Witaj, mój Jezu!
Tak niezwykły czas przeżywamy teraz razem – piękny, wspaniały, choć trudny. Pragnę, Jezu, oddać Tobie cześć. Tyś moim Królem, Miłością moją, Tyś wszystkim. Ja pragnę być Twoim niewolnikiem, Twoim sługą, własnością Twoją. O, Panie, kiedy patrzę na Ciebie wiszącego na Krzyżu, moje serce płonie miłością. Zapala się tak wielką miłością, że wydaje mi się, że nie utrzymam, że wyskoczy ze mnie. Pozwól, Jezu, że będę spoglądać na Ciebie. Pozwól, Panie, że będę dotykać Ciebie, Twoich ran. Na Krzyżu, Jezu, jawisz mi się, jako mój Oblubieniec. A welon, który przykrywa Ciebie teraz na Ołtarzu prawdziwie przypomina szatę godową. Myślę, Panie, że Ty na Krzyżu poślubiasz każdą duszę, każdą zapraszasz do tej cudownej i niezwykłej relacji miłości – miłości oblubieńczej. Dawniej, Jezu, nie za bardzo lubiłem patrzeć na Krzyż. Widziałem tylko w sposób zewnętrzny Twoje Ciało rozpięte na Krzyżu i nic poza tym. Teraz widzę miłość, która z Twego Serca spływa na mnie, widzę zaproszenie, by uczestniczyć w Twojej miłości. Teraz widzę, że zapraszasz moją duszę, by złączyć się z nią i by razem ofiarowywać się Ojcu, razem uczestniczyć w Twoim Dziele Zbawczym. Dziękuję Ci, Jezu, za to cudowne zaproszenie, za Twoją miłość, którą wyznajesz mi na Krzyżu i za to, że dotykasz mego serca miłością swoją, porywając je do wielkiego umiłowania Ciebie, Krzyża, Dzieła, dusz. Dziękuję Ci, Jezu!
Dotknąłeś, Panie, mego serca swoją miłością. Przemieniłeś je, sprawiłeś, że ono nieustannie pragnie Ciebie. Sprawiłeś, że moje serce nieustannie za Tobą tęskni. Od tego momentu rozpoczęło się inne życie, w którym nieustannie wyglądam za Tobą. Sprawiłeś, Jezu, że inaczej patrzę na Krzyż. Widzę na nim mego Oblubieńca, moją Miłość, Miłość mego życia. Widzę mojego Króla, mojego Pana. Dzięki Twojej łasce, Jezu, moje serce wczuwa się w Twoje doznania, w Twój ból, cierpienie. To Ty sprawiłeś swoją łaską, że moje serce zapłonęło miłością do Twojej Męki, że zapragnęło uczestniczyć w tej Męce. Trochę nieporadnie, ale moje serce stara się być przy Tobie i trwać, czuwać nieustannie. Ty, Panie, sprawiasz, że moje serce włącza się w Twoje cierpienie, że zaczyna wszystko traktować, jako udział w Twoim Dziele Zbawczym, zaczyna łączyć różne wydarzenia, sprawy i sytuacje z Tobą. I chociaż nie jest to łatwe, chociaż czasami jest trudno, to jednak moje serce nieustannie łączy się z Tobą, ofiarowując Ci każdą chwilę moją, moją pracę, trudności, cierpienie moje, wszystko. Ale Ty, Jezu, zapragnąłeś jeszcze więcej. Zapragnąłeś zjednoczyć moje serce ze swoim na Krzyżu, by nieustannie trwało. I przez cały Wielki Post pomagałeś mi, Jezu, trwać u stóp swoich. Moje serce, choć słabe próbowało trwać. Ty nie zrażałeś się moją nieudolnością, moimi słabościami, nie zrażałeś się tym, że często upadałem, że nie potrafiłem trwać. Ty zauważałeś każde drgnienie mego serca ku Tobie i wtedy porywałeś moje serce wielką miłością. Wystarczyło, że spojrzałem na Twój Krzyż, Panie, a Ty już dawałeś swoją łaskę i zalewałeś mnie miłością swoją. Podtrzymywałeś mnie, abym mógł trwać. I teraz, Panie, teraz obdarowujesz kolejnymi łaskami. Otworzyłeś, Panie, przede mną wrota swego Serca, wprowadziłeś w swój świat. Pozwoliłeś uczestniczyć w tych wydarzeniach najważniejszych. I chociaż nadal moje serce jest słabe, chociaż nadal szybko się męczy, nieudolnie się modli – to wszystko jest nieważne, dla Ciebie to nie jest istotne – to Ty jesteś wytrwałością mego serca, modlitwą mego serca. Ty składasz Siebie w sercu i sprawiasz, że może ono jednoczyć się z Tobą, trwać, że nagle moje serce staje w rzeczywistości Twojej Męki – na Golgocie. To Ty sprawiasz, Panie, że nagle oczy serca widzą, uszy słyszą, że serce się budzi, zaczyna żyć, bić mocniej, przeżywa wszystko. To wszystko jest darem. Ale Ty, Panie, ciągle prowadzisz w głąb. Ty, Panie, ciągle dajesz więcej i więcej i wprowadzasz moje serce w niezwykłe zjednoczenie ze Sobą. To Ty, Panie, zapraszasz mnie aż na Krzyż i na tym Krzyżu wyznajesz mi miłość oblubieńczą. Ty, Panie! Jeszcze nie tak dawno nie potrafiłbym tego wszystkiego rozumieć, wystraszyłbym się. Nie rozumiałbym Twojej miłości z Krzyża, Twego zaproszenia. A teraz, jest to najcudowniejsze, co może spotkać serce, kiedy Ty wprowadzasz je na tron Krzyża, kiedy Ty to serce czynisz swoją oblubienicą i okrywasz welonem i łączysz Siebie i serce. O, Panie mój, łączysz tak ściśle, że zdaje się, iż moje serce zaczyna bić i odczuwać wszystko tak jak Twoje. Serce oblubienicy staje się jak Serce Oblubieńca. Zawisło moje serce, Panie, na Krzyżu, razem z Tobą – dziękuję Ci, Jezu!
To wszystko, co objawiasz memu sercu jest tak wielkie, bo przecież to Twoje dzieło – Twoje, Boga, Stwórcy, Króla wszechświata. Miłuję Ciebie, Boże! Uwielbiam Ciebie, Panie! I należę do Ciebie cały. Bądź uwielbiony!
***
Tak pięknym jest Krzyż Twój, Panie, i tak cudownym Twoje zaproszenie na niego. Moja dusza odczuwa to wyróżnienie, to wywyższenie, gdy wprowadziłeś ją na Krzyż i postawiłeś na tronie Krzyża. Ale odsłaniasz, Jezu, memu sercu jeszcze więcej. Ukazujesz, co znaczy być oblubienicą Krzyża, co znaczy mieć za Oblubieńca Ukrzyżowanego. I chociaż to, co przedstawiasz jeszcze nie tak dawno przestraszyłoby mnie, przeraziłoby, o Panie, teraz cały otwieram się na to, czym jest zjednoczenie z Krzyżem. Moje serce pragnie wszystkiego. Myślę, Jezu, jestem tego pewien, że to Ty sprawiasz, iż moje serce pragnie rzeczy, które tak normalnie mogą wystraszyć człowieka, bo człowiek lęka się cierpienia, wzdraga się przed ofiarą, a w moim sercu jest tak wielkie pragnienie krzyża, tak wielkie pragnienie ofiarowania się Tobie we wszystkim, że odczuwam to wręcz, jako cierpienie. Ty wiesz, Panie, jak wielkie jest moje pragnienie, by wtulić się w ramiona Krzyża, by zjednoczyć się tak, aby być jedno, aby nie można było odróżnić mnie od Krzyża. Dziwię się, kiedy myślę sobie o tym tak po ludzku. Ale kiedy spojrzę na Ciebie, Jezu, kiedy Ty otwierasz oczy mojej duszy, pozwalając widzieć Ciebie Ukrzyżowanego, znowu wzmaga się moje pragnienie i znowu cały wtulam się w Krzyż.
A Ty, Panie objawiasz mi rzecz najważniejszą – trzeba obumrzeć, aby żyć. Mówisz, że oblubienica ma być jak Oblubieniec, tak ma się upodobnić, tak ma się przemienić, że ma być taka jak Oblubieniec. Panie, umiłowałeś do końca każdą duszę. Umiłować do końca znaczy ofiarować samego siebie za tę miłość, oddać tej miłości swoje życie. I Ty, Jezu, to uczyniłeś – oddałeś mi swoje życie. Umarłeś. Moje serce, Panie, pragnie dokładnie tego samego. Pragnę, Jezu umierać dla mnie samej, pragnę umierać dla świata, pragnę nie istnieć dla innych, aby żyć tylko dla Ciebie. Pragnę, by umarły wszystkie moje pragnienia, chcę by umarły wszystkie moje dążenia. Na Krzyżu, Panie, zawieszam wszystko, co moje, aby umarło. Całe moje jestestwo, Panie, wszystko zawieszam na Krzyżu i jednoczę z Tobą. Chcę razem z Tobą zjednoczony umrzeć, aby żyć nowym życiem. Moje serce obdarzone Twoją łaską bardzo dobrze rozumie to, co jest jego pragnieniem. Mój umysł, Panie, nie do końca wie, ale przecież to nieistotne. Niech wszystko, co moje obumrze, wszystko, każda myśl, każde przywiązanie, wszystko to, co stanowiło dla mnie przyjemność, co mi się podobało, co mówiłem. Panie mój, zawieszam na Krzyżu mój sposób myślenia o każdej rzeczy, o każdej osobie, każdej sytuacji. Zawieszam na Krzyżu moje dotychczasowe życie z Tobą, Panie mój, zawieszam na Krzyżu, chcę rozpocząć nowe życie. Moją przeszłość, teraźniejszość – zawieszam na Krzyżu; relacje z ludźmi – zawieszam na Krzyżu; moje obowiązki – zawieszam na Krzyżu; mój wypoczynek – zawieszam na Krzyżu. Na Krzyżu zawieszam, Panie, moje ciało i wszystko, co cielesne. Wszystko, Panie, pragnę, aby obumarło. Pozwól mi, że wtulony w Twoje ramiona na Krzyżu, ukryty pod wspólnym welonem, będę odradzać się, czerpiąc z Twego Serca nowe życie, które już wypływa. Niech Twoja Krew, o Panie, krąży w moich żyłach. Skoro mamy jedno serce, to i jedna krew musi krążyć.
Panie mój, tak śmiałe mi dajesz pragnienia, tak niepojęte. Uwielbiam Ciebie, Boże! Miłuję Ciebie, Panie! Wysławiam Twoje Imię! Żyj we mnie!
***
Umiłowany mój! Moje serce odczuwa niezwykłość Twojego zaproszenia na Krzyż. Moje serce raduje się, doznaje wzruszenia. Jednocześnie, o Panie, bardzo pragnę, ogromnie pragnę, byś przemienił moje życie. Wszystko Ci oddaję, wszystko zawieszam na Krzyżu. Skoro Ty pragniesz jednoczyć mnie, jako swoją oblubienicę, wszystko stare we mnie musi obumrzeć, wszystko musi być przemienione. Rozumiem, Jezu, że Ty to wszystko, co Ci daję zabierzesz wraz ze Sobą do grobu, więc wtulam się jeszcze bardziej w Twoje Serce, Jezu. Już zbliża się Twoja godzina konania, więc, Panie mój, wszystko oddaję i przytulam się do Twego Serca tak mocno.
Dzięki Ci, Jezu, że wszystko zabierasz. O, Panie mój, chociaż wiem, że musisz umrzeć, aby każdy z nas mógł żyć, chociaż wiem, że umierając zabierasz wszystko, co moje, co sam Ci oddałem, abym mógł zmartwychwstać do nowego życia, to jednak Twoja śmierć, Panie, Twoje konanie w takich straszliwych męczarniach staje się bólem w moim sercu. Panie, widzę, że na razie nie mogę towarzyszyć Ci całkowicie do końca, że na razie zatrzymuję się przed bramą śmierci. Nie wszystko rozumiem, Panie. Skoro tak mnie wzywałeś, skoro moje serce tak porywałeś, skoro sprawiłeś, że moje serce zapragnęło Krzyża, dlaczego, Panie, odchodzisz sam? Na czym ma polegać to, że i moje serce będzie umierać na Krzyżu, przecież ma być zjednoczone z Twoim? Dajesz mi, Boże, pewne zrozumienie – mam Ci towarzyszyć, ale nie przez bramę śmierci. Mam Ci towarzyszyć umierając dla siebie samej, rezygnując ze wszystkiego, depcząc swoje „ja” – to jest moje umieranie. Ty już to wszystko wziąłeś ze Sobą. Ty już to wszystko zabrałeś, ale ja każdego dnia mam umierać, aby prawdziwie rozpoczynać każdego dnia nowe życie. I to będzie moje towarzyszenie Tobie.
Pozwól więc, Jezu, że teraz wezmę w objęcia Twoje martwe Ciało i przytulę, Panie mój. Zaleję łzami, oczyszczę je, okryję pocałunkami wszystkie rany. W ten sposób namszczę je, a potem otulę moją miłością, aby złożyć do grobu. Daj mi siły, Jezu, aby realizować to, co rozumiem. Daj mi światło, abym pojął to, co dla mnie jeszcze niejasne. Spraw, abym prawdziwie, Jezu, jednocząc się z Tobą umierał każdego dnia, towarzysząc Tobie na Krzyżu, w grobie. O, Panie mój, jesteś wszystkim, jesteś Miłością moją, życiem moim. Kocham Cię, Jezu!
***
Dziękuję Ci, Jezu, za to, że mogę trzymać Ciebie w objęciach. Dziękuję Ci, że mogę przyglądać się Tobie; za to, że mogę tulić Ciebie, dotykać Twoich ran, Twoich dłoni. Dziękuję Ci, Jezu. To najpiękniejsza chwila, kiedy Twoje Ciało zdjęte z Krzyża mogę mieć tak blisko przy sobie, przy sercu. Kiedy tak patrzę, moje serce płonie coraz większą miłością, czułością. O, Panie, nic nie jest ważne, tylko ta chwila. Ja wiem, Jezu, za moment muszę Ciebie oddać, ale ta chwila, kiedy mam Ciebie w objęciach jest teraz najważniejsza. A dzięki Twej łasce, Panie, mogę powracać do niej. Uwielbiam Ciebie, Jezu!
To niezwykłe, Boże. Dla człowieka śmierć oznacza koniec. A Ty sprawiasz, że ona jest początkiem. Ty, Boże, uzdalniasz moją duszę, by przenikała przestrzeń, czas. Ty uzdalniasz moją duszę, by otwierała się na świat duchowy. Ty sprawiasz, Panie, że moja dusza przebywa wszędzie tam, gdzie jesteś Ty, Jezu. I nieskończenie wiele razy moja dusza może przeżywać dany moment, daną chwilę, iż za każdym razem żywo, intensywnie. Ty sprawiasz, że moja dusza otwierając się na Twoje łaski jest nimi zalewana. I teraz wiem, Panie, że nawet, gdy adoruję Ciebie, gdy spoczywa Twoje Ciało w grobie, moja dusza zalewana jest łaskami, bo Twoje łaski, Jezu, nieustannie spływają na nas. Twoja miłość, Boże, nie zna granic. Twoja miłość jest poza czasem, jest ponad i to ona na nas wylewa łaski. To ona obdarza nas Twoją obecnością, to ona sprawia, że nasze dusze ożywają rozpoczynając nowe życie. Twoja miłość! I chociaż teraz, Jezu, klęczę przy grobie i chociaż oczami swego serca widzę Twoje biedne Ciało, tak zmasakrowane, leżąc bez życia, to jednak, Boże, zaznaję Twojej obecności i łaski, którymi obdarzasz moją duszę. Chociaż smucę się widokiem Twoim, Boże, który złożony jesteś w grobie, to jednak raduję się tym całym pięknem bogactwem, które dajesz każdej duszy. Ja wiem, Panie, to dzięki Twojej śmierci, dzięki Twemu zmartwychwstaniu jesteśmy tak obdarzani, tak obficie, tak cudownie. Dziękuję Ci, Jezu! Bądź uwielbiony!
***
Jezu, tak wiele otrzymuję, tak wiele dajesz, a moje serce nie potrafi odpowiedzieć. To prawda, moje serce pociągasz aż na Krzyż. Sprawiasz, że budzą się we mnie pragnienia, o jakich wcześniej nie myślałem. Wszystko Ci oddaję, wszystko oddaję Krzyżowi, ale Panie, ja mam świadomość, jak bardzo jestem słaby. A skoro jestem tak słaby, że nie mogę sobie ufać, skoro jestem tak słaby, że wiem, że zdolny jestem tylko do upadków, to proszę Ciebie, zjednocz mnie ze Sobą tak, abym to już nie ja żył. Złącz mnie ze Sobą, aby to już było Twoje życie. Ty żyj we mnie. Ty, Panie, uczyń wszystko, aby to, co oddałem Tobie na Krzyż rzeczywiście obumarło, abym tego z powrotem nie odbierała. W chwilach, gdy objawiasz mi Siebie, gdy chwytasz moje serce, wtedy moja wiara jest tak wielka, że mógłbym góry przenosić. Wtedy moje pragnienia są nieskończone i wtedy ja wiem, że wszystkie są możliwe do realizacji. Ale to są pragnienia, Boże, na miarę wielkich Świętych, a ja tylko małą duszą jestem, niczym innym.
Pozwól, Panie, wtulę się w Ciebie, wtulę się w Twój Krzyż tak, żeby mnie nic nie oderwało od Twego Krzyża. Ty, Panie mnie obejmij, abym nie uciekła. Ty przybij moje ręce i stopy do Krzyża, abym już nie mógł się ruszyć. Moją wolę oddaję Ci w ten sposób, Panie, nie chcę posiadać swojej woli – pragnę Twojej. Ufam, Panie, że mnie poprowadzisz przez każdy następny dzień, że Ty będziesz Przewodnikiem – Ty, Jezu Ukrzyżowany, Ty mój Oblubieniec. Wierzę też, że kiedyś stanę u bram śmierci, ale nie sam, bo Ty mnie tam podprowadzisz i przeprowadzisz mnie przez tę bramę. I wtedy, o Panie, wtedy złączę się z Tobą na wieki, Boże mój.
***
Miły mój, Ukochany mój, Jedyny mój! Ciebie pragnie moja dusza, za Tobą tęskni, płacze. Jesteś całym moim życiem, Panie, jesteś światłem, oddechem moim. Każdego dnia pragnę Ciebie bardziej, w każdej chwili tęsknię za Tobą mocniej. Stworzyłeś mnie, Boże, abym kochał Ciebie. Stworzyłeś mnie, Panie, dla Siebie i chcę, aby Twoja wola wypełniła się we mnie w sposób doskonały. Chcę kochać, należeć tylko do Ciebie, chcę słuchać i wypełniać wolę Twoją. Pragnę miłować Ciebie miłością największą, miłością nieskończoną, tak, jak jeszcze nikt nigdy Ciebie nie kochał. Pragnę moją duszą objąć Ciebie całego i w sobie zawrzeć. Pragnę cały się w Tobie skryć i zniknąć, przemieniając się w miłość Twoją. Pragnę oddać całego siebie Krzyżowi, złączyć się tak z drzewem Krzyża, aby przemienić się w Krzyż. Pragnę, by i moje serce zostało przebite, by i z mojego serca wylewała się Twoja miłość, Twoje Zdroje Miłosierne. Pragnę cały stać się miłością, patrzeć oczami miłości, wypowiadać słowa miłości, dokonywać czynów miłości. Pragnę! Pragnę, Panie, abyś żył we mnie, a ja w Tobie. Pragnę, by Twoja miłość zwyciężała, aby triumfowała w całym świecie, by każde serce poznało Twoją miłość, by w każdym sercu dokonał się triumf Twojej miłości. Pragnę! Wierzę, wierzę, o Panie, że to, czego pragnę będzie stawać się ciałem, bo Ty będziesz tego dokonywał we mnie i przeze mnie. Obdarzyłeś mnie łaską, wlałeś we mnie taką wiarę, sprawiłeś, że narodziły się we mnie takie pragnienia. Wiem, o Panie, wiem, Ty to będziesz czynił. Już teraz, Boże, wielbię Ciebie we wszystkich czynach Twojej miłości. Już teraz, Panie, wielbię Twoje miłosierdzie, które zwyciężać będzie w każdej duszy, przywracając każdą Twojej miłości. Wielbię Ciebie, Boże, w każdym zwycięstwie. Wielbię Ciebie we wszystkich duszach, które utworzą armię i wszystkie razem triumfować będą w Niebie. Wielbię Ciebie, Boże, we wszystkich cudach Twojej miłości i Twego miłosierdzia. Wielbię Ciebie w Kościele i we wszystkich kapłanach, duszach konsekrowanych. Wielbię Ciebie! Bądź uwielbiony, Boże, bo dokonujesz rzeczy wielkich, posługując się takimi mizernymi duszami, jak moja. Wielbię Ciebie! Bądź uwielbiony, Boże!
***
Kocham ciebie, Jezu i dziękuję Ci za te wszystkie cudowne chwile, kiedy przekonujesz mnie o swojej miłości. Wierzę, Panie, że opiekujesz się moją duszą, że ją prowadzisz. Wierzę, że czuwasz nade mną. Moja dusza tego doświadcza. Dziękuję Ci, Panie! Ja wiem, Twoje błogosławieństwo jest stale nade mną. Ty stale błogosławisz mi, Ty stale jesteś ze mną. Dziękuję Ci, Boże!