Adwentowe dni skupienia w Czerwińsku

Adwentowe dni skupienia w Czerwińsku n/Wisłą (5-6 grudnia 2014 r.)

Wprowadzenie

Nieustannie zgłębiamy temat miłości Bożej. Jest to temat tak głęboki, że przez całe życie będziemy rozważać, poznawać, zachwycać się i stale będziemy stwierdzać, że jeszcze nie wszystko zostało poznane. Miłość Boga jest motorem wszystkiego. Jest impulsem tworzenia, powstawania wszystkiego. Bez miłości Bożej nie istniałby świat i to, co na świecie. Teraz szczególnie będziemy próbować na nowo spojrzeć na miłość Bożą obecną pośród nas, która przenika wszystko, we wszystkim się przejawia i która ostatecznie uosobiła się w Jezusie. Będziemy ten czas przeżywać jako wszechuobecniającą się miłość, która otacza duszę i ją przenika, a dusza otwierając się na tę miłość, przyjmując ją i starając się odpowiedzieć na nią w pewnym momencie spotyka Jezusa. On jest, a jednak dusza nie jest dostatecznie przygotowana i nie potrafi spotkać Jezusa. Czas Adwentu będzie przeznaczony niejako na to, by całe swoje serce otwierać na miłość, na obecność miłości wokół nas i w nas, by w ostatecznym celu doszło do niezwykłego spotkania, a więc, by tę miłość dusza spotkała w Osobie Jezusa; by zrozumiała, że Bóg pokazał człowiekowi pełnię swojej miłości właśnie poprzez Jezusa.

Każdy z nas od kilku już lat przechodzi formację. Wiele spraw przyjmowanych jest jako coś dobrze znanego, w związku z tym bez szczególnej otwartości serca. Kiedy człowiek słyszy pierwszy raz o miłości Bożej, jego serce zachwyca się, jest pełen emocji, uczuć. Potem  wiadomość miłości Boga, która otacza człowieka jest w nim, powszednieje i człowiek przestaje zwracać uwagę na to, co jest w sumie najważniejsze; na to, co jest tak wielkie, że nieskończone; co jest tak piękne, że trudno nawet człowiekowi to piękno zobaczyć, wyobrazić sobie. Podczas Adwentu będziemy próbować na nowo spojrzeć na miłość, na nowo na nią się otworzyć, by żyjąc w otwartości i zaufaniu Bogu, spotkać i przyjąć Jezusa przychodzącego na ziemię. I w Nim na nowo odkryć niezwykły dar Bożej miłości – uosabiającą się w Jezusie miłość, by zacząć na nowo odkrywać niezwykłość miłości Boga do człowieka. Chodzi o pogłębienie swego rozumienia miłości, ale pogłębienia też relacji z Jezusem, bardziej zbliżenia się do Niego, przyjęcia Go całym sercem jako kogoś bardzo bliskiego.

Myśli do kazania

Bóg jest Miłością. Zakochał się w tobie, dlatego stworzył ciebie, dlatego wcześniej stworzył dla ciebie cały świat. Każdego dnia obdarza ciebie swoją miłością poprzez wszystkie okoliczności, zdarzenia, poprzez twoją codzienność. Wszystko jest miłością, darem Boga, który kocha ciebie. To tylko twoje oczy są ślepe i nie potrafią dostrzec darów Bożej miłości. Twoje uszy są głuche i choć słyszą, nie rozumieją, iż przemawia miłość.

Naród wybrany czekał na Mesjasza przez wieki. Niby znał Boga, wydawać by się mogło, że w jakimś stopniu słuchał – raz więcej, raz mniej, ale przyjmował przykazania Boże i słuchał – a jednak musiało minąć wiele wieków zanim przyszedł Jezus. Czekając na Mesjasza, naród wybrany traktował Boga jako kogoś odległego, kogoś, kto jest Władcą, Sędzią, ale w sercach ludzkich zabrakło przyjęcia Boga, który jest Miłością. Można to bardzo dobrze zobaczyć, kiedy Jezus już przyszedł na ziemię. Trudno było faryzeuszom, uczonym w Piśmie przyjąć miłość, naukę Jezusa, która była nauką o miłości Boga do człowieka, ponieważ ich relacja do Boga była zupełnie inna. Oni czuli się w obowiązku, aby wywiązywać się ze wszelkich nakazów. Nie mieli bliskiego stosunku do Boga. Bóg nie był ich Przyjacielem, bliską Osobą. Był kimś, kto stawia wymagania, a człowiek te wymagania musi spełnić, aby zasłużyć na coś. Choć formacja serc w narodzie wybranym trwała wiele lat, wiele wieków, okazało się, że i tak było mało serc otwartych na miłość.

Bóg udzielił Maryi łaski, dając Jej od początku swoiste zrozumienie, Kim jest. Ona od dziecka przyjmowała Boga jako Miłość. Bóg z każdym dniem był bliższy Jej duszy, bliższy Jej Sercu. Relacją między duszą Maryi a Bogiem kierowała miłość. Jej Serce z miłości do Boga pragnęło należeć do Niego całkowicie. Ta miłość sprawiła, że Jej Serce tak szybko dojrzało, Jej dusza bardzo szybko rozwijała się. Rozwój duchowy potoczył się o wiele szybciej niż w wielu innych duszach, stąd zrozumienie, dzięki miłości, tak wielu Bożych tajemnic, Bożych spraw. A najważniejsze w tej relacji było to, że Serce Maryi przyjmowało Boga jako Tego, który kocha, i Którego Jej Serce również kocha. Bóg był bliską Osobą, był obecny w Jej życiu. Do Niego kierowała wszystkie swoje myśli. A to, co czyniła, będąc wychowywaną w świątyni, czyniła dla Niego. Otoczona ludźmi żyjącymi dla Boga mogła wzrastać w duchowej atmosferze, przepełnionej modlitwą, w atmosferze życia całkowicie poświęconego Bogu. Znała Pisma i wiedziała, że ich naród czeka na Mesjasza. I Ona również czekała na Mesjasza. Jej życie całkowicie było Bogu poświęcone i oddane. Jej myśli skupione były na Bogu. Czynności wykonywała również w wewnętrznym skupieniu. Radością dla Niej było czynić wszystko w świadomości Bożej obecności, obecności Boga przy Niej. Miłość, która w Jej Sercu rozwijała się – dzięki Bożej łasce – zrodziła Jezusa. Bóg w Jej Sercu został przyjęty jako Miłość i na płaszczyźnie miłości mogło dojść do spotkania pomiędzy duszą a Bogiem. A ponieważ serce było oddane całkowicie Bogu, żyła poświęcając Jemu wszystko, każdą chwilę, pragnęła całe swoje życie oddać, tylko dla Niego żyć. Bóg przyjął to Jej oddanie, ofiarowanie. Niejako wyszedł naprzeciw Niej. W narodzie wybranym znalazł duszę, która odpowiedziała na Jego miłość, która nie patrzyła na obowiązki Prawa i poprzez ten pryzmat na Boga, jako Tego, który rozlicza, ale która zobaczyła w Bogu miłość i która z miłości do Niego chciała żyć dla Niego. Tylko miłość kierowała Sercem Maryi. Miłość niejako przyciągnęła Miłość i Bóg z radością zstąpił do Jej Serca. Rozmiłowawszy się w Sercu, które całe odpowiadało na Jego miłość, tak umiłował i tak zjednoczył się z Sercem Maryi, z Jej duszą, że począł Syna. Jezus jest Owocem miłości, jest Darem miłości. Ten, kto chce spotkać Jezusa, niech stara się o miłość.

Dzisiejszy świat nie zmienił się w pojmowaniu Boga. Bardzo wiele dusz traktuje Boga jako Tego, który rozlicza, który jest Sędzią, który stawia warunki i jeśli człowiek ich nie spełni, nie jest przez Boga przyjęty. Ten sposób pojmowania Boga jest wręcz obraźliwy dla Niego. Jest zadawaniem ran Bogu nieustannie. Jest bólem Jego Serca, ponieważ Bóg jest Miłością. Nie musiał stwarzać świata i ludzi, nie musiał stwarzać ciebie, bo nie potrzebuje niczego, ani nikogo. Sam Sobie wystarcza, a jednak jest tak wielką, niepojętą Miłością, doświadcza w tej miłości ogromnego szczęścia, że zapragnął dzielić się nią, obdarzać szczęściem inne stworzenia. Po to stworzył człowieka, aby obdarzać go miłością i czynić go szczęśliwym. To jest jedyny powód, dla którego stworzył człowieka, a wcześniej ziemię, na której człowiek może żyć. Więc, jeśli ktoś inaczej patrzy na Boga, zadaje Mu ból, tak jak ból zadaje się temu, kto nas kocha, a my go nie kochamy.

Teraz świat teoretycznie przygotowuje się na Boże Narodzenie, bo to, co dzieje się w rodzinach, w narodach, nie jest przygotowaniem do Bożego Narodzenia. Potrzebne są serca takie, jakim było Serce Maryi – serca, które zobaczą w Bogu miłość, że Bóg kocha, a ponieważ kocha, to otacza człowieka zewsząd samą miłością. Potrzeba serc, które w drobiazgach codziennego życia zobaczą dary Bożej miłości, które odpowiedzą również miłością. Pokochają Boga czystą miłością dla Niego samego i zapragną żyć miłością – dla Niego. W swojej codzienności, w swoich rodzinach w swoich środowiskach zapragną żyć prawdziwie miłością. Do takich serc, w których będzie miłość Bóg przyjdzie z darem swojej miłości niezwykłej, z darem zjednoczenia. Gdy połączy się Miłość z miłością, miłość Boża z miłością duszy – słabą, małą, nędzną, ale miłością tej duszy – wtedy poczęty zostanie Jezus; wtedy narodzi się Jezus. Potrzeba tych Narodzin.

Narodziny Jezusa, które miały miejsce dwa tysiące lat temu nadal rozlewają na cały świat łaski, rozlewają miłość. Z Bożego Narodzenia nieustannie na świat płyną łaski. To tak, jakby to wydarzenie było w centrum historii ludzkości i z tego centrum płynie cały czas Boża miłość na ludzkość, na wszystkie pokolenia – i na te, które żyły w tamtych czasach, i na te, które rodzą się potem, i na te, które jeszcze przyjdą. Nieustannie z tego punktu historii płyną łaski, płynie miłość. W sposób duchowy każdy z nas, gdy łączy się z Miłością, z Bogiem, gdy oczekuje Jego Narodzin, doświadcza Poczęcia i Narodzin w swojej duszy, łączy się z Bożym Narodzeniem w tym jednym punkcie historii. I z serca zaczyna płynąć dokładnie to samo – te same łaski, ta sama miłość, bo to jest ten sam Jezus, który rodzi się w sercu ludzkim.

Każdy z nas o miłości Bożej słyszał już wielokrotnie i każdy z nas przeszedł już jakąś formację. Każdy też doświadczył w swoim życiu spowszednienia wiary, miłości, życia z Bogiem. Potrzeba od nowa spojrzeć na Bożą miłość. Potrzeba na nowo otworzyć oczy duszy, by zobaczyć, że Bóg jest obecny pośród nas, że otacza nas Jego miłość we wszystkim – w przyrodzie, w ludziach, w wydarzeniach. Bóg obecny jest w każdym momencie, w każdej sekundzie waszego życia On jest, Jego miłość. Potrzeba zakochać się na nowo w Bogu tak jak człowiek potrafi, na swoją miarę. A że jest mały, to ta miłość też będzie małą; skoro jest nieporadny w miłości, to i jego miłość jest nieporadna, ale jest to miłość tego człowieka do Boga; miłość dana w wolności. To raczej pragnienie kochania Boga niż prawdziwa miłość, ale Bóg i to pragnienie przyjmuje z radością. Dusza, która stara się kochać, która stara się dostrzec dary miłości w swoim życiu, choć doświadcza różnych momentów, jednak nawet w tych trudnych stara się przyjąć Bożą miłość. Do takiej duszy Bóg z radością przychodzi, bo przyciąga Go miłość. Bóg cierpi odrzucenie Jego miłości. Więc tam, gdzie widzi przyjęcie miłości, tam cały Siebie daje i z radością rodzi swego Syna jako największy Dar miłości, ponieważ Bóg kochając daje to, co najlepsze. Bóg nie daje miernych prezentów, to tylko my dając komuś prezenty oszczędzamy w różny sposób. Jesteśmy bardzo oszczędni w obdarowywaniu innych, a Bóg jest hojny ponad miarę. Jeśli coś daje, to jest to dar najwyższej klasy. Gdy widzi duszę, która pragnie kochać, obdarza ją największym darem miłości, a więc daje to, co ma najcenniejszego – swojego Syna.

Ty również możesz spotkać się z Jezusem, który narodzi się w twoim sercu. To będzie dar Boga dla ciebie. On nie stawia warunków. On nie rozlicza ciebie z niczego. Nie musisz dokonać pewnych zadań, nie musisz pozaliczać jakichś innych rzeczy. Wystarczy, że:

- otworzysz serce na Jego miłość;

- otworzysz oczy serca, by tę miłość zobaczyć, uszy duszy, aby ją usłyszeć;

- swoją wolą wyrazisz pragnienie, iż chcesz odpowiedzieć na miłość, chcesz kochać, choć nie potrafisz.

To wystarczy. Bóg zna ciebie bardzo dobrze i wie, na co ciebie stać. Nie oczekuje od ciebie, że naraz staniesz się wielkim świętym, który będzie cały płonął miłością. On zna twoje ograniczenia, zna twoje życie, doświadczenia, twój ból i cierpienie. Wie doskonale, kim jesteś i wie, na ile potrafisz kochać. Tak naprawdę wie, że nie potrafisz kochać, ale wystarczy, że zapragniesz kochać Boga, odpowiedzieć miłością na Jego miłość. To wystarczy. To Go do ciebie przyciągnie.

Połóżmy swoje serca na Ołtarzu, prosząc, by Duch Święty pomógł nam otworzyć się na miłość i by pomógł odpowiedzieć na tę miłość.

Dziękczynienie

Mój Jezu! Przyszedłeś do mojej duszy z niezwykłym darem – Darem miłości. Dar tak wielki, tak ogromny, tak potężny. Czy moje serce pomieści tak wielki Dar? Pragnę, Boże, odpowiedzieć na ten Dar, na obdarowanie, ale jestem tak małą duszą, duszą tak słabą. Chciałbym prosić Ciebie, aby cała obfitość Twojej łaski, która teraz staje się moim udziałem, objęła wszystkich, których noszę w sercu. Wierzę, że jest to możliwe. Wierzę, że przychodząc do mojego serca, przyjdziesz również do serc moich bliskich i że łaski, którymi obdarzasz moją duszę obejmą również dusze moich bliskich. Wierzę w to głęboko, że Twoja miłość płynąca z Ołtarza sięga o wiele dalej niż ściany tej kaplicy. Twoja miłość nie zna granic.

A więc, Panie mój, Twoją miłością obejmuję całą kulę ziemską i wszystkie dusze. Ty wiesz, jak wszystkie spragnione są miłości. Ty wiesz, jak wiele jest cierpiących dusz, jak wiele jest samotnych. Ty wiesz, jak wiele jest zagubionych. Mój Boże, Twoja miłość jest nieskończona. Ty Sam jesteś Wszechmocny, a ja wierzę, że modląc się za wszystkie dusze, modlę się o to, co Ty pragniesz dać. Wierzę, że pragniesz objąć miłością wszystkich ludzi i że pragniesz wlać w ich serca swoją miłość; że chcesz, aby każdy doświadczył Twojej miłości. Pragniesz uzdrowić, obdarzyć szczęściem, wlać pokój. Ja w to wierzę.

Dziękuję Ci, Boże, za to, że Twoja miłość spływająca teraz ze świętej Hostii, z Twego Serca, które znalazło zamieszkanie w moim sercu, obejmuje cały świat i zanurza w sobie każde ludzkie nieszczęście, każdą ludzką tragedię, każdy ludzki smutek. Zatapia w sobie wszystko. Sprawia, że na nowo rodzą się serca, że odradzają się, nabierają sił, są uzdrawiane. Wierzę, że Twoja miłość zstępuje do serc tam, gdzie trwają konflikty i czyni pokój. Wierzę, że Twoja miłość zstępuje do serc, gdzie ludzie są prześladowani. Daje im męstwo, siłę, wiarę. Dziękuję Ci, Jezu!

Dziękuję Ci, że jesteś w naszych sercach, które dzięki Tobie napełniają się nie tylko miłością, ale ta miłość daje nam pokój, szczęście. Ta miłość odradza naszą wiarę. Wierzę. Dziękuję ci, Jezu! I uwielbiam Ciebie!

Adoracja Najświętszego Sakramentu

Jezu, moja Miłości! Słyszę tak cudowne zapewnienia o Twojej miłości. Słyszę tak wiele pięknych słów o tym, jak może żyć dusza razem z Tobą. W moim sercu rodzą się te pragnienia. Jednak odczuwam bardzo przywiązanie do szarej codzienności, do trudności, do problemów. Czuję, jakbym był przywiązany czymś do tego, co ziemskie i przez to nie mogę otworzyć się na to, co duchowe. Czuję w sobie słabość, jakąś niemoc, ograniczenie. Potrzebuję, Jezu, Twojej pomocy, abyś Ty wziął moje serce, dotknął swoją miłością i sprawił, że otworzy się. Potrzebuję, Jezu, abyś otworzył oczy mojej duszy, bo do tej pory jest ślepa. Potrzebuję, Jezu, abyś pokonał moją niemoc. Panie mój, potrzebuję Ciebie! Potrzebuję, abyś to Ty przemienił moje życie, przemienił w nim wszystko, abym mógł – tak jak wiele innych dusz, które uzdrowiłeś – wielbić Ciebie, dziękować Ci, radować się i głosić Twoją chwałę. Potrzebuję Ciebie, Jezu!

***

Widzę, Jezu, że właściwie nie różnię się niczym od narodu wybranego. Mój sposób patrzenia na Ciebie, pojmowania Ciebie jest taki sam. Dzisiaj zdałem sobie sprawę, że Ciebie tym ranię, źle traktuję, obrażam. Patrzyłem na Ciebie jako na Boga, który rozlicza mnie z tego, co zrobiłem dobrze i z tego, co zrobiłem źle. A przecież Ty jesteś Miłością. Miłość nie rozlicza. Miłość patrzy z ogromną życzliwością. Miłość jest wyrozumiała, cierpliwa. Miłość przebacza. Miłość tłumaczy. Miłość nie pamięta tego, co było złe. Miłość nie gniewa się. Miłość przyjmuje. Jest łagodna i delikatna Twoja miłość, Boże.

Dzisiaj dałeś mi do zrozumienia, że kochasz mnie ogromną miłością i że czekasz, aż moje serce obudzi się i również zacznie kochać. Zrozumiałem, że wystarczy tylko kochać. Nie muszę być doskonałym, nie muszę też zasługiwać na Twoją miłość. Otrzymałem ją wcześniej niż mnie stworzyłeś. Cudowna jest Twoja miłość. Takiej miłości, Boże, nie ma wśród ludzi, dlatego jej nie znamy.

Moje serce budzi się. Zapragnęło pokochać Ciebie taką miłością. Zapragnęło odpowiedzieć Tobie na Twoją miłość. Ale, w jaki sposób mam to czynić, skoro ludzkie serce nie potrafi tak kochać? Skoro w moim doświadczeniu nie ma takiej miłości? Wcześniej takiej miłości nie zaznałem od człowieka. Dopiero w Tobie zobaczyłem tę miłość. Sam jestem człowiekiem, moje słabości wcale mi nie pomagają kochać. Co mam czynić, aby pokochać taką miłością?

***

Dziękuję Ci, Panie! Dajesz memu sercu zapewnienie, iż wystarczy tylko moja chęć, moje pragnienie, moja wola kochania Ciebie. Jeżeli będzie to szczere, jeżeli w prostocie serca poproszę Ciebie, abym mógł kochać, to Ty przyjdziesz do mego serca i we mnie będziesz kochał. Ty wiesz, Boże, iż w jakimś stopniu świadomy jestem swojej niemocy, swoich słabości. Potrzebuję, abyś prawdziwie przyszedł do mojego serca i moje serce przekonał, iż Ty będziesz kochał, iż Twoja miłość będzie w moim sercu i że wystarczy, abym zapragnął. Ponieważ mówisz, Panie, iż spragniony jesteś miłości, mówisz, że tej miłości nie znajdujesz u swego stworzenia, to pragnę, Boże, odpowiedzieć. Pragnę kochać. Chcę wyrazić ufność, wiarę w to, że skoro Ty jesteś Miłością i przyjdziesz do mojego serca, to Twoja miłość będzie we mnie i będę kochać Twoją miłością.

Mój Jezu! Choć to moje stwierdzenie jest samą słabością, to pragnę wyrazić wiarę i ufność. Tak, Jezu, wierzę, że Twoja miłość jest we mnie i że od tej pory będę kochać Twoją miłością, bo przyszedłeś do mojego serca, bo jesteś we mnie. Tobie nie przeszkadza moja słabość. Dla Ciebie nie jest przeszkodą żadne moje ograniczenie. Ufam, że poradzisz sobie z taką nędzną duszą, jak moja. I chociaż jest we mnie wiele oporów i wiele wątpliwości, ale skoro zapraszam Ciebie i ufam, to wiem, że Ty będziesz rozlewać swoją miłość na stworzenie poprzez moje serce. Pragnę, Boże, umiłować Ciebie największą miłością. Pragnę kochając Ciebie patrzeć na wszystko Twoimi oczami. Chcę, by Twoja miłość była dla mnie najważniejsza i abym każdy dzień i każdą sekundę podejmował z miłości do Ciebie. Abym patrzył na swoich bliskich Twoimi oczami pełnymi miłości. Abym też przyjmował trudności i przeciwności przez pryzmat miłości Twojej. Chcę, Boże, abyś to Ty był najważniejszy w moim życiu. Chciałbym przechodzić ponad wszystkim, aby żyć Tobą. Chciałbym, aby nic innego nie poruszało mego serca, tylko Twoja miłość. Chciałbym tak wierzyć, ufać, aby już tylko zajmować się Tobą.

O, Panie! Być może zda się to komuś, iż jest ucieczką od codzienności, od spraw, od obowiązków, od trudności. Ale chciałbym, Jezu, wykonując swoje obowiązki, zwykłe czynności, rozmawiając z drugim człowiekiem wyrażać miłość do Ciebie. Chciałbym po prostu stać się miłością. Tak chciałbym kochać wszystkich, a szczególnie moich bliskich, aby ta miłość uzdrawiała relacje między nami, nawracała serca i kierowała wszystkich ku Tobie. Chciałbym tak kochać, aby wszyscy poznali Twoją miłość i też Ciebie pokochali. Mój Boże, mam w sobie tak wielkie pragnienie, aby być miłością, aby kochać tak jak Ty. Proszę, dla Ciebie wszystko jest możliwe. Wiem, że moje pragnienia są wręcz zuchwałe. Gdzie, taka mała, taka słaba dusza, która nic nie potrafi może myśleć o tak wielkiej miłości? Ale, skoro Ty Sam z miłości do mnie zrezygnowałeś z tronu Nieba, skoro Ty Sam dla mnie przyszedłeś na ziemię, skoro dla mnie przyjąłeś Postać człowieka rezygnując ze wszystkich Boskich objawów uwielbienia, które miałeś w Niebie, z całej chwały; skoro dla mnie oddałeś się w ludzkie ręce i pozwoliłeś, aby czyniono z Tobą wszystko; skoro dla mnie zgodziłeś się na Mękę, Krzyż, na tak straszną śmierć – to w Twoich oczach jestem największą wartością, największą miłością. Dałeś mi Siebie i dajesz mi Siebie codziennie w Komunii świętej. Skoro Sam Bóg oddaje mi Siebie, nabieram odwagi, aby wierzyć, że napełnisz mnie miłością swoją – wielką, nieskończoną, potężną, abym mógł kochać Ciebie i dusze. Aby Twoja miłość wyrywała się z mego serca, uzdrawiając, świadcząc o Twojej miłości, prowadząc inne dusze ku Tobie, czyniąc je szczęśliwymi. Jezu mój, pragnę! Pragnę kochać! Pragnę ratować dusze! Pragnę Ciebie! Pragnę, by moja dusza wypełniona Twoją miłością całkowicie zlała się, stopiła się z Twoim Duchem. Pragnę całkowicie w Tobie zniknąć, aby kochać, by być tylko miłością. Pragnę! Jezu, pragnę!

***

Panie mój! Doświadczam Twojej miłości. Jest tak wielką, tak niepojętą, tak cudowną. Nie potrafię tej miłości objąć swoim rozumem. Czasem zdaje mi się, że moje serce nie jest w stanie jej pomieścić. A jednak pragnę tej miłości. Pragnę, Boże, spotkania z Tobą. Chciałbym kochać Ciebie tak, jak kochała Ciebie Maryja. Chciałbym, tak jak Ona, nosić Ciebie w sercu. Chciałbym, tak jak Ona, żyć z Tobą w zjednoczeniu, gdzie serce czuje dokładnie to, co dzieje się w sercu drugiego. Chciałbym towarzyszyć Ci we wszystkim, po prostu być z Tobą cały czas. Chciałbym, tak jak Ona, żyć przyjmując Twoją wolę sercem pełnym pokoju, oddania, miłości. Ja wiem, że Ją stworzyłeś do tego, by była Matką Boga i obdarowałeś szczególnymi łaskami. Ale wiem też, że była w pełni człowiekiem i poprzez całe swoje życie pokazała, w jaki sposób dusza może jednoczyć się z Bogiem. Zachwyca mnie to, w jaki sposób kochała Ciebie. Zachwyca mnie Jej postawa, relacja do Ciebie. Zachwyca mnie! Pragnę prosić, Ciebie Duchu Święty, abyś poprowadził mnie drogą, jaką szła Maryja. Była to droga miłości, droga ukrycia, droga pokory, życia gdzieś na uboczu, jednak było to pełne życie. Tak pełne, że przez wieki całe i przez wieczność będziemy doświadczać jego owoców.

O, Panie mój! Jej miłość przyciągnęła Twoją miłość, choć Twoja miłość Ją uprzedziła. Wiem, na ludzki rozum nielogiczne, a jednak to prawda. Ona cała żyła w Tobie, a Ty cały należałeś do Niej. Wiem, że Matka Boża zapoczątkowała takie życie duszy i każdy z nas może Ją naśladować i również żyć w zjednoczeniu z Tobą; żyć będąc ukrytym w Tobie, a jednocześnie niosąc Ciebie innym. Wiem, że tak jak w Niej z miłości począłeś Jezusa, tak i w moim sercu Jezus może żyć i że mogę jednoczyć się z Jezusem w sposób niezwykły. Dowodem na to są różni Święci, którzy uwierzyli miłości. Wiem też, że Ci Święci nie od początku byli wielcy. Ich wielkość tkwi w pokorze, w całkowitym zaufaniu do Ciebie, w uwierzeniu miłości i w umiłowaniu. To, co jest w pojęciu ludzkim wielkością, w ogóle w nich nie ma miejsca. Ty nadajesz im wielkość. Twoje działanie w ich życiu nadaje im wielkość. Twoja miłość, Twoja moc, cuda, które czyniłeś poprzez nich – to jest ich wielką świętością.

Skoro tak, daję Ci siebie. Daję Ci serce, duszę, daję Ci moje ciało, mój umysł. Daję Ci wszystko. Ty bądź moim życiem, moją miłością, pokojem, wiarą, ufnością. Ty bądź wszystkim. W Tobie będę odnajdować wszystko. O, Panie mój! Będziesz moim pocieszeniem, będziesz wszystkim. Przyjmować będę każdą sekundę mego życia jako kolejną sekundę życia w zjednoczeniu z Tobą. Czegokolwiek będę doświadczać, będę tego doświadczać razem z Tobą. Wszystko będzie Twoją świętą wolą, za którą będę dziękować i wielbić Ciebie, Panie mój! Twoja miłość uczyniła mnie wręcz zuchwałą w moich pragnieniach, w moich prośbach. Twoja miłość dała mi odwagę, aby zapragnąć wielkiej miłości. Kocham Ciebie, Jezu!

***

Rozradowałeś nasze serca. Napełniłeś swoją miłością Popłynęło morze łask do naszych serc, do innych dusz. O, Panie nasz! Jaki jesteś dobry, łaskawy, pełen miłości! Jaki jesteś wyrozumiały, jaki jesteś delikatny! Kochamy Ciebie! Pragniemy Ciebie! Chcemy, abyś był w naszym życiu obecny. Chcemy, abyś był zawsze, w każdym momencie. Chcemy nasze życie przeżywać z Tobą. Pragniemy kochać, widzieć wszędzie Twoją miłość i przygotować nasze serca do Twoich Narodzin. Zapraszamy Ciebie, abyś Ty narodził się w nas, abyś narodził się w duszach, abyś na nowo narodził się na ziemi we wszystkich sercach. Bo wszystkie serca potrzebują Ciebie, wszyscy ludzie potrzebują Ciebie – nasze rodziny potrzebują Ciebie, całe narody potrzebują Ciebie. Wierzymy, że miłość zrodzi Boga w naszych sercach. Będziemy o miłość się starali, będziemy kochać i z ufnością będziemy oczekiwać Bożego Narodzenia. A Ty, Boże, pobłogosław nam w naszych oczekiwaniach wypełnionych miłością.

Wprowadzenie w drugi dzień

Starajmy się trwać w otwarciu na miłość Bożą, w otwarciu na zapowiedź niezwykłego obdarowania Jezusem. Patrząc na Zwiastowanie, spróbujmy z pełną pokorą przyjmować niezwykłe wieści, zapowiedzi, które Bóg nam daje. Czystość serca pomaga człowiekowi w pełniejszym, szczerym przyjmowaniu Bożych obietnic. Starajmy się w sposób szczególny w tym czasie realizować małą drogę miłości. STARAJMY SIĘ SZCZEGÓLNIE TERAZ TRWAĆ W POTRÓJNYM DZIEWICTWIE, ponieważ właśnie na tej drodze możemy w najdoskonalszy dla naszych dusz sposób przygotować się na spotkanie i przyjęcie Jezusa; przygotować nasze serca, by prawdziwie w nich na nowo narodził się Jezus.

Już teraz starajmy się trwać w miłości, starajmy się otwierać na miłość, by ona w tak cudowny sposób ucieleśniła się w naszym życiu, jednocześnie w całym Kościele. Należymy do Kościoła. Jesteśmy cząstką Kościoła. Otrzymujemy, ale również jesteśmy zobowiązani, by dawać, by dać coś z siebie Kościołowi. A ponieważ nie mamy nic swojego, co mogłoby Kościół ubogacić, to STARAJMY SIĘ W JAK NAJDOSKONALSZY SPOSÓB PRZYGOTOWAĆ SIĘ DO NADCHODZĄCYCH ŚWIĄT – W POSŁUSZEŃSTWIE, W OTWARTOŚCI, W WYTRWAŁOŚCI – BY NASZYM DAREM DLA KOŚCIOŁA BYŁ CHRYSTUS, KTÓRY NARODZI SIĘ W NAS. To jest najcenniejsze, co my możemy dać Kościołowi, a więc NASZE ZJEDNOCZENIE Z BOGIEM JEST NAJWIĘKSZYM BOGACTWEM KOŚCIOŁA, tak jak zjednoczenie z Bogiem Świętych.

Uwielbijmy Boga w Jego miłości, w darach, w planach wobec nas, w obdarowaniu tak niezwykłym, tak wielkim, tak wspaniałym Darem, mimo, że możemy nie dostrzegać w pełni wszystkiego. Uwielbijmy Boga.

Adoracja Najświętszego Sakramentu

Moja Miłości! Dajesz mi Siebie całego. Dajesz mi pełnię miłości. Nie patrzysz na to, że ja nie potrafię przyjąć. Ty nieustannie obdarzasz mnie miłością. Nieustannie jestem nią otoczony. Stale doświadczam Twojej miłości. I chociaż często nie dostrzegam, nie doceniam Twoich darów, to Ty ciągle mnie nimi obdarzasz.

Chciałbym, Jezu, jak najlepiej moje serce przygotować na Twoje Narodziny. Pragnąłbym razem z Matką Najświętszą przyjąć zapowiedź Twoich Narodzin. Chciałbym, tak jak Ona, w pokorze, w uniżeniu i w miłości przyjąć cudowną wieść, że oto nadchodzisz. Już niedługo narodzisz się. Chciałbym, Jezu, usłyszeć, tak jak usłyszała Ona, że narodzi Bożego Syna. Chciałbym usłyszeć, że i we mnie Bóg pocznie swojego Syna. Ty to zapowiadasz, że pragniesz przyjść do każdego serca. Ty mówisz, że w sercu otwartym, wypełnionym miłością narodzi się Chrystus. Więc przyjmuję to zapewnienie z Nieba, że i ja będę uczestnikiem tak niezwykłych wydarzeń. Przyjmuję światło płynące z Nieba, które obejmuje Maryję, ale obejmuje też moje serce. Wierzę, Boże mój, wierzę, że Twoja miłość zstępuje do mojego serca i że Twoja miłość poprowadzi moje serce każdego dnia. Wierzę, że nadejdzie dzień, gdy Jezus zostanie zrodzony w moim sercu. Wierzę, że spotkam Go i będę mógł cieszyć się, radować się Jego obecnością, tak cudowną i niezwykłą.

O, Panie mój! Już teraz dajesz mi widzieć Jego Narodziny, Jego przyjście. Już teraz na myśl o tych Narodzinach rodzi się we mnie radość, miłość, pokój. O, jakże bardzo pragnę, Jezu mój, aby miłość Twoja cały czas gościła w moim sercu. O, jakże pragnę, Matko Najświętsza, aby Twoja pokora, Twoja cichość, Twoje milczenie, Twoje oczekiwanie było we mnie. Więc zapraszam Ciebie, Matko Najświętsza, abyś na ten czas w sposób szczególny zamieszkała w moim sercu i abyś czekała na Jezusa, To będzie moim wielkim szczęściem – móc uczestniczyć w tym oczekiwaniu razem z Tobą.

***

Mój Boże, jaki jesteś dobry! Wystarczy, że poproszę, a Ty spełniasz.

Dziękuję Ci za to, że objąłeś nas swoim światłem.

Dziękuję Ci, Matko Najświętsza, że jesteś pośród nas brzemienna. Dziękuję Ci, że przychodzisz do każdego serca teraz, aby zamieszkać i w sercu każdego z nas oczekiwać Narodzin Jezusa.

Dziękuję Ci, że obejmujesz nas swoją łaską i swoją opieką. Jesteśmy Twoimi dziećmi i czujemy się otuleni Twoimi najczulszymi, troskliwymi skrzydłami. O, Panie! Dziękuję Ci!

Czynisz w naszej Wspólnocie tak wielkie rzeczy. A my nic nie widzimy. Obdarzasz tak cudownymi, niezwykłymi łaskami, a my ślepi jesteśmy. Widzimy wielkie rzeczy u innych, a tutaj Ty dokonujesz jeszcze większych. O, Panie, otwórz nasze oczy! Niech zobaczą, że Ty jesteś pośród nas. Niech ucieszą się, niech uwielbią Ciebie wszystkie dusze.

***

Kocham Ciebie, Jezu! Kocham Ciebie Matko Najświętsza! Kocham was wszyscy Święci w Niebie! Kocham was Aniołowie! Dziękuję Ci Boże, że stajemy się uczestnikami Nieba, że schodzisz do nas z całym Niebem. Nie może być inaczej. Skoro Bóg przychodzi do swojego ludu, to całe Niebo podąża za Nim. Nie chce pozostać samo. Ja wiem, że to takie moje ludzkie tłumaczenie. Ale, Panie mój, napełniasz mnie takim szczęściem, taką miłością, taką rozkoszą, że mam pragnienie ciągle Ciebie wielbić, dziękować, mówić Ci, jak bardzo jesteś dobry, jak bardzo pragnę Ciebie. Bądź uwielbiony w naszych sercach, w naszych duszach, w naszym życiu. Bądź uwielbiony!

***

Panie mój! Brakuje mi słów, aby podziękować za wszystko, aby podziękować Ci za wszystkie dary. Tak bardzo czuję się zanurzony w Twojej miłości, w Twojej obecności. W tak cudowny sposób dotykasz mego serca, które otwiera się i doświadcza obecności Matki Najświętszej. Wszystko jest darem Twoim. Nie potrafię, nie wiem jak dziękować Ci i uwielbiać. Wszystko, czym mnie otaczasz przewyższa najpiękniejsze słowa, przewyższa też najśmielsze oczekiwania ludzkie i wyobrażenia.

Oddaje się Tobie, Boże. Pragnę trwać wraz z Tobą Maryjo. Niezwykłym jest to, że choć przyjmuję Ciebie do mojego serca, to jednak ja czuję się otoczony Twoją opieką, Twoją miłością, Twoją łagodnością. Wiem, że będziesz przygotowywać mnie do Narodzin Jezusa. Dziękuję Ci za to!

Proszę Ciebie, Jezu, abyś udzielił nam błogosławieństwa, które otworzy nasze serca na łaski płynące z Nieba – wszelkie łaski, bo każdy z nas otrzymuje ich tak dużo. Więc, Jezu, niech Twoje błogosławieństwo pomoże nam widzieć te łaski, dostrzegać je, przyjmować i uwielbiać Ciebie za nie.

Konferencja

Nieustannie mówimy o miłości. Jest ona najważniejszą. Jest jedyną, która może wprowadzić dusze w zjednoczenie z Bogiem, która prowadzi cały Kościół, przygotowuje w Kościele dusze do przeżywania kolejnych wydarzeń w roku liturgicznym. Cały czas mimo mówienia o miłości, jednak dusze nie dowierzają, nie przyjmują w pełni faktu, że NAJWAŻNIEJSZA JEST MIŁOŚĆ i w związku z tym, że miłość wystarczy. To ona daje siły Świętym do czynienia wielkich wyrzeczeń, do dokonywania bohaterskich, heroicznych czynów, do przyjmowania męczeństwa za wiarę. Ona też otwiera serca na Boga, na Jego świat i wprowadza dusze w duchowy świat Boży. Otwiera przed duszą tajniki duchowego świata – Bożego Serca. Miłość pomaga człowiekowi stawać się bardziej duchowym niż cielesnym. Miłość uzdalnia duszę najsłabszą, najmniejszą do rzeczy wielkich i niepojętych. Nic innego nie ma takiej mocy, takich możliwości, nic innego w taki sposób nie oddziaływuje na duszę. Dlatego tak ważnym jest, by przyjąć i zacząć żyć miłością prawdziwie; przyjąć prawdę, że miłość sama wystarczy. Kto umiłował Boga już posiadł Niebo. Jest prowadzony bezpieczną drogą i przejdzie przez życie chroniony przez Niego. Będzie umiał przyjąć różne doświadczenia. Będzie potrafił przyjąć cierpienie, które każdemu człowiekowi towarzyszy. Kto umiłował Boga posiada wszystko. Niczego nie potrzebuje.

Starajmy się przyjąć dar Bożej miłości. Teraz tym darem jest ZAPROSZENIE DO WSPÓLNEGO PRZYGOTOWANIA SIĘ DO BOŻYCH NARODZIN. Maryja przychodzi do nas i pragnie zamieszkać w każdym z nas. Poprzez to zamieszkanie każdego z nas bierze do swojego Serca i uczy, w jaki sposób przygotowywać się na Narodziny. Uczy dusze właściwej postawy – pokory, milczenia, otwarcia na Boga, oczekiwania, z wielkim pragnieniem spotkania z Nim. Uczy wyciszenia wszystkiego, co w człowieku jest hałasem i rozproszeniem, by całkowicie już skupić się na Jezusie.

Doświadczamy tak wielu Bożych łask, tak niezwykłych, a jednak my ich nie widzimy. Wydaje nam się, że to w życiu innych wydarzały się tak niezwykłe rzeczy, że to inni doświadczali Bożego błogosławieństwa i Bożych łask, tak widocznych, tak oczywistych. Od tylu lat, odkąd ta Wspólnota powstała doświadczamy niezwykłości prowadzenia Bożego, a jednak nasze oczy i uszy są zamknięte. Owszem, wydaje się, że słyszymy, jednak nie przyjmujemy do końca i w pełni. Na Słowo Jezusa staje się rzeczywistość. Otrzymujemy tak piękne słowa, ale zamykamy oczy na rzeczywistość, która staje się pod wpływem tych słów. Gdybyśmy zastanowili się nad każdym słowem otrzymanym przez Wspólnotę, gdybyśmy każde Słowo przyjęli z wiarą, gdyby w naszych sercach była ufność w to Słowo, wtedy i oczy nasze zobaczyłyby duchową rzeczywistość, która staje się na to Słowo.

Kiedy Bóg mówi, że zstępuje do naszych serc, to tak się dzieje. Kiedy Maryja zaprasza nas do swojego Serca, by wspólnie oczekiwać na Narodziny Jezusa, to prawdziwie bierze nas do swojego Serca. Gdy mówi, że przychodzi do nas, że jest pośród nas razem z Jezusem pod Sercem, to jest to rzeczywistość prawdziwa. To nie jest symbol, porównanie, czy przenośnia, byśmy mogli sobie coś wyobrazić. To jest prawda.

Podziękujmy Bogu za tak wielkie i niezwykłe łaski, które otrzymujemy i prośmy, by Duch Święty pomógł nam otwierać się bardziej na to, co Bóg nam daje.

Zakończenie

Pozwólmy otoczyć się Matczynymi ramionami. Pozwólmy umieścić siebie w Sercu Maryi. Z ufnością razem oczekujmy Jezusa. Nasze serca niech będą całe nastawione na oczekiwanie, niech cały czas będą skupione. Niech nasze serca będą otwarte na miłość. Ten czas spędzajmy razem z Maryją, spędzajmy z Bogiem. Niech w naszym życiu teraz szczególnie króluje miłość. Bądźmy otwarci na miłość! Tak bardzo ważne jest, by serca żyły miłością, by były pokorne, by nasłuchiwały, by oczekiwały, by nie rozpraszały się na tym, co niepotrzebne, co zbędne. Tak dużo człowiek zabiera do swojego serca, na swoje barki, do swojego umysłu. Większość tego jest niepotrzebna. Tylko przeszkadza duszy w przygotowaniu do spotkania z Jezusem. Potrzeba powrotu do prostego, spokojnego życia; życia, w którym Bóg wyznacza drogę, tor, każdy dzień.

Postarajmy się w czasie Adwentu tak szczególnie zwrócić na to uwagę, wyeliminować to, co nie jest konieczne, co jest zbędne, aby żyć Bogiem, żyć miłością; aby żyć w wewnętrznym skupieniu, w zjednoczeniu z Bogiem, który mieszka w duszy; aby otwierać się na miłość, rozważać ją, starać się nią żyć.

Na ten czas błogosławię was – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>