Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało

Dzisiaj w Ewangelii (Łk 10, 1-9) czytamy o wysłaniu uczniów. Wiele osób przyjmuje ten fragment jako skierowany przede wszystkim do tych, którzy swoje życie w sposób szczególny poświęcają Bogu, a więc dotyczący kapłanów, zakonników, zakonnic, osób świeckich, ale poświęconych Bogu. Nie widzą w tym fragmencie samych siebie. A jednak ten fragment, w którym Jezus mówi, iż potrzeba robotników, bo jest ich za mało, dotyczy każdego żyjącego w Kościele. Każdy zostaje posłany. I tak jak zapewnia św. Paweł (2 Tm 1, 1-8) każdy otrzymał ducha mocy, a nie ducha bojaźni. Każdy został namaszczony już podczas Chrztu św., potem podczas Bierzmowania, a więc dany został Duch Święty, który prowadzi Kościół, jednoczy jego członków, jest mądrością i dzięki któremu Kościół, pomimo przeżywanych nieustannie różnych trudności, jednak żyje Bogiem i prowadzi wszystkich ku Chrystusowi. Każdy naznaczony został Duchem Świętym, a więc każdy został powołany i ku realizacji powołania otrzymał to, co potrzebne.

Bóg każdego człowieka powołuje do życia. Stwarza, bo kocha. Człowiek wychodzi z Boga i Bóg jest źródłem jego istnienia. Wszystko w człowieku pochodzi od Boga. Człowiek potrzebuje Boga, by żyć w pełni i by w pełni zrealizować swoje powołanie. W oderwaniu od Boga człowiek nie jest w stanie rozwinąć się w taki sposób, w jaki oczekuje Bóg i do czego złożył w człowieku przeróżne dary. Bez Boga człowiek nie wykorzystuje potencjału, jaki ma w sobie, a który jest darem Bożym.

Człowiek, gdy poprzez Chrzest św. zostaje włączony w grono członków Kościoła, otrzymuje od Boga naznaczenie, a jednocześnie już właściwe powołanie do życia w Kościele. Poprzez swoją postawę przyczynia się do rozwoju Kościoła, do jego świętości. Każdy ochrzczony otrzymuje powołanie – całym swoim życiem wspierać Kościół, stanowić jego świętą cząstkę, pomagać innym członkom Kościoła w kroczeniu ku świętości. NIKT NIE JEST ZWOLNIONY Z TEGO POWOŁANIA. Każdy ma być użytecznym członkiem Kościoła. Bóg dając powołanie, umieszczając w Kościele daje również potrzebne ku temu różne łaski i dary. W zależności od drogi, jaką ma pójść dana osoba, otrzymuje ona odpowiednie ku temu dary, łaski, zdolności, predyspozycje i umiejętności. Każdy człowiek włączony do Kościoła, zobowiązany jest mu służyć. Nie musi to być tak do końca uświadomiona służba, jaką jest chociażby służba kapłanów czy osób żyjących w zakonach. Niemniej jednak każdy poprzez wierność, posłuszeństwo Bogu, poprzez jak najlepsze wypełnianie swego powołania ma być pożytecznym dla Kościoła i w ten sposób służyć mu.

Dzisiaj w Ewangelii (Łk 10, 1-9) czytamy o wysłaniu uczniów. Wiele osób przyjmuje ten fragment jako skierowany przede wszystkim do tych, którzy swoje życie w sposób szczególny poświęcają Bogu, a więc dotyczący kapłanów, zakonników, zakonnic, osób świeckich, ale poświęconych Bogu. Nie widzą w tym fragmencie samych siebie. A jednak ten fragment, w którym Jezus mówi, iż potrzeba robotników, bo jest ich za mało, dotyczy każdego żyjącego w Kościele. Każdy zostaje posłany. I tak jak zapewnia św. Paweł (2 Tm 1, 1-8) każdy otrzymał ducha mocy, a nie ducha bojaźni. Każdy został namaszczony już podczas Chrztu św., potem podczas Bierzmowania, a więc dany został Duch Święty, który prowadzi Kościół, jednoczy jego członków, jest mądrością i dzięki któremu Kościół, pomimo przeżywanych nieustannie różnych trudności, jednak żyje Bogiem i prowadzi wszystkich ku Chrystusowi. Każdy naznaczony został Duchem Świętym, a więc każdy został powołany i ku realizacji powołania otrzymał to, co potrzebne.

Jezus przestrzega wszystkich powołanych, by nie brali ze sobą niepotrzebnych rzeczy. One bowiem stanowić będą ciężar, dodatkowy balast, który będzie utrudniał drogę, spowalniał ich pójście, czasem może uczynić nawet niemożliwym. Gdy posyłał uczniów mówił o rzeczach, które były im znane i bliskie, a dotyczyły ich życia – sandały, suknia. Jednak każdy człowiek ma odczytać w stosunku do siebie, co jest w jego życiu dodatkowym, zbędnym balastem, który zamiast pomagać, przeszkadza w głoszeniu Ewangelii. Aby lepiej zrozumieć, o jaki balast dodatkowy chodzi, trzeba by najpierw chwilę się zastanowić, na czym, ma polegać głoszenie Ewangelii przez każdego z nas, którzy nie jesteśmy ludźmi całkowicie poświęconymi Bogu; nie jesteśmy kapłanami, zakonnikami, zakonnicami. Głoszenie Ewangelii, przygotowanie innych do przyjścia Jezusa ma polegać na naszym życiu miłością. Tę drogę wskazuje nam Jezus od pewnego czasu, na nią wprowadził i teraz nią idziemy. Jest to droga miłości. Na tej drodze otrzymujemy pouczenia, w jaki sposób ją realizować. Było ich już bardzo dużo. Przez wszystkie te pouczenia przewija się główna myśl, iż Bóg sam wystarczy, by zrealizować swoje powołanie, by żyć pełnią. Mamy pokazywane, na czym polega realizacja naszej drogi – na posłuszeństwie Bogu, otwarciu swego serca na Jego miłość i podejmowaniu starań, by tą miłością żyć jak najpełniej w każdym wymiarze, w każdej sferze swego życia. Wielokrotnie w pouczeniach pojawia się, iż tylko Bóg jest właściwym światłem, jedyną mądrością, jedynym zapewnieniem szczęścia. Jednocześnie wskazywane jest, iż świat zewnętrzny nie jest w stanie dać pełni szczęścia, nie daje pełni miłości i nie prowadzi duszy na szczyty świętości, nie prowadzi do Nieba, do Boga. Wręcz przeciwnie odciąga od Boga i potrafi całkowicie ją zatracić. Potrafi zaprowadzić ją do piekła.

Żyjąc miłością, mając oczy skierowane ku Bogu, będąc zasłuchanymi w Boże Słowo możemy iść wolni od tego, co oferuje świat, a co jest dodatkowym ciężarem; czymś, co może bardzo ograniczać nasze pójście drogą ku Bogu, co może uniemożliwiać pójście ku świętości. Może sprawiać, że nasze życie, które ma być świadczeniem o Bożej miłości będzie wręcz niemożliwe. A więc dodatkowy ciężar, dodatkowe rzeczy, o których mówi Jezus swoim uczniom każdy z nas ma odnajdywać w różnych sferach swego życia. Ma pozostawiać, by będąc wolnym od tego wszystkiego, móc całkowicie swoje serce, swoją duszę oddać Bogu. Żyjąc w wolności, otwierając serce na miłość, całemu tej miłości się oddać i pozwolić, by ona pokierowała nami. Wówczas życie oddane Bogu, przez Niego kierowane, życie pełne miłości, będzie naturalnym świadczeniem o Bogu, o Jego miłości, o Królestwie Bożym. Poprzez zwykłe, bardzo niepozorne życie rodzinne, zawodowe, życie w swoim środowisku, będziemy jednak prawdziwymi świadkami, bo wolni od tego, co zniewala i ogranicza ludzi. Będziemy mogli w pełni żyć Bogiem. To Bóg będzie zmieniał nas, nasze serca, życie nasze i naszych rodzin, nasze środowisko. Kiedy Jezus wysyłał uczniów, dał im Ducha. Gdy Paweł Apostoł również wyznaczał kolejnych ludzi, którzy mieli w jakimś stopniu przewodniczyć w gminie, nakładał ręce, modlił się i Duch Święty zstępował, prowadził ich. Byli więc naznaczeni. Nie byli pozostawieni sami sobie. Byli tymi, których Duch Święty prowadził, którzy żyli życiem Jezusa, świadcząc o Nim.

My również nie jesteśmy sami. Już na początku naszego życia zostaliśmy włączeni do Kościoła i wzrastamy w nim. Poprzez Kościół otrzymujemy bardzo dużo. Życie Boże, które jest w Kościele i które uobecnia się chociażby poprzez sakramenty, dane jest każdemu z nas, którzy z nich korzystamy. Duch Święty został nam już dany. Karmimy się Ciałem i Krwią Chrystusa. Przyjmujemy Słowo Boga, czytamy je, słuchamy. Poprzez kapłana otrzymujemy Boże błogosławieństwo. Żyjemy w centrum Kościoła; nie gdzieś na obrzeżach, ale korzystamy w pełni ze wszystkiego, co daje święty Kościół. Wyposażeni w to wszystko, powołani przez samego Boga, MAMY W SWOIM ŻYCIU DAWAĆ O NIM ŚWIADECTWO. Nikt nie jest z tego zwolniony, bowiem każdy został powołany. Powołanie do życia, jakie Bóg dał każdemu z nas jest powołaniem do świętego życia, bowiem Bóg udziela nam swojego życia. Poprzez swego Syna dał nam życie Boże. Każdy obdarowany już jest tym życiem, otrzymał je w darze i zobowiązany jest, by w pełni otworzyć się na ten Dar. By go nie zmarnować, nie odrzucić, ale w pełni przyjąć. Przyjęcie w pełni życia Bożego ma wyrażać się w pełni uczestnictwa w życiu Kościoła. A to oznacza życie w świętości.

Bóg jest święty. Powołując do życia, powołuje do świętego życia. Tylko życie w świętości jest doskonałą realizacją powołania, które Bóg daje. Jest jednocześnie doskonałym uczestnictwem w życiu Kościoła. Jest pełnią tego uczestnictwa. Każdy człowiek w Kościele powołany jest, by poprzez swoje święte życie uświęcać Kościół, dawać życie innym członkom Kościoła, przyczyniać się do ich wzrostu, ich rozwoju, do umocnienia ich wiary. Do tego wszystkiego jesteśmy powołani, otrzymaliśmy potrzebne dary, łaski i predyspozycje i nie możemy się wymigiwać. Każdy bowiem zda relację, na ile starał się, by w pełni zrealizować powołanie, które otrzymał. Dlatego warto, co jakiś czas poczynić refleksję:

- Na ile moje życie jest życiem bardzo mocno zakorzenionym w świecie zewnętrznym, który staje się ogromnym ciężarem, uniemożliwiającym realizację powołania ku świętości?

- Na ile otwieram się na dary i łaski Boże, dzięki którym mogę stawać się prawdziwie świętym, choć ukrytym, niewidocznym dla ludzkich oczu, ale jednak świętym członkiem Kościoła?

- I poprzez tę świętość na ile rzeczywiście Kościół otrzymuje ze mnie dla życia, rozwoju umocnienia wszystkich członków?

Jezus nie zapowiada, że wszystko pójdzie gładko, łatwo. Jezus przestrzega, że będą trudności, ale na ile człowiek zrezygnuje z balastu, który sam sobie nakłada, na tyle łatwiej mu będzie pokonywać trudności i świadczyć o Bogu. Na ile swoje serce całkowicie odda Bogu czyniąc wolnym od tego wszystkiego, co jest zewnętrznym niepotrzebnym ciężarem, na tyle będzie mógł realizować Boże powołanie; na tyle Bóg sam w nim to powołanie będzie realizował. Oddanie siebie Bogu do dyspozycji procentuje przejęciem życia przez Boga – na tyle Bóg będzie żył w danym człowieku. Im więcej człowiek odda siebie, tym większą częścią jego duszy, jego serca będzie władał Bóg i tym bardziej będzie mógł w jego życiu dokonywać przemiany.

Złóżmy swoje serca na Ołtarzu prosząc, by Duch Święty pomógł nam lepiej zrozumieć powołanie w kontekście dzisiejszej Ewangelii i czytania.

Modlitwa

Witaj, mój Jezu! Kłaniam się Tobie do samej ziemi i uznaję Ciebie za Króla, mojego Pana, mojego Boga i Stwórcę. Pragnę jak najpełniej odpowiedzieć na wszystkie dary, jakie otrzymuję od Ciebie. Pragnę jak najpełniej żyć tym, co dajesz memu sercu. Pragnę odpowiedzieć na wszystko, co czynisz wobec mnie i wobec każdej duszy. Staję przed Tobą zadziwiony, jak wielkimi łaskami obdarzasz każdego z nas, jak wielkie dary składasz w każdym człowieku, do jakich wspaniałości powołujesz każdą duszę. Przyznaję, Jezu, że niewiele zastanawiałem się nad tym. Nie czułem szczególnego związku, powiązania mojej duszy z Kościołem, tej wzajemnej relacji oddziaływania na siebie – Kościoła na duszę i duszy na Kościół. Pragnę Ci podziękować, Jezu, za całe bogactwo, jakie otrzymuję od Ciebie poprzez Kościół. Dziękuję Ci, że mogę w Kościele wzrastać, rozwijać się; że Kościół mnie poucza. Poprzez posługę kapłanów, poprzez sakramenty święte Ty przychodzisz do mnie, umacniasz mnie, oczyszczasz, uświęcasz, błogosławisz mi i prowadzisz ku świętości. Dziękuję Ci, że wzbogacasz moją duszę poprzez życie Świętych, że karmisz swoim Słowem, że uświęcasz mnie i przebóstwiasz swoim Ciałem i swoją Krwią, że jednoczysz mnie ze Sobą. To wszystko ma miejsce w Kościele. Bez niego nie otrzymałbym tego.

A jednocześnie uświadamiasz mnie, Jezu, że i we mnie złożyłeś wielkie bogactwa. We mnie złożyłeś swoje życie – Dar największy. I chcesz, abym otworzył się na ten Dar. Abym żyjąc nim stał się pełnowartościowym członkiem Kościoła i ubogacał w ten sposób cały Kościół. Nie myślałem o tym aż tak.

Dziękuję Ci za cały potencjał, jaki złożyłeś we mnie; za wszystkie zdolności, talenty, dary, dzięki którym mogę stawać się darem dla Kościoła, dla innych. Mój Boże! Żyłem dla siebie. Tylko o swoim życiu myślałem. A tu okazuje się, że jestem członkiem Kościoła, który liczy tyle milionów, miliardów dusz, że od nich wszystkich otrzymuję tak dużo, ale i sam mam stać się wartością, bogactwem dla innych. I że to bogactwo nie pochodzi ode mnie, ale to Ty poprzez moją otwartą duszę chcesz ubogacać Kościół. Twoje życie jest bogactwem Kościoła, również dawane przeze mnie, przez moją duszę. Dziękuję Ci, Jezu!

Nie są to proste sprawy. O wiele łatwiej było mi przyjmować Twoje słowa wtedy, gdy mówiłeś mi o miłości, o jednoczeniu się z Tobą, o życiu dla Ciebie. Teraz wprowadzasz mnie głębiej w swoje życie ukazując, że pełnia życia duszy łączy się z życiem Kościoła, bo on zrodzony został przez Ciebie, jest Twoją miłością. Obejmujesz Kościół swoją troską, nieustannie udzielasz mu swego życia i poprzez Kościół to życie udzielasz każdemu z nas. Prawdziwa świętość to życie życiem Boga w pełni. A to życie jest w Kościele. A więc cały mam się udzielić Tobie, cały mam być świadomym członkiem Kościoła. Mam otwierać się na Twoje życie, byś udzielał go Kościołowi. Panie mój, daj mi swego Ducha, abym mógł to lepiej zrozumieć, a przynajmniej abym mógł otworzyć serce na to, co nie do końca jest dla mnie zrozumiałe.

***

Powołujesz, Jezu, każdego z nas. Każdy jest powołany. To również odkrycie dla mojej duszy. Jakże często jedynie na kapłanów, na ludzi w zakonach zrzucałem odpowiedzialność za Kościół, za głoszenie Królestwa Bożego. Te osoby wydawały mi się powołane do głoszenia, do apostolstwa, do świadectwa o Tobie. A Ty mówisz, że każdy z nas jest powołany. Kiedy czytałem fragment dzisiejszej Ewangelii, zawsze wydawało mi się, że to właśnie dusze konsekrowane mają pozostawić wszystko, aby pójść za Tobą, oddając się Tobie, przemieniając się w Twoją miłość, w Ciebie mają głosić Królestwo Boże, mają o Tobie świadczyć. A Ty mówisz mi, że to ja mam pozostawić wszystko. Potrzebuję Twojej pomocy, abyś mi pokazał, co jest moim balastem, co jest dodatkowym bagażem, który uniemożliwia moją drogę, spowalnia mój wzrost, sprawia, że nie jestem Twoim świadkiem. Tak oczywiste wydawało mi się, że kapłan pozostawia wszystko, a Ty mówisz, że te słowa dotyczą mnie. To ja mam nie brać dodatkowych sandałów, dodatkowej sukni, torby, laski, niczego. Co znaczą te słowa wobec mnie, który żyję w świecie, mam swoją rodzinę, pracę? Na czym ma to polegać? Stale brzmią w mojej duszy Twoje słowa, iż Ty wystarczasz za wszystko. W jaki sposób, Boże, rozumieć te słowa? Tłumaczysz mi ponownie to, co tak wiele razy tłumaczyłeś, że mam zamknąć oczy, uszy na świat zewnętrzny, a więc nie chłonąć tego wszystkiego, co jest na zewnątrz. Nie pożerać, tak jak ma to miejsce u wielu dusz, które całe oddają się zewnętrznemu życiu i pożerają, co tylko niesie świat. To łakomstwo, obżarstwo sprawia, że dusza wypełnia się śmieciami, obrzydliwościami świata i nie ma w niej już miejsca na Ciebie. Uświadamiasz mi, że ja również napełniam się tymi obrzydliwościami świata; że ja również wykazuję to łakomstwo, nieuporządkowane, niepohamowane pochłanianie wszystkiego wzrokiem, słuchem; że w ten sposób pobudzam różne swoje pragnienia i zapominam o Tobie. Nie żyję Tobą, tylko zewnętrznym światem i jego sprawami.

Pomóż mi zamknąć się na to, co zewnętrzne, by całkowicie do Ciebie należeć. Aby w swojej duszy spotkać się z Tobą, usłyszeć Twój głos i zrozumieć Twoje słowa. Aby zrozumieć swoje powołanie, upewnić się, umocnić się w nim. Pomóż mi! Daj mi swego Ducha!

***

Dzisiaj, Jezu, dowiaduję się również, że Ty naznaczasz moją duszę, że każdy, kto staje się członkiem Kościoła jest przez Ciebie namaszczony, naznaczony, obdarowany Duchem Świętym. Gdy włączasz każdego z nas do Kościoła, dajesz potrzebne łaski, dary, charyzmaty, byśmy mogli wzrastać, rozwijać się i służyć Kościołowi. Ty dajesz moc. Posyłając, dając powołanie udzielasz mi pomocy, troszczysz się o mnie. Ty poprzez swego Ducha prowadzisz. To jest niezwykłe. Do tej pory wydawało mi się, iż tylko kapłani otrzymują namaszczenie do apostolstwa i w związku z tym są wspierani Twoim Duchem, by głosić Twoje Słowo. Ale Ty i uczniów posłałeś, nie tylko Apostołów. Przez wszystkie wieki Kościoła Ty posyłasz zwykłych ludzi. Każdego z nas posyłasz i każdy z nas otrzymuje Twego Ducha, Twoją moc. Ja również. Każdy z nas jest prowadzony przez Ciebie. A jeśli otwiera się na łaskę prowadzenia doświadcza jej coraz bardziej w sposób wręcz niezwykły. Analizując po kolei życiorysy Świętych, widać, że to właśnie oni dali się Tobie poprowadzić. Oni otworzyli się na Ducha Świętego i szli tak, jak Ty im pokazywałeś. Wśród wielu Świętych były osoby świeckie (nie tylko kapłani czy zakonnice) i stali się bogactwem Kościoła. Dzięki nim i ja mogę się rozwijać, ubogacać swoją duszę, wzrastać, poznawać Ciebie i kochać bardziej, pełniej. I ja patrząc na nich mogę dążyć do zjednoczenia z Tobą, do świętości.

O, Panie mój! Tak mało rozumiem z tego, co czynisz wobec mnie. Tak mało rozumiem z tego, co jest zadaniem, powołaniem każdej duszy, co jest życiem Kościoła i życiem w Kościele. Jestem tylko małą duszą, która nie posiada wiedzy, wykształcenia, która mała jest pod każdym względem. Nie dojdę swoim rozumem do prawd, o których mi mówisz, które objawiasz. A nawet, gdy Ty mi je przedstawiasz, Panie mój, wydają mi się tak wielkie – za wielkie na mnie. Chwilami wydaje się, że wręcz przerażają odpowiedzialnością, jaką ma każda dusza przed Bogiem za Kościół i za to, co czyni; za to, co otrzymuje od Ciebie w darze do dyspozycji.

O, Panie mój! Prawdziwie potrzebuję Twego wsparcia, Twojej pomocy, Twego prowadzenia, Twego światła, bo sam niewiele rozumiem, niewiele wiem, nie mam siły ani odwagi. W Tobie jest moja odwaga, moja mądrość, moja moc, moja ufność. W Tobie jest wszystko, co moje. Całą siebie, Boże, składam w Tobie z ufnością, że Ty zrealizujesz we mnie moje powołanie. Gdy przyglądam się memu powołaniu oświecony Twoją mądrością, zdaję sobie sprawę, że nie jestem w stanie sam o własnych siłach uczynić cokolwiek. Uświadamiam sobie nieskończoną wielkość, ale i bogactwo, które złożyłeś we mnie, oczekując, że otworzę się na Kościół, aby to bogactwo przekazać. A przecież nie potrafię. Najcudowniejsze Boże, jest to, że udzielasz mi swego życia, że staję się Twoją częścią, że włączasz mnie w swoje życie. Wszystko to, co jest Twoim życiem, tak niezwykłe, cudowne, wspaniałe, składasz we mnie, a poprzez moją duszę w Kościele. I ja czerpię z Kościoła Twoje życie.

Za to życie, za wszystko, co kryje się pod tym pojęciem, co przeczuwa moja dusza, a rozum nie jest w stanie pojąć, uwielbiam Ciebie, Boże! Dziękuję Ci! I proszę udziel mi błogosławieństwa, abym nieustannie otwierał się na Twoją obecność, Twoje łaski, Twoje dary; abym niczego nie marnował, ale bym wszystko przekazywał Kościołowi.

Refleksja

Zawsze pamiętajmy, iż Bóg powołał każdego z nas. Nigdy nie zwalniajmy się z powołania głoszenia Bożej miłości, Bożego Królestwa na ziemi, by dawać świadectwo o Bogu obecnym pośród nas – żyjącym, prawdziwym. MY, NASZE ŻYCIE MA PROMIENIOWAĆ MIŁOŚCIĄ, OBECNOŚCIĄ BOGA. Mamy stawać się apostołami, ale nie poprzez słowo, tylko poprzez życie. Aby nasze życie było świadectwem, MUSIMY SAMI STARAĆ SIĘ TRWAĆ W BOGU. A trwać w Bogu oznacza:

- ze wszystkich sił, nieustannie, na różne sposoby starać się otwierać na Jego obecność;

- przyjmować Jego miłość i odpowiadać również miłością;

- ze wszystkich sił strać się Go poznawać, zbliżać się do Niego, być jak najbliżej;

- starać się Go słuchać i być Mu posłusznym;

- swoje życie Mu oddać, poświęcić;

- Boga postawić na pierwszym miejscu;

- zrezygnować z siebie;

- zamknąć się na świat zewnętrzny, a otworzyć się na Boga żyjącego w duszy;

- uczynić dokładnie to, co ma czynić każdy kapłan, każdy zakonnik, zakonnica – oddać wszystko, aby zyskać Boga.

To tylko ludziom się wydaje, że kapłan pozostawia wszystko, służy Bogu i już nie ma nic do oddania. Każdy człowiek, każda dusza poświęcona Bogu każdego dnia na nowo musi analizować swoje życie, by zobaczyć kolejne rzeczy, sprawy, których jeszcze Bogu nie oddała i każdego dnia ma co oddawać. I tak samo my. Gdy będziemy tak realizować swoją drogę, staniemy się świadkami, apostołami, prawdziwymi, pełnoprawnymi, wartościowymi członkami Kościoła – świętymi. Wtedy w sposób doskonały Bóg będzie mógł poprzez nas wypełnić swoją wolę.

Błogosławię was na tej drodze – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>