Wielki Czwartek

Adoracja Najświętszego Sakramentu

Witaj, mój Jezu! Dziękuję Ci, że dajesz mi możliwość, aby wraz z Tobą czuwać tej nocy. Dziękuję Ci za to, że zapraszasz ludzi do uczestniczenia w wielkich rzeczach – rzeczach Boskich. Dziękuję Ci, Jezu, za to, że zapraszasz wybranych, by w sposób szczególny służyli Tobie. W nich uosabiasz się i poprzez nich przychodzisz do nas. Dziękuję Ci, Jezu! Jak wielka jest Twoja miłość?! Z jaką mądrością wszystko czynisz?! Jak wielkimi darami obdarzasz człowieka?! Mój umysł jest za mały, aby ogarnąć, objąć tę nieskończoność.

Jezus_Ogrojec

Dziękuję Ci, Jezu za to, że jesteś z nami, a Twa obecność jest tak żywa, tak realna, tak rzeczywista aż trudno ją nazwać, trudno opisać. Wszystkie słowa, jakie do tej pory używamy, by mówić o Tobie tak bardzo spowszedniały, że nie oddają tej rzeczywistości duchowej. Opatrzyły się, osłuchały się. Ludzie nie wiążą z tymi słowami konkretnej prawdy, konkretnej rzeczywistości. Pragnę, Jezu, używać tych słów od nowa, by nazywać tę rzeczywistość, którą nas otaczasz, by nazywać Twoją obecność. Proszę, abyś dał swojego Ducha naszym sercom, naszym słowom. Abyś sprawił, że każde wypowiedziane słowo stanie się żywe w nas, będzie właściwie rozumiane i przeżywane. Proszę, abyśmy odpowiednio przyjmowali Twoje przebywanie pośród nas, właściwie przyjmowali dar włączania naszych dusz w Twoje życie, w Twoją rzeczywistość. Abyśmy mieli w sobie wiarę i ufność w to wszystko, o czym Ty mówisz i co objawiasz. Abyśmy niczego nie zaprzepaścili, niczego nie zlekceważyli przez fakt, że nie przyjmujemy słów takimi, jakimi są i jaką Prawdę niosą, bo nam spowszedniały, osłuchały się, przestaliśmy wiązać z nimi właściwą rzeczywistość.

Daj nam swojego Ducha, Jezu! Przyjdź, Duchu Święty!

***

Dziękuję Ci, Jezu, że nasze dusze zapraszasz do swojej rzeczywistości i swego świata duchowego, że przenosisz je w miejsca, w których Ty przebywasz. Dziękuję Ci, że dajesz odwagę otwierać się na Twoje zaproszenie. Dziękuję Ci, Jezu za to, że możemy przebywać z Tobą w miejscu uwięzienia Ciebie. Dziękuję Ci, Jezu, że możemy Ci towarzyszyć i swoją modlitwą Ciebie pocieszać, wspierać Ciebie swoją miłością, czuwaniem dawać Ci umocnienie. Dziękuję Ci, Jezu za to, co Ty czynisz dla nas. Wielką łaską jest ta możliwość. Jak rzadko człowiek przyjmuje tę łaskę. Dziękuję Ci, Jezu, że pozwalasz nam być z Tobą w tych trudnych chwilach, w chwilach cierpienia. Dziękuję Ci, Jezu!

Chcemy otworzyć serca, aby pełniej uczestniczyć w Twoim życiu, w tych wydarzeniach, konkretnie w tym cierpieniu. Daj nam jeszcze większą odwagę, abyśmy z wiarą otworzyli się na niezwykłą rzeczywistość duchową, do której nas wprowadzasz, abyśmy oczami duszy zobaczyli miejsce, w którym Ty jesteś. A poprzez miłość byśmy mogli być z Tobą blisko, jak najbliżej – razem z Tobą cierpieć, przyjmować na siebie choć trochę, czuć sercem to, co Ty czujesz. Udziel nam, Jezu, tej łaski. Daj nam swojego Ducha. Przeniknij nas Nim i poprowadź ku niezwykłej rzeczywistości, która jest, otacza nas i ufamy, że Ty pragniesz, abyśmy się w niej poruszali i w niej żyli. Przyjdź, Duchu Święty!

***

Daję Ci moje serce, Jezu, z wielką ufnością, abyś otwierał je na Twoją rzeczywistość. Dziękuję Ci, że wprowadzasz mnie w miejsce swego cierpienia. Jednoczysz moją duszę ze swoją. Panie mój, dziękuję Ci, że dajesz mi uczestnictwo w każdym momencie swojej Męki. O, Panie mój, moja dusza lgnie do Ciebie, tuli się do Ciebie. Moją duszą przenikam w głąb Twego Serca, aby zaznawać wszystkiego, co w Twoim Sercu teraz jest. Twoja łaska wprowadza mnie w Twoje Serce. Twoja łaska, Twoja dobroć, Twoja miłość pozwala mi odczuwać to, co dzieje się w Tobie, z Tobą. Dziękuję Ci, Jezu.

Panie mój, jakże straszną noc przeżywasz! Jak okrutne są tortury, którym Ciebie poddano. Chciałbym objąć Ciebie, aby uchronić od tego wszystkiego, co czyni ludzka złość, nienawiść. Przychodzą mi na myśl słowa z Pisma Świętego, które czytaliśmy w tych dniach – słowa proroctwa o Tobie. Wszystko, Panie, zostało przepowiedziane, wszystko o Tobie powiedziane. Jakże biedny jesteś, mój Zbawicielu! Nawet trudno mi wszystko opisać. Mam wrażenie, Panie mój, że żadne słowo nie odda Twoich tortur, Twojej męki i Twego cierpienia. Pozwól mi, będę kochać. W Twoim Sercu będę kochać Ciebie. Nic uczynić innego nie mogę. Nie uchronię Twego Ciała przed oparzeniami, przed kłuciem, przed biciem. O, Jezu, nie uchronię Twojej brody przed wyrywaniem włosów, przed targaniem, ani Twego języka przed nakłuwaniem. Nie uchronię, Jezu, Twojej głowy przed biciem, kopaniem, uderzaniem o kamienie. Nie uchronię całego Twego Ciała przed upadkami, przed deptaniem, przed oblewaniem nieczystościami. Nie uchronię Ciebie, Jezu, przed sadzaniem Ciebie na potłuczonych naczyniach, na wbitych gwoździach. Nie uchronię Ciebie! Mogę tylko być, patrzeć. Co więcej mogę zrobić, Jezu? A przy tym wydaje mi się, że moje serce jest tak zimne i tak twarde jak głaz. O, Panie, daj mi serce z ciała, a nie z kamienia! Pozwól mi, Jezu wejść głębiej w Twoje Serce! Pozwól mi duchem przeniknąć Twoje Ciało! Pozwól mi w nie wejść, aby poczuć wszystko to, co jest Twoim doświadczeniem. Panie, wybacz mi tę oziębłość serca, ślepotę moich oczu. Wybacz mi wszystko: to, że nic nie rozumiem, że nie potrafię niczego docenić, że stoję obok Ciebie i nie czynię niczego, co mogłoby być choć w jakimś stopniu pocieszeniem dla Ciebie. Pragnę kochać, a nie kocham. Pragnę współczuć, a nie potrafię. Pragnę moje serce położyć na każdą Twoją Ranę – nie umiem tego uczynić. Pragnę wytrzeć z Twojej twarzy, z Twego czoła Pot i Łzy, pragnę obetrzeć Twoją Krew – o Panie, nic nie potrafię uczynić. Otworzyłeś przede mną rzeczywistość duchową – nie potrafię w nią wejść. Postawiłeś mnie w więzieniu razem z Sobą – niczego nie potrafię.

Proszę, uwolnij mnie ode mnie samego. Uczyń mnie wolnym, by moja dusza przylgnęła do Ciebie, by nie czuła się tak związana z tym, co ludzkie, ale by mogła całkowicie wejść w to, co Boskie. Spraw, aby moja dusza otworzyła się na wielkość Twego Dzieła, na wielkość Twej miłości, Twojej łaski. Niech moja dusza otworzy się na wielkość Twego cierpienia. Proszę, Jezu, uwolnij moją duszę. Zerwij wszystkie więzy, abym mógł już być z Tobą i tylko z Tobą. Aby nic nie trzymało mnie, ale bym mógł towarzyszyć Ci, opatrywać Twoje Rany, patrzeć prosto w oczy, mówić o miłości, współczuć. Abym mógł otoczyć Cię moją miłością, chroniąc, umacniając. Panie mój, jak pragnę Ciebie!

***

Dziękuję Ci, Jezu! Pozwalasz mi patrzeć na Siebie. Pozwalasz mi widzieć Twoją Mękę. Choć jestem słaby, choć moje serce tak zimne, choć jestem nikim, Ty dajesz mi to uczestnictwo. Panie mój, dziękuję Ci, że mogę być z Tobą w więzieniu. Dziękuję Ci, że mogę widzieć tortury. Dziękuję, że obudziłeś moje serce. Dziękuję Ci za tę łaskę. Już samo to, że mogę być z Tobą jest dla mnie największą łaską. Wiem, że powinienem w jakiś sposób wspierać Ciebie i pocieszać, ale czuję, że to Ty obdarzasz mnie, a nie ja Ciebie. To Ty dajesz, a ja cały czas biorę.

Kocham Ciebie, Jezu!

W każdym momencie Twojej Męki, kocham Ciebie!

Gdy wylewają na Ciebie całą swoją złość i nienawiść – ja kocham Ciebie!

Gdy tak okrutnie torturują – kocham Ciebie!

Gdy znęcają się nad Twoim Ciałem – kocham Ciebie!

Gdy nie dają Ci chwili wytchnienia – kocham Ciebie!

Gdy nakłuwają Twoje Ciało – kocham Ciebie!

Gdy polewają rozgrzaną cieczą – kocham Ciebie!

Gdy wyrywają Ci włosy z brody – kocham Ciebie!

Kocham Ciebie, Jezu! Chciałbym otoczyć Ciebie moją miłością, ulżyć Twoim cierpieniom, powstrzymać to zło, które tak atakuje, rani, kaleczy Twoje Ciało. Dziękuję Ci, że mogę być. Wybacz mi, że tak bardzo jestem nieświadomy wszystkich łask, które poprzez cierpienie mi dajesz. Przepraszam, że tak rzadko jestem z Tobą, gdy cierpisz. Przepraszam, że tak obojętnie myślę o Twoim cierpieniu. Przepraszam, że zostawiam Ciebie samego, że pozwalam, abyś czuł się bardzo samotny. Przepraszam za moją obojętność, za to, że zajmuję się tak wieloma różnymi rzeczami, które są zupełnie nieważne. Przepraszam Cię, Jezu, że nie przyjmuję Twego cierpienia. Przepraszam Cię, Jezu! Kocham Ciebie i pragnę!

***

Jezu mój, przeraża mnie to, co czynią z Tobą. Nie znajduję określeń, aby wszystko opisać. Nie mogę pojąć Jezu, że człowiek może wymyśleć tak straszne tortury, tak obrzydliwe, że może zachowywać się tak jak jakieś dzikie zwierzę. Niczego, Jezu, już nie rozumiem, ale wiem, że Cię kocham. Wiem, że Ty jesteś moją największą Miłością, choć zdaję sobie sprawę, że zachowuję się tak, jakby to nie było prawdą. Ty jesteś moim największym pragnieniem, ale często robię coś zupełnie odwrotnego. Moje serce tęskni za Tobą, chociaż często zajęte jest czymś innym. O, mój Panie, pomimo tego, że jestem tak strasznie słaby, bezsilny wobec różnych własnych egoistycznych pragnień, to, Jezu mój, proszę, pozwalaj mi towarzyszyć Ci w Twojej Męce w każdym jej momencie. Otwieraj moje oczy na to wszystko, co się dzieje z Tobą. Dotykaj mego serca i uwrażliwiaj je na Twoje cierpienie. Włączaj mnie w swoje życie. Pozwalaj przenikać do Serca, do Twego Ciała, by lepiej poczuć, zrozumieć. Wiem, że nic nie będę mógł zrobić. Wiem, że nie pójdę za Ciebie na Krzyż. Wiem, że to nie ja będę zbawicielem, ale to Ty Nim jesteś. Wiem, Boże, znam swoją małość, nędzę swoją, wiem, jak bardzo jestem nikim, ale pragnę kochać Ciebie. Chcę przyjąć Twoją całą miłość i chcę odpowiedzieć na nią. Czuję sercem, że właśnie tego oczekujesz ode mnie i że jest to coś najlepszego, co mogę uczynić – przyjąć dar Twojej miłości, a więc Twoją Mękę całą, Twoją śmierć. Przyjąć, być z Tobą w tym czasie, kochać, adorować, uwielbiać, wywyższać.

Do tej pory jakże często uciekałem, bo nie potrafiłem, Boże, znieść Twojej Męki. Nie wiedziałem, co czynić. Twoja Męka mnie przerażała. Przepraszam, że unikałem jej. Teraz chcę przyjąć wszystko. Chcę każdego dnia podejmować trud bycia z Tobą w każdym momencie, w każdej chwili Twego cierpienia. Potrzebuję Twego Ducha, który będzie moją odwagą i wytrwałością, bo sam nie potrafię. Ty wiesz, że stale uciekam. Ty wiesz, że stale unikam. Ale Twoja łaska idzie zawsze za mną. Ściga mnie i nigdzie się nie ukryję, nigdzie się nie schowam przed nią. Ukrywam się, Boże, bo wielkość Twego obdarowania, Twych łask jest przeogromna. Przeraża mnie. Ale więcej już nie będę uciekać. Ty dasz mi odwagę, dasz mi wytrwałość. Panie mój, potrzebuję Ciebie do wszystkiego. Potrzebuję do tego, aby przyjmować łaski Twoje tak liczne i tak ogromne. Przepraszam, że do tej pory nie potrafiłem ich przyjmować tak, jak należy. Przepraszam, że nie dostrzegałem tej wielkiej obfitości łask, że unikałem, odwracałem się. Przepraszam!

Panie mój, potrzebuję też wiary i ufności, bo sam z siebie nie posiadam. Mój rozum jest ludzki, mały. Nie mieści się w mojej głowie możliwość takiego obdarowania. Nie w mojej duszy, w innych tak. Inni zasługują na to, ale ja niczym nie zasłużyłem. Dlatego tym bardziej potrzebuję Ciebie, aby wierzyć, ufać, że i mnie tak hojnie obdarowujesz.

Dziękuję Ci, Jezu za to, że wprowadzasz moją duszę w rzeczywistość świata duchowego, w ogromną bliskość swoją i że zapraszasz do zjednoczenia. To niepojęte, że Bóg, Stwórca tak zniża się do swego stworzenia. Jak wielkie jest Twoje uniżenie, Boże?! Jak wielka pokora?! Zabierz moje niedowiarstwo, a daj ufność, wiarę w to, że właśnie tak małą duszę sobie wybrałeś, aby tak hojnie obdarzyć, bo trudno mi uwierzyć w to, co widzę, co czuję, w to, co jest w moim sercu. Niepojęte jest to, Boże, że Ty obdarzasz tak wielkimi łaskami tyle dusz, że z miłości do nich czynisz to wszystko. To niepojęte!

Pozwól mi jeszcze chwilę pobyć z Tobą. Pozwól! Przytulę się do Ciebie, do Twego Serca. Pobędę tak cichutko, aby posłuchać bicia Twego Serca i aby lepiej poczuć to, co w Nim jest. Kocham Ciebie, Jezu! Kocham Ciebie i pragnę!

***

Moja Miłości! Będę Ci towarzyszyć przez cały czas Męki. Kładę moje serce u stóp Twoich, aby nieustannie było, trwało. Moją miłością przylegam do Ciebie, abyś nie był Sam, abyś nie czuł się samotny. Wiem, że marnym jestem przyjacielem. Wiem, Jezu, ale bardzo pragnę. Nie mam żadnych sił, natomiast mam same słabości. Mimo to, pragnę być z Tobą. Moje serce pozostanie z Tobą w więzieniu, a jutro pójdzie z Tobą na przesłuchania i na dalszy etap Męki. Nawet jeśli, Jezu mój, nie będę swoją świadomością w danym momencie uczestniczyć w Twojej Męce, to moje serce będzie trwać. A cokolwiek ja czynić będę ofiarowuję Tobie jako moją miłość. Będę starał się ze wszystkich sił, żeby we wszystkim, co będę czynić była miłość. Ufam, że skoro obdarowujesz mnie tak hojnie, to Twój Duch mnie poprowadzi i pomoże. Ufam, Jezu, że w każdym momencie Twej Męki spływa na mnie Twoje błogosławieństwo, Twoja miłość, Twoje miłosierdzie. Nie może być inaczej, bo kochasz, dlatego zgodziłeś się na Mękę. Ufam, Jezu, że mi błogosławisz i że każda następna sekunda będzie Tobie ofiarowana, oddana z miłości, że w każdej następnej ja będę składał siebie u Twoich stóp, a moje serce będzie należeć do Ciebie. Ufam Tobie, Jezu! Kocham i trwam w Tobie! Wierzę w miłość Twoją! Wierzę, że mnie prowadzisz. W moim sercu zabieram Ciebie wszędzie, gdziekolwiek idę. Każdą czynnością – czy to praca, czy odpoczynek, czy sen – każdą czynnością kocham Ciebie i do Ciebie należę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>