Żyć w zjednoczeniu z Bogiem
Bóg umiłował nas miłością nieskończoną i nieustannie otacza każdą duszę. Jesteśmy zanurzeni w doskonałej miłości Boga. Żyjemy ciągle będąc we wnętrzu samego Boga, w Jego miłości. Jakże biedne są ludzkie oczy, że tego nie dostrzegają! Jakże biedne są ludzkie serca, że tego nie czują. Biedny jest ten człowiek, który nie poznał Bożej miłości. Biedna jest każda dusza, ponieważ trudno jest jej uwierzyć w miłość i ciągle żyć tą wiarą, gdyż to, co ją otacza nieustannie odciąga od Bożej miłości. Dlatego dusza nie zna tej miłości. A nawet, jeśli czasami otwiera się na łaskę poznania, otaczający ją świat szybko przysłania jej tę miłość. A Bóg nieustannie zagląda do duszy pragnąc dać jej doświadczenie obecności Jego miłości. Nieustannie pochyla się nad duszą, dając wszystko, aby mogła otworzyć się na miłość i być szczęśliwą.
Dlaczego zatem tak mało ludzi żyje w zjednoczeniu z Bogiem? Dlaczego tak mało podąża Jego drogą? W nawiązywaniu bliskiej relacji z Bogiem pomaga duszy dążenie do częstego spotykania się z Bogiem, do częstej modlitwy. Dusza zazwyczaj pod słowem „modlitwa” rozumie czas, który przeznacza rano i wieczorem, by uklęknąć i odmówić pacierz. Natomiast dzisiaj mówimy O MODLITWIE JAKO OTWARCIU SIĘ NA MIŁOŚĆ, JAKO O SPOTKANIU NASZEJ DUSZY Z BOGIEM, kiedy:
– dusza z głębi swego jestestwa wypowiada pragnienie bycia blisko Boga,
– przylega swoim sercem do Bożych stóp,
– oczami duszy po prostu wpatruje się w Niego
– i całą sobą chłonie tę Obecność, która jej się objawia.
Każda dusza powinna starać się dążyć do takiej relacji z Bogiem, aby móc ciągle zwracać się do Niego jak do bliskiej Osoby, pamiętać o Jego obecności przy niej – o Bogu, który żyje w jej wnętrzu. Wtedy modlitwa nie jest pacierzem wypowiadanym ustami, ale jest przebywaniem w Bożej obecności, ciągłą rozmową, ciągłym miłowaniem Go, ciągłym doświadczaniem Jego obecności, nieustannym, radosnym wpatrywaniem się w Jego oczy. I dusza doświadcza obecności Boga. Poznaje, Kim jest Ten, który zamieszkuje jej wnętrze i który w tak cudowny sposób udziela się jej dając szczęście. A kiedy On daje odczuć swoją obecność, nieopisana słodycz obejmuje serce i dusza wie, jest pewna, że to Bóg.
Dusza nie jest w stanie sama z siebie wytworzyć poczucia Bożej obecności, słodyczy, która całą ją obejmuje i w której ona tonie. Zazwyczaj przychodzi to nieoczekiwanie. Dusza się nawet nie spodziewa, kiedy obejmuje ją ta cudowna Obecność. Bóg – można powiedzieć – odchyla zasłonę, daje Siebie odczuć, spojrzeć na Siebie. Im więcej dusza stara się trwać w Jego obecności, im częściej zwraca się swoim sercem do Boga, tym bardziej Bóg udziela się takiej duszy. Ustalenie sobie czasu, by codziennie adorować Go pod Krzyżem, czy w Najświętszym Sakramencie, kiedy poświęca się czas tylko Jemu, owocuje wzrostem duszy, łaskami, dzięki którym dusza żyje coraz bliżej Boga, coraz bardziej otwiera się na Niego.
Jezus dał nam narzędzie – modlitwę, która otwiera nasze serca na miłość i która wprowadza nas w bliską relację z Bogiem. Trzeba jednak podjąć starania, by trwać w akcie miłości. Trzeba na nowo sobie postanowić, poprosić o błogosławieństwo Boże, by prawdziwie akt miłości stał się nieustającą modlitwą, nieustającym wyznaniem miłości Bogu. Bez modlitwy, bez częstego spotykania się z Tym, który jest Miłością naszych dusz, nie postąpimy na drodze miłości i nie będziemy jej poznawać. A sensem tej drogi jest:
– coraz bardziej zagłębianie się w miłość,
– otwieranie się na Boga,
– coraz bardziej poznawanie Boga
- i pozwolenie się prowadzić, zbliżając się do Bożego Serca, dając się przemieniać w miłość.
Dusza, która nie idzie za wskazaniami, która nie podejmuje wysiłku, by trwać w akcie miłości, która nie przeznacza swego czasu na spotkanie z Miłością, nie rozumie, co traci. Nie wie, jak wielkie bogactwo duchowe ją mija. Szkoda, że tak wiele dusz, które Bóg powołuje na drogę zjednoczenia z Nim nie chce iść wytrwale ku swemu powołaniu. Brakuje im sił, cierpliwości, czasem ogarnia je lenistwo. Zniechęcają się z różnych powodów. Jaka szkoda! Tracą tak wiele! Nie da się wytłumaczyć duszy tę wielką stratę, jaką ona ponosi. Żeby to pojąć trzeba wejść na tę drogę, kroczyć nią, zagłębiać się w Boga, poznawać miłość, rozkoszować się tą miłością, zachwycić się Bogiem. Dopiero wtedy dusza widzi jak bardzo jest obdarowywana i może zobaczyć jak wiele tracą ci, którzy z tej drogi zrezygnowali. Może i dobrze, że człowiek nie wie, co stracił, bo gdyby był świadomy tej straty mógłby popaść w rozpacz, załamać się, że odrzucił tak wielkie szczęście, tak niezwykłe bogactwo.
Postarajmy się całym sercem odpowiadać na zaproszenie Boga do miłości, która jednoczyć będzie nasze serca z Sercem Boga. To, co Bóg przygotował duszom otwierającym się na takie zaproszenie jest nie do wyrażenia słowami. WARTO PONIEŚĆ WSZELKI TRUD, ABY ZAKOSZTOWAĆ BOŻEJ MIŁOŚCI, ABY ZANURZYĆ SIĘ W BOGU, ODCZUWAĆ NIEZWYKŁĄ JEGO OBECNOŚĆ WE WŁASNYM WNĘTRZU, DOŚWIADCZAĆ PRZEMIANY WŁASNEJ DUSZY, która przeniknięta Jego miłością, rozświetlona Jego światłem, przebóstwiona Jego świętością upodabnia się do Niego samego przeżywając chwile szczęścia. To są chwile szczęścia Boga, będące namiastką tego, co będzie w wieczności. Ale tu na ziemi ta namiastka stanowi tak wielkie szczęście, że duszy wydaje się, iż posiadła już całego Boga. Nie wyobraża sobie większego szczęścia.
Ogromnie ważnym jest, by dusza starała się o ciągłe trwanie w Bożej obecności. TRWANIE W BOŻEJ OBECNOŚCI JEST JEJ MODLITWĄ, JEST CIĄGŁYM MIŁOWANIEM BOGA, CIĄGŁYM WPATRYWANIEM SIĘ W NIEGO. Ważnym jest, by dusza w ciągu dnia znalazła zawsze czas, by tylko Jemu poświęcić samą siebie, wszystko, by w tym czasie tylko o Nim myśleć, przyjmować Jego miłość i Go kochać. Dusze najmniejsze otrzymały łaskę – małą drogę miłości, nieustający akt miłości, pouczenia o potrójnym dziewictwie. Wszystko to wprowadza nas w niezwykłą zażyłość z Bogiem, w relację miłości oblubieńczej, przyjaźni, jakiej nie zna świat; bliskości z Bogiem, o jakiej zawsze marzyli Święci. Trzeba tylko wytrwałości, podjąć trochę trudu, a Bóg obdarzać będzie swoją łaską, bo On sam nas do tego namawia, zaprasza. ON PRAGNIE, BYŚMY DĄŻYLI DO ŻYCIA W BLISKOŚCI Z NIM. PRAGNIE OBDARZAĆ NAS NIEZWYKŁĄ RELACJĄ MIŁOŚCI OBLUBIEŃCZEJ. ON PRAGNIE CAŁY ODDAWAĆ SIĘ DUSZY.
Połóżmy swoje serca na Ołtarzu, prosząc, aby Bóg pociągnął nasze dusze do życia w zjednoczeniu. Niech je zachęci, zaprosi, da zakosztować, choć odrobinę tego zjednoczenia, byśmy zapragnęli i już nigdy nie przestali pragnąć. Niech da nam zrozumienie, w jaki sposób dusza ma żyć, aby trwać w Bożej miłości i jej kosztować.