Nowenna przed Wieczernikiem w Gietrzwałdzie – dzień 8

Obraz duszy w sposób szczególny umiłowanej

Dusza, która cała oddaje się Bogu, która wszystko Jemu poświęca i ofiarowuje, która rezygnuje z samej siebie, zyskuje nieskończenie więcej. Pozornie wydawać się może, że skoro rezygnuje ze wszystkiego, ze swoich przyzwyczajeń, ulubionych zajęć, ze swoich zainteresowań, chociażby z własnego odpoczynku, skoro rezygnuje w sferze psychicznej i duchowej ze wszystkiego, co ją stanowi, wyzbywa się nawet posiadania w oczach innych dobrej opinii o sobie, rezygnuje z własnego zdania, wydaje się, że dusza ta jest bardzo uboga. Jeśli zastanowimy się nad słowem „uboga”, zauważymy, iż właściwie słowo to składa się z dwóch części: „u”, „boga”. Dusza ta będąc ubogą w pojęciu czysto ludzkim automatycznie staje się duszą będącą całkowicie u Boga, w Jego wnętrzu. I to zamieszkanie u Boga staje się największym bogactwem duszy. Dusza pozornie tracąc wszystko, właściwie dopiero wtedy wszystko zyskuje, bo jej zyskiem jest Bóg; Bóg ze wszystkim, kim jest, czym jest, co w Sobie zawiera. Właściwie dusze nie zastanawiają się, co znaczy być bogatym Bogiem. A jeśli myślą o tym, to w sposób powierzchowny. Każdy się domyśla, że to znaczy być miłosiernym, mieć w sobie pokój, miłość doskonałą, iść drogą świętości. To prawda, wszystko to zawiera w sobie dusza, która staje się ubogą w oczach świata. Ale zyskać, posiadać Boga znaczy nieskończenie więcej, bo cóż oznacza mieć w sobie Jego miłość, Jego pokój, miłosierdzie? To znaczy mieć w sobie Jego przymioty. Mieć w sobie Jego życie – życie Boskie. Co znaczy mieć w sobie życie Boga? Być uczestnikiem wszystkiego, co jest w Bogu, wszystkiego, co Bóg czyni. Przed duszą, która cała do Boga należy i która wszystko Jemu poświęca, Bóg odsłania swoje tajemnice. Staje się ona uczestnikiem życia Bożego, w którym nie ma żadnych ograniczeń – nie ma ograniczeń czasu, przestrzeni. Zatem i dusza uczestnicząc w życiu Boga, uczestniczy w tym braku ograniczeń. Ona, jeśli Bóg zechce, może uczestniczyć we wszystkich wydarzeniach zbawczych od samego początku stworzenia aż po kres. Przecież to wszystko jest w Bogu, tym żyje Bóg, On to czyni, a dusza będąc bogata Bogiem ma w tym swoje uczestnictwo.

Co znaczy posiadać Boga i być bogatym? To znaczy wnikać w tajemnice Trójcy Świętej, bo w Niej jest życie Boga. To znaczy przenikać i być przenikanym Bogiem. To znaczy całkowicie zniknąć w Bogu, a jednocześnie zawrzeć w sobie Boga – będąc zjednoczonym z Bogiem zawrzeć w sobie całe stworzenie, wszystko; nie tylko ziemię, ale kosmos cały. Być bogatym Bogiem to znaczy przenikać i rozumieć istotę rzeczy, zdarzeń, słów. Człowiek czyta lub słucha Słowo Boże i rozumie bardzo powierzchownie, tak jakby tylko ślizgał się po powierzchni znaczenia. Dusza, która wszystko Bogu oddała pojmuje istotę każdego słowa, sens, głębię każdego wydarzenia i rozpatruje to w perspektywie zbawczej. Dusza ta widzi lepiej, widzi w sposób duchowy. W związku z tym ona rozumie to, co dokonuje się na przykład podczas Eucharystii, co dokonuje Bóg podczas różnych wydarzeń, widząc w nich Boże działanie, obecność Boga. Dusza ta przestaje na sposób ludzki reagować emocjonalnie na wydarzenia, które po ludzku wydają się smutne, przygnębiające lub też szczególnie radosne, bo ona zna prawdziwą wymowę tych wydarzeń i wewnętrznie przeżywa ich sens. Wszystko oddając Bogu, w Nim zanurzając, jak gdyby od razu odbierając od Boga przetworzone, przemienione, wchodząc w poszczególne sytuacje z odpowiednim nastawieniem i otwartością, ona poprzez siebie samą emanuje Bożą mądrością, miłością, Bożym pokojem, Bożą mocą. Zewnętrznie dusza zrezygnowała ze znajomych, ze spotkań, z różnych przyjemności. Nie jest tak zauważana wśród swoich znajomych, w pracy, żyje w jakimś ukryciu, przestaje być atrakcyjną w znaczeniu atrakcyjności dla świata. Ona też w bliższych relacjach ludzkich przestaje akcentować znaczenie własnej osoby, własnego zdania, własnych potrzeb. Godzi się na wszystko, przyjmuje w milczeniu dane wydarzenia, sytuacje. W zapomnieniu własnej osoby zawsze jest gotowa, by pomóc, by przyjąć. A jednak to, co jest w tej duszy, co dzieje się w jej sercu jest bogactwem nieskończonym, które ubogaca cały Kościół, całą ludzkość nieświadomą tego. Niezwykłym jest, że tak niepozorna dusza, często nikomu nieznana staje się światłem, staje się nowo wschodzącym słońcem, które przynosi życie, przynosi wiosnę, odrodzenie, przynosi nadzieję, bo dusza ta będąc ubogą posiadła Boga. Ona oddała się Jemu cała, a On oddał się jej.

Często dusze myślą, że takie osoby mają zawsze łatwość w modlitwie, zawsze doświadczają łatwości w relacjach z Bogiem, że nieustannie od rana do wieczora żyją w doświadczeniu bliskości Boga. Tutaj dusze się mylą, ponieważ bardzo często dusza taka doświadcza bardzo mocno, wręcz boleśnie, własnej małości i niemożności dosięgnięcia Boga o własnych siłach. Będąc pokorną wie doskonale, kim jest sama z siebie. Nie ma więc w niej samozadowolenia, nie ma w niej satysfakcji, że oto coś osiągnęła, że otrzymała łaski i teraz się może nimi posługiwać, choć często ma świadomość wielkich łask, jakimi jest obdarowana. Wie również, że to są łaski darmo dane, niezasłużone i niezapracowane, a ona sama nie jest w stanie nic uczynić. Każdy dzień rozpoczyna od tego „nic”, ma świadomość, że ona ma tylko „nic” w sobie. I każdego dnia staje przed Bogiem oczekując, że i tego dnia Bóg obdarzy ją potrzebnymi łaskami na ten dzień. To, co było dnia poprzedniego, nawet jeśli było przepięknym doświadczeniem i przeżyciem, nawet jeśli Bóg pozwolił jej zjednoczyć się ze swoim Sercem w sposób niezwykły i tajemniczy, to już następnego dnia dusza znowu staje przed Nim jako nic. I wie, że nic nie rozumie, nic nie potrafi, nie posiada żadnej mocy i nie umie się modlić. Jeśli Duch Święty ją nie wesprze nie będzie w stanie myśleć o Bogu, wypowiedzieć do Niego żadnego słowa, nie będzie w stanie przed Nim trwać, nie będzie w stanie nic uczynić. W duszy tej nie ma satysfakcji, że oto coś osiągnęła, do tej pory doświadczyła różnych rzeczy i Pan Bóg nieustannie zlewa na nią łaski. W tej duszy jest świadomość, że to, co było, było niezwykłą łaską Boga wobec niej i wielkim, niewyobrażalnie wielkim darem. Ale nastał kolejny dzień i nie wiadomo, co ten dzień przyniesie, a ona jest tylko nicością zanurzoną w bezmiarze Bożym. Oczekuje, że Bóg uczyni wszystko w niej, że ją poprowadzi, że Bóg w niej będzie świętością, miłością, pokojem. Ona sama z wielkim bólem doświadcza tego, że nie potrafi kochać, że nie potrafi spojrzeć na Boga, nie potrafi do Niego się zbliżyć nawet na krok; że nie potrafi do Niego wypowiedzieć ani słowa, bo w niej jest tylko „nic”.

W Bogu jest wszystko. Takiej duszy Bóg się cały udziela, a więc to bezgraniczne „nic” zostaje wypełnione nieskończonym „wszystko”. A kiedy czasem Bóg da tej duszy więcej zrozumieć i doświadczyć, jak jest obdarowaną, czym jest to „wszystko”, ona cała miesza się, zawstydza i wzrusza przed Bogiem nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Czuje, że nie zasłużyła. Nie pojmuje, dlaczego ten bezmiar nieskończoności zostaje w niej cały umieszczony. Ona wie, że po ludzku pojąć się nie da, nazwać i opisać, ale stojąc przed Bogiem ona czuje i wie, że zawarła w sobie wszystko. A potem znowu powraca codzienność zwykła, szara, ze swoimi problemami, obowiązkami, trudnościami, z bólem, cierpieniem, ale i radością. Czasem dusza niesiona jest na skrzydłach miłości po tym doświadczeniu: „wszystko” w niej, a czasem powrót jest bardzo trudny, bo widzi straszliwą przepaść pomiędzy ziemią a Niebem. I trudno jest jej żyć na ziemi. Tęskni do Boga, ale doświadcza znowu bardzo boleśnie, że w niej jest tylko „nic”, a w Bogu jest „wszystko” i ona nie jest w stanie sięgnąć po to „wszystko”. Nie ma sił, nie potrafi, bo w niej jest tylko „nic”.

Złóżmy swoje serca na Ołtarzu i prośmy Ducha Świętego, aby kierował naszymi duszami, aby dawał zrozumienie tego, co Boże, co wartościowe, czemu warto życie poświęcić. Niech nasze serca zrozumieją, że dopiero wtedy stają się prawdziwie bogate, gdy wszystko Bogu oddają i ze wszystkiego rezygnują.

Modlitwa

Witaj, Panie w moim sercu! Witaj, Boże! Kiedy przychodzisz w cudzie Komunii św. moje serce z zachwytu zamiera. Świadomość tego, co się dokonuje, świadomość spotkania duszy z Tobą sprawia, że nie jestem w stanie wypowiedzieć słowa. O, Panie, jak wspaniałym jesteś Gościem! Pojąć nie potrafię, że Ty, Stwórca, Bóg Wszechmocny pochyliłeś się nade mną, zniżyłeś się do mnie, do takiego „nic”, aby zagościć w moim sercu. Pragnąłbym upaść przed Tobą twarzą do ziemi, a i to wydaje się postawą niewłaściwą, zbyt mało pokorną i nie oddającą Tobie czci. Dziękuję Ci, Panie, że zechciałeś przyjść do mojego serca. Dziękuję Ci, Jezu!

***

Dziękuję Ci, Boże! Cudownym i niepojętym jest to, że taka dusza, która jest niczym, staje w obliczu Boga; że Bóg, który jest wszystkim przychodzi do duszy tak maleńkiej. I dusza cała wpatruje się w Niewidzialnego, obejmuje Nieogarnionego, poznaje Niepoznawalnego. Zadziwiona tym, co Bóg czyni wobec niej schyla się do ziemi samej, chcąc oddać Bogu cześć. I czuje, że On tym bardziej zniża się do niej i wypełnia ją całą.

Dziękuję Ci, Jezu! Niczego nie rozumiem, a jednak rozumiem. Pojąć nie potrafię, a serce moje wyrywa się do Ciebie. Jesteś! A im bardziej jesteś, tym więcej tęsknię. Im więcej obejmujesz moją duszę, im bardziej ją wypełniasz, tym bardziej cierpię, mając świadomość, jak daleko jest Niebo od ziemi, które przecież teraz zstąpiło do mego serca. Ty, Boże, łączysz te pozorne sprzeczności, Ty wszystko wypełniasz i Ty wszystko czynisz. Dziękuję Ci! Bądź uwielbiony w moim sercu! Kocham Ciebie, Jezu!

***

Dziękuję Ci, Jezu! W tym wszystkim, co tak niepojęte, jednocześnie wspaniałe i cudowne moja dusza kłania się Tobie nieustannie, moja dusza stale przywiera do stóp Twoich, Panie. Dzięki łasce Twojej mam świadomość, kim jestem i co otrzymuję. Pragnę więc nieustannie dziękować Ci, a swoim życiem wielbić Twoją dobroć, Twoją miłość, wielbić Twoje miłosierdzie. Kiedy przychodzę do Ciebie, Ty dotykasz mego serca, zjawiasz się w taki zwykły sposób i naraz moja dusza obcuje z Tobą. Rozmowa wydaje się tak zwyczajną, choć przed chwilą jeszcze dusza doświadczała samotności.

Dziękuję Ci, Jezu za wszystkie te chwile, kiedy pozwalasz się mojej duszy dotknąć, oglądać, kiedy przychodzisz do mojej duszy. Dziękuję Ci, Boże, za wszystko, co niezrozumiałe i za wszystko, co tak jasne i czytelne. Dziękuję Ci za doświadczenie Twojej obecności, za każdym razem inne. Dziękuję Ci za Twoją miłość i Twoje miłosierdzie. Nieustannie przekonujesz mnie o tym – dziękuję Ci! Pragnę Ci służyć, Boże, pragnę żyć dla Ciebie. Pragnę, Jezu! Kocham Ciebie!

***

Dziękuję Ci, Boże! Dziękuję Ci! Dziękować nie przestanę. Przez całą wieczność, Panie, będę uwielbiać Twoją miłość, przez całą wieczność nie odwdzięczę się za to wszystko, co uczyniłeś dla mnie. Pragnę, Panie, całym sobą tu na ziemi już należeć do Ciebie. Chcę, by Twoja wola wypełniła się we mnie. Chcę być dokładnie tym, czym mnie stworzyłeś. Chcę Boże, wypełniać dokładnie to, do czego mnie powołałeś. Ani odrobinę nie chcę się różnić od ideału, którym pragniesz mnie widzieć. Znając siebie, swoje liczne słabości, Panie, powierzam się Tobie, bo wiem, że to piękno duszy, które stworzyłeś, a które zamazuje grzech tylko Ty potrafisz wydobyć ze mnie. Tylko Ty potrafisz je odczytać, tylko dzięki Tobie to piękno może zajaśnieć w Kościele. Ja, Panie, w swoich słabościach nie potrafię dojrzeć tego piękna, które we mnie złożyłeś. Upatruję piękno w różnych innych rzeczach, widzę inne dusze i chcę się do nich upodobnić, albo im zazdroszczę. A Ty, Panie, stworzyłeś piękno we mnie. Jest ono inne od innych dusz. Wydobądź to piękno tak, abym był dokładnie tą duszą, jaką chcesz, jaką stworzyłeś, jaką powołałeś. Wierzę, że tak liczne słabości nie będą przeszkodą, dla Ciebie przecież wszystko jest możliwe.

Oddaję się więc dłoniom Twoim. Jesteś Boże Mistrzem, więc dokonuj we mnie zmian, jakich chcesz. Czyń, co zechcesz we mnie. Wyrzeźbij duszę moją według swojego zamysłu. To Ty, Panie, jesteś Artystą, Ty wiesz, co piękne. W Tobie jest ukryte również moje piękno. Ufam, że kiedyś w Niebie zrozumiem i zobaczę to piękno. I zachwycać się będę pięknem każdej duszy, podziwiać będę różnorodność tego piękna. Powierzam Ci samego siebie, moją drogę. Wszystko, co trudne i łatwe, smutne i radosne powierzam Ci, Panie. Ufam, że Ty zaopiekujesz się mną i poprowadzisz mnie.

Kocham Ciebie, Jezu i proszę, abyś mnie pobłogosławił. Twoje błogosławieństwo niech prowadzi mnie w każdej sekundzie. Niech Twoje błogosławieństwo będzie w moim sercu, w moim umyśle, na moich ustach. Niech ono, Panie, będzie parasolem, który będzie mnie chronić. Niech będzie przewodnikiem, niech mnie przenika i niech mnie obejmuje. Proszę Ciebie, Jezu, pobłogosław mnie.

Refleksja

Ukazany obraz duszy, to obraz duszy w sposób szczególny umiłowanej, w sposób szczególny przez Boga wybranej, powołanej, obdarzonej łaskami. Naszą wspólnotę Bóg obdarza wyjątkowymi łaskami, traktując nas wszystkich razem, jako taką duszę umiłowaną i wybraną w sposób szczególny. Dlatego tak wiele mówi nam o drodze, którą nas prowadzi i zaprasza do tak wielkiej bliskości ze Sobą, tłumacząc, wyjaśniając wiele spraw. Zjednoczeni wszyscy razem jesteśmy taką duszą i możemy przeżywać tę niezwykłą relację z Bogiem. Każdy powinien starać się na swój sposób – tyle, ile może trwać w Bogu, łączyć się z Bogiem – odpowiadać na Boże natchnienia i wezwania, mając świadomość, że wysiłek wszystkich, dzięki Bożej łasce zjednoczenia przyniesie owoce doświadczane przez święte, wybrane dusze. Dane jest to całej Wspólnocie. Musimy mieć świadomość, iż w pojedynkę, każdy sam nie doświadczy zjednoczenia z Bogiem na tyle, na ile może stać się to jego udziałem przy zjednoczeniu wszystkich nas, jako wspólnoty.

Błogosławię was – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>