To wam powiedziałem, abyście się nie załamali w wierze. Wyłączą was z synagogi. Owszem, nadchodzi godzina, w której każdy, kto was zabije, będzie sądził, że oddaje cześć Bogu. Będą tak czynić, bo nie poznali ani Ojca, ani Mnie. Ale powiedziałem wam o tych rzeczach, abyście, gdy nadejdzie ich godzina, pamiętali o nich, że Ja wam to powiedziałem. Tego jednak nie powiedziałem wam od początku, ponieważ byłem z wami. (J 16,1-4)
Przejmujące słowa wypowiadane w niezmiernie ważnej chwili- chwili pożegnania, gdy człowiek chce w kilku zdaniach zawrzeć to, co najistotniejsze, to, co chce, aby najbliżsi zapamiętali na zawsze. Jezus doskonale wie, co wydarzy się już niedługo, za kilka godzin. Wie, w jaki sposób reagować będą Jego uczniowie. Chce przygotować ich serca, aby to niebywale trudne doświadczenie nie stało się przyczyną ich załamania, ale było podstawą ich wiary. Wiary, która, jak wiemy, stała się niczym skała nieporuszona. Jak to możliwe? Wieść o tym, że ich Umiłowany Mistrz będzie straszliwie pohańbiony, poniesie okrutną śmierć ma ich wzmocnić? Jak to możliwe, że wiadomość o ich własnych cierpieniach na wzór Jezusa ma być przyczynkiem dla ich niezwykłej przemiany duchowej i wiary w Bóstwo Jezusa? Wydaje się to nam niemożliwe, a jednak…
Jezus przez trzy lata przygotowywał uczniów do tych trzech dni najważniejszych w Jego życiu. Dni, dla których przyszedł na ziemię. Dla których sam będąc Bogiem przybrał ciało człowieka. Te trzy dni: niewyobrażalna męka, śmierć na Krzyżu oraz Zmartwychwstanie są istotą Dzieła Zbawczego. Na tych trzech dniach skupia się cały sens istnienia ludzkości. Niepojęta to tajemnica. Ta prawda zgłębiana jest od wieków przez teologów. Żaden człowiek nie jest w stanie w pełni zrozumieć wymiaru dokonanego dzieła. Mimo to Jezus zapowiada uczniom, co się wydarzy. On idzie dalej. Mówi, jak potoczą się losy tych, którzy będą Go naśladować. Mówi po to, aby, gdy będzie się to realizować, uczniowie mogli przypomnieć sobie te zapowiedzi, które wraz z wydarzeniami zaświadczą o Jego Bóstwie. Ta świadomość, iż Jezus to co przepowiedział, tego doświadczył; świadomość, że oni przeżywają to, o czym mówił im wcześniej, będzie umacniać ich wiarę ukazując wszechmoc Boga, ukazując, że to On kieruje światem, opiekuje się ludźmi, a przede wszystkich kocha ich i troszczy się o nich.
Tego wieczora trudną wydawała się ta mowa i niezrozumiała. Uczniowie odczuwali niepokój. Przecież Jezus mówił nie tylko o swojej męce i śmierci, ale zapowiadał i ich męczeństwo. Na domiar wszystkiego, ci, którzy mieli dopuścić się tych zbrodni, uważać będą, że uczynili dobrze, oddali cześć Bogu. Jak to możliwe? Jezus mówi coś, co musi zastanowić. „Będą tak czynić, bo nie poznali ani Ojca, ani Mnie.” Jak Jezus może mówić, że Żydzi nie poznali Ojca? Na to, że nie poznali Jezusa, jeszcze można by się zgodzić. Ale w Boga wierzą od wieków. Dlaczego więc Jezus uważa, że Go nie poznali, że nie poznali Ojca?
Zastanówmy się chwilę nad słowem „poznać”. „Poznać” oznacza nie tyle akt umysłu, ile zmianę całej moralnej postawy człowieka wobec miłującego Boga, który mu się objawia. Żydzi od pokoleń żyją w obecności Boga jako Jego naród wybrany. Bóg jak Ojciec, Pasterz, Pan opiekuje się nimi. Prowadzi ich przez całe dzieje narodu. Jednocześnie to prowadzenie narodu jest objawianiem mu siebie. Pełne objawienie dokonuje się w Jezusie. Żydzi nie przyjmują objawiającego się im Boga całym sercem. Nie dokonuje się w nich stała, głęboka przemiana. Owszem, zmieniają swój sposób życia na pewien czas, aby uniknąć lub zmniejszyć swoje cierpienia, aby odmienić swój los. Jednak mało kto nawiązuje z Bogiem tę bliską, osobistą relację opartą na miłości. Dlatego Żydzi, choć tak dużo rozprawiają o Bogu, nie znają Go. Ten Ojciec, Pasterz, Pan ma więcej cech sędziego niż miłującego Ojca. Jakże często wydaje się być skrupulatnym księgowym notującym wszystkie uchybienia ludzkie przeciwko Bożym nakazom. Skoro nie znają Ojca, nie żyją z Nim w serdecznej przyjaźni, to obraz Boga, jaki przynosi im Jezus, jest im nieznany, sprzeczny z ich przekonaniami. Sam Jezus będąc odzwierciedleniem Ojca, jest przez nich nie do przyjęcia. To Bóg, którego oni nie znają. I nie chcą poznać. Wolą tkwić w fałszywym wyobrażeniu o Bogu, bowiem brak bliskości z Bogiem pozwala im pozostawać takimi, jakimi są. Nie muszą niczego w sobie zmieniać. Jest to łatwiejsze i wygodniejsze.
Toteż Jezus uprzedza swoich uczniów, iż nie będą zrozumiani w ich relacji do Jezusa i Boga Ojca. Jako ludzie inaczej spostrzegający Boga, będą traktowani jako bluźniercy. Wyrzucą ich z synagog. Wykluczą ze społeczności żydowskiej. Uznają za niewierzących szerzących herezje, głoszących nową, religię sprzeczną z dotychczasową. Nie do pojęcia dla zwykłego Żyda będzie ta relacja czystej miłości do Ojca w niebie i Jezusa Jego Syna. Nie do przyjęcia będzie uznanie Jezusa za Mesjasza. W wyobrażeniach Żydów Mesjasz ma być kimś zupełnie innym niż Jezus. Tak, jak w Jezusie Żydzi widzą zagrożenie dla swojego dotychczasowego stylu życia, tak i zobaczą je w Jego następcach, uczniach, wyznawcach. Jezus uprzedza o tym swoich uczniów, aby doznali umocnienia, gdy to nastąpi. Bo dopiero wtedy zrozumieją wszystkie wydarzenia dotychczasowe, dopiero wtedy zrozumiałymi staną się im znaki czynione przez Jezusa i Jego życie. Dopiero wtedy na nowo odczytają obietnice Boże związane z Mesjaszem. I to ich utwierdzi w wierze.
Módlmy się, aby Duch Święty pomógł nam zrozumieć słowa Jezusa skierowane do uczniów. Módlmy się, abyśmy potrafili utożsamić się z uczniami, by całym sercem przyjąć te słowa i zobaczyć ich spełnienie w swoim życiu. Módlmy się, by w ten sposób na nowo odkryć w Jezusie Mesjasza, Boga. By zobaczyć realizację odwiecznych zapowiedzi w Nim oraz w was. Błogosławię was na czas tych rozważań.