Kontynuujemy wspólne rozważanie Ewangelii według św. Jana. Dzisiejszy fragment zatytułowany jest: „Pogrzeb Jezusa”
Potem Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz ukrytym z obawy przed Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. A Piłat zezwolił. Poszedł więc i zabrał Jego ciało. Przybył również i Nikodem, ten, który po raz pierwszy przyszedł do Jezusa w nocy, i przyniósł około stu funtów mieszaniny mirry i aloesu. Zabrali więc ciało Jezusa i obwiązali je w płótna razem z wonnościami, stosownie do żydowskiego sposobu grzebania. A na miejscu, gdzie Go ukrzyżowano, był ogród, w ogrodzie zaś nowy grób, w którym jeszcze nie złożono nikogo. Tam to więc, ze względu na żydowski dzień Przygotowania, złożono Jezusa, bo grób znajdował się w pobliżu. (J 19,38-42)
Komentarz: Pogrzeb Jezusa. Jakże ciężkim przeżyciem był dla Jego przyjaciół i bliskich. Współczesny człowiek patrzy na to z perspektywy 20 wieków. Wie, jakie były dalsze wydarzenia. Do niego należy 2000 lat istnienia Kościoła i Jego doświadczenie wiary. Oni wraz z Jezusem chowali swoje nadzieje, pragnienia, marzenia. Ich dotychczasowe życie legło w gruzach. Osób na pogrzebie było niewiele. Ale większość z nich była ściśle związana z Jezusem. Jedyne, co posiadali, a co jest niezwykle cenne, to doświadczenie bezpośredniego spotkania z Jezusem. To bogactwo, którego nikt nie był w stanie im zabrać. Nawet śmierć. Z jednej strony ogarniało ich przerażenie związane z męką, jaką przeszedł Jezus. Ogarniała ich rozpacz z powodu Jego odejścia. Jednak mimo tego mieli w sobie coś, o czym w tym momencie nie myśleli, z czego sobie nawet nie zdawali sprawy. Pomimo całego bólu, pomimo smutku, załamania, oni nie byli sami. Towarzyszyło im doświadczenie spotkania Jezusa, towarzyszył im sam Jezus. Był w ich sercach. Jego miłość była w nich. Jego dobroć, Jego miłosierdzie. To, czym stali się bogaci żyjąc z Nim, pozostało na zawsze.
Człowiek spotykając Jezusa, doświadczając Jego miłości, staje się innym. Jego wnętrze się zmienia. Przyjmując Go do serca, staje się silny Jego mocą. Napełniony tym, co przynosi sercu Jezus, jest w stanie przejść różne trudności, przeciwności. Jest w stanie nawet przyjąć cierpienie, którego jako człowiek najzwyczajniej w świecie obawia się i nie chce. Spotkanie z Jezusem przemienia wnętrze do tego stopnia, że człowiek zmienia swój sposób życia, zainteresowania, inaczej ocenia ludzi i sytuacje, innymi wartościami się kieruje. Czuje w sobie Jego obecność i ze względu na nią podejmuje decyzje, układa plan dnia, buduje relacje z ludźmi. Osoby biorące udział w pogrzebie Jezusa były pełne bólu. Nie wyobrażały sobie, co będzie dalej. Jednak nie wiedząc o tym, one były stale umacniane przez Jezusa, który był w nich dzięki wcześniejszemu spotkaniu.
Zdejmują Ciało Jezusa z Krzyża. To Ciało! Poranione, okrutnie zmasakrowane! W tym jakże bolesnym doświadczeniu znowu spotykają Jezusa. Trudno to pojąć, a jednak jest to spotkanie, które ma ogromny wpływ na duszę i owocuje niebywałymi łaskami. Tylko ktoś, kto nigdy nie spotkał Jezusa, mógłby twierdzić, że to zwykły pochówek zwykłego człowieka. Owszem wyciska łzy, ale na tym się kończy. Oni w swoich ramionach trzymają Ciało Boga! Obmywają Ciało Boga! Namaszczają wonnościami Ciało Boga! Dotykają Je. Mają kontakt z Ranami i Krwią. Czynią wszystko z niezmierną czułością, miłością i podyktowaną przez nią delikatnością. To, co dzieje się w ich wnętrzach trudno opisać, trudno też ocenić wagę tego. To mierzy się już zupełnie innymi kategoriami. Jest to poza ludzkim zasięgiem, by ocenić, nazwać, scharakteryzować. Bowiem w nich już wkracza wieczność. To wymiar Boski. Choć nieświadomi, poruszają się w tym wymiarze.
Chowają Ciało Jezusa do Grobu. Tylko Ciało! Jego Duch żyje i jest w nich. Zasuwają kamień i wydaje się, że to koniec wszystkiego. W tym momencie nie rozumieją, że to początek. Jedynie Maryja miała pewne światło. Nie znaczy to jednak, że nie cierpiała. Jej ból był niewyobrażalny. Męka niemalże porównywalna z męką Jezusa. Wszyscy przeżyli ten bolesny czas męki, śmierci tylko dzięki spotkaniu Jezusa, które ich przemieniło. Tylko dzięki temu. Choć trwają w żałobie, w nich już ono owocuje.
Pogrążeni w bólu, pogrążeni w żałobie, mający poczucie osamotnienia przez swego Nauczyciela i Mistrza, nie wiedzą, że przeżywają ten czas dzięki Jego mocy. To Jego miłość pozwala im nie stracić nadziei. To Jego dobroć sprawia, że pomimo wszystko starają się trwać w ufności. Jego miłosierdzie powoduje, że stale zwracają się do Boga w Nim znajdując siłę, by trwać i czekać na zmartwychwstanie. Choć Jezus odszedł- to jednak żyje w nich, a oni żyją dzięki Niemu.
Postarajmy wczytać się w ten niby zwyczajny fragment, który na pierwszy rzut oka nie wnosi nic szczególnego. Jest opisem pogrzebu. Gdy będziemy czytać raz, drugi, trzeci, zaczniemy wczuwać się w jego atmosferę. Poczujemy to, co dzieje się w sercach uczestników pogrzebu. Duch Święty da nam głębsze zrozumienie tego, co tak naprawdę się wydarza. Spojrzymy od jeszcze innej strony. Zrozumiemy, że zawsze i wszędzie towarzyszy nam Bóg. To On jest mocą pozwalającą przeżywać życie z ufnością i nadzieją na przyszłość. On nawet w najtrudniejszych sytuacjach przynosi pokój sercu. Dzięki Niemu prostują się wszystkie ścieżki. W każdym doświadczeniu z Niego czerpiemy siłę, On nas podtrzymuje i nigdy nas nie opuszcza. Nasze cierpienia są doświadczeniem Krzyża Jezusa i Jego śmierci. Jednak dopiero wtedy możemy zdejmując Go z Krzyża brać w swoje ramiona, obmywać ciało, dotykać ran. Możemy je namaszczać. To niezwykłe! Właśnie w takich chwilach dostępujemy największych łask! Właśnie wtedy jesteśmy najbliżej!
Módlmy się, abyśmy otworzyli się na takie spotkanie z Jezusem, dzięki któremu przeżywać będziemy codzienność w Jego obecności. Błogosławię was na czas tych rozważań.