Życie Maryi złączone było od samego początku z Jezusem. Od chwili Zwiastowania Jej dusza została złączona z Jego duszą. Ale przecież z Bogiem Maryja żyła jeszcze wcześniej – należała do Niego, swoją duszę Mu oddała, swoje życie poświęciła Bogu. Życie duszy, która staje się oblubienicą Boga ma być właśnie życiem w całkowitym zjednoczeniu z Jezusem, w całkowitym oddaniu. Kiedy spojrzymy na życie Maryi, zobaczymy, że cały sens Jej istnienia to Jezus. Wszystkie czynności, wszystkie myśli, wszystko było skierowane ku Niemu i ze względu na Niego było wykonywane. Ktoś może powiedzieć, że Bóg obdarzył Ją szczególną łaską i dlatego było to możliwe. Owszem, to prawda. Jednak Bóg zaprasza do życia w zjednoczeniu z Nim wiele dusz, a życie Maryi ma być dowodem na to, że jest to możliwe. Z Jej życia dusze mogą czerpać wzór, ale też mogą czerpać siłę. Zjednoczenie z Jezusem może mieć miejsce poprzez Jej Matczyne Serce. Wtedy jest to bardzo ścisłe zjednoczenie, życie w niezwykłej bliskości Jezusa, właściwie życie życiem Jezusa, bo takie było Jej życie. Maryja oddając się Bogu, nie należała już do siebie, nie kierowała sobą, nie traktowała życia jako swojej własności. Od momentu pojawienia się Jezusa w Jej Sercu, całkowicie już poszła drogą życia Jezusa. I każdą duszę, która pragnie życia w zjednoczeniu z Jezusem prowadzi do takiej bliskości, do takiego zjednoczenia. Włącza ją w nurt swego zjednoczenia z Jezusem. Maryja żyje w sercu takiej duszy, a ona żyje w Sercu Matki Bożej i powoli wchodzi w życie Boga, uczestnicząc we wszystkim, co należy do Niego.
Teraz, w Wielkim Poście, w tym przepięknym czasie w Kościele, zjednoczenie duszy z Jezusem może być szczególnie ścisłe. Dusza może uczestniczyć we wszystkim, co jest życiem Jezusa. Zapragnijmy razem z Maryją nieustannie przeżywać Mękę Jezusa. Dla duszy nie jest to łatwe, posiada ona swoje słabości, dlatego pomoc Matki Boga jest tutaj bardzo potrzebna. Maryja pragnie wziąć nas do swojego Serca i poprowadzić w każdym momencie dnia i nocy przez Mękę Jezusa. W pewnym stopniu jakiś czas temu już o tym mówiliśmy. Chodzi tutaj o to, abyśmy:
- Każdy wieczór w swoim sercu spędzali z Jezusem w Wieczerniku na Ostatniej Wieczerzy, abyśmy łączyli się z Nim w Jego modlitwie, w tym wszystkim czego już doświadcza Jego Serce. W ten sposób będziemy lepiej rozumieli co się wydarza, co działo się właśnie podczas Ostatniej Wieczerzy, jak ważną jest.
- I potem razem z Nim i z Apostołami pójdźmy do Ogrodu Oliwnego. Pozostawiając ośmiu pójdźmy z trzema uczniami dalej. Razem z Jezusem módlmy się w Ogrodzie Getsemani. Towarzyszmy Mu w Jego modlitwie, w której przyjmuje na Siebie cały ciężar męki. Ogród Getsemani jest ważnym miejscem, często przez dusze traktowanym nieco po macoszemu, jakby nie wydarzało się tutaj nic nadzwyczajnego, nic ważnego. Przecież od podjętej tu decyzji zależy wszystko. To tutaj Jezus przyjmuje do końca wolę swego Ojca. Tutaj uświadamiany ma ogrom wszystkich grzechów, jaki weźmie na Siebie. Tutaj widzi przerażającą wielkość i obrzydliwość grzechów. Tutaj zobaczy całą Mękę, jaką będzie musiał przejść. Zobaczy przyszłość Kościoła – zarówno tych, którzy będą Mu wierni, posłuszni i święci, ale zobaczy też tych, którzy będą niweczyć Jego Mękę, będą rozrywać Kościół, atakować, bezcześcić. Kilka razy Jezus powtarzał, aby Ojciec odsunął od Niego kielich tej Męki, a jednocześnie za każdym razem mówił o woli Ojca, na którą zgadza się, którą przyjmuje. Podtrzymujmy Jezusa, kiedy osłabiony tym, co zazna Jego Serce będzie się słaniał na nogach. Razem z Nim idźmy do śpiących uczniów a doświadczać będziemy w swoim sercu tego, czego doświadczał Jezus – ogromnego smutku, iż oto ci, przez Niego wybrani nie potrafili wytrwać na modlitwie, nie wspierają Go. Są jak dzieci, które potrzebują pomocy.
- Starajmy się towarzyszyć Jezusowi, gdy przyjdzie zgraja po Niego, przyjdzie Judasz, żołnierze, wysłannicy faryzeuszów.
- Bądźmy razem z Nim, gdy będzie szedł związany, gdy będzie przesłuchiwany, gdy będzie w nocy w więzieniu. Możemy prosić Anioła Stróża, aby on w naszym imieniu cały czas był z Jezusem. Tak będzie.
- Od rana, gdy się przebudzimy od razu całą swoją duszą i sercem bądźmy z Jezusem. Znowu tortury, jakieś przesłuchanie, potem biczowanie, okrutne traktowanie przez żołnierzy, nałożenie korony cierniowej… Straszny czas – czas już męki, a jednocześnie oczekiwania na jeszcze gorszą. We wszystkim tym możemy być obecni. Gdy otworzymy swoje serca, Bóg udzieli im łaski, aby trwały razem z Jezusem.
- A gdy nadejdzie już pora, razem z Nim podejmijmy Krzyż i idźmy z Nim na sam szczyt.
- Kiedy będzie godz. 12.00 w południe, pamiętajmy, że to czas przybicia do Krzyża; czas, kiedy Krzyż zostaje wyniesiony. Rozpoczyna się długa męka konania, a jednocześnie Krzyż zajaśniał nad światem. Bądźmy z Jezusem! W swoim sercu tulmy się do Krzyża, wpatrujmy się w twarz Jezusa. Przyjmujmy Krew, która spływa z Krzyża, niech spływa prosto na nas. W swoich sercach adorujmy Jezusa. Nie opuszczajmy Go ani na chwilę, aby nie czuł się samotny.
- Spotykając się o godzinie 15.00 na modlitwie, miejmy świadomość, że to ostatnie chwile, najstraszniejsze, najtrudniejsze, poczucie całkowitego opuszczenia od Boga i ludzi, męka nie do wytrzymania i nieustanne, nieustanne komentarze, krzyki nienawiści. Łączmy się wtedy z Jezusem. Miejmy świadomość, że to jest ten SZCZEGÓLNY CZAS WYLEWU BOŻEGO MIŁOSIERDZIA NA WSZYSTKIE DUSZE. A im ściślejsze będzie nasze zjednoczenie, tym większy nasz udział w ratowaniu dusz. Niech Godzina Miłosierdzia będzie szczególnie umiłowaną przez nas. Adorujmy Jezusa na Krzyżu, adorujmy Go, kiedy już skona.
- A potem uczestniczmy w zdejmowaniu Jego Ciała z Krzyża. Zajmijmy się Jego Ciałem. Razem złożymy je do Grobu. I tak adorujmy w swoim sercu Jezusa złożonego w Grobie, by znowu ok. godz. 18.00 być razem z Nim w Wieczerniku podczas Ostatniej Wieczerzy, by dzielić Jego smutek, ból i cierpienie, ale i radość z nadchodzącego Zbawienia.
Teraz nasze życie ma być złączone z Jezusem. Ze wszystkich sił powinniśmy starać się towarzyszyć Mu. Każdą czynność ofiarujmy Mu. Wiele czynności wymaga zaangażowania również umysłu, więc nie martwmy się tym, że nie jesteśmy w stanie ciągle myśleć o Jezusie. Wtedy ofiarujmy Mu tę czynność, to, co będziemy wykonywać i powiedzmy, że poprzez tę pracę jesteśmy razem z Nim. A pragnienie, by w tym czasie klęczeć u Jego stóp, które być może w nas będzie, a co uniemożliwia nam praca, ofiarujmy Jezusowi. Każdą rzecz, czynność, którą wykonujemy niechętnie, może to być naprawdę drobiazg, możemy ofiarować Mu jako swój udział w Jego Męce, jako towarzyszenie Mu w Jego cierpieniu z miłości do Niego. Jezus dopuszcza nas do swojej Męki, do swojej bliskości. Dopuszcza nas, dusze wybrane, byśmy byli szczególnie blisko Niego. Nie każda dusza ma taką możliwość, nie każda ma taką łaskę. To jest łaska. Z bardzo wielu łask dusze nie zdają sobie sprawy, nie wiedzą, że w ich życiu cały czas jest łaska. Bez niej ich życie wyglądałoby inaczej.
Jednoczmy się w swoim sercu z Jezusem nieustannie! Jednoczmy się z miłości! Po prostu Go kochajmy. I wiedzmy, że nie potrzeba słów. Nastawienie serca, miłość – to jest ważne! Gdyby potrzeba było słów, gdyby do świętości potrzebne było piękne wysławianie się, każdy z nas byłby krasomówcą. A do życia z Bogiem potrzebne jest tylko serce. Niczego innego nie potrzebujemy, tylko serca. Spójrzmy na Świętych. Niektórzy obłożnie chorzy, część swego życia spędzili w łóżku, nie mogąc się ruszyć, niektórzy nie widząc, niektórzy przeżywając ogromne cierpienia, na ludzki sposób wydawało się, że pozbawieni są wszystkiego. Oni natomiast byli szczególnie obdarowani – otwartym sercem. Dzięki życiu w zjednoczeniu z Jezusem dostąpili chwały Nieba. Mieli wszystko, co im potrzeba – mieli serce. Nam też nie potrzeba niczego, bo mamy serce, więc sercem trwajmy przy Jezusie. Niech poprowadzi nas miłość.
Błogosławię was – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.