„Oto Ja stwarzam nowe niebiosa i nową ziemię” (Iz 65, 17-21) mówi Bóg. Jakże pasują te słowa do Jezusa, który idzie drogą krzyżową. Być może na pierwszy rzut oka nie widać związku, nie można zrozumieć, jak te słowa mogą płynąć z Bożego Serca w takim momencie. A jednak, chociaż chwilę zatrzymajmy się nad nimi, nad Jezusem, który idzie drogą krzyżową.
Do czasu przyjścia Jezusa na ziemię ludzkość żyła w ciemnościach. Tak zwykło się mówić, ale to rzeczywiście jest prawdą. Nasze życie po Zmartwychwstaniu Jezusa jest już innym życiem. My patrzymy na wszystko z innej perspektywy. Ci, którzy żyli przed Narodzeniem Jezusa patrzyli na wszystko inaczej – oni wyczekiwali, wyglądali Mesjasza; wyglądali Tego, który wybawi Izraela. Oczekiwali Zbawiciela sami dokładnie nie wiedząc, Kim tak naprawdę będzie, w jaki sposób wybawi naród wybrany, jakim będzie Człowiekiem. Mieli pewne wyobrażenia, stworzyli sobie pewien pogląd na ten temat, ale tak naprawdę żyli cały czas w ciemności. Oni dopiero czekali aż wzejdzie „Słońce”, a w ich sercach, tak jak w nocy, panował pewien niepokój. Dopiero ci, którzy uwierzyli w Zmartwychwstanie Jezusa, ci którzy narodzili się po przyjściu Jezusa, dopiero my patrzymy na wszystko trochę z innej perspektywy. My narodziliśmy się za dnia, kiedy „Słońce” już wzeszło. My żyjemy w czasach, kiedy to „Słońce” świecie nad nami, kiedy nadzieja oczekiwania zamieniona jest w pewność posiadania. Tylko, czy nasze serca o tym wiedzą? Jakże inna jest nasza sytuacja od sytuacji ludzi żyjących przed Jezusem? Jezus przyszedł, aby wydobyć człowieka z otchłani rozpaczy, z ciemności grzechu, aby wynieść go na pełne słońce, przemienić życie człowieka pełne rozpaczy na życie w nadziei, a wręcz w pewności, w radości, w wierze w zmartwychwstanie.
Jezus narodził się w starych czasach, ale wraz z Jego Narodzinami dokonuje się przemiana. Cały świat raduje się przyjściem Mesjasza i otwiera się wszechświat na zapowiedź nowego. A gdy Jezus godzi się na Mękę, gdy cierpi, gdy z pokorą przyjmuje kolejne ciosy, staje się „nowe”. Nastają rzeczywiście nowe czasy. Pokonany zostaje szatan, śmierć, nastaje życie. Wraz z Męką, śmiercią i Zmartwychwstaniem Chrystusa dokonuje się coś niezwykłego:
- Oto człowiek otrzymuje samego Boga. Otrzymuje od Boga Boskie życie. Ma niezwykłą możliwość obcowania z Bogiem w Eucharystii.
- Oto człowiek otrzymuje od Boga największy dowód miłości. Każdy z nas otrzymuje niezwykły Dar – Krzyż.
- Oto każda dusza ma możliwość skąpania się we Krwi Chrystusa i każda zostaje zaproszona na gody, gdzie Oblubieńcem jest sam Bóg – Jezus. Tak, jak dla nowożeńców rozpoczyna się nowe życie, tak dla ludzkości rozpoczyna się nowe życie. Jezus wszystko czyni nowym – nowe spojrzenie na świat, na życie, na Boga, nowa relacja z Nim, odnowiona zostaje dusza. To Jezus idący drogą krzyżową czyni wszystko nowe. Z każdym Jego krokiem, z każdą kroplą Krwi, z każdą Łzą, z każdą kroplą Potu, z każdym kolejnym upadkiem, bólem Mu zadawanym, On czyni nową ziemię, nowego człowieka, świat czyni nowym. I chociaż doświadcza bólu, cierpienia, chociaż każda dusza, która się z Nim jednoczy doświadcza cierpienia, to jednocześnie w sposób duchowy, mistyczny doświadcza niezwykłej radości, bo oto Bóg wszystko czyni nowym.
Rozważając Mękę Jezusa, zagłębiając się w tajemnicę Boga, który daje swego Syna, który godzi się na tak straszną Mękę swego Syna, ofiarowując Go za każdego człowieka, rozważając to, co jest tak niezwykłym, niepojętym, dusza dochodzi do pewnego punktu zwrotnego. Przechodzi przez rozważanie cierpienia, bólu, a wchodzi w inny wymiar, w którym doświadcza nowego stworzenia. To niczym nowe stworzenie całego świata. Potrzeba, by dusza zagłębiła się tak bardzo w Mękę Boga, by doszła do tego niezwykłego wymiaru, gdzie widzi się istotę każdego wydarzenia, gdzie od strony duchowej widzi się znaczenie wszystkiego. Kiedy zagłębimy się prawdziwie w Krzyż, wejdziemy w nowy wymiar wszechświata i zobaczymy jego piękno, jakiego nie widać zwykłymi oczami. Pomimo dwóch tysięcy lat, które minęły od Zmartwychwstania, oczy ludzkie nadal tkwią w starym świecie. Duchem można przeniknąć wszystko i zobaczyć, że świat jest inny: dusza ludzka zyskała nowe piękno, człowiek nowe możliwości, relacja między człowiekiem a Bogiem jest zupełnie inna – niezwykła bliskość i brak dystansu, jaki był do czasu przyjścia Jezusa. To Jezus niosący Krzyż czyni wszystko nowym. I już teraz możemy radować się tym „nowym”, bo my w tym „nowym” już żyjemy, tylko nie zawsze o tym pamiętamy. My z perspektywy „nowego” już możemy patrzeć, tylko zapominamy o tym, a nasz wzrok tkwi w starym, nasze uszy zaklejone jeszcze nie zawsze słyszą, serce jeszcze przywiązane do starego. Nie uwolniły się jeszcze do końca, nie przyjęły skrzydeł, aby wynieść się wysoko ponad chmury do słońca. A przecież Jezus niosący Krzyż czyni wszystko nowym. Każdy z nas może doświadczać nowej relacji z Bogiem, ma w sobie nową moc, nowe życie, w głębi siebie ma nowe spojrzenie i nowe uszy. My przecież mamy inną perspektywę patrzenia. My patrzymy z perspektywy zmartwychwstania, życia wiecznego. Dlaczego więc wyglądamy często tak, jak byśmy tkwili w tamtych ciemnościach, w których żyli ci sprzed Narodzenia Chrystusa?
Zbliżając się do Jezusa niosącego Krzyż, przenosząc się duchowo w ten czas, miejmy świadomość, że jest to właśnie moment, kiedy Jezus wszystko czyni nowym i my w tym uczestniczymy. Otwórzmy serca, by doznawać tego! Otwórzmy oczy i uszy, by widzieć i słyszeć to! Uwierzmy, że to się staje! Jest to cudem nad cudami. Jest to wydarzenie niezwykłe, jedyne w historii całego wszechświata. Nam dane jest patrzeć na to, być przy tym. Bóg daje nam Ducha, byśmy byli w tym. Zaprasza nasze dusze, chcąc przenieść je tam, do Jerozolimy. W Bogu wszystko jest możliwe. Potrzeba tylko uwierzyć. Ten, który w dzisiejszej Ewangelii (J 4, 43-54) prosił Jezusa o uzdrowienie, uwierzył i był świadkiem uzdrowienia, choć Jezus nie przyszedł do jego domu, wypowiedział tylko Słowo. My mamy zapewnienie Ducha Świętego, że w tym wszystkim możemy uczestniczyć. Mamy całą naukę Kościoła, która o tym mówi. Wystarczy, że uwierzymy, a przed nami stanie Jezus niosący Krzyż i zobaczymy, jak wszystko czyni nowym. Swoje serca połóżmy na Ołtarzu, żeby doświadczyć tego „nowego”. Prośmy o to Ducha Świętego.
Modlitwa
Dziękuję Ci, Jezu za Twoje przyjście do mojej duszy. Wraz z Twoim przyjściem wszystko doznaje przemiany. To Ty wszystko zmieniasz. Dziękuję Ci, że zmienia się moje serce, mój sposób patrzenia, moje uszy. Dziękuję Ci, Jezu, że pozwalasz mi zobaczyć, iż różne momenty dnia były łaską daną mi od Ciebie. Pozwalasz mi zobaczyć, jak wiele mam powodów do radości. Każda chwila naznaczona Twoją obecnością była kroplą miłości spadającą na moje serce. Och, jaki byłem ślepy. Dziękuję Ci, że mogę teraz to zobaczyć. Pragnę Ci dziękować, Jezu. To, co dzisiaj udało mi się zrobić, to Twoja łaska. Ty byłeś w tym wszystkim. Wszystkie chwile, które odbierałem jako przyjemne, miłe, dobre, to przecież wszystko Twoje dary, Panie mój! I te, które były trudnymi, przecież również pochodzą od Ciebie i są Twoim darem, naznaczone są Twoim błogosławieństwem. Jakże byłem ślepy! Za wszystkie Ci dziękuję! Za Twoją obecność w każdej z nich, za Twoją czułą obecność, za Twoją miłość w nich – dziękuję Ci, Jezu.
Jak to dobrze, że jesteś ze mną. Jak to dobrze, że mogę wypowiedzieć właśnie to zdanie: Ty, Jezu jesteś ze mną! Ty, Boże, czuwasz nade mną! O, jak to dobrze, że mogłem narodzić się w nowych czasach; w czasach, kiedy wiem, że Jezus przyszedł na ziemię, kiedy Kościół daje mi całe bogactwo wiedzy o Tobie, Jezu, o Tobie Boże. To również Twoja łaska. Dzięki Kościołowi mogę wchodzić w niezwykłą rzeczywistość, Boże, Twojej obecności, w cudowną, Jezu, Twoją relację z Ojcem i Duchem. To wszystko Twoja łaska, Boże i Twój dar – nowe czasy, które utworzyłeś, które dałeś poprzez Krzyż. O, Jezu mój, dziękuję Ci za to wszystko. Zdaję sobie sprawę, że nie ogarniam nawet maleńkiej części. Ale cóż, moje serce jest małe, moja dusza jest mała. A to wszystko wydaje mi się tak wielkie, nieskończone. Dziękuję Ci, Jezu! Uwielbiam Ciebie!
***
Dziękuję Ci, Jezu za to, że żyję w czasach, kiedy mogę zwracać się do Ciebie w modlitwie, kiedy mogę otwierać moje serce, aby stawać przy Tobie, przy Twoim Krzyżu. Powołałeś mnie do życia właśnie teraz, gdy mogę cieszyć się całym dziedzictwem Kościoła, gdy uświadamiam sobie, jak wielkim skarbem dla każdego człowieka, dla całej ludzkości jest Krzyż.
- O, Panie, dziękuję Ci, że dałeś mi życie właśnie w tych czasach!
- Dziękuję Ci, że mogę przyjmować Ciebie jako Pokarm w Eucharystii!
- Dziękuję Ci, że moja dusza może jednoczyć się z Tobą w tak niezwykły sposób!
- Dziękuję Ci, że przychodzisz do mnie, w cudowny sposób przebóstwiasz, jednocząc mnie ze Sobą!
- Dziękuję Ci, że mogę Cię adorować, że pozwalasz się wystawiać się w Najświętszym Sakramencie, aby każdy z nas mógł cieszyć się Tobą, przebywać w Tobie, z Tobą, przy Tobie!
- Dziękuję Ci za Krzyż; za to, że mogę adorować Twój Krzyż, dotykać! Ale również za to, że czynisz możliwym, aby dusza moja przenosiła się do Jerozolimy i tam towarzyszyła Ci w najważniejszych wydarzeniach.
Jezu, dziękuję Ci! Otrzymuję od Ciebie tak dużo. Otrzymuję od Ciebie wszystko. Powinienem nieustannie radować się i być szczęśliwym, wielbić Ciebie i głosić Twoją miłość. Och, uczyń możliwym, by moje serce nieustannie trwało w radości, w dziękczynieniu za Ciebie, za Twoją obecność, Twoją miłość. Dziękuję Ci, Boże! Bądź uwielbiony!
***
Dziękuję Ci, Jezu, że wszystko czynisz nowym. Stwarzasz na nowo człowieka, czynisz nową ziemię. Wszystko doznaje przemiany. Dziękuję Ci, że czynisz możliwym nasze uczestniczenie w tym wydarzeniu. Dziękuję Ci, że pozwalasz duszom poznawać Ciebie i zgłębiać Twoje tajemnice. Dziękuję Ci, że zapraszasz do swoich tajemnic. Panie, jakże cudowną jest Tajemnica Twojej Męki! Jakże cudowną jest Tajemnica Twego Krzyża, całej Drogi Krzyżowej! Kiedy dusza zanurza się w te tajemnice, doświadcza niewymownego szczęścia, doznaje miłości.
Panie, jesteś samą Mądrością. Twoje otwarcie się, by dusze zbliżały się tak bardzo do Ciebie jest cudownym wyrazem miłości, zaproszeniem do wchodzenia w Twój świat, do zanurzenia się w niezwykły wymiar – wymiar duchowy, gdzie Ty wynosisz duszę ponad jej ziemski wymiar, ponad jej małość, ograniczoność i pozwalasz doświadczać nieskończoności, swego wymiaru. Wiem, Boże, że były święte dusze, które wprowadzałeś w niezwykły, cudowny świat – swój Boski wymiar, w tajemnice swego bytu. Zanurzałeś je w Sobie, w głębinach swego wnętrza, w swoim Sercu, dając poznawać piękno, cud nad cudami, swoją miłość, swoje życie. Ale i nam pozwalasz zbliżać się do tych tajemnic. I nas w jakimś stopniu zapraszasz, tak jak Świętych, do tego duchowego wymiaru. I nam dajesz się dotykać. Pozwalasz dotykać swoich Ran, zbierać krople swojej Krwi. Tulisz nas do swojego Krzyża i wprowadzasz nas na swój Krzyż. To wszystko jest niezwykłe, cudowne i wspaniałe. Tak naprawdę nie wiemy, jak wielkiego szczęścia dostępujemy, jak wielkie to wyróżnienie, wywyższenie i zaszczyt. Wybacz, to nasza małość sprawia, że nic nie rozumiemy, nie doceniamy. Pragniemy jednak Ciebie uwielbiać, pragniemy Ci dziękować, jak potrafimy. Bądź uwielbiony, Jezu!
***
Dziękujemy Ci, Jezu! Choć jesteśmy tak mali, chociaż jesteśmy tylko Twoim stworzeniem, chociaż nie dokonujemy wielkich rzeczy, chociaż słabości nasze nieustannie powodują, iż upadamy, poprzez te słabości jesteśmy ślepi, to jednak Ty, Boże, zapraszasz nas do swojej rzeczywistości, do swojego życia. Obdarowujesz nas hojnie, tak hojnie, że my nawet tego nie potrafimy zrozumieć, że nawet nie dostrzegamy tego. Twoja miłość daje nam Ciebie. Twój Dar – Dar miłości jest tak wielki, że ludzkim językiem trudno określić jego wielkość.
Panie nasz! Przez wieki całe będziemy Ciebie uwielbiać, dziękować Ci, a i tak to wszystko będzie mało. Daj nam nowe spojrzenie! Daj nam nowe serce, abyśmy mogli lepiej widzieć, lepiej doświadczać, głębiej wchodzić w Twoją obecność, w cudowną rzeczywistość. Abyśmy mogli zagłębiać się w Twoje tajemnice, które przed nami otwierasz i tylko nasza ślepota i zamknięte serca powodują, że nie znamy tych tajemnic. Przecież Ty nas do nich zapraszasz! Czyń wszystko nowym w naszym życiu, abyśmy złączyli się z Krzyżem Twoim, tak do niego przylgnęli, by już od niego nie odejść. Abyśmy tak się z nim zjednoczyli, by stać się jedno z Krzyżem. A gdy staniemy się jedno, będziemy rozumieć, znać, bo my staniemy się krzyżem. I Twoja Tajemnica Miłości Ukrzyżowanej będzie w nas. My staniemy się tą tajemnicą. Będziemy nią żyć.
O, Panie, czyń nas nowym ludem swoim. Stwarzaj na nowo, abyśmy żyli w Tobie, abyśmy Tobą żyli. Aby Twoja Męka była w nas. Aby żaden człowiek nie odwracał się od Twojej Męki, nie bał się jej, ale z miłością przyjmował. Czyń nowymi nasze serca, abyśmy umiłowali Twój Krzyż i razem z Tobą podejmowali go, obejmując, całując, niosąc, kochając. Czyń nową naszą rzeczywistość, w której żyjemy. I nas otwieraj na nią, by prowadziła nas ku zmartwychwstaniu. O, Panie, wlewaj w nas swoje życie, swoją łaskę. Wlej w nas swoje błogosławieństwo.
Refleksja
Patrząc na Krzyż, na Mękę Jezusa, starajmy się wchodzić w głębię. Nie patrzmy powierzchownie, nie przechodźmy obojętnie. Zatrzymajmy się i wchodźmy w głębię. Wtedy dopiero, gdy wchodzimy w głębię zaczynamy prawdziwie poznawać, prawdziwie rozumieć Boga, Jego miłość, Jego życie, sens naszego życia. Zaczynamy rozumieć, kim tak naprawdę jest człowiek.
Zagłębiajmy się w Krzyż, by zrozumieć, czego Bóg dokonuje poprzez swoją Mękę, śmierć i Zmartwychwstanie i jakie to ma znaczenie i wymiar dla całej ludzkości, dla wszechświata. Chociaż zanurzać się będziemy w nieskończone przestrzenie i nasze serce może doznać niemalże strachu przed nieskończonością, wielkością, której nie da się objąć, to będziemy poznawać, czym jest Krzyż, co znaczy miłość. To będzie naszym poznawaniem Boga.
Człowiek im mniej zna Boga, tym bardziej wydaje mu się, że potrafi określić, Kim jest Bóg. A im bardziej poznaje, tym bardziej uświadamia sobie, że trudno jest określić Boga, że nie ma takich wymiarów, w których można by było Go osadzić i takich słów, którymi można by przybliżyć pojęcie Boga. Im bardziej człowiek zbliża się do Niego, tym bardziej widzi, że śmiesznymi były dotychczasowe jego przekonania o tym, Kim jest Bóg. Zdaje sobie sprawę, jak bardzo był daleki od prawdy. Im bardziej się zbliża, tym też bardziej zdaje sobie sprawę, że się nie zbliża, bo ta wielkość, nieskończoność, wielowymiarowość wszystkiego, co dotyczy Boga jest takim ogromem, że dusza się w tym gubi. Ale jednocześnie zaznaje szczęścia, bo jednak zbliża się do Boga. On daje się w jakimś stopniu poznać.
Błogosławię was na tej drodze – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
Strona korzysta z plików cookies zgodnie z polityką prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookies w Twojej przeglądarce.polityka prywatności