Czy jest w nas radość? Czy cieszymy się? Czy nasze serca wzruszone trwają w miłości? Czy przeżywamy teraz czas odrodzenia, czas nowego życia? Czy świętujemy miłość, która zapanowała na świecie? Czy czujemy się tak, jak czuje się oblubienica, która zaproszona do domu swego męża raduje się nowym życiem? Oblubieńca cieszy się miłością cała szczęśliwa. Każdą sekundę przeżywa w miłości, w każdej otwiera się na tę miłość i nie wyobraża sobie już innego życia. Czy tak wygląda teraz i nasze życie?
Bóg wyznał nam miłość. Uczynił to na Krzyżu w niezwykły sposób poprzez swojego Syna. Poprzez śmierć na Krzyżu Jezus ofiarował nam nowe życie i objawił niezwykłą miłość Ojca, Syna i Ducha; niezwykłą miłość Boga do człowieka. Czy rozważamy tę miłość? Czy może, owszem, przyjęliśmy do serca, że Bóg nas kocha i zajęliśmy się swoimi sprawami? A miłość Bożą można rozważać każdego dnia i o każdej porze. Na tę miłość można się otwierać, zanurzać się w niej i radować się. Każdego dnia od nowa można poznawać tajemnice miłości Boga do człowieka i na nowo zachwycać się nią. Na nowo człowiek doświadcza szczęścia. I ciągle na nowo zaczyna sobie zdawać sprawę, że wobec tej miłości wszystko jest niczym, nic nie jest ważne. Czy tak przeżywasz czas po Zmartwychwstaniu Jezusa? Czy dajesz się poprowadzić tej Miłości? Czy pozwalasz się ująć Oblubieńcowi twej duszy? Czy pozwalasz się prowadzić Jemu w głąb tajemnicy Miłości? Czy swoje serce otwierasz przed Nim? Czy pozwalasz swojej duszy żyć w taki sposób, do jakiego została stworzona? Czy otwierasz się na niezwykłą rzeczywistość miłości Boga do ciebie? Czy pozwalasz, aby ta miłość obejmowała ciebie? Czy pozwalasz kochać się Bogu? Czy przeżywasz miłość Bożą, doświadczając jej, smakując, rozkoszując się nią? Czy czujesz trochę tak, jak wtedy, gdy byłeś, byłaś młodą osobą, pierwszy raz zakochaną? Wtedy żyłeś, żyłaś tą miłością. Od samego rana po wieczór nic innego nie istniało, tylko miłość. Ona uskrzydlała ciebie, unosiła. Żadne inne sprawy nie były tak istotne jak miłość. Owszem, wykonywałeś swoje obowiązki, robiłeś to, co do ciebie należy, ale jakoś tak mimochodem, bo tak naprawdę żyłeś miłością.
Czy wiesz, że możesz przeżywać to niezwykłe zakochanie się w Bogu tak, jak przeżywali Święci? Czy wiesz, że i twoja dusza zaproszona jest właśnie do takiej relacji miłości Oblubieńca do oblubienicy? Czy wiesz, że i ty możesz słuchać wyznań miłości, które Bóg czyni duszy? Czy wiesz, że i twoje serce może objąć tak cudowna miłość, że zapomnisz o wszystkim? Omdlewać będziesz w ramionach tej miłości, doświadczać rozkoszy, jakiej nie zna świat. Twoja dusza dotknięta miłością Bożą już nie będzie wyobrażała sobie innego życia, jak tylko z Bogiem. Czy wiesz, że to wszystko jest możliwe, że ty również możesz tego doświadczać?
Bóg wyznał tobie miłość na Krzyżu. Takie wyznanie nie mieści się w głowie. Nie do pojęcia, jak można tak kochać? I to Bóg tak umiłował ciebie! Proś Boga, abyś potrafił otworzyć się na tę miłość, aby różne twoje słabości nie były przeszkodą w poznawaniu Bożej miłości. Proś Boga, aby twoja dusza prawdziwie poczuła się Jego oblubienicą, aby przyjęła Jego miłość i sama zakochała się w Nim miłością niepojętą. Można kochać do szaleństwa, można być zakochanym w Bogu, jak w nikim innym. Przecież każda dusza stworzona przez Boga powołana jest właśnie do takiej miłości. Każdą Bóg stworzył dla Siebie, aby ją kochać i aby ona zanurzona w Jego Sercu kosztowała tej miłości i szczęścia wiecznie. Więc dlaczego ograniczasz Boga? Dlaczego nie dajesz przystępu miłości, która stoi u wrót twego serca, puka i pragnie objąć ciebie? Proś Ducha Świętego, aby zranił ciebie miłością. Dopóki Bóg nie dotknie ciebie miłością, raniąc nią, nie będziesz rozumiał, co to znaczy miłość i nie będziesz rozumiał o czym mówimy. Ale, gdy Bóg zrani ciebie miłością, dotknie twego serca, wtedy zrozumiesz, czym jest miłość, choć jednocześnie uświadomisz sobie, że jest tak wielka, tak wspaniała, że nie da się jej objąć, pojąć, że twoje poznanie tej miłości jest małe, nic nie znaczy. Będziesz mieć przeczucie nieskończoności tej miłości i będziesz pragnąć otworzyć serce, by całą ją objąć. Tęsknić będziesz do kolejnego dotyku. Wtedy będziesz rozumieć, o czym mówimy. Zrozumiesz też, że tak kochasz Boga, że twoje serce bez Niego nie może żyć, że każda sekunda bez Niego jest dla Ciebie umieraniem; że tak kochasz, iż chciałbyś wszystko zostawić. Zapragniesz, by On posiadł twoje serce już na wieczność. Wtedy wszystkie słowa o miłości, które będziesz czytać w Piśmie Świętym będą w twoim sercu żywe jak nigdy dotąd. Twoje serce czytając je będzie omdlewać z miłości. Będzie unoszone na skrzydłach miłości do Boga.
Połóż swoje serce na Ołtarzu i proś Ducha Świętego, aby otworzył je na tę miłość, abyś pozwolił Bogu kochać się, jak nigdy dotąd. Abyś mógł zakosztować cudownej miłości Bożej i abyś sam zaczął tak kochać. Niech twoje serce zapłonie miłością. Niech w twoim wnętrzu będzie nieustannie pożar, wielki ogień, którego już nic nie zdoła ugasić. Abyś spalał się w tej miłości, płonął nieustannie. Połóż swoje serce na Ołtarzu.
Modlitwa
Witaj, mój Jezu! Witaj, moja Miłości! Dotknąłeś mojego serca. Sprawiłeś, że odważyło się przyjąć Twoją miłość. Odważyło się myśleć o Tobie jako o Oblubieńcu. Dziękuję Ci, Jezu, że przychodzisz do mnie z ogromną miłością. Miłością tak czułą, mocną, a zarazem delikatną; miłością, którą trudno jest opisać słowami. Dotykasz serca, pociągasz duszę, sprawiasz, że zaczynam pragnąć. I pragnę Ciebie. Moje serce wyrywa się ze mnie, tęskni za Tobą. Moje serce płacze za Tobą. Pragnie Ciebie.
Dziękuję Ci, Jezu za ten dotyk miłości, za porywanie mego serca, za jego tęsknotę, za cierpienie z tej tęsknoty. Wszystko, Boże, jest niepojętą rozkoszą dla mojej duszy. Choć nie jestem w stanie wszystkiego wytłumaczyć i sam nie wszystko rozumiem, ale czuję, że mnie całego zanurzasz w bezmiarze swojej miłości i przestaje istnieć wszystko wokół. Jesteś Ty i jestem ja. Kocham Ciebie, Boże!
***
Moje serce przeżywa ciągle radość. Gdy tylko spojrzę na Krzyż, Jezu, czuję, jak zalewa moje serce miłość. Mam wrażenie, że to Ty obejmujesz mnie swoją miłością i przyciągasz do Siebie. Gdy rozważam Twoją Ofiarę na Krzyżu, o Panie, zanurzam się w miłości. A jej głębia jest tak ogromna, że znikam w niej. Nie pojmuję tej głębi. O, Panie, cudowną jest Twoja miłość! Przychodzisz do mego serca, Jezu Zmartwychwstały i znowu czuję, jak moje serce przenika miłość i wstępuje nowe życie. Cały zaczynam płonąć, cały zmartwychwstaję. Panie mój, w moim sercu rodzą się nowe pragnienia, by kochać, by stawać się miłością – by kochać moich bliskich tak, aby ich uszczęśliwiać; kochać wszystkich, z którymi stykam się każdego dnia, aby poczuli się szczęśliwi, aby doświadczyli Twojej miłości.
O, Panie, ale memu sercu to nie wystarcza. Pragnę tak płonąć miłością, by ta miłość mogła zjednoczyć się z Twoją w sposób niepojęty, aby trwale złączone zostały nasze serca. Chciałbym spłonąć w Tobie, w Twojej miłości. O, Panie mój, jak cudowną jest Twoja miłość! Jak wspaniałą! Czuję, jak moje serce słabnie w tej miłości, tak wielką mocą jest Twoja miłość. Czuję, jak moja dusza omdlewa w ramionach Twej miłości, tak wielki uścisk jest tej miłości. Czuję, jak moje serce zalewa słodycz, rozkosz niepojęta. I w tej rozkoszy cały się roztapiam.
O, Panie mój, niczego już pojąć nie mogę, niczego nazwać. O, Jezu mój, cały płonę miłością do Ciebie i wiem, czuję, że znajduję się w ramionach Twojej miłości, a nasze serca łączą się w jedno.
***
Dziękuję Ci, Jezu! Rozpalasz moje serce wielką miłością. Zbliżasz moje serce do swojego i czuję żar Twojej miłości. Chcę płonąć wielkim ogniem miłości, chcę płonąć Twoją miłością, całą jej pełnią i wiem, że jest to możliwe. Przecież, nawet, gdy się wrzuci do wielkiego ogniska niewielki patyk, to on płonie razem z tym ogniskiem wielkim płomieniem. Sam z siebie, gdyby był gdzieś porzucony, zapłonąłby i zgasł, ale w wielkim ognisku może płonąć wielkim płomieniem. Więc i ja, Panie mój, pragnę być rzucony do ogniska Twojej miłości. Chcę cały się w tej miłości zagubić, zniknąć i płonąć. To już nie będzie mój ogień, to ogień Twojej miłości, ale ja w nim będę. O, Jezu, wiem, to zuchwałe prośby. Ale, Jezu mój, Twoja miłość upoważnia mnie do tej zuchwałości. Miłość, którą wyznajesz mi nieustannie i która płynie na mnie z Krzyża, ona daje mi tę odwagę, by prosić Ciebie o tak zuchwałe rzeczy. Miłość Twoja, Jezu Zmartwychwstały, wlewa we mnie nadzieję, pewność, że Ty pragniesz, abym płonął wielkim ogniem Twojej miłości. Moje serce, Boże, w którym zamieszkałeś, które naznaczyłeś swoją miłością, czuje, że Ty chcesz, abym płonął tą miłością, będąc całkowicie ukrytym w Tobie, zjednoczonym z Tobą. Więc nadal będę zuchwały w swoich prośbach i błaganiach o miłość. Nadal będę prosić Ciebie, Duchu Święty, abyś Ty rozpalał moje serce miłością. Nadal będę błagać Ciebie, abyś porywał moje serce do wielkiego umiłowania. I trwać będę, Jezu mój, u stóp Twego Krzyża, błagając ze wszystkich sił, aby zalewała mnie Twoja Krew, oczyszczając, lecząc, uświęcając i uzdalniając do miłości. Jezu, niczego innego nie pragnę, tylko kochać. Kochać tak bardzo, tak wielką miłością. Panie, chcę aby w moim sercu była Twoja miłość i tą miłością chcę kochać. W Tobie wszystko jest możliwe. Ty jesteś Wszechmocny i Ty to możesz uczynić.
Wiem, Panie, że niczym jestem. Te moje pragnienia, to nie pycha, bo ja dobrze wiem, że niezdolny jestem do żadnej miłości. Dobrze wiem, Panie, że niczego nie potrafię, że sam pozostawiony sobie nic nie uczynię. Mogę być tylko suchym patykiem. Ale Ty możesz sprawić, że ten suchy patyk zapłonie, bo Ty jesteś ogniem, Ty jesteś płomieniem, żarem. Spójrz więc na nędzny, suchy patyk, weź go w dłonie i wrzuć do ogniska Twego Serca. Pragnę płonąć, pragnę cały się spalać w Tobie. Pragnę kochać i tą miłością obejmować Twój Krzyż, wszystkie Twoje członki. Pragnę z miłością pochylać się nad każdą Twoją Raną, miłością obejmować Twoje oczy, Twoje dłonie, Twoje stopy, Jezu. Pragnę z miłością pochylać się nad każdym człowiekiem, nad każdą duszą. Ty wiesz, Boże, jak szaleńcze są moje pragnienia. Pragnę tak kochać, aby zawrzeć w sobie całą ziemię, aby przeniknąć tą miłością do każdej duszy. Aby każdą duszę dotknąć żarem Twojej miłości i dać poznać Twoją miłość. O, Panie, tak wielkie i niepojęte są pragnienia moje. Wierzę, że Ty wzbudzasz je, bo inaczej można by sądzić, że mój umysł oszalał.
Cały się oddaję Tobie, Boże. Cały! Wszystko Ci oddaję, a Ty czyń, co chcesz. Poddaję się całkowicie Twojej woli. Jeśli chcesz, abym, płonął – będę płonąć. Jeśli chcesz, abym kochał każdą duszę – będę kochać. Jeśli zechcesz, abym każde serce na ziemi obejmował Twoją miłością i objawiał Twoją miłość – uczynisz to. Ale, jeśli zechcesz, bym żył ukryty w jakimś kąciku jak suchy patyk – to też się zgadzam. Oby tylko, Boże, w Twoim Sercu, zgodnie z Twoją wolą, z miłości do Ciebie. Pragnę tego, czego Ty pragniesz dla mnie. Ukrywam w Tobie wszystkie moje pragnienia bez zastanawiania się, czy są Twoje czy moje. Niech Twoja wola, Panie, w sposób doskonały wypełni się we mnie. Chcę przemienić się w Twoją wolę. Panie mój, kocham Ciebie!
***
Pragnę, Jezu, dziękować Ci za Twoją miłość. Chciałbym wyśpiewać to dziękczynienie. Chciałbym wyśpiewać uwielbienie. Chciałbym wraz Aniołami i ze wszystkimi Świętymi śpiewać Tobie, Boże. Chociaż głos mój marny, ale w połączeniu ze wszystkimi, będzie brzmiał pięknie, bo to będzie jeden wielki głos miłości. Panie mój, wiem, że miłe jest Tobie śpiewanie, płynące prosto z serca. Wiem, że patrzysz ze wzruszeniem na duszę, która Tobie śpiewa z miłości. Chociaż niekoniecznie musi mieć szczególne uzdolnienia muzyczne, Ty przyjmujesz ten śpiew jako szczególnie piękny, bo płynie z miłości. Przyjmij więc, Jezu i mój śpiew. Będę Ci śpiewać. A gdy połączy się moja pieśń z pieśnią Aniołów, Świętych, o Panie, jaka piękna to będzie melodia. Radować będzie wszystkich. Bądź uwielbiony, Jezu!
***
Dziękuję Ci, Jezu! Rozradowałeś nasze serca, napełniłeś je miłością i pociągnąłeś ku Sobie. Wzbudziłeś pragnienie – dziękuję Ci, Jezu! Proszę, abyś rozpalał nieustannie nas swoją miłością, byś nieustannie nas pociągał ku Sobie i abyś nieustannie rozbudzał pragnienie zjednoczenia. Otwieraj nasze oczy na Twoją miłość oblubieńczą i sprawiaj, że nasze serca będą płonąć. Płonąć! Proszę, pobłogosław nas, Jezu! Niech to będzie znak Twojej miłości, która przychodzi do każdego serca, by każde mogło zapłonąć. Pobłogosław nas, Jezu.
Refleksja
Bóg stworzył nas do miłości. Do niczego innego, tylko do miłości. Nie stworzył nas do kłótni, do nienawiści, zazdrości, On stworzył nas do miłości. Pamiętajmy o tym każdego dnia – BÓG STWORZYŁ NAS DO MIŁOŚCI. A gdy człowiek odwrócił się od Boga i wybrał śmierć, On objawił pełnię swojej miłości i podarował na nowo człowiekowi życie. W ten sposób znowu Bóg wyznał człowiekowi miłość – pierwszy raz, gdy stworzył; po raz drugi, gdy za niego umarł na Krzyżu.
Zagłębiajmy się w tajemnice miłości Bożej, a będziemy szczęśliwi, bo kiedy poznaje się Bożą miłość, nie można być nieszczęśliwym. Wtedy człowiek zaznaje szczęścia. Zagłębiajmy się w te tajemnice, bo miłość to nasze powołanie, sens istnienia każdego człowieka. Miłość powinna każdego dnia sprawiać, że jesteśmy szczęśliwi, że patrzymy na wszystko z pewnego dystansu. Ten, kto żyje miłością już powoli wkracza w przedsionki Nieba. Otwierajmy się więc na miłość Boga.
Błogosławię was – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
Jedna myśl nt. „Kto w Niego wierzy ma życie wieczne”
Panie,Ty jesteś niesamowity w miłości do mnie i świata.Wydaję Ci się w krzyżu do końca.Nie chcę aby Twój Krzyż był daremny.Weź moje życie tak jak Ty chcesz aby bracia byli z Tobą na wieki.Wołam głosem świętych w historii Kościoła:”wróć mnie do nicości a moje niebo im rozdaj”.
Strona korzysta z plików cookies zgodnie z polityką prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookies w Twojej przeglądarce.polityka prywatności
Panie,Ty jesteś niesamowity w miłości do mnie i świata.Wydaję Ci się w krzyżu do końca.Nie chcę aby Twój Krzyż był daremny.Weź moje życie tak jak Ty chcesz aby bracia byli z Tobą na wieki.Wołam głosem świętych w historii Kościoła:”wróć mnie do nicości a moje niebo im rozdaj”.