Ale to wszystko wam będą czynić z powodu mego imienia, bo nie znają Tego, który Mnie posłał. Gdybym nie przyszedł i nie mówił do nich, nie mieliby grzechu. Teraz jednak nie mają usprawiedliwienia dla swego grzechu. Kto Mnie nienawidzi, ten i Ojca mego nienawidzi. Gdybym nie dokonał wśród nich dzieł, których nikt inny nie dokonał, nie mieliby grzechu. Teraz jednak widzieli je, a jednak znienawidzili i Mnie, i Ojca mego. Ale to się stało, aby się wypełniło słowo napisane w ich Prawie: Nienawidzili Mnie bez powodu. Gdy jednak przyjdzie Pocieszyciel, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On będzie świadczył o Mnie. Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku. (J 15,21-27)
„Gdybym nie przyszedł i nie mówił do nich, nie mieliby grzechu. Teraz jednak nie mają usprawiedliwienia dla swego grzechu.” Słowa te wypowiada Jezus o faryzeuszach, uczonych w Piśmie, zwykłych Żydach, którzy nie przyjmują nauki Jezusa. Jednak słowo Jezusa jest skierowane nie tylko do nich czy o nich. Przecież Jego słowo jest wieczne i uniwersalne. Nie traci na aktualności. Jest prawdą istniejącą na wieki. Nie zmienia się tak, jak zmieniają się prądy polityczne czy idee filozoficzne. Ono trwa i przez kolejne wieki dotyka ludzkich serc. Za każdym razem zadziwia trafnością, głębią i niezwykłą mądrością. Ono nieustannie wyprzedza daną epokę. Jest nieustannie nowe i przewidujące. Wypowiedziane raz, trafia dokładnie do celu w każdym punkcie historii ludzkości. I zawsze się sprawdza.
Jezus porusza tutaj niezwykle ważne zjawisko. Otóż człowiek ma tendencję do tego, by z wielu wskazówek, porad płynących z różnych stron, wybierać te, które są mu wygodne, które mu odpowiadają z jakiegoś względu. Często zamiast kierować się PRAWDĄ, kieruje się własną korzyścią i wygodnictwem. Potrafi do tego zawsze dorobić odpowiednią filozofię, pięknie wszystko wytłumaczyć tak, że sam wierzy w to, co mówi. Faryzeusze nie przyjmowali nauki Jezusa, bo była im niewygodna. Często wydobywała na wierzch ich brudy. Pokazywała ich słabości, obalała mit o świętym Żydzie doskonale wypełniającym wszystkie nakazy i przepisy prawa. Autorytet faryzeuszy i uczonych w Piśmie był mocno nadszarpnięty. Dlatego ci sprzeciwiali się Jezusowi. Zamiast spojrzeć na siebie w świetle nauki Jezusa, odrzucili ją twierdząc, że jest fałszywa. Ponieważ spotkali Jezusa, ponieważ słuchali Jego nauki, ponieważ widzieli czynione przez Niego cuda- nie ma usprawiedliwienia dla ich grzechów. Są bowiem ich świadomi, tylko nie przyznają się do tego. Można by sądzić, że to dotyczy tylko tamtego pokolenia. Otóż nie. Słowo Boga jest żywe. I w każdym kolejnym pokoleniu wybrzmiewa w sercach ludzkich. Głoszone w kościołach, na placach i ulicach. Nie tylko przez kapłanów. Ono wybrzmiewa świadectwem życia wielu świętych zarówno ogłoszonych przez Kościół, jak i nieznanych nikomu. To świadectwo życia, to głoszenie słowa Jezusa, to przepowiadanie Ewangelii w tak różny sposób sprawia, że nikt nie może twierdzić, iż nie zna Boga, nie słyszał o Jezusie, nie wie, co to jest Ewangelia. Bóg często dotyka ludzkiego serca skłaniając je, by skierowało się ku poszukiwaniom Prawdy, sensu istnienia. Czyni to w taki sposób, że nawet osoba niewierząca, nie mająca wcześniej doświadczenia wiary, poszukując może Go odnaleźć i przyjąć. Zatem: „Gdybym nie przyszedł i nie mówił do nich, nie mieliby grzechu. Teraz jednak nie mają usprawiedliwienia dla swego grzechu.”
Czy słowa te dotyczą tylko odrzucających Boga świadomie? Jeszcze raz przypomnijmy: Człowiek wybiera spośród wielu rad, twierdzeń i filozofii te, które jemu są wygodne. Dopasowuje je do siebie, przerabia je na swój użytek. Ma to miejsce również w życiu każdego wierzącego otwarcie opowiadającego się za Jezusem. Bez względu na to, czy sobie człowiek to uświadamia, czy nie, zawsze kieruje się własną wygodą, swoimi potrzebami i korzyścią. W mniejszym lub większym stopniu. Tylko dusze, które prawdziwie pracują nad sobą, potrafią stawać w prawdzie o sobie samej, próbują ten punkt odniesienia umiejscowić tylko w Bogu i przez pryzmat Jego woli patrzeć na świat. Próbują rezygnować z siebie, by życie Boga w nich się objawiało. Jest to codzienna walka z samym sobą. Niewiele jest takich dusz.
Spójrzcie teraz na siebie. Spróbujcie stanąć w prawdzie o sobie. Słowo Boga jest wam głoszone. Znacie je od dzieciństwa. Czy żyjecie całym tym Słowem? Czy każde Słowo zapisane na kartach Ewangelii jest Słowem żyjącym w was? Czy każde przyjmujecie z otwartością? Czy stosujecie się do Jego wskazań? Czy każdy dzień, a w nim każda chwila naznaczona jest posłuszeństwem usłyszanemu Słowu? Jeśli twierdzicie, że tak, spójrzcie, ile jeszcze w was cierpienia i związanego z nim buntu. Ile sprzeciwu wobec kolejnych zdarzeń w waszym życiu. Ile smutnych, pełnych niepokoju relacji z ludźmi. Ile niepewności, obaw i lęku. Tego tak nie przeżywa dusza, która przyjęła Słowo do swojego serca i żyje nim. Sprzeciw, którego doświadczacie w sobie wobec różnych trudnych sytuacji w waszym życiu, niekiedy bunt, a nawet rozpacz, niemożność skupienia się na Słowie, bo przeciwności was przerastają i niepokój ogarnął całą duszę, one świadczą o tym, iż nie w pełni, nie do końca przyjęliście Słowo. Nie do końca zaufaliście Jezusowi. Nie w pełni Mu wierzycie. Próbujecie jednak robić coś po swojemu. Owszem czytacie Pismo św., uczestniczycie w życiu Wspólnoty, nawet część wskazań staracie się wdrażać w życie. Ale tylko część. „Bo inne są nieżyciowe, nierealne, za trudne, nie dla was, takie niewspółczesne. Poza tym, przecież nie żyjecie w jakimś zakonie, macie prawo do własnego życia, które układacie wg własnego zamysłu.” A Jezus mówi: „Gdybym nie dokonał wśród nich dzieł, których nikt inny nie dokonał, nie mieliby grzechu. Teraz jednak widzieli je, a jednak znienawidzili i Mnie, i Ojca mego. Ale to się stało, aby się wypełniło słowo napisane w ich Prawie: Nienawidzili Mnie bez powodu.” Są to mocne słowa. I część z was od razu odrzuca je jako skierowane do kogoś innego. Jednak zatrzymajmy się przy nich. Czy Jezus nie dokonuje wielkich rzeczy na waszych oczach we Wspólnocie? Czy to, co dzieje się od kilku lat, w czym uczestniczycie, może być dziełem zwykłego człowieka? Ile razy doświadczaliście w sercach zachwytu nad Bożym działaniem? Czy o tym już nie pamiętacie? „Gdybym nie dokonał wśród nich dzieł, których nikt inny nie dokonał, nie mieliby grzechu. Teraz jednak widzieli je, a jednak znienawidzili i Mnie, i Ojca mego. Ale to się stało, aby się wypełniło słowo napisane w ich Prawie: Nienawidzili Mnie bez powodu.” To, co otrzymaliście przez cały czas rozwoju Wspólnoty zobowiązuje. To są te dzieła, których nikt inny nie dokonał. Wyście je widzieli. Oby nie wypełniło się „słowo napisane w ich Prawie: Nienawidzili Mnie bez powodu.” Nadszedł czas, aby stanąć w prawdzie przed sobą i przed Bogiem. Stanąć właśnie w tym fragmencie Ewangelii. Być pośród słuchających. Przyjąć słowa Jezusa. Uczynić to sercem otwartym spragnionym prawdy. Być szczerym prosty i uczciwym. Gdy tak się uczyni, to właśnie do was Jezus skieruje następne słowa: „Gdy jednak przyjdzie Pocieszyciel, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On będzie świadczył o Mnie. Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku.” Jakie kojące słowa! Zauważcie, że Jezus nawet nie mówi wam: jeśli się poprawicie, zaczniecie inaczej żyć, a Ja to zobaczę, wtedy… . On mówi, że pośle wam Ducha Prawdy. To On wam pomoże żyć w prawdzie, stawać w prawdzie. Samo tylko szczere uznanie prawdy pociąga za sobą te piękne słowa Jezusa: „Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku.” Jezus przyjmuje wasze otwarcie się na prawdę o sobie i o Bogu. Tylko tyle potrzeba, aby zostać zaliczonym do grona przyjaciół Jezusa, którzy są z Nim od początku i świadczą o Nim. Czy to nie cudowne?! Czy miłość Boga nie przewyższa wszystkiego? Czy Jego miłość nie pokonuje wszystkiego? Czy nie zakrywa ludzkich słabości, niedoskonałości, obrzydliwości i grzechu? Podziękujcie Bogu za Jego Miłosierdzie wobec każdego człowieka i módlcie się, abyście potrafili z całą szczerością i prostotą otworzyć się na nie i uwielbić Boga w Jego dziełach. Błogosławię was na czas tych rozważań.