Ten, kto jest posłuszny Bogu doświadcza Jego błogosławieństwa, Jego opieki. Bóg troszczy się o niego. Zatrzymajmy się dzisiaj nad tym stwierdzeniem.
Każdy z nas w swoim życiu doświadcza różnych chwil – są chwile radosne i smutne. Pojawiają się różne trudności i zazwyczaj człowiek chce zmierzyć się z tymi trudnościami sam, o własnych siłach. Bardzo często pycha kieruje człowiekiem w jego staraniu się, by zaradzić wszelkim problemom w swoim życiu. Człowiek jest zapobiegliwy, zabezpiecza się na różne sposoby, by w razie pojawienia się jakichś problemów być samowystarczalnym. Natomiast Bóg zwraca uwagę człowieka na to, co naprawdę jest istotne. Bóg mówi o duszy, o sercu. O duszę człowiek ma zabiegać, starać się, by była jak najczystsza, jak najbardziej oddana Bogu, posłuszna Mu. Natomiast innymi sprawami zajmie się Bóg. O wszystko inne On się zatroszczy. Mówi wręcz, że ci, którzy się nawracają, którzy są sprawiedliwi, którzy Go słuchają mają wszystko, czego potrzebują do życia. Takie stwierdzenia możemy znaleźć w Piśmie św., chociażby w dzisiejszym pierwszym czytaniu (Iz 1, 10. 16-20). Również Jezus mówił o tym sł. B. s. Konsolacie Betrone. I do nas kieruje te same słowa.
Jezus pragnie, by serca ludzkie zwrócone były ku Bogu. Czerpiąc z Jego Serca, napełniając się miłością, przemieniając się, upodobniając do Jezusa, będą żyć w sposób zbliżony do doskonałości, a Bóg zajmie się wszystkim w życiu człowieka, o wszystkim będzie pamiętał, o wszystko się zatroszczy. Nie pozostawi takiego człowieka samego. Gdy dusza wykazuje ufność, Bóg nigdy tej ufności nie zawiedzie. Ufność duszy niemalże zniewala Boga, by tą duszą się zajmować i by dawać jej wszystko, czego potrzebuje. Ufność tak ujmuje Serce Boże, że Ono wylewa na tę duszę wszelkie potrzebne łaski.
W czasie Wielkiego Postu w sposób szczególny Bóg oczekuje zwrócenia się każdej duszy do Niego, otwarcia się duszy na Boga. Ta otwartość wyrażać się ma między innymi w spojrzeniu na samego siebie, na to, jaki jest stan duszy, na zobaczeniu we właściwym świetle swojej duszy i proporcji pomiędzy Bogiem a duszą. Czas Wielkiego Postu – to czas dany każdemu człowiekowi, by zajął się tym, co Boże, co duchowe, a odsunął na bok wszystkie inne sprawy. To czas uświadomienia sobie, co jest najważniejsze w życiu każdego człowieka, by potem konsekwentnie podejmować różne decyzje. Ta świadomość prowadzi do przemiany. Jednak człowiek nie przemieni się, gdy nieustannie będzie rozdarty pomiędzy tym, co duchowe, a tym co duchowym nie jest. Dlatego tak bardzo ważne jest, BY W TYM CZASIE ŁASKI PRAWDZIWIE ZAJĄĆ SIĘ TYLKO SPRAWAMI ISTOTNYMI, najważniejszymi dla ludzkiego życia, najważniejszymi dla duszy. W tym czasie, gdy człowiek próbuje otworzyć się na to, co duchowe – na Boże pouczenia, Boże wezwania – może doświadczać różnych trudności, by zająć się tylko Bogiem, tylko miłością, tylko swoją duszą. Jednak tym bardziej w wielkiej ufności ma podążać za Bogiem, ma słuchać Bożych słów – MA BYĆ POSŁUSZNYM, UFNYM I WIERNYM BOŻYM NAKAZOM. To okazanie ufności, wiary czasem połączone z jakimś cierpieniem nawet, z koniecznością przełamania samego siebie, wręcz podeptania, zrezygnowania z tego, co ludzkie, przyniesie w konsekwencji radość duszy. Dusza doświadczy Bożej opieki. Poprzez krzyż idzie się do zmartwychwstania. Poprzez cierpienie dusza doznaje przemiany. Poprzez trudności jest formowana. Bez wysiłku, bez pracy nie ma efektów. Dusza wtedy dozna radości, doświadczy owoców, zmartwychwstania, cudu, gdy przejdzie przez trud, przez cierpienie, gdy zaprze się samej siebie, zaufa Bogu, Jemu będzie posłuszną i pójdzie za Jego wskazaniami.
Dzisiaj Jezus każdą duszę zaprasza, by przez czas Wielkiego Postu porzuciła zajmowanie się sprawami doczesnymi, materialnymi, a zajęła się miłością, Bogiem. Oczywiście nie oznacza to porzucenia swoich obowiązków. Oznacza to raczej ODPOWIEDNIE NASTAWIENIE SERCA DO CODZIENNOŚCI, odpowiednie nastawienie swej duszy do spraw Bożych, DANIE PRYMATU SPRAWOM DUCHA. A w przypadku trudności, które będą się pojawiać – całkowite zaufanie Bogu, zdanie się na Niego do końca, zaufanie totalne, odsuwanie od siebie wszelkiego niepokoju, wręcz strachu przy wielkich trudnościach. To zaufanie, słuchanie, posłuszeństwo będzie radością Boga. Bóg otwierać będzie ramiona przed duszą, która w pokorze, w posłuszeństwie, z ufnością zajmować się będzie tylko Bogiem, miłością, miłosierdziem, Bożymi wskazaniami.
Wielokrotnie Bóg o tym pouczał. Wszystko to już znamy, na kartach Pisma Świętego znajdujemy tę naukę, mimo to bardzo trudno jest porzucić w swoim sercu przywiązanie do zajmowania się swoimi sprawami. Bardzo trudno jest porzucić samowystarczalność, zabieganie o wszystko, troskę o to, by zaradzić każdemu problemowi, poradzić sobie z każdą sytuacją, by nie okazać się bezradnym wobec trudności, a tym bardziej by nie trzeba było okazywać bezradności wobec innych. A jednak Bóg mówi, aby zdać się na Niego. Wskazuje, co jest istotne szczególnie w tym czasie, a czym człowiek ma się aż tak mocno nie zajmować. Mówi, co jest ważne dla duszy, dla jej życia, a co tylko przeszkadza jej w osiągnięciu zjednoczenia z Bogiem.
Spróbujmy zrobić coś w rodzaju eksperymentu. Spróbujmy zaufać Bogu bezwzględnie, we wszystkim, do końca. ZAUFAJMY MU BEZWZGLĘDNIE NA CZAS WIELKIEGO POSTU. Powiedzmy Mu, że od tego momentu całe swoje życie, wszystkie sprawy osobiste, wszystkie sprawy związane chociażby z pracą, wszystkie troski doczesne, materialne rzeczy, wszystko powierzamy Bogu, by zająć się tylko sprawami duchowymi, tylko Bogiem, by być nieustannie z Jezusem, nieustannie towarzyszyć Mu w Jego Męce. Przecież czas tych kilku tygodni wobec całego naszego życia to naprawdę niewiele. Spróbujmy, aby doświadczyć niezwykłych owoców takiego zdania się całkowicie na Boga, zaufania, a jednocześnie zajmowania się tylko tym, co daje życie, co prowadzi ku wieczności, co daje prawdziwe szczęście.
Człowiek ma w sobie lęk, by zaufać do końca. Niestety brakuje mu ufności. Nie dowierza Bożej miłości i tym najbardziej rani Jezusa. POSTARAJMY SIĘ W CZASIE WIELKIEGO POSTU NIE RANIĆ GO BRAKIEM UFNOŚCI, BRAKIEM WIARY W JEGO MIŁOŚĆ. Wobec Jego Męki, Jego cierpienia, Jego Krzyża, w obliczu, gdy jest biczowany, przybijany do Krzyża, gdy wisi na Krzyżu, możemy lękać się czegokolwiek? Nie będziemy ufać Jego miłości? Skoro umarł za ciebie na Krzyżu, miałby ciebie porzucić wtedy, gdy masz problemy, gdy tobie jest trudno, gdy ty cierpisz? Przecież On życie oddał za ciebie, więc nie zajmie się twoimi sprawami?
Starajmy się stawać przed Bogiem z otwartym sercem, z gotowością słuchania Go, towarzyszenia Mu, z gotowością powierzania wszystkiego, każdej cząstki swego życia, oddawania kolejnej sfery swego życia, kolejnej sprawy, a będziemy zauważać (jeśli w trakcie Wielkiego Postu podejmiemy wezwanie do życia z Nim, do nawrócenia, wezwanie do przyjęcia miłości i zaufania tej miłości):
- Co jeszcze trzymamy kurczowo w swoich dłoniach?
- Czym jeszcze chcemy zająć się sami, o co jeszcze zabiegamy, co jeszcze tak naprawdę jest ważne w naszym życiu, o co się chcemy sami troszczyć, co jest naszym lękiem, niepokojem?
- Gdzie jeszcze nie zaufaliśmy do końca?
- W czym jeszcze chcemy sami się zabezpieczyć?
Za każdym razem, gdy będziemy to widzieć, starajmy się to oddawać Bogu, aby żaden niepokój, żadna obawa nie zajmowały naszego serca, które przecież ma być z Jezusem – razem z Nim w Ogrodzie Oliwnym, razem Nim na przesłuchaniach, razem z Nim, gdy idzie drogą krzyżową, gdy wisi na Krzyżu i kona. Za każdym razem, gdy będziemy zauważać, że zajmujemy się swoimi sprawami, przypomnijmy sobie, że w tym czasie Jezus cierpi, a my mieliśmy Mu towarzyszyć. Pozostawmy te wszystkie sprawy, aby przytulić się do Niego i powiedzieć Mu, że Go kochamy i że ufamy Jego miłości, wierzymy Jego miłości.
Połóżmy swoje serca na Ołtarzu. Poprośmy Ducha Świętego, by dał nam odwagę i siły do totalnego zaufania, do całkowitego zajęcia się Jezusem w czasie Wielkiego Postu, a pozostawienia wszelkich trosk gdzieś na boku. Niech Duch Święty poprowadzi nasze serca niezwykłą drogą zaufania i miłości.
Modlitwa
Witaj, mój Jezu! Jesteś moją Miłością! Jesteś Radością moją! Jakże się cieszę, Jezu, że jesteś w moim sercu, że jesteś na Ołtarzu. Dziękuję Ci, że mogę być w Twojej obecności, że Ty jesteś. O, Panie, Ty jesteś wokół mnie i we mnie. Twój Duch przenika mnie i otacza. O, Jezu mój, dziękuję Ci za tę obecność. Chciałbym Ci podziękować całym sercem, całą duszą, za to, że jesteś i że Twoja obecność jest tak namacalna, że moje serce doświadcza Twojej obecności w sobie i wokół. Panie, dziękuję Ci, że jesteś! Dziękuję Ci, że przyszedłeś do mnie, że zniżyłeś się do takiej małej duszy. Dziękuję Ci, że Ty – Wielki Bóg, Stwórca zechciałeś przyjść na Ołtarz. Chciałeś dokonać największej, najwspanialszej Ofiary, że oddałeś mi życie, zapragnąłeś zjednoczenia z moim sercem. Przyszedłeś do mojego serca, które jest tak małe słabe, tak bezradne. O, Panie, dziękuję Ci za Twoją obecność! Dziękuję Ci, Jezu!
***
Dziękuję Ci, Jezu! Wiem, że jesteś. Moje serce Ciebie czuje, widzę Ciebie oczami duszy. Moje serce wypełnia wielkie szczęście. Jesteś i każdego z nas obejmujesz swoimi ramionami. Każdego z nas obejmujesz z wielką miłością, z wielką czułością. Dziękuję Ci, Jezu!
Niczego więcej nam nie potrzeba, tylko Twojej miłości. Ona jest wszystkim. Och, proszę, spraw by nasze serca były otwarte. By mogły nieustannie radować się Twoją miłością, bo przecież Ty cały czas nas kochasz. Tylko my jesteśmy zamknięci na Twoją miłość. Otwórz nas!
O, Panie, pragnę Ci dziękować za Twoją miłość, za Twoją czułość, za Twoją delikatność, wyrozumiałość, za Twoją dobroć.
Chcę Ci dziękować za to, że tak cudownie rozumiesz mnie, że tak bardzo jesteś wyrozumiały dla mnie, okazujesz tak wielkie zrozumienie, pobłażliwość dla moich słabości, przebaczenie.
O, Panie, dziękuję Ci za to, że przy Tobie mogę być dzieckiem. Nie muszę być dorosłym, który sobie sam ze wszystkim radzi, ale mogę być dzieckiem, które całkowicie zdaje się na Ciebie.
Dziękuję Ci, że mogę nieustannie pokazywać Ci moje dłonie – puste, bezradne.
O, Panie, dziękuję Ci, że mogę nieustannie liczyć na Ciebie we wszystkim. Ty opiekujesz się mną i o wszystko się troszczysz. Dziękuję Ci!
Dziękuję Ci za każdy dotyk Twojej miłości, za każde okazane serce. Poprzez drugiego człowieka przychodzisz do mnie i okazujesz mi swoją miłość. Dziękuję Ci!
Doświadczam tak wielkiej Twojej miłości w moim życiu. Nieustannie jesteś! Nieustannie jest Twoja miłość! Ileż radości niesiesz mi, Boże mój! Nie potrafię wyrazić swojej radości i swojej wdzięczności za Twoją troskę o mnie, za Twoją opiekę, za cudowną obecność Twoją w moim życiu. Dziękuję Ci, Jezu!
***
Należę, Jezu, do Ciebie. Jestem Twój. A Ty czyń, co zechcesz. Pragnę słuchać Ciebie. Chcę, Jezu, być zasłuchany w Ciebie. Chcę dokładnie czynić to, czego Ty oczekujesz ode mnie. Chcę wypełniać Twoją wolę w całkowitym posłuszeństwie Tobie, w pokorze i miłości. Nie proszę Cię, abym rozumiał, nie proszę, abym znał przyszłość, ale proszę, abyś uczynił moje serce całkowicie Tobie uległym z miłości. Proszę, abyś tak dotknął serca mego swoją miłością, by już całkowicie należało do Ciebie, by już całkowicie było Twoje. Aby nie było niczego w moim sercu, co by nie było Twoim, co by do Ciebie nie należało. Pragnę kochać Ciebie miłością największą; miłością, jaką jeszcze nikt nigdy Ciebie nie kochał. Ja wiem, miłością największą kocha Ciebie Twoja Mama, ale ja zaraz po Niej będę Ciebie tak kochać, tylko potrzebuję Ciebie do tego. Chcę kochać, chcę obejmować Ciebie miłością, żyć dla Ciebie. Z miłości pozostawić wszystko, aby pójść za Tobą. Chcę stać się miłością, aby każdy, z kim będę rozmawiać, z kim będę miał jakikolwiek kontakt doświadczał Twojej miłości. Aby każdy został pocieszony, podniesiony na duchu. Aby każdy poczuł dotyk miłości Twojej. Aby każdy zwrócił swój wzrok na Ciebie, aby każdy mógł poznać Ciebie, Twoją miłość.
O, Panie mój, chcę nieść miłość, radość, pokój, nadzieję w ludzkie serca, ufność, wiarę. Przemień mnie w miłość, abym mógł głosić orędzie Twojej miłości wszystkim duszom na całym świecie. Przecież to Ty dajesz mi takie pragnienia. Przecież to Ty zabierasz moją duszę i przenosisz, aby mogła znaleźć się wszędzie, na wszystkich kontynentach, w najdalszych zakątkach świata. Przecież to Ty czynisz to, co niemożliwe, możliwym we mnie, w moim sercu, w mojej duszy. Ufam, że to są Twoje pragnienia. Ufam, że to Ty pragniesz, aby Twoja miłość była poznana na całym świecie. Aby Twoja miłość była rozpoznana w każdym sercu i przyjęta przez każde serce. Ufam, że Ty pragniesz, aby każda dusza przyjęła Zbawienie.
Więc oddaję Ci moje serce, ufając, że przemieniasz je według Twego zamysłu, według Twego pragnienia; nie według moich wyobrażeń. Oddaję Ci wszystko. Oddaję Ci nawet to, co wydaje mi się, iż niesiesz mi na modlitwie. Chcę być wolny, abyś Ty wypełnił mnie całkowicie. Proszę Cię, Jezu, przyjdź ze swoim błogosławieństwem, które dotknie wszystkie zakamarki mojej duszy, które wypełni całe moje serce. Przyjdź! Niech wypełnia się Twoja wola we mnie! Niech Twoja miłość przelewa się przez moje serce. Niech Twoje życie tętni w moim sercu. Proszę, niech wypełnia się Twoja wola we mnie! Pobłogosław nas, Jezu.
Refleksja
Uwierzmy, że Wielki Post to czas szczególnej łaski. Starajmy się odpowiedzieć na tę łaskę, otworzyć się na nią. To czas, kiedy Bóg daje możliwość doświadczenia w sposób niezwykły Bożej miłości. TRZEBA TYLKO POSŁUCHAĆ I OTWORZYĆ SIĘ NA BOGA. Wystarczy być posłusznym, zostawić cały swój dotychczasowy świat i stanąć przy Jezusie, towarzyszyć Mu. Ciągle starać się w Niego wpatrywać, kochać Go, jednocześnie ufając, że Bóg troszczy się o nas, o naszych bliskich, o nasze życie. We wszystkich swoich obowiązkach Jemu się oddawać z ufnością, z wiarą. We wszystkich trudnościach Jemu oddawać kierowanie naszym życiem. Pozwolić sobie, by przed Nim stanąć bezradnym. Przestać ciągle trzymać ster swego życia w swoich dłoniach, przestać zabezpieczać się, a stanąć przed Bogiem i Jemu zaufać.
To nie oznacza bezczynności, lenistwa. To oznacza, że w każdym momencie, o każdej porze będziemy z Jezusem. Cokolwiek będziemy czynić, wszystko z myślą, iż czynimy z miłości do Niego. Wszystkie nowe pojawiające się sprawy Jemu będziemy powierzać. W sercu nie będzie pychy, iż wszystko potrafimy zrobić sami, wszystkiemu możemy zaradzić, ale w każdej sytuacji będziemy pytać Jezusa o zdanie, Jemu tę sytuację oddawać, a potem na miarę swoich możliwości, swojej wiedzy będziemy daną sytuację rozwiązywać. CHODZI O NASTAWIENIE SERCA, o to, BY CIĘŻAR ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA WSZYSTKO Z NASZYCH BARKÓW PRZEŁOŻYĆ DO SERCA JEZUSOWEGO, by przestać myśleć, iż poradzę sobie, a zacząć myśleć: Ufam Ci, Jezu! Ty się tym zajmij! Ten, kto ufa Bogu, kto stara się Go słuchać, jest Mu wierny, doświadcza szczególnego Bożego błogosławieństwa, doświadcza Bożej opieki, Bożej troski. Żyje mając w sercu pokój i doświadczając szczęścia.
Błogosławię was – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
Strona korzysta z plików cookies zgodnie z polityką prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookies w Twojej przeglądarce.polityka prywatności