(Pielgrzymka do Medjugorje w dniach 4 – 12 września, kontakt: tel. 23-662-29-48)
Na pielgrzymkę do Medjugorje wyruszamy już za dwa tygodnie (4 września br.), stąd najwyższy już czas, by dobrze się przygotować. Pragniemy pielgrzymować tam z sercami otwartymi na Ducha Świętego. Bo to Duch Boży prowadzić będzie tę pielgrzymkę. On, Duch, ją poprowadzi. Albowiem, to On trzyma pieczę nad dziełami Bożymi, to On przemawia przez proroków, to On jest zwany Pocieszycielem. Nasza pielgrzymka również ma odciśnięte znamię Ducha Świętego. I to Duch Święty ją poprowadzi, a poprowadzić chce nas w samo serce Nieba. Tym sercem jest Niepokalana, Dziewica Przeczysta, Niewiasta wybrana spośród wielu świętych niewiast. Jednak Ona okazała się być jedyną godną dźwigać brzemię Syna Człowieczego.
Duch Święty rozmiłował się w Maryi! Jej czystość przewyższa wszelką czystość. Jest porównywalna z czystością anielską, ale ją również przewyższa. Albowiem, natura ludzka jest inna niż natura Aniołów. Ona musiała pokonywać skazę natury ludzkiej, mimo, że była Niepokalana. Żyjąc wśród ludzi grzesznych, stale była na grzech narażona. Mimo to nigdy nie popełniła najmniejszego grzechu. Ona stale była zanurzona w Bogu.
Trwanie w Bogu chroni również i nas przed grzechem. Dlatego Duch Święty stale nawołuje, byśmy trwali w nieustającym akcie miłości, stale adorowali Jezusa Chrystusa. Nieustannie ukrywali się w Sercu Matki, bo Ona jest ukryta w Bogu. To ma głęboki sens! To ukrycie nie jest alegorią! Jest faktem, jest rzeczywistością, która również może nas dotyczyć.
Żyjemy w świecie materialnym, który odciąga od Ducha, wręcz Jemu zaprzecza! Dlatego tak trudno nam wejść w świat duchowy. Jednak przy odrobinie dobrej woli, możemy z pomocą Maryi w tym duchowym świecie żyć, poruszać się i doświadczać obecności istot duchowych. Jesteśmy bowiem nimi otoczeni. Duch Święty pragnie nakłonić nas, zachęcić do spojrzenia na świat Ducha. Pragnie zachęcić, abyśmy zajrzeli do tego świata i próbowali nim żyć. Aby to uczynić, trzeba zamknąć oczy i uszy ciała. Ale nie chodzi tu o fizyczne zamknięcie oczu, czy zatkanie uszu. Chodzi o coś innego. Mamy przestać interesować się otaczającym nas światem materialnym. I to w sposób dosłowny. Każde spojrzenie na cokolwiek może pobudzić nasze zainteresowanie, wywołać wspomnienie, wywołać pragnienie, chęć posiadania, chęć większej wiedzy. Po prostu pobudzi naszą wyobraźnię, pamięć, zagra na strunach pożądania, wywoła lęk, frustrację lub radość. Każda usłyszana wiadomość czyni to samo z naszymi umysłami i sercami. Tacy już jesteśmy. Cali na zewnątrz.
Duch Święty chce, abyśmy spróbowali być przez ten czas pobytu w Medjugorje cali wewnątrz. Zatkajmy uszy, zamknijmy oczy. Odizolujmy się od świata materii. Spróbujmy potrwać tylko przed Bogiem, pobyć z Nim. Trochę to potrwa zanim wyciszymy swoje zmysły, bo one cały czas do tego momentu były bombardowane. Jednak my, którzy już żyjemy na pograniczu tych dwóch światów, możemy doświadczyć ciszy myśli i ciszy serca. Kiedy będziemy trwali jeszcze dłużej, doświadczymy Bożej obecności. Doświadczenie to będzie doświadczeniem całego naszego jestestwa, spotkaniem całej naszej istoty z Bogiem niepoznawalnym. Staniemy w obliczu Stwórcy. Będzie to doznanie duchowe, a słowa nie będą wtedy potrzebne. Starajmy się w tym wytrwać. Cisza, jaka nas ogarnie, wspierać będzie spotkanie naszego ducha z Duchem Boga. Może być nam trudno w pierwszym momencie, gdy zmysły ciała będą „zamknięte”, a w głowie pojawiać się będą różne myśli. Wszystko oddajmy Bogu. Starajmy się cali stanąć przed Bogiem. Całym sobą należeć do Niego. A chociażby miał ten stan trwać długo, nie odchodźmy. Wszak nie siebie szukamy na modlitwie, tylko Boga. Nie z naszymi myślami i pragnieniami chcemy się spotkać, tylko z Bogiem,. Duch Święty oczyszczać będzie nasze umysły, On oczyści pragnienia i intencje. Tak oczyszczeni staniemy przed naszym Bogiem. Wtedy to, gdy nasz duch wolny będzie od naszych słabości, spotkamy się dusza w Duszę z Bogiem, twarzą w Twarz, serce w Serce. Może być to chwila, moment, może potrwać dłużej. Może być to po długim oczekiwaniu, na sam koniec modlitwy, a może już na początku. Każda dusza i każde serce jest inne. I nieco inne wobec każdej duszy Bóg ma zamysły. Dlatego nie porównujmy i nie patrzmy w kategoriach: lepszy, gorszy. Bóg udziela się duszom jak chce i kiedy chce. Nie lubi być szufladkowany i przymuszany. Pozwólmy Bogu we własnym sercu na działanie według Jego woli. Otwórzmy się na działanie Ducha Bożego w was. Pozwólmy, że to On poprowadzi tę modlitwę. Czasem może być trudno. Niekiedy będziemy chcieli zakończyć, jednak wytrwajmy. Wszystko przyjmujmy jako łaskę i obecność Boga, który w ten sposób nam towarzyszy. Wszystko jest Jego łaską, wyrazem Jego miłości, ucieleśnieniem Jego obecności.
Niech Duch Święty nas błogosławi i sprawi, że będziemy wytrwali w tej szkole Ducha, ukrytej w samym Sercu Maryi. Niech już teraz serce nasze cieszy się myślą spotkania w Wieczerniku Serca Maryi. Cieszmy się na ten czas pełen umocnień i pouczeń. Niech każdy z nas – i ten, co fizycznie się tam znajdzie, i ten, który łączyć się będzie duchowo – przyjmie ten czas jako dany przez Niebo, ale również jako nam zadany. Jedziemy tam w konkretnym celu. Nie można zmarnować ani minuty. Tam staniemy się apostołami Ducha Świętego na wzór apostołów pierwszej Pięćdziesiątnicy. A udzielać się nam będzie On, Duch Święty, poprzez Matkę Jezusa – Maryję, tak, jak to było dwa tysiące lat temu. Możemy nawet przybrać sobie imiona Apostołów, aby byli na ten czas naszymi opiekunami, patronami. Będą nas tym bardziej wspierać i pouczać. A że byli ludźmi prostymi, to i prostota ich i ufność oraz otwartość będzie nam nauką i pomocą.