Za zgodą p. Prof. Luciany Mirri (Uniwersytet w Bolonii) zamieszczamy tekst jej konferencji o drodze do świętości naszej patronki s. Konsolaty Betrone wygłoszonej do nas 2.06.2023 roku w Czerwińsku nad Wisłą w czasie Jubileuszu 20 lat Wspólnoty Dusz Najmniejszych. Dziękujemy Jej za obecność wśród nas, za Jej zaangażowanie w proces beatyfikacyjny i rozwój dzieła dusz najmniejszych i polecamy ją modlitwie naszej wspólnoty: Jezu, Maryjo kocham Was, ratujcie dusze!
Ks. Sławomir Brewszczyński, kapelan Wspólnoty
***
Luciana Mirri
***
1. WSTĘP
Podczas kanonizacji św. Kingi w Polsce 16 czerwca 1999 r., Jan Paweł II powiedział, że „Święci nie przemijają. Świeci żyją świętymi i pragną świętości”. Chciał przez to wyjaśnić niewyczerpane pragnienie Boga tych, którzy naprawdę doświadczają dotknięcia Boga i Jego Miłości w swoim istnieniu.
Siostra Konsolata Betrone jest świetlanym przykładem w tym doświadczeniu. W jej Zapiskach w chórze, 8 września 1942 r., napisała powracającą refleksję. Jest ona o tyle ciekawa, że w tym momencie Sługa Boża jest już tylko o kilka lat od zakończenia swojego życia pokuty i ofiary. Znajduje się też w tragedii II wojny światowej. Jest to święto Maleńkiej Maryi i Najmniejszych, kiedy pisze: “Wczoraj wieczorem, w czasie Drogi Krzyżowej i dzisiaj podczas Błogosławieństwa błagałam Jezusa o łaskę kochania Go, cierpienia i ratowania dusz, tak jak jeszcze nikt Go nie kochał, tak jak jeszcze nikt nie cierpiał i nikt nie uratował tylu dusz”[1].
Jest to impuls zakochanej kobiety, która cieszy się spotkaniem z Umiłowanym, pragnie zatracić się w Nim, utożsamić się z Nim, być cała dla Niego i dla Jego „sprawy”, czyli zbawienia wszystkich ludzi. Wydawałoby się, że jest to pragnienie zarozumiałości i pychy, gdyby nie to, że natychmiast mówi z pokorą: “ale w zestawieniu z moją nędzą wydawało mi się to nieosiągalne”. Na to wspaniałe wyznanie niewystarczalności, Pan inspiruje odpowiedź drogą zjednoczenia z Nim: “Pomyślałam wtedy, że mógłby mi to umożliwić tylko akt bezgranicznego zaufania (ostatni nabój)” (tamże).
Doświadczenie siostry Konsolaty jest z pewnością pięknym wyjaśnieniem tego spotkania “nędzy i wszechmocy”, jak zauważa, kontynuując swoje zeznania: “I wysłałam swój akt ku gwiaździstemu Niebu, a tego wieczoru do białej Hostii, i wtedy poczułam w sobie coś niewyrażalnego, tak jakby Nieskończony poddał się mojemu wołaniu” (tamże).
Siostra Konsolata była już dla nas dzisiaj „misjonarką” i stanowi jedność z Bogiem, ale przede wszystkim wskazuje nam Najmniejszym i wszystkim tym, którzy dzielą się “Orędziem Miłości Serca Jezusa do świata”, stać się „misjonarzami łaski” z nieustannym Aktem Miłości “Jezu, Maryjo, kocham Was, ratujcie dusze!”, aby wiele serc poczuło dotknięcie Boga, pragnienie Go i nawrócenia się, aby “w imię Chrystusa pozwolić się pojednać z Bogiem” (2Kor 5,20).
W tej samej adnotacji siostra Konsolata wie, jak odważyć się z miłości i stać się misjonarką Miłosierdzia w owocowaniu łaski szczególnie dla tych, którzy muszą powrócić do Boga, a także jest nauczycielką w wierze, z którą należy kroczyć tą drogą, która łączy Boga i człowieka. Rzeczywiście, pisze: “Pozostała mi już jedna tylko nadzieja: wierzę w Twoją wszechmoc, wierzę w Twoją miłość do mnie, pospolitego błota tej ziemi, i ufam, pomimo swej nędzy i ciągłej niestałości”[2]. Nie wiedząc o tym, potwierdzała wielką prawdę: wszechmoc Boga jest Jego miłosierdziem. Siostra Konsolata, z miłością i prostotą, przyjęła tę pewność za centrum swojej egzystencji, stając się sama nieustanną modlitwą “Jezu, Maryjo, kocham Was, ratujcie dusze!”.