Bóg powołał nas do tego dzieła najmniejszych nie po to, aby słać nam pod nogi płatki róż, ale do służby. Nie po to, byśmy mieli teraz życie łatwe i przyjemne, ale po to, byśmy pokonywali trudności ofiarowując się za powierzone nam dzieło. Nie po to, byśmy wypoczywali, ale byśmy pracowali w pocie czoła.
Nadal nie rozumiemy sensu Krzyża i cierpienia. Nadal nie rozumiemy aktu miłości, który wypowiadamy. Nadal myślimy o sobie, swoich pragnieniach i swojej woli, a nie o Jezusie. On w Ewangelii mówił nam, że trudności będą, że trzeba podejmować codziennie swój krzyż (por. Mt 16,24nn). Całe życie składa się z mniejszych i większych trudności. Jednak w dziele, które Bóg zapoczątkował w nas, mamy przyjmować te trudności, te nasze małe i duże krzyżyki z otwartymi ramionami. Mamy witać je z radością i dziękować za nie Bogu. A potem ofiarowywać się wraz z nimi naszej Miłości Oblubieńczej, Jezusowi. Tego potrzebuje to dzieło, Kościół, dusze grzeszników, świat, który w szaleńczym tempie pędzi ku piekłu.
Bóg daje nam poznać przedsmak Nieba. Daje nam poznać słodycz Swojej miłości. Daje nam w serce Swoją obecność. Zlewa pokój, miłość i radość. To sprawia, że zaczynamy patrzeć na świat inaczej i tęsknimy za Bogiem, pragniemy Go. Jednak sprawia to wszystko nie po to, żeby nas od razu zabrać ze sobą do Nieba, ale po to, byśmy żyjąc Bożą miłością, dążąc do niej nieustannie, stali się kanałami tej Miłości, by mogła dotrzeć do innych.
Zapomnijmy, zatem o sobie. Pomyślmy o Bogi i Jego woli. Pomyślmy o powołaniu, jakie Bóg nam daje, o miliomach dusz, które możemy ratować i zacznijmy żyć miłością. Ucałujmy swój Krzyż! To niezmiernie istotne! Zgoda na Krzyż! Nie bunt, nie stawianie na swoim, ale zgoda na to, co nas dotyka! Zgoda z uśmiechem na twarzy! Zgoda z pokorą i uległością! Zgoda z otwartym sercem na to, co Bóg wobec nas zaplanował. Jednocześnie z tą zgodą mamy ukrzyżować nasze pragnienia, nasze plany, nasze ambicje, nasze zdanie i poglądy. Jedynym pragnieniem ma być Miłość! Jedynym planem – Miłość! Jedynym poglądem – Miłość! Wiemy, że jest to bardzo trudne, że jest bolesne, ale dopóki nie zrozumiemy tego i nie przyjmiemy za swoją postawę, będzie nam bardzo ciężko, będzie żal, smutek, a w sercu zrodzą się pretensje i zastanawianie się: dlaczego?
Kluczem do wszystkiego jest miłość. Sposobem życia ma być pokora, postawą – uległość. Jest to bardzo istotne szczególnie w rodzinach, gdzie współmałżonek nie godzi się na naszą wiarę, na nowy styl życia, na częste uczestnictwo w spotkaniach wspólnoty, w Wieczernikach i pielgrzymkach. Nie wojną, ale miłością zdobędziemy ich serca dla Boga. Nie siłą, uporem, ale pokorą i uległością. Nad wszystkim zaś ma stale unosić się cierpliwość, o którą módlmy się nieustannie. Częstym błędem naszym jest oczekiwanie szybkich zmian w sercach bliskich. A ty, ile żyjesz na świecie? 30 lat, 40, 50? Zobacz, tyle czasu opierałeś się Bożej miłości, a chcesz, aby twój mąż, czy żona w ciągu miesiąca zakochała się w Ukrzyżowanym i jeździła wraz z tobą na Wieczerniki? By znajomi zachłysnęli się Bożą miłością i pojechali z tobą na rekolekcje? Tyle lat żyli innym życiem, a ty chcesz ich zmienić od razu, w dodatku o własnych siłach.
Oblicze świata zmienia miłość, ofiarna miłość. I do takiej miłości ciebie Bóg powołuje. Poświęć się miłości ofiarnej, by ratować inne dusze i pozwól Bogu działać w tobie i przez ciebie tak, jak On tego pragnie i w takim tempie, jaki On uważa za najlepszy. A ty kochaj i staraj się jak najdoskonalej wypełniać Bożą wolę. Pozostaw swoje pragnienia i swoje wyobrażenia na boku. Pozwól Bogu działać w swoim życiu. Oddaj Mu swoje życie. Niech ono już nie należy do ciebie. Bądź wolny od siebie samego. Zachłyśnij się Bogiem i żyj tylko dla Niego. Zmiany przyjdą. Będą jednak zachodzić powoli. Nie oczekuj zmian raptownych, zwrotów o 180 stopni. Takie dokonują się rzadko. Częściej nawrócenia potrzebują czasu i cierpliwości tych, którzy na nie oczekują. A cierpienie oczekiwania ofiaruj Bogu.
Błogosławię was na drodze miłości, drodze waszego nowego życia, na maleńkiej drożynie dla najsłabszych.