Dni skupienia w Gietrzwałdzie
Podczas tych dni skupienia będziemy starali się otwierać serca na Ducha Świętego. Będziemy rozważać wielką Miłość Boga, który objawia ją dając swojego Ducha. Będziemy uświadamiać sobie relację: Bóg – dusza, która jest relacją miłości oblubieńczej, kiedy dusza dotknięta Bożą Miłością, spragniona jej ogromnie, wzywa tę Miłość. Dusza może przyzywać Miłość, dzięki temu, że ta Miłość najpierw zstąpiła do niej. A goszczenie Miłości w duszy sprawia, że dusza pragnie tej Miłości jeszcze bardziej. Bóg przychodząc z Miłością zaprasza duszę do relacji miłości, ale zjednoczenie możliwe jest dopiero wtedy, kiedy dusza pragnie Boga. Jeśli dusza zrozumie niezwykłe umiłowanie jej przez Boga, niezwykłe wybranie, jeśli zobaczy samą siebie jako oblubienicę w ramionach nieskończonej Miłości, wtedy jej serce zostanie porwane do najcudowniejszej, najwspanialszej relacji. Przyzywając Boga, pragnąc Miłości, tęskniąc za nią, dusza otwiera się na Boga. Nawet może nie myśleć o konieczności otwierania się, ale już samo pragnienie, wzywanie, wyglądanie jest otwieraniem się.
I my spróbujmy tak otwierać się na Boga, byśmy z miłości do Niego wzywali Ducha Świętego. Niech największym pragnieniem naszego serca będzie kochać, zjednoczyć się, bo dopiero wtedy dusza wewnętrznie rozumie, czym jest zjednoczenie z Duchem Świętym, oddanie się duszy Duchowi Świętemu; czym jest przyzwolenie, by Duch Święty posiadł duszę.
Bardzo często dusze czysto zewnętrznie traktują Uroczystość Zesłania Ducha Świętego. Widzą pewne znaki zewnętrzne, więc zewnętrznie przyjmują to niezwykłe wydarzenie. A jest ono przede wszystkim doświadczeniem duszy, tak bliskim i tak mocnym spotkaniem z Bogiem, że pozostawia w duszy ślad. Na zewnątrz może nie być nic widoczne, ale wewnątrz dusza doznaje wielkiego wstrząsu. Owszem, może to również przejawiać się znakami zewnętrznymi, ale nie tych znaków należy oczekiwać. Bardzo często niedojrzałe dusze popełniają błąd, które modlą się o Ducha Świętego, prosząc o dary, o ujawnienie się charyzmatów w nich. Jest to zewnętrzne spostrzeganie tego, co ma być życiem duszy.
Konferencja
Tylko wtedy, kiedy bardzo się kocha pragnie się być z tym, kogo się miłuje i robi się wszystko, aby z tą osobą przebywać jak najwięcej. Tak jest między ludźmi i podobnie jest w relacji: dusza – Bóg.
Bóg umiłował ciebie w sposób niewyobrażalny, ogromny, nieskończony. On nieustannie pragnie ciebie, nieustannie pragnie twego serca, aby je posiąść na wieczność. Pragnie, abyś ty doświadczał miłości i żył nią; miłości, która daje szczęście. Bóg pragnie, abyś ty był szczęśliwy. On, mówiąc ludzkimi pojęciami, nieustannie tęskni za tobą, nieustannie ciebie wypatruje, woła twoje imię, nieustannie Jego wzrok śledzi każdy twój krok. A to Boże spojrzenie jest pełne tęsknoty, pragnienia, czy ty spojrzysz na Niego? Czy swój wzrok skierujesz chociaż na moment na Boga, aby On mógł ukazać ci swoją Miłość? On czeka każdego dnia, w każdej godzinie, w każdej minucie, abyś spojrzał na Niego. On pragnie tego tylko dlatego, aby cię uszczęśliwić, bo ty nie znasz Jego Miłości. Ty nie wiesz, gdzie jest szczęście. Jesteś zapatrzony w siebie, zajmujesz się swoimi sprawami, które ciebie pożerają. Nic nie widzisz prócz swoich spraw. Wydają ci się tak ważne, że nimi się zajmujesz. One przysłaniają ci prawdę o życiu. A Bóg nieustannie czuwa nad tobą. Wpatruje się w ciebie, w twoją twarz, w twoje oczy, by uchwycić twoje spojrzenie choć na moment, bo wie, że kiedy choć na chwilę spojrzysz na Niego, będzie mógł objawić ci swoją Miłość. Zakochany jest w twojej duszy niczym oblubieniec w oblubienicy. A Jego Miłość tak piękna, tak cudowna, że trudno jest ją opisać, bo wszystkie nazwy, wszystkie pojęcia, wszystkie porównania są niczym wobec tej Miłości. Można porównywać ją do różnych zjawisk przyrody, do jej piękna i rzeczywiście przyroda, która nas otacza jest przepiękna. To są odblaski piękna Bożego, ale tylko odblaski. Miłość Boża jest nieskończenie piękniejsza od tych odblasków. Bóg, czekając aż skierujesz swój wzrok na Niego, pragnie dotknąć ciebie swoją Miłością. Chce, aby promień Jego Miłości, niczym promień słońca, na chwilę, choć na moment oświetlił twoją duszę. Ten dotyk sprawi, że ty zapragniesz poznać Bożą Miłość.
Bóg do każdego z nas przychodzi z Miłością. Każdego otacza nią, każdego dotyka, w różny sposób daje ją poznać. Czyni to, bo wie, że będziemy szczęśliwi dopiero wtedy, gdy przyjmiemy Jego Miłość, kiedy sami zaczniemy kochać i kiedy otworzymy się na przyjęcie samego Boga.
Teraz oczekujemy Zesłania Ducha Świętego. Wiele dusz uczestniczy w rekolekcjach, w których wzywa się Ducha Świętego, prosi się o wylanie Jego darów na uczestników. Jakże często człowiek bardzo zewnętrznie przyjmuje to niezwykłe doświadczenie przyjścia Boga do serca. Widząc znaki, oczekuje ich. Nastawia się na znaki. Owszem, Bóg przychodzi z darami. Każda dusza w momencie Chrztu św. ma w sobie złożone te dary. Modlitwa o wylanie Ducha Świętego ma niejako duszę otworzyć na ich obecność. Dusza ma pozwolić na działanie charyzmatów. Ale nie to, co jest widoczne okiem jest najważniejsze w doświadczeniu wylania Ducha Świętego. W tym doświadczeniu ważniejsze jest spotkanie duszy z Bogiem, takie otwarcie, że dusza cała wypełniona jest Bogiem. To spotkanie z Bogiem uszczęśliwia ją. Czyni ją tak radosną, że ona pragnie wyśpiewywać Bogu najpiękniejsze pieśni. Jeśli otrzymuje dar śpiewu w językach, to śpiewa językami. Jeśli otrzymuje inny dar, to tym innym darem wielbi Boga, ale najpierw dokonuje się w jej wnętrzu spotkanie z Bogiem. Najpierw jest napełnienie Bogiem, Miłością. W duszy dokonuje się niezwykła przemiana i jest ona już inna. Ona czuje w sobie, że coś się zmieniło. Żyje w świadomości obecności Boga przy niej. Ona czuje, że do Boga należy i że Bóg ją wypełnia. Ma w sobie pragnienie, aby żyć dla Niego, by dokonywać wielkich rzeczy dla Boga, by wypełniać tylko Jego wolę.
Dusze modlą się o dary, o Zesłanie Ducha Świętego, ale nie rozumieją jednej rzeczy – aby przyjąć dary, trzeba kochać. Dopiero wtedy, kiedy dusza kocha, ona prawdziwie zaczyna pragnąć Boga, a nie darów. I wtedy jej jedynym, największym pragnieniem jest, by posiąść Boga i by Bóg posiadł ją. Ona modli się o spotkanie twarzą w twarz. A poprzez tę modlitwę, pragnienie i tęsknotę, otwiera się. I nie musi myśleć o tym, aby się otworzyć, gdy przyjdzie Duch Święty. To jej pragnienie kochania, posiadania samego Boga, życia w Bogu, otwiera ją na Jego Ducha.
Oczekujemy teraz na jakże ważne wydarzenie – Zesłanie Ducha Świętego. Ale, czy prawdziwie jest w nas tęsknota oblubienicy, która pragnie spotkać się ze swoim Oblubieńcem? Która pragnie cała otworzyć się na Jego Miłość? Która pragnie przyjąć swojego Oblubieńca, objąć Go, zawrzeć w swoim sercu? Czy takie jest nasze pragnienie? Czy z każdą chwilą nasze serce płonie coraz większym płomieniem miłości? Czy obejmuje nas wielki żar? Czy z naszego serca wyrywa się wielka tęsknota do Boga? Czy tęsknimy cierpiąc, płacząc, wołając? Czy może jest to zwykłe, zimne, rutynowe czekanie, obojętne, bo tak trzeba, wtedy, kiedy się przypomni? Jeśli chcesz spotkać się z Duchem Świętym, jeśli chcesz, aby miłość Boża wypełniła twoje serce, jeśli chcesz, aby Bóg posiadł twoją duszę w pełni, jeśli pragniesz doświadczyć tej niezwykłej rozkoszy zjednoczenia twego serca z sercem Bożym, zapragnij miłości. Wołaj o miłość! Wzbudź w sobie wielką tęsknotę za Bogiem. Wypatruj Go! Ty Go kochaj! Nie traktuj urzędowo. Nie traktuj jak jakąś obcą osobę. Doświadcz w sobie pierwszej miłości, kiedy świata się nie widzi poza ukochaną osobą, kiedy wszystko chciałoby się rzucić, aby biec do tej osoby; kiedy gotowym jest się na szaleństwa z miłości. Jeśli chcesz razem z Apostołami być w Wieczerniku właśnie wtedy, kiedy przyjdzie Duch Święty, jeśli chcesz, aby i nad tobą pojawił się języczek ognia, jeśli chcesz, aby szum wiatru objął również ciebie i aby dotknął ciebie Duch w twoim wnętrzu, poruszył, aby strumienie wody żywej popłynęły z twego wnętrza, abyś już nie mógł pohamować swojego języka i byś wielbił Boga tak jak będzie ci kazał Duch Święty – to wzywaj Boga! Wzywaj Ducha Świętego! Kochaj! Wołaj o miłość! Proś! Błagaj! Wyznawaj swoją miłość! Mów, że Go pragniesz! Mów, że nie potrafisz się modlić! Mów Mu o sobie! Ukazuj Mu swoje serce, swoją duszę. Bądź autentyczny! Nie trzymaj się ziemi, nie trzymaj się schematów, nie siedź w tym, co stare, co rutynowe, co znane!
Za kilka dni Zesłanie Ducha Świętego – może być jedynym takim wydarzeniem, jakie przeżyjesz w swoim życiu pierwszy raz, jak nigdy dotąd, bo to będzie w twoim sercu prawdziwe doświadczenie Boga, prawdziwe wylanie Ducha Świętego. Ale musisz się otworzyć. A otwierać się będziesz poprzez miłość, poprzez wołanie; nie poprzez czekanie aż Bóg da ci jakiś dar, ujawni się jakiś charyzmat. Nie o to chodzi. Módl się o miłość, a wtedy twoje serce otwarte przyjmie Miłość. Jeśli będziesz czekał w zewnętrzny sposób, tak jak do tej pory (wiele dusz tak czeka), nie będziesz otwarty. Będziesz zamknięty na doświadczenie Miłości w swoim sercu.
- To Miłość sprawia, że komuś rozwiązuje się język i śpiewa anielskim głosem Bogu na chwałę.
- To Miłość sprawia, że ktoś nabiera odwagi i zaczyna tańczyć Bogu z radości na Jego chwałę.
- To Miłość sprawia, że czyjeś serce płonie tak wielką miłością, że oddaje się Bogu na własność na całe życie i na wieczność. Poświęca swoje życie w całej pełni, we wszystkich wymiarach i podejmuje kroki, które uznawane są za szalone, ale z miłości do Boga człowiek ten gotowy jest uczynić wszystko.
- Miłość daje odwagę, aby w końcu przełamać się, zrezygnować z samego siebie.
- To miłość daje siły, moc, odwagę, by podjąć coś, czego człowiek do tej pory się bał, od czego uciekał, przed czym się zamykał, do czego się nie przyznawał. Miłość daje siły. W ten sposób miłość leczy, dokonuje cudów nad cudami. Miłość może nas uczynić prawdziwymi apostołami Miłości. Tylko miłość! Bo, aby być takim apostołem trzeba być gotowym na wszystko – na szaleństwo z miłości.
Połóżmy swoje serca na Ołtarzu, prosząc Ducha Świętego, aby tak je poruszył, by zaczęły pragnąć spotkania z Miłością i zaczęły tęsknić. Niech te pragnienia i tęsknota będą tak wielkie, że aż do bólu.
Dziękczynienie
O, Jezu, to niezwykłe – przyszedłeś do mojego serca. Ten fakt sprawia, że nie potrafię wypowiedzieć ani słowa. Serce moje drży z miłości, z uwielbienia, z oddania. Drży, bo czuje wielką Twoją moc. Drży, bo do takiego małego serca przyszedł Bóg w pełni swojego Majestatu, swojej Potęgi.
Panie mój, pragnę cały oddać się Tobie. Pragnę cały należeć do Ciebie. Cały pragnę przyjmować Twoją Miłość. Całym sobą pragnę otwierać się na Ciebie. Znasz moją małość, Ty wszystko wiesz, dlatego oczekuję, Panie mój, że Ty wszystko uczynisz, aby moja dusza otworzyła się na Twojego Ducha. Ty wszystko możesz, a więc możesz sprawić, że choć moje serce tak słabe, tak biedne, to zacznie kochać wielką, nieskończoną miłością. Ty wszystko wiesz, znasz każdy mój upadek. Ty wiesz, że nie mam w sobie ani odrobiny wielkości Świętego, nie przedstawiam sobą nic, co by sugerowało, że jestem świętym. Wręcz przeciwnie, ale, Panie, Twój Duch przychodzi do każdego. Powiedziałeś, żeby prosić, a dasz Ducha. Uwierzyłem Twemu Słowu i wierzę, że nawet do mnie może przyjść Twój Duch, który ożywia duszę, przemienia ją, który wprowadza duszę na nową drogę. Uświęca duszę, oświeca, wypełnia taką miłością, że następuje zjednoczenie duszy z Bogiem.
Dziękuję Ci, Jezu, za Twoje przyjście do mojego serca. Skoro przyszedłeś, to znaczy, że chcesz przygotować moje serce na Zesłanie Ducha Świętego, że będziesz je przygotowywał. Ja się Tobie oddaję, Tobie ufam, wierzę, pragnę i tęsknię za Tobą. Bądź uwielbiony, Boże!
Adoracja Najświętszego Sakramentu
Panie mój! Dotknąłeś mojego serca miłością. Pociągnąłeś moje serce i ono zapragnęło Ciebie. Sprawiłeś, że przez pewien czas żyłem w niezwykłej łasce. Mój wzrok nieustannie spoczywał na Tobie, moje myśli ciągle biegły do Ciebie, moje serce ciągle pragnęło Ciebie, tęskniło za Tobą. Nic mnie nie cieszyło, chciałem tylko Ciebie, a każda sytuacja, rozmowa, spotkanie były jedynie przeszkodą, bo nie mogłem w tym czasie myśleć o Tobie, patrzeć na Ciebie, modlić się. Ty sprawiłeś, że moje serce zaczęło inne życie. Zamieszkałeś w moim sercu i nie wyobrażam sobie już życia bez Ciebie.
Jednak zabrałeś łaskę – tak przynajmniej to przyjmuję – i teraz sam już muszę podejmować trud patrzenia, myślenia o Tobie, zwracania serca. Ale w moim sercu, gdzieś głęboko jest nieustanne pragnienie, by żyć z Tobą, dla Ciebie. W moim sercu jest ufność, jest wiara w Twoją Miłość. Moje serce, które doświadczyło Twojej Miłości, cały czas ma w sobie zakodowaną pamięć o Twoim dotyku. I powraca do mnie ciągle pragnienie, abyś znowu dotknął mego serca, aby być blisko Ciebie, aby kosztować Miłości, którą dałeś mi zasmakować.
O, Panie, jakże jestem Ci wdzięczny za to, że w pewnym momencie mego życia po prostu wziąłeś mnie w ramiona i objawiłeś swoją Miłość. Przemieniłeś moje serce i ono zapragnęło Ciebie. Od tej pory nieustannie dążę, aby być bliżej Ciebie, aby moje serce otwierało się jeszcze bardziej, aby moje serce kochało Ciebie największą miłością.
Dziękuję Ci, Jezu! Kocham Ciebie! I pragnę!
***
Dziękuję Ci, Jezu! Twoja Miłość jest tak piękna i tak cudowna. Czuję się szczególnie umiłowaną duszą. Czuję się tak, jakbym był jedynym na świecie, jakbyś był tylko we mnie wpatrzony. Dziękuję Ci, Jezu! Czuję Twoją czułą, delikatną Miłość. Czuję Twoją Miłość, która pragnie zapraszać mnie, tak jak oblubieniec zaprasza oblubienicę; Miłość, która wprowadza mnie w Twój świat, Boże. Czuję, że wszystkie Twoje skarby, wszystko, co jest w Twoim Sercu, wszystko co stworzyłeś, że wszystko, Panie, dajesz mi, wszystkim mnie obdarowujesz. Dziękuję Ci, Jezu! Choć sam jestem niczym, to czuję, Panie mój, że Ty przyozdabiasz mnie swoimi klejnotami. Czuję się przystrojony najpiękniej na świecie. Czuję, że w Twoich oczach moja dusza jest najpiękniejszą. To, co czuje moje serce tak wzrusza mnie, o Panie, że pragnę upaść do Twoich stóp. Pragnę Cię uwielbić i Tobie dziękować. Łzy szczęścia napływają do oczu. Nie potrafię, Jezu mój, wyrazić jak cudowną i jak niezwykłą jest Twoja Miłość, ale chciałbym, aby każda dusza mogła doświadczyć tej Miłości, aby każda ją poczuła w sobie. Och, jak pragnę, abyś objawił tę Miłość każdej duszy. Chciałbym, by każdy człowiek na ziemi zachwycił się Twoją Miłością. Wierzę, że gdyby każdy miał możliwość poznania jej, zupełnie inaczej wyglądałoby życie na ziemi.
Proszę Ciebie, Boże, dotknij swoją Miłością każdą duszę. Niech Twój dotyk każdą ożywi, każdą otworzy. Niech dotyk Twojej Miłości każdą duszę pociągnie ku Tobie. Niech sprawi, że każda zapragnie kochać.
***
O, Panie mój, jakże zachwycająca jest Miłość Twoja, jakże cudowna! Pragnę ją wysławiać, pragnę ją uwielbiać, pragnę Tobie dziękować. Pragnę prosić Ciebie, Jezu, o Twojego Ducha. Ja wiem, miłość przyzywa Miłość, więc proszę o Miłość dla każdego z nas. Gdy dotkniesz nas swoją Miłością nasze przemienione dusze zapragną kochać. Gdy będziemy kochać, będziemy pragnąć coraz bardziej Ciebie, zjednoczenia z Tobą, złączenia na zawsze. Gdy będziemy pragnąć nasze serca będą wyrywać się z naszych piersi, będą wołać i krzyczeć do Ciebie.
Chcemy prosić Ciebie, Jezu, o Twojego Ducha, ponieważ Sam mówiłeś, że tych, którzy będą prosić, będziesz obdarzał swoją łaską, będziesz spełniał prośby. My z ufnością będziemy prosić najpierw o miłość. Ta prośba na pewno podoba się Tobie, więc prosimy Ciebie o miłość, o dotyk miłości, o porywanie miłością, pociągnięcie nią, poruszenie, o zalanie miłością, wypełnienie. A jednocześnie wierząc, że otrzymujemy to, o co prosimy, bo na pewno jest to zgodne z Twoją wolą, będziemy wzywać Ducha Świętego, bo miłość przyciąga Miłość; bo miłość otwiera nas, nasze serca; sprawia, że zbliżamy się do Ciebie.
Chcemy, Jezu, kochać, odpowiedzieć miłością na Twoją niepojętą, cudowną Miłość. Chcemy kochać tak, jak Ty kochasz nas. Ja wiem, Twoja Miłość jest nieskończona, ale ja chcę kochać taką miłością. Tylko wtedy, Boże, będzie mogło dojść do całkowitego zjednoczenia, złączenia się naszych serc, stopienia się mojej duszy z Tobą, zlania się Twego Ducha z moją duszą.
O, Panie, nie chcę wielkości, ale wiem, że gdy będę kochać, będzie możliwym stanięcie przed Tobą, niemalże na równi bycie z Tobą. I wtedy Twoja Miłość obejmie mnie, a ja obejmę Ciebie. Moja miłość zawrze w sobie Ciebie, a Twoja zawrze w sobie mnie. Jakże pragnę, aby to już się dokonywało. Pragnę w Tobie znikać, przemieniać się w miłość, pragnę stawać się miłością, pragnę kochać.
O, Panie, czy moje pragnienia są za wielkie? Czy to zuchwałość? Panie mój, przecież Ty Sam dałeś mi prawo tak pragnąć. Czy to nie Ty oddałeś mi swoje życie? Czy to nie Ty dałeś mi swoje Serce? Codziennie każdego dnia karmisz mnie swoim Sercem, w ten sposób dając mi życie. Twój Dar – Dar Miłości pozwala mi mieć takie pragnienia. I chociaż będąc tak małą duszą nie śmiałbym nawet pomyśleć o takich pragnieniach, to gdy przyjmuję Ciebie, gdy Ty Sam przychodzisz do mnie, dając mi całego Siebie, łącząc się z moją duszą, ufam, że Ty wzbudzasz we mnie tak wielkie pragnienia. Zamieszkałeś moją duszę, Sam o tym mówisz. Stworzyłeś mnie, aby mieszkać w mojej duszy, aby jednoczyć się z moją duszą. Stworzyłeś mnie, aby mnie przebóstwić, przemienić w Siebie. Panie mój, to najcudowniejsze, najwspanialsze. Proszę, otwieraj moje serce coraz bardziej, coraz więcej. Dotykaj mego serca miłością, wzbudzaj tęsknoty i pragnienia. I spraw, abym mógł być już cały Twój.
***
Panie mój, nie wiem już, jak mam wyrazić swoją wdzięczność. Stajesz przede mną jako Oblubieniec mojej duszy w przepięknej szacie. Cały w świetle zapraszasz mnie. Czuję, jak promienieje Miłość od Ciebie i jestem obejmowany tą Miłością. Zapraszasz mnie, Twoja Miłość mnie zaprasza. To ona wprowadza mnie do Twego świata, do Twego Serca. Kochasz mnie Miłością tak cudowną, tak wielką, tak piękną. Nic co na ziemi nie da się przyrównać do tej Miłości. Moje serce drży ze wzruszenia. Całe szczęśliwe nie wie w jaki sposób wyrazić, jak wielkim szczęściem dla mnie jest to zaproszenie, Twoja Miłość. Sam fakt, Jezu, że stajesz przede mną jako Oblubieniec dusz, zapraszasz i moją duszę – to jest niezwykłe, to jest niesamowite! Czuję się tak małym, że niczym nie zasłużyłem na takie wyróżnienie, na taką Miłość. Nie wiem, nie wiem Panie, dlaczego tak kochasz? Ale pragnę, abyś mnie tak kochał. Pragnę być tak kochanym i sam pragnę tak kochać Ciebie.
Twoja Miłość usprawiedliwia całą moją słabość. Twoja Miłość podnosi mnie i wywyższa. Czuję się, Jezu, jakbyś mnie wziął w swoje dłonie, taką maleńką duszę i podniósł wysoko ponad wszystkie stworzenia. Z drżeniem patrzę wokół, jak mnie kochasz. O, Panie mój, chciałbym przypaść do stóp Twoich i całować Rany na Twoich stopach. Chciałbym się uniżyć jeszcze bardziej, aby podziękować Ci i uwielbić Ciebie. Ale im bardziej moje serce pragnie uniżenia przed Tobą, tym wyżej podnosisz mnie, Boże, i tym bardziej czuję się umiłowanym i ukochanym. Moje serce nie jest w stanie znieść tak wielkiej Miłości. Podtrzymaj moje serce! Jest tak pełne miłości, tak szczęśliwe, że zdaje mi się, że zaraz pęknie. A Ty kochasz mnie jeszcze bardziej i jeszcze bardziej, z każdą chwilą jeszcze więcej. Ja wiem, to nie Ty kochasz mnie więcej, ale pozwalasz, aby moje serce odczuwało coraz więcej, uzdalniasz moje serce do przyjęcia Twojej Miłości.
Pragnę zniknąć w Tobie. Jakże pragnę, abyś mnie już przemienił w Siebie. Jakże pragnę być w Tobie! Jakże pragnę cały się przemienić! Boże, jak pragnę!
***
Jezu, moje serce wypełnia Twoja Miłość. Wierzę, że gdy będę wzywać Twego Ducha, dasz mi Go. Otoczyłeś mnie swoją Miłością, wypełniłeś mnie, pociągnąłeś mnie ku Sobie swoją Miłością, wywyższyłeś, wyniosłeś mnie swoją Miłością. Wierzę, że pragniesz obdarzyć mnie swoim Duchem – ja tego pragnę. Będę, Boże, prosić Twego Ducha. Będę wzywać Ducha Świętego, będę Go zapraszać, jeszcze bardziej otwierać serce. Będę wołać, wzywać, krzyczeć, będę śpiewać:
Och, przyjdź Duchu Święty!
Przyjdź, który jesteś Oblubieńcem mojej duszy! Przyjdź!
Który ożywiłeś moje serce – przyjdź!
Który poprowadziłeś mnie nową drogą – przyjdź!
Który dałeś światło mojej duszy – przyjdź!
Który otworzyłeś oczy moje na Miłość Boga – przyjdź!
Który otworzyłeś moje uszy, abym mógł słuchać – przyjdź!
O, przyjdź Ty, który pocieszasz, który wlewasz mądrość – przyjdź!
Który uzdalniasz duszę do rzeczy po ludzku niemożliwych – przyjdź!
Przyjdź do mojego serca! Przyjdź do mojej duszy! Żyj we mnie! Działaj we mnie!
Och, przyjdź Duchu Święty!
***
Zachwycasz mnie, Boże, swoją Miłością. Otworzyłeś oczy mojej duszy i pozwalasz niekiedy oglądać niestworzone piękności. Zanurzam się wtedy w tych cudownościach, pragnąc w nich zatonąć na zawsze. I czuję, jak całego mnie wypełniasz i jak cały staję się podobny do Ciebie. Cały w Tobie, o Panie! Ty znasz moje pragnienia, wiesz wszystko o mnie. Chcę prosić, abyś swoim błogosławieństwem sprawił jeszcze większą otwartość mego serca, jeszcze większy płomień miłości w moim sercu, iż będę z większą mocą, siłą, wytrwałością wzywać Ducha Świętego.
O, Panie mój, ja wiem, że mnie kochasz. Wiem, że mi dajesz wszystko. Wiem też, że jeśli będę Ciebie prosić o Ducha Świętego, Ty dasz mi Go. Dasz w taki sposób, w jaki się jeszcze nie spodziewam. Pozwolisz doświadczyć tak, jak jeszcze nigdy dotąd. Sprawisz, że stanę się świadkiem, apostołem Twojej Miłości. Oddaję się Tobie cały, Jezu i proszę Ciebie o błogosławieństwo, które wprowadzi mnie do nowego życia.
Wprowadzenie w drugi dzień
Zwrócenie swego wzroku na Miłość Bożą pozwala duszy otwierać się na Boże działanie. Sprawia, że dusza przyjmuje obecność Boga. Jedno z drugim jest ze sobą powiązane. Spostrzeganie Miłości Boga otwiera duszę, a otwieranie się duszy przyciąga Boga. Dusza napełniona jest miłością. Doświadczając tej miłości pragnie jej jeszcze bardziej, a więc woła do Boga o miłość. Poprzez to wołanie otwiera się i zbliża się do Boga. On dotykając duszę pomaga jej w poznawaniu, w doświadczaniu Jego obecności, w doświadczaniu Boga. Jej odpowiedzią jest miłość, a poprzez miłość znowu większa otwartość. I tak cały czas.
Zamykanie się na miłość jest zamykaniem się na Boga, jest krzywdą czynioną własnej duszy, jest uśmiercaniem swojej duszy. Dusza, która mówi o miłości, a jednak nią nie żyje, nie czyni starań, by ją poznać, by zjednoczyć się z nią, by samą siebie wobec tej Miłości odpowiednio kształtować; dusza, która nie pracuje nad sobą ze względu na miłość, nie otwiera się coraz bardziej, ale tkwi w zamknięciu. Będąc zamkniętą nie poznaje. Gdy jest zamkniętą, to choćby największy deszcz łask nie użyźni jej. Wszystko spłynie i nic nie wejdzie do środka. Nic nie użyźni tej biednej ziemi, która wysuszona, tak bardzo spragniona, jednak nie otworzyła się. A na suchej ziemi nic nie rośnie. Staje się martwą. Jak ważnym jest otwieranie się, by chociaż jedna kropla deszczu, jedna kropla łaski mogła spaść na nią. Tak jak chory, będąc w gorączce potrzebuje choć kropli wody, choć wytarcia ust zwilżoną chusteczką, tak każda dusza potrzebuje miłości, choć odrobiny aby przeżyć. A żeby wydać wspaniałe plony, wielkie owoce, trzeba coraz bardziej otwierać się, by ziemia była zraszana nieustannie, słońce by ogrzewało to, co wschodzi, ogrodnik by mógł doglądać swego ogrodu – wykorzeniać to, co złe, co niesie szkodę, podtrzymywać to, co dobre.
Jak bardzo potrzebna jest miłość dla każdej duszy! Można czynić wiele starań, można wiele dokonywać w swoim życiu, można być bardzo aktywnym, można się bardzo trudzić, swoje siły poświęcić jakiejś działalności, ale jeśli serce nie otworzyło się na Miłość, to tam w głębi jest wysuszona, spękana ziemia i nic nie wyrasta. Nawet najmniejsze źdźbło trawy nie pojawia się. Tam panuje śmierć. Można otrzymywać wiele zaszczytów za swoją działalność, a być trupem.
Otwierajmy się na Miłość! Prośmy o Miłość i wyznawajmy Bogu miłość. Wzywajmy Jego Ducha i dziękujmy Mu za to wszystko, czym już zostaliśmy obdarowani i za to wszystko, co jeszcze Bóg przygotował dla nas. Nie zajmujmy się niczym innym – tylko Miłością. Tylko Miłością!
Adoracja Najświętszego Sakramentu
Witaj, Jezu! Miłości moja! Witaj, mój Umiłowany! Witaj, Piękności! Witaj, mój Zbawicielu! Najdroższy mój! Stwórco! O, Panie, napełniasz moje serce szczęściem. Przychodzisz Sam osobiście do mojego serca i gościsz w nim. Nieustannie doświadczam Twoich łask, nieustannie otoczony jestem Twoją Miłością, tak troskliwą, tak czułą i tak delikatną. Nie ma chwili, nie ma sekundy, abyś mi nie towarzyszył. Ty czynisz więcej, Ty dajesz mi Siebie na Ołtarzu. Pozwalasz karmić moją duszę samym Sobą. Pozwalasz, by kapłan wystawiał Ciebie na Ołtarz, abym mógł patrzeć, abym mógł cieszyć się Tobą. Ja sam nie lubię stawać przed ludźmi i nigdy nie chcę, aby ktokolwiek patrzył na mnie. A Ty pozwalasz, aby kapłan wystawiał Ciebie na całą noc i czekasz, aby obdarzać miłością tych, którzy do Ciebie przyjdą, którzy na Ciebie spojrzą choć raz.
Ileż razy czujesz się bardzo samotny, opuszczony? Ileż razy Twoja Miłość jest odrzucana? Człowiek nie rozumie Twojej Miłości, odchodzi, odwraca się. A im bardziej odchodzi, tym coraz bardziej zapomina o Tobie. Zagłębia się w straszną ciemną otchłań, bo bez Ciebie, Panie, jest tylko ciemność, tylko śmierć. Tym bardziej, Jezu, pragnę Ci dziękować, pragnę Ciebie uwielbiać za to, że przyszedłeś i jesteś. I że z tej cudownej Hostii Świętej płynie na mnie Twoje życie, Twoja Miłość, Twoja świętość.
Och, Panie, pragnę być cały czas w Twoim świetle, w zasięgu Twej łaski. Chcę być coraz bliżej. Chciałbym wtulić się w Twoje Serce i pozostać już w Nim, nie odchodząc ani na krok, nie odwracając się ani odrobiny. Pragnę wpatrywać się w Ciebie. Oczami mej duszy chcę nieustannie Ciebie widzieć i otwierać się, byś zjednoczył moją duszę ze swoim Duchem, moje serce ze swoim Sercem, abyśmy byli jedno. Sam tego uczynić nie mogę i bardzo mocno czuję, że moje możliwości są ograniczone, że jest pewna granica. Ale wiem, że mogę wyrazić taką wolę, takie pragnienie, abyś posiadł moje serce, aby stało się na zawsze Twoim. Niech w moim sercu realizuje się Twoja wola.
Panie mój, uwielbiam Ciebie! Kocham Ciebie! Wysławiam Ciebie! I całą moją duszą, całym sercem, wszystkimi siłami mojej woli, całym moim umysłem, całym sobą pragnę Ciebie.
***
Jesteś moją Miłością – największą Miłością. Ja wiem, Jezu, że w moim życiu ciągle zdarzają się upadki, że ciągle okazuję swoją słabość i słowa o miłości wydają się bez pokrycia. Jednak czuję się tak kochany, tak bardzo kochany przez Ciebie, że moja nędza, wszystkie moje słabości są niczym wobec bezmiaru Twojej Miłości. Miłość Twoja ośmiela mnie do miłości. Twoja Miłość daje mi odwagę, by jej pragnąć coraz bardziej. Tylko Twoja Miłość sprawia, że mam odwagę myśleć, iż mnie kochasz i pragniesz mego serca na wieczność. Nic co moje nie upoważniałoby mnie do takiej pewności, że mnie kochasz, że pragniesz. Nie ma we mnie niczego, co pozwalałoby myśleć, że moje serce może do Ciebie należeć, że mogę kiedyś w wieczności żyć z Tobą. Ale Miłość Twoja, której doświadczam w swoim sercu, którą jestem otoczony, którą widzę wokół siebie, daje mi odwagę, pewność, że i ja jestem duszą, której pragniesz; że i moja dusza jest świątynią Twoją. A skoro jest świątynią samego Boga, to ufam, że uczynisz ją świętą. Ja jedynie, Panie, poddam się Tobie. Jedynie będę przed Tobą trwać, wpatrywać się w Ciebie każdego dnia, w każdym momencie będę poddawać się Twojej woli, aby możliwym stało się to, co w moim sercu złożyłeś – pragnienie zjednoczenia z Tobą.
Będę Ciebie wysławiać, wielbić. I będę to czynić przez całą wieczność, bo wystarczy tylko to, co moja dusza poznała, aby Ciebie wielbić bez końca, aby Ciebie wysławiać przez cały czas, aby Ci dziękować. A ja wiem, że to, co moja mała, słaba dusza poznała wobec pełni Twojej Miłości jest maleńkie. Jak niepojętą, jak cudowną, jak wspaniałą, jak wielką, jak nieskończoną musi być Miłość Twoja, skoro ja, najmniejszy z najmniejszych, zobaczyłem jej bezmiar! A przecież ślepy jestem.
Chcę uwielbiać Twoją Miłość, chcę ją wywyższać. A Ciebie proszę, abyś ujął moje serce w swoje dłonie i nigdy go nie wypuszczał, abyś pobłogosławił mi, Jezu. A Twoje błogosławieństwo, aby było pieczęcią na moim sercu na wieczność.
Podsumowanie
Tylko życie miłością usposabia duszę do zjednoczenia z Bogiem. Wprowadza ją powoli, stopniowo w wieczność. Kiedy dusza żyje miłością jest przez nią formowana i miłość wyznacza każdy kolejny jej krok, wszystko tłumaczy, uwrażliwia ją. Dzięki miłości dusza powoli zaczyna rozumieć, inaczej spostrzegać rzeczywistość. Miłość jest życiem we wszystkich sferach. Bez miłości jest tylko śmierć. Choćby wydawało się człowiekowi, że posiadł cały świat, osiągnął wszystko, co zamierzał, wszystkie cuda świata są w zasięgu jego ręki, a jednak nie żyłby miłością – ten człowiek umiera, żyje złudzeniami. Tylko życie miłością jest życiem prawdziwym i niesie prawdziwe szczęście. Tylko miłość daje zbawienie.
Przygotowując się do Zesłania Ducha Świętego, zwróćmy uwagę na miłość. Czyńmy to nie z obowiązku, ale sercem. Otwórzmy się na Miłość Oblubieńca i wzywajmy Ducha Świętego z miłości. On – Duch Święty, przychodzi z wielką radością do duszy, która kocha. Tak jak każdy z nas z przyjemnością i radością idzie do tych, którzy go kochają, odwiedza te miejsca, gdzie czuje się dobrze. A tam gdzie nie jest się lubianym, tam się nie chce iść, człowiek się wzbrania. Tam, gdzie serce człowieka ciągnie, bo kocha, a jednak doświadcza odrzucenia, tam idzie się cierpiąc.
Nie przysparzajmy bólu Jezusowi. Otwórzmy się na Miłość! Umiłujmy Oblubieńca dusz! Z miłością zapraszajmy Ducha Świętego. Niech nasze serca wypełnione pragnieniem, tęsknotą do Boga, wołają z miłością. Wtedy Oblubieniec dusz przyjdzie do każdego z nas z wielką mocą, z wielką siłą, by połączyć nasze dusze z Bogiem; by objąć, przeniknąć Miłością; by obecność Boga objawiała się w każdym z nas. Stańmy się światłem dla świata! Stańmy się prawdziwymi świadkami Miłości! Wzywajmy Ducha Świętego z miłością, by każdy z nas ożył i miał w sobie nowe życie.
Zakończenie
Jako Wspólnota żyjąca w Kościele, wraz z Kościołem oczekujemy Ducha Świętego. Każda dusza w tej Wspólnocie, jeśli pragnie żywo uczestniczyć w Zesłaniu Ducha Świętego, ma otwierać się, ma modlić się ze świadomością łączności ze wszystkimi ze Wspólnoty o przyjście Ducha Świętego.
Najlepszą drogą, poprzez którą Duch Święty może przyjść jest miłość, bo On Sam jest Miłością, a duszę otwiera jedyny klucz – miłość. Tak więc dusza ma rozważać nadal Miłość Bożą. Poznając ją sama zaczyna kochać i pragnąć, z miłością zaczyna wzywać Ducha Świętego. Na tę miłość Bóg odpowiada ogromnym wylewem swego Ducha.
A więc wszystkie dusze niech trwają na modlitwie, niech wzywają Ducha Świętego w łączności z Kościołem, w otwarciu się na świat duchowy, w łączności z Apostołami, ze wszystkimi uczniami, którzy oczekiwać będą na przyjście Pocieszyciela w Wieczerniku w Jerozolimie – w łączności ze wszystkimi duszami. Każdego dnia – rano, w południe i wieczór, w każdym momencie dnia – niech przypominają sobie o tym i wzywają Ducha Świętego, a On przyjdzie. Przyjdzie z wielką mocą, z przemianą, z miłością. Przyjdzie Ten, który jest Pocieszycielem, Uświęcicielem, który wyleje na nas nowe życie, który jest Dawcą tego życia. Przyjdzie Ten, który jest oddechem duszy, jej tchnieniem, który poprowadzi duszę ku cudownemu zjednoczeniu z Bogiem. Przyjdzie Ten, który duszę umocni, sprawi, iż zacznie ona kochać, inaczej patrzeć na Boga. Zobaczy w Nim swego Umiłowanego, swoją jedyną Miłość, największą. Przyjdzie Ten, który otworzy nasze oczy, uszy, który otworzy nasze serca jeszcze szerzej. Módlmy się o tę miłość, o otwartość serca, o wytrwałość w modlitwie, wytrwałość we wzywaniu Ducha Świętego. Módlmy się o wielkie wylanie na każdego z nas Ducha Jezusa.
Błogosławię wam – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
Jestem przepełniona miłością Pana Jezusa prosząc o wylanie Ducha Swiętego