Wspomnienie św. Teresy od Jezusa

teresa_wielkaPrzyglądając się różnym Świętym dziwimy się ich drodze, czasem zachwycamy się ich postawą, czasem troszkę zazdrośnie patrzymy na dary, którymi Bóg ich obdarzył. Widzimy ich świętość oraz to, jak bardzo nasze serca odległe są od takiej świętości. Patrzymy na ich duchowość i często wydaje się nam niezrozumiała, inna niż nasza. A jednak Świętych coś łączy – łączy Bóg, osobiste doświadczenie Boga, który w różny sposób przemawiając do duszy zaprasza ją do zjednoczenia.

Różne są drogi ku temu zjednoczeniu, różne są powołania, różne są dary, którymi Bóg obdarza dusze. U jednych dary te są widoczne na zewnątrz, u innych – ukryte w sercu. Jedne są bardziej upragnione przez zwykłe dusze, bo wydają im się dowodem świętości; inne mniej, bo wydają się przepełnione cierpieniem, przynoszące ból. A jednak, kiedy spojrzymy na Świętych, kiedy będziemy próbować zgłębiać istotę ich świętości, zobaczymy, że niewiele się różnią. To prawda, że Święci między sobą różnią się, chociażby powołaniem, zadaniem w Kościele – jednych Bóg uczynił wielkimi doktorami, innych bardzo zwykłymi duszami, wręcz niewykształconymi. Jednym swoją mądrość wlał wprost do serca, a innych poprowadził drogą kształcenia. I zdobywali pewną wiedzę opierając się na łasce, ale posiadając pewne zdolności, pewne możliwości, które Bóg im dał.

Spójrzmy na św. Teresę. Jej duchowość zdaje się być trudną dla wielu z nas, jej pisma wydają się być niezrozumiałe dla wielu dusz. Zdaje się duszom, że poruszają taką głębię zbyt trudnym językiem, że nie zagłębiają się w te teksty. A często jest tak, że i my przeżywamy dokładnie to samo, co przeżywała św. Teresa. Nasza droga niewiele się różni od jej drogi. Naprzeciw Wielkiej Teresy stawia się małą, ale to nie znaczy, że jej drogi są w opozycji, że są całkowicie inne. Sł. B. s. Konsolata też nie szła inną drogą.

Droga św. Teresy opiera się na osobistym spotkaniu z Bogiem. To prawda, że od dzieciństwa Bóg kształtował jej duszę, przygotowywał i uwrażliwiał. Ale trzeba też przyznać, że długo się opierała, bo chociaż pragnęła życia z Bogiem, to jednocześnie pociągał ją świat. Nie była wolna od tego, co działo się wtedy w świecie, a także w Kościele. Jednak osobiste spotkanie z Bogiem, doświadczenie Jezusa Ukrzyżowanego, przeżycie Jego bólu, Jego Męki przyniosło jej sercu całkowitą przemianę, nawrócenie. Podążała drogą prawdy, szukając jej w swoim sercu, starając się poznać, Kim jest Ten, który zamieszkuje jej wnętrze, ale starając się również poznać samą siebie, aby móc jak najlepiej odpowiedzieć Jezusowi na miłość. Przeżywała mnóstwo niepokojów widząc, co dzieje się z boku. Ulegając takiej formie życia czuła, że to nie jest tak, jak chciałby to widzieć Bóg. I szukała odpowiedzi we własnej duszy. A Bóg błogosławił jej. Kiedy dusza poszukuje prawdy i robi to konsekwentnie, Bóg udziela swojej łaski, daje światło duszy; w różny sposób różnym duszom, ale daje. Św. Teresa słyszała głos w swoim sercu, widziała Jezusa, poznawała prawdę. A widząc tę prawdę bardzo wyraźnie dążyła do niej. W dążeniu do prawdy była odważna, nie lękała się, pomimo często niesprzyjających zewnętrznych warunków. Była czysta w dążeniu do prawdy do tego stopnia, że bez żadnej obawy pragnęła poddawać się pod osąd Kościoła. A miała wokół siebie nie tylko dusze sprzyjające, nie tylko dusze otwarte, mimo to prawda, którą poznawała w sercu, spotkanie z Bogiem, Jego pouczenia sprawiały, że śmiało i pewnie szła drogą wytyczoną przez Boga.

Jej droga do świętości, do zjednoczenia z Bogiem nie różni się od naszej drogi. My również otrzymujemy pouczenia. Nas również Bóg prowadzi do spotkania z Nim w głębi naszych dusz. Przeprowadza nas – tak samo jak św. Teresę – przez różne komnaty w naszych duszach pouczając, jak się mamy zachować, jaką przyjąć postawę. Bóg nie nazywa tego komnatami, ale mówi o niebezpieczeństwach, ostrzega, czasem strofuje. Przedstawia nam stan naszych dusz, by prowadzić nas dalej, w głąb, ciągle w głąb naszych dusz. A wszystko opiera się na bardzo bliskiej, osobistej relacji z Nim, na spotkaniu sam na Sam.

Św. Teresa będąc już w klasztorze mogła wieść całkiem wygodne życie aż do śmierci. A jednak, gdy doświadczyła dotyku Boga, zdała sobie sprawę, że aby osiągnąć zjednoczenie z Bogiem trzeba zrezygnować ze wszystkiego, trzeba przestać zajmować się światem, aby Bóg stał się Jedynym Mieszkańcem serca. Dlatego zapragnęła żyć w klasztorze, w którym będą obowiązywały reguły i zasady życia takie, jakie były przy powstawaniu tego zakonu. A więc pragnęła wrócić do pierwotnej Reguły, pierwotnie obowiązujących zasad, bo one bardziej zbliżały się do zasad ewangelicznych. Były bliskie Bożym przesłaniom, które Jezus niósł, kiedy żył na ziemi, bo przypominały życie Jezusa – skromne, ubogie, ale w zjednoczeniu z Ojcem, oddające całkowicie Jemu chwałę. Ona zapragnęła tak żyć.

W swoich pismach, choć innym językiem, mówi o tym samym, o czym my czytamy teraz chociażby u sł. B. s. Konsolaty, czy u św. Tereski. To prawda, troszkę inaczej. Każda z tych osób była inna, każda w innym czasie żyła i każdej z nich nieco inne zadanie Bóg przeznaczył. Ale:

  • Każda żyła w ważnym momencie, gdy potrzeba było Kościołowi, światu, ludzkości duszy, poprzez którą Bóg rozleje na nowo swoją miłość, przemieni i odrodzi Kościół, będzie nawracał dusze.
  • Każda z tych trzech osób stwierdza, że trzeba wszystko zostawić. Pozostawić wszystko nie tylko zewnętrznie, ale wewnętrznie.
  • Każda z tych osób pragnęła żyć prawdą o sobie, o swojej słabej duszy i każda żyła Bogiem zamieszkującym jej wnętrze. Do Niego kierowała wszystkie myśli, pragnienia, uczucia; do Niego, który żył w jej sercu.
  • Każda z nich podjęła się niezwykłej i trudnej pracy – przemiany własnego serca, pokonania własnych słabości. Każda z nich pracowała bardzo ciężko ze wszystkich sił, by zadać śmierć swemu „ja”, aby żył Bóg w duszy.
  • Każda umiłowała Boga miłością największą.
  • Każda stałą się oblubienicą Chrystusa w niezwykłym, bardzo głębokim wymiarze.
  • Każda żyła z Nim w zjednoczeniu, choć z każdą Bóg nieco inaczej obcował, w nieco inny sposób przemawiał do duszy.
  • Każda otworzyła się na poznanie miłości Bożej i każda osiągnęła szczyt tej miłości.
  • Każda z nich widziała ten szczyt w Krzyżu i każda pozwoliła, by Bóg na ten szczyt ją zaprowadził.

Kiedy czytamy o jakimś Świętym, kiedy chcemy poznać jego drogę, jego duchowość, jego serce, jego duszę, MÓDLMY SIĘ I PROŚMY GO, ABY ON SAM PRZEDSTAWIŁ SIĘ NAM. Zobaczymy wtedy – za sprawą łaski – że Święty ten ma wiele wspólnego z nami, a my z nim, że przeżywamy podobne chwile, trudności i że w podobny sposób Bóg również i nasze dusze próbuje prowadzić na drogę zjednoczenia. Święty ten stanie się nam bliski i nasze serce otworzy się na przyjaźń z nim. Może nadal nie będziemy rozumieli np. pism tego Świętego pozostawionych przez niego, ale nasze serca zostaną wzbogacone duchem tego Świętego, szerszym, pełniejszym poznaniem Boga, lepszym zrozumieniem własnej drogi. Doświadczymy jedności świata duchowego, w którym i my się poruszamy. Zobaczymy, że wszystkie dusze idą w tym samym kierunku, wszystkie skupiają się wokół Boga, wszystkie otwierają się na Jego miłość i wszystkie dzięki Jego miłości, która w ich sercach się rozlewa, żyją, kochają. Wszystkie te dusze uczestniczą w życiu Boga zanurzeni w Nim, całkowicie przeniknięci Jego życiem. Razem wielbią Go i oddają Mu chwałę, sami też w niej uczestnicząc. Prośmy danego Świętego, a doświadczymy, iż Święty ten ma w sobie ludzkie cechy i poprzez swoje człowieczeństwo jest nam bliski. A gdy czasem jakiś Święty wydawał się nam trudny do zrozumienia, surowy, czy poważny, to potem okaże się, że jest pełen ciepła, miłości, serdeczności. Nasze serca doznawać będą właśnie tego ciepła, tej miłości.

Złóżmy swoje serca na Ołtarzu. Prośmy św. Teresę, aby pomogła naszym sercom otworzyć się na spotkanie z Bogiem, które przemienia serce, całe życie. Aby wyprosiła nam łaskę dotarcia do najcudowniejszej komnaty w naszej duszy, którą zamieszkuje sam Bóg. Abyśmy mogli radować się Nim i żyć Nim zawsze, w każdym momencie. Aby nic nie mąciło miłosnego spotkania, wpatrywania się w siebie nawzajem – żadne obowiązki, czynności aby nie były przeszkodą, by żyć w zjednoczeniu. Aby nasze serce napełnione Bożym pokojem cały czas trwało w nim. Aby niczym ten pokój nie był zmącony, byśmy mogli wieść już życie w przedsionku Nieba, ciągle żyjąc obecnością Boga, ciesząc się nią i kochając Go największą miłością. Prośmy św. Teresę, aby wyprosiła nam te łaski.

Modlitwa

Miły mój! Umiłowany mój! Staję przed Tobą i moje serce doświadcza wielkiego umiłowania. Czuję Boże, że otacza mnie, obejmuje Twoja miłość. Czuję się kochany w tak cudowny i niezwykły sposób, jakiego tutaj na ziemi się nie zazna i jaki trudno nawet opisać. Cudowną jest słodycz tego objęcia. Moje serce rozpływa się w rozkoszy miłości, zdaje się omdlewać w Twoich ramionach. Czynisz moją duszę swoją oblubienicą. Czynisz ją tak piękną. Nic co ziemskie nie jest w tak cudowny sposób przybrane, jak moja dusza posiadająca Ciebie.

Panie! Przychodzisz do mnie i jawisz się jako mój Oblubieniec, a jednocześnie jako Bóg, Stwórca, Wszechmocny. A moja dusza tak mała. Miłość Twoja tak cudowna pochyla się nad moją duszą i podnosi ją. Twoja miłość przyobleka mnie w najpiękniejsze szaty – Twoje przymioty. Twoja miłość zakłada na mój palec pierścień, a na głowę koronę. Panie mój! Twoja miłość tak cudowna! Uścisk Twojej miłości tak mocny! Zdaje się, Panie mój, że tracę siły. Znikam w Tobie. Posiadłeś mnie, Boże. Sam już nie stanowię o sobie i sam siebie nie posiadam. Wszystko – każda cząstka mojej duszy, serca, ciała, wszystko jest Twoje i przeniknięte Tobą, Twoją miłością. Przebóstwia mnie czyniąc świętym. To Twoja świętość, Twoje piękno, Twoja czystość. I choć widzę siebie niby zewnętrznie, to czuję wszystko, każdą komórkę mojej istoty, najmniejszą cząstkę mego jestestwa, widzę i czuję i trwam w zadziwieniu, w zachwycie. Wszystko, co moje miłuje Ciebie. Wszystko co moje należy do Ciebie. Wszystko co moje przemienione jest w Ciebie. O, Panie mój! Pozwól mi całkowicie w Tobie zatonąć, zniknąć, aby na wieki już pozostać w Tobie.

***

Boże mój! Otrzymuję od Ciebie wszystko. W moim sercu jest miłość, miłość niepojęta, miłość, jakiej ja sam w sobie wzbudzić nie potrafię. Tą miłością kocham Ciebie. Ogrom tej miłości nie do opisania, jej moc tak potężna, że zdaje się przenikać wszystko i wszystko przezwyciężać. Czystość jej podobna do czystości strumienia, źródła.

Boże! Ileż piękna dajesz duszy? Jak cudownie obdarzasz duszę? Dziękuję Ci! Kocham Ciebie! I pragnę kochać bez końca, po wieczność. Pragnę kochać całą mocą. Pragnę kochać w każdym momencie, we wszystkim. Pragnę być miłością. O, Boże! W Tobie wszystko jest możliwe. Jeśli chcesz, udzielasz duszy tak cudownych łask. Pragnę, Boże, o każdej porze dnia i nocy, w każdej sytuacji, w każdym wydarzeniu, w każdej chwili, momencie, sekundzie kochać taką mocą, taką siłą, kochać cały, tak jak ja tego doznaję teraz. Przemieniłeś mnie w miłość, uczyniłeś mnie miłością. Zdaję sobie sprawę, że to na czas modlitwy, że to łaska na tę chwilę, ale ja chcę tak Ciebie kochać zawsze. Proszę, przecież wolą Twoją jest, aby każda dusza kochała nieustannie. Proszę Ciebie, spraw, abym stale był miłością. Spraw, aby każda cząstka mego jestestwa nieustannie była miłością. Nie chcę niczego innego, tylko kochać. Nic nie przedstawia wartości tylko Ty i umiłowanie Ciebie. Gdy dusza kocha, gdy Ty posiadłeś duszę, a dusza Ciebie, nie potrzeba niczego innego. Udziel mi tej łaski.

***

Dziękuję Ci, Jezu! Twoja miłość łączy mnie z Tobą. Twoja miłość łączy mnie z Twoim Krzyżem. Twoja miłość sprawia, że dusza moja przenika Krzyż. Dusza moja jest w Tobie. Dusza moja jest w Twoich dłoniach i w Twoich stopach, w Twojej głowie, w Twoich plecach, piersiach. Bądź uwielbiony, Boże!

Całego mnie, Boże, zabrałeś na Krzyż. Zjednoczyłeś ze Sobą. Uczyniłeś jedno. O, Panie mój! Nie mam słów, którymi mógłbym Cię uwielbić, mógłbym Ci dziękować, mógłbym wyznawać Ci miłość. Dajesz mi tak cudowne chwile zjednoczenia z Tobą. Wszystko to czynisz z miłości, za darmo, nie żądając w zamian niczego. Nic nie uczyniłem, w żaden sposób nie zapracowałem sobie na tę łaskę, tym bardziej moje serce doznaje wzruszenia.

Ty wiesz, Boże, jakie są moje pragnienia – pozostać w Tobie. Ty wiesz, że moje serce, choć małe, kocha Ciebie Twoją miłością, tak wielką, że sam się dziwię, iż nie pęka z ogromu tej miłości. Ty wiesz, Boże, jakie jest teraz moje pragnienie. Nie śmiem go wypowiedzieć. Boże! Dajesz mi tak dużo, obdarzasz taką łaską – za wszystko Ci dziękuję. Nie pozwól mojej duszy, by kiedykolwiek zapomniała o tym, jaki hojny jesteś w obdarowywaniu miłością. Pomóż mi po tych wielkich łaskach żyć w szarej codzienności, ale w zanurzeniu w Tobie. Pomóż mi, Jezu! Pobłogosław nas!

Refleksja

Bóg zaprasza duszę do zjednoczenia. Czyni to w różny sposób. Ale, gdy dusza otwiera się na to zaproszenie, gdy stara się być posłuszną i iść za głosem serca, doświadcza niezwykłych chwil szczęścia. A to tylko zapowiedź Nieba. To jeszcze nie jest Niebo.

Każdy z nas jest zaproszony, by w wieczności żyć w zjednoczeniu z Bogiem i być szczęśliwym tak, iż tego nie da się teraz wysłowić. Otwierajmy swoje serca, by przygotowywać się do tego szczęścia, jednocześnie by kosztować przedsmaków Nieba, które tu na ziemi są niepojętą rozkoszą serca.

Błogosławię was – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

Więcej…>>

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>