Dzień wspomnienia św. Tereski jest dniem radosnym dla naszej Wspólnoty, dniem szczególnym, ponieważ patronuje nam dzisiaj umiłowana nasza Święta – Teresa od Dzieciątka Jezus. Całe jej życie było odpowiedzią na miłość Boga; odpowiedzią serca szczerego, prostego, które otwierając się na Bożą łaskę potrafiło odczytywać i tłumaczyć Słowo Boga w sposób prosty, czytelny dla innych, dziecięcy.
To, co na nowo odkryła św. Teresa od Dzieciątka Jezus można streścić w kilku słowach:
- Mądrością jest porzucić mądrość tego świata, mądrość własną i przyjąć ją od Boga.
- Aby być świętym, trzeba przyjąć świętość z rąk Boga.
- Aby być wielkim w Królestwie Niebieskim, trzeba być małym, aby wielkość przyjąć z rąk Boga.
- Aby iść drogą, którą ukazuje św. Tereska, trzeba po prostu zaufać Bogu, pozwolić Mu, aby prowadził przez życie i przyjąć wszystko od Niego.
Gdy słuchamy słów św. Tereski, czy też czytamy w jej zapiskach, wydają nam się one oczywiste. Wystarczy zaufać, wystarczy być jak dziecko, wystarczy przyjąć swoją małość, aby przyjmując wszystko z rąk Bożych żyć szczęśliwie. A jednak w codzienności okazuje się to dosyć trudne. Wielkością św. Teresy jest jej wielka pokora, w tej pokorze – wielka ufność. Choć nazywana małą świętą, jest Wielką Świętą. Św. Teresa na nowo odczytała Ewangelię – naukę Jezusa, jej rdzeń, jej serce. Zrozumiała serce Ewangelii, przybliżyła Kościołowi na nowo naukę Jezusa. Pozwoliła, by Jego nauka stała się bliska duszom ludzkim. Sprawiła, że Bóg stał się Kimś bliskim człowiekowi. Niezwykłym jest fakt, że uczyniła to osoba, która nie miała szczególnego wykształcenia teologicznego, ale właśnie jej życie pokazuje, iż nie w wiedzy jest sprawa, nie w szczególnym wykształceniu, ale w otwartości serca, w pokorze, w ciągłym poszukiwaniu prawdy, w ufności, w prostocie przyjmowania Słowa Bożego, w otwartości na natchnienia Boże. Była najmłodszą w swoim zgromadzeniu, ale dojrzałością przewyższała pozostałe siostry. Jej słowa, jej sposób bycia były dla innych bogactwem, nauką.
Czym się różni naukowiec, który dochodzi do ogromnej wiedzy od św. Teresy, która jest Doktorem Kościoła? Różni się tym, że naukowiec wiedzę posiada, ale nie staje się ona jego życiem. Św. Tereska żyje tym, co jej otwarte serce przyjęło z rąk Boga. Z ufnością cała powierza się Bogu. Nie posiada nic swojego. Żyje tym, co Boże. Godzi się na swoje ubóstwo, godzi się na swoją małość, godzi się być głupią w oczach świata, by posiąść mądrość doskonałą – samego Boga. I to jest najtrudniejsze dla wielu dusz – zgoda, by w oczach świata uchodzić za nic, za samą słabość, być uważanym za niemądrego; być głupim.
W człowieku niestety dominuje pycha. Z nią człowiek powinien każdego dnia staczać boje największe, by pozwolić Bogu wejść w swoje życie. Św. Teresa nieustannie zapraszała Boga do swojego serca poprzez pokorę i ufność, poprzez nieustanne stawanie w prawdzie o sobie i o innych. A choć tak mała, choć prowadziła życie w zgromadzeniu, jednak była jedną z najodważniejszych dusz. Wykazywała się ogromną odwagą, dzielnością i wytrwałością w przyjmowaniu prawdy o sobie. Prawda była szczególnie ważna dla niej. I choć często wręcz bolesnym było doświadczenie prawdy, ona jej nie unikała. Zawsze ważną była dla niej prawda, ważniejsza niż relacje z ludźmi, ich opinia o niej. Niezwykłym jest to, że tak młoda osoba, bez szczególnego wykształcenia również psychologicznego potrafiła zgłębiać tajemnice swojej psychiki – wszystko w oparciu o wiarę, o Boga. I tak dogłębnie poznała samą siebie. Zrozumiała tajniki duszy oraz to, w jaki sposób psychika może kierować, dyrygować człowiekiem, wpływać na różne sprawy. Poznanie prawdy o człowieku (nie tylko o niej samej, ale ogólnie o człowieku) jest wiedzą, która do tej pory potrzebną jest tym, którzy starają się iść jakąś droga duchową, starają się zbliżać do Boga. Św. Tereska obnaża różne słabości ludzkie, ale jednocześnie w tym obnażeniu mówi o ogromnej ufności. Wnosi nadzieję, wręcz optymizm, bowiem, gdy człowiek widzi w sobie prawdę, poznaje ją, przyjmuje, godząc się na tę prawdę, dopiero wtedy może stawać przed Bogiem. I dopiero wtedy w pokorze i w ufności może przyjmować od Boga wszystko, może wypełniać Jego wolę, realizować zadania, które Bóg daje. Dopiero wtedy staje się w pełni człowiekiem i kroczy drogą ku świętości. U Teresy wszystko pięknie się łączy, nie ma rozdzielenia spraw psychologii od spraw duchowych.
Św. Tereska choć nazywana jest małą, chociaż była bardzo młoda i młodo umarła i chociaż jej życie było naznaczone cierpieniem, to jednak niosła radość. Jej duszę można porównać do ptaka, który zrywa się o poranku, aby wyśpiewywać Bogu pieśń dziękczynienia, który wzlatuje i śpiewa, chwaląc Boga. Cieszy się słońcem, roślinami, cieszy się życiem. Chociaż cierpiała, była radosna. Często tę radość odczytywano opacznie. Początkowo myślano, że jest beztroskim dzieckiem, które nic nie rozumie z życia zakonnego. Myślano też, że może jest taka głupiutka i naiwnie cieszy się wszystkim. Dopiero z czasem poznano, że jej radość jest głębią rozumienia spraw Bożych. Wypływa z całej filozofii, jaką przyjęła św. Teresa od samego Jezusa.
Każdego dnia, kiedy borykamy się z różnymi problemami, kiedy napotykamy na różne przeszkody, starajmy się nieustannie patrzeć ku górze, by nie zanurzać się w tym, co jest tak chwilowe, ale by sercem trwać ciągle w Bogu, ciągle przy Nim. Wtedy nasze serca doświadczać będą pokoju i radości. Wtedy w nas będzie ufność. Wtedy też posiadać będziemy głębsze zrozumienie tego, co wydarza się w naszym życiu. Niekoniecznie musimy rozumieć dokładnie dlaczego, po co, w jaki sposób, natomiast będziemy mieć zrozumienie sensu naszego istnienia. Będziemy rozumieć, iż każde wydarzenie niesie łaskę i poprzez każde z tych wydarzeń my możemy otwierać się na łaskę Boga. Przyjmując ufnie każdą sekundę i każdą chwilę, przyjmujemy samego Boga. Nie zakorzeniając się w żadnej sprawie, w żadnym wydarzeniu, w żadnej rzeczy, w żadnej osobie będziemy wolni, w Bogu mając swoje korzenie, swoje źródło życia. Będziemy – tak jak św. Teresa – ptakami żyjącymi wolno, mogącymi nieustannie wyśpiewywać Bogu pieśń uwielbienia. Nasze dusze mogą być tak jak ptaki. Ptak nie jest mocarzem, nie jest potężnym słoniem, który staranuje coś, nie jest drapieżnym lwem, lampartem, który napadając na inne zwierzęta zdobywa pożywienie i jest groźny. Nie jest żadnym innym zwierzęciem, które cechuje się siłą, sprytem czy wielkością. Dlatego duszę przyrównuje się do ptaka, którego można zmieścić w dłoniach, którego pisklę jest bezbronne i który nie zapracuje sobie w żaden sposób na swoje utrzymanie, jedzenie. Ptak jest wolny i korzysta z tego, co daje mu Bóg. Jest mały, delikatny. Owszem może mu zagrażać z różnej strony niebezpieczeństwo.
Dusza ma być właśnie niczym taki ptak. A więc nie jest wielka, nie jest silna, niewyposażona w żadne umiejętności, sprawności, nie posiada żadnej mocy związanej z ziemią, z człowiekiem, z rzeczą. Dusza może być wolna. Wtedy żyje dla Boga, a jednocześnie od Boga otrzymuje wszystko. On ją karmi, On ją oświeca, On w nią wlewa swoją mądrość. Bóg staje się wszystkim dla duszy, tak jak wszystkim stał się dla św. Teresy, która powoli uwolniła się od różnych spraw, rzeczy, przywiązań i prawdziwie należała tylko do Boga. Nie chwytała się niczego, nie przywiązywała się do niczego, nie chciała nic posiadać, również, jeśli chodzi o jakieś pociechy duchowe. I tego nie posiadała, i z tego rezygnowała. Niezwykłą była jej małość, wręcz nagość wobec Boga, niezwykłą wolność od wszystkiego, by móc ulecieć ku Bogu i do Niego należeć w pełni; by każda cząstka jej duszy, cała ona, będąc wolną, mogła być tylko dla Boga.
Złóżmy swoje serca na Ołtarzu, prosząc, by Bóg i nam pozwolił zrozumieć, na czym polega właśnie taka wolność. Niech da siły ku przyjęciu takiej wolności, niech pokaże, że właśnie małość jest wielkością, jest mocą i że tylko małość prowadzi do świętości.
Modlitwa
Umiłowany mój! Ukochany mój! Dziękuję Ci, że jesteś, że przyszedłeś, że gościsz w moim sercu. Król i Władca opuścił zamek, pałac, przepiękne ogrody i zamieszkał w slumsach, wśród bezdomnych, wśród wyrzuconych poza margines społeczny. Taka jest dusza moja. A jednak Król zamieszkał w niej. Dziękuję Ci, Jezu!
Twoja miłość czyni moją duszę piękną. Twoja miłość czyni mnie dzieckiem Króla. Twoja miłość mnie wywyższa, czyni czystą, mądrą, Twoja miłość przemienia mnie. Sprawia, że w Twoich oczach jestem dzieckiem Twoim, szczególnie umiłowanym. Trudno jest człowiekowi pojąć taką miłość, z czym innym styka się człowiek na co dzień. Taka miłość jest nie do pojęcia. A jednak za taką miłością człowiek tęskni i kiedy jej doświadcza, ze szczęścia płacze, nie mogąc uwierzyć w to szczęście. Jednak go doświadcza. Dziękuję Ci, Boże, za Twoją niepojętą miłość. Bądź uwielbiony, Boże!
***
Jezu, czynisz moją duszę piękną. Przystrajasz ją Twoimi klejnotami i zapraszasz do miłości. Zapraszasz do życia w zjednoczeniu z Tobą. Ale ja tak bardzo przywiązałem się do różnych spraw, do rzeczy, do osób. Grubymi łańcuchami uwiązana jest moja dusza. I zamiast radować się Twoją miłością i tańczyć dla Ciebie w powiewnych szatach, moja dusza ruszyć się nie może, przykuta łańcuchami. Chciałbym uwolnić się od wszystkiego, co mnie tak wiąże, co mnie zniewala, co nie pozwala mi pójść za Tobą, żyć dla Ciebie, tańczyć, śpiewać dla Ciebie. Pomóż mi zerwać wszystkie łańcuchy. Pomóż mi zrezygnować ze wszystkiego. Pokaż mi, co jest tym moim uwiązaniem, zniewoleniem. Pokaż mi, jak się uwolnić, co czynić. Pokaż mi, Jezu, jaka ma być moja droga. Pokaż mi!
Pragnę, Jezu, całkowitej wolności. Chcę wszystko otrzymywać od Ciebie, czerpać z Ciebie. Chcę ufać, w pokorze oczekiwać, przyjmować, godzić się. Chcę żyć prawdą o Tobie, o sobie, o powołaniu. Chcę prawdy w relacjach, jakie mam z ludźmi. Pragnę, by moje serce stało się proste, jak serce dziecka, szczere, otwarte i ufne. Chcę, Jezu, stać się jak dziecko. Potrzebuję Ciebie, potrzebuję Ducha Świętego, potrzebuję pomocy, aby to mogło się stać, aby znowu być dzieckiem, aby należeć do Ciebie. Pomóż mi, Jezu! Pragnę!
***
Kocham Ciebie, Jezu i dziękuję Ci za wszystko, czym obdarzasz moją duszę. Dziękuję Ci za każdą chwilę dnia, za wszystko, co wydarza się, za wszystkie spotkania, za każdą osobę, za każdą sytuację, za codzienność. Za wszystko Ci dziękuję. We wszystkim widzę Twoją dłoń, we wszystkim widzę Twoją opiekę, Twoje łaski, Twoją dobroć i miłość. Dziękuję Ci! Czuję nieustanną opiekę Twojej miłości. Czuję, że prowadzisz, że usuwasz na mojej drodze różne przeszkody. Widzę, Jezu, że mi błogosławisz. Czuję Twoją pomoc nieustannie i jestem Ci wdzięczny za wszystko. Pragnę Cię prosić, abyś mi nieustannie błogosławił, nieustannie prowadził, był cały czas przy mnie. Och, Jezu, pragnę Cię kochać jak najwięcej i pragnę wszystko Tobie poświęcić. Pragnę żyć dla Ciebie. Nie wszystko rozumiem, nie wiem, nie pojmuję. Nie znam przyszłości. Jakże często nie rozumiem tych porywów serca, Twoich dotknięć moich duszy, nie rozumiem Twoich wezwań. Ale nie martwię się tym, przecież jestem Twoim dzieckiem. Ufam Tobie i wiem, że Ty mnie poprowadzisz. Ufam, że każdego dnia wypełniać się będzie Twoja wola wobec mnie, a ja ją będę przyjmować. Proszę Ciebie, Jezu, abyś pobłogosławił każdemu z nas.
Refleksja
Św. Tereska od Dzieciątka Jezus jest Świętą radosną, więc i my cieszmy się. Prośmy ją, aby ona wyjednała nam kroczenie drogą dziecięctwa Bożego, aby wyjednywała nam rozumienie, co to znaczy być małą, słabą duszą w objęciach Bożych. Niech pomaga nam iść tą samą drogą, jaką sama przeszła. Święci żyją, Święci są pośród nas, Święci działają, z Bożego ramienia i polecenia pomagają nam, więc zwracajmy się do nich często, abyśmy mogli doświadczać również i ich obecności.
Błogosławię was – W Imię Ojca, i Syna i Ducha Świętego. Amen.