata też dojrzewał. Przygotowywał się do najważniejszego. Mimo, że był Bogiem, był przecież też człowiekiem. Dużo czasu spędzał z Ojcem. Otwarty na Jego wolę, cały czas jednoczył się z Nim, swoją wolę z Jego wolą. Cały czas w jedności z Ojcem. W Jego słowach, w Jego nauczaniu obecny był Ojciec. Każda chwila, każda sekunda wypełniona była obecnością Ojca. Niezmiernie ważny jest fakt, iż Jezus nie przeżywał swego życia sam, ale właśnie w jedności z Ojcem nieustannie. To było przygotowaniem Jezusa do Męki, do śmierci, do zmartwychwstania. Sam przecież był Bogiem, jednak jako człowiek, nieustannie otwarty na obecność Ojca, żył w zjednoczeniu z Nim.
Jest to swego rodzaju wskazówką dla każdego człowieka, dla każdej duszy. Człowiek potrzebuje takiego zjednoczenia z Bogiem, aby móc przygotować się i wypełnić swoje życiowe zadanie. To zjednoczenie z Bogiem daje mu i siłę, i zrozumienie, napełnia miłością. Powoduje, iż staje się jedna wola – Boga i człowieka. Jak ważne jest to, aby człowiek żył nieustannie w obecności Boga. Aby nie lekceważył sobie właśnie tego faktu i aby nie odsuwał na bok, myśląc, że teraz czuję się mocny, teraz dam sobie radę. Niestety często dusze lekceważą ten fakt. Nie zdają sobie sprawy, jak ważne jest życie w nieustannej obecności Boga. O życiu w ciągłej obecności Boga mówią Święci. To właśnie Święci dzięki tej Obecności dokonywali rzeczy wielkich, rzeczy po ludzku niemożliwych. Dzieła, które przeprowadzali są dziełami nie na ludzkie siły. Moc, siłę, mądrość, zrozumienie, wytrwałość, wszystko czerpali z Boga, w którego obecności trwali nieustannie.
My mamy akt miłości, który w tę nieustanną Obecność wprowadza nas. Jednak zapominamy o nim. Dobrze by było przypominać o tym akcie miłości. Życie nieustannym aktem miłości wprowadza duszę w obecność Boga. Przypomina o tej Obecności. Ukierunkowuje myśli duszy na Boga. Sprawia, że dusza co rusz powraca do Boga pomimo rozproszeń, pomimo różnych spraw, które musi załatwić, pomimo obowiązków. Życie aktem miłości nie ma wyrażać się w zewnętrznym wypowiadaniu samych słów. Ma być raczej wewnętrznym usposobieniem duszy, która stale wyznaje Bogu miłość. Stale zwraca się do Boga w ufności i wstawia się za duszami. Życie aktem miłości jest wewnętrznym otwarciem się duszy, która wie, że jest kochana, która kocha i z miłości do Boga pragnie, by wszystkie dusze tę miłość mogły poznać, przyjąć i nią żyć. Do tego nie potrzeba słów, chociaż zazwyczaj dusze rozpoczynają życie aktem miłości wypowiadając słowa tej modlitwy. Z czasem przechodzą w uwewnętrznienie tego aktu, kiedy po prostu dusza kocha i całą sobą tę miłość wyraża i ofiarowuje się Bogu za dusze. Życie w obecności Boga przygotowuje duszę do wypełnienia jej zadania.
My też mamy do wypełnienia zadanie. Jesteśmy osadzeni w pewnym dziele. Aby móc je wypełnić w sposób jak najlepszy ze swej strony, musimy starać się trwać w Bogu, w obecności Bożej, nieustannie żyć obecnością Boga. Akt miłości dany jest nam jako służące ku temu narzędzie. Spróbujmy – niektórzy z nas – powrócić do tego aktu miłości. Ci, którzy tym aktem żyją niech jeszcze bardziej zaangażują się wewnętrznie w wyrażenie miłości Bogu. Wszyscy miejmy świadomość, iż z nieustannej łączności z Bogiem płynąć będą do duszy potrzebne łaski. Z tej Obecności będziemy czerpać światło i siły. O to się też dzisiaj módlmy, odmawiając Różaniec.