I Tajemnica Światła – Chrzest Pana Jezusa w Jordanie
Jezus przychodzi do tego, który został obdarzony przez Boga niezwykłym poznaniem i rozumieniem dzieła stworzenia, zrozumieniem Dzieła Zbawienia. Jan Chrzciciel nie był zwykłym człowiekiem. Jego spojrzenie na sprawy Boże wchodziło w głąb każdej sprawy i rozumiał on istotę każdego wydarzenia. Jego dusza była otwarta na Ducha w niezwykły sposób. Nie musiał studiować Pism, aby rozumieć, co Bóg czyni, co zapowiadał od wieków. On miał dane od Boga poznanie różnych tajemnic. A widząc Jezusa on wiedział, Kim jest.
Niezwykłe jest spotkanie Jana z Jezusem. Jako spokrewnieni znali się wcześniej. W pewnym momencie życia Jana Bóg dał mu pełniejsze zrozumienie, Kim jest Jezus. Jan miał zrozumienie tego, co dzieje się w duszach i w jaki sposób dusze powinny przygotować się na Objawienie się Syna Bożego; w jaki sposób powinny odpowiedzieć na przyjście Jezusa. Dlatego przygotowywał ludzi, nawoływał do nawrócenia, do chrztu, do oczyszczenia.
Jan był niezwykłym człowiekiem. Bardzo rzadko zdarza się dusza, która tak jasno widzi i rozumie dobro i zło; tak jasno odczytuje intencje czynów, postępowania, słów. Poza tym rzadko zdarza się dusza, która rozumiejąc, widząc jasno, gdzie jest dobro, gdzie jest zło tak radykalnie, nieustannie wybiera tylko dobro, cały czas rezygnując choćby z najmniejszych przejawów zła. Był człowiekiem, który nie przyjmował kompromisów w żadnej sprawie, choćby była najmniej znacząca, najdrobniejsza. Dla niego słowo musiało być czyste, myśl musiała być czysta, czyn musiał być czysty. To dusza, którą Bóg dotknął swoją miłością jeszcze za życia w łonie matki; dusza, którą Bóg powołał na drogę zjednoczenia jeszcze nim Jan ujrzał światło dzienne; dusza, która szczególnie została obdarowana, poprowadzona.
Patrząc na Jana możemy próbować brać przykład jako dusze, które dążą ku zjednoczeniu, bowiem dusza, którą Bóg zaprasza do miłości oblubieńczej to dusza, która pragnie zbliżyć się do Boga. Zbliżyć się do Boga może ta dusza, która jest czysta, która wybiera prawdę, wybiera miłość, czystość, która dąży do czystości nieustannie, w każdym momencie.
Jan przygotowywał innych i siebie na przyjście, na objawienie się Jezusa, Mesjasza, Zbawiciela. A gdy doszło do spotkania był bardzo pokorny. Zdawał sobie sprawę, kim jest on sam – Jan. Wobec Jezusa stwierdza, że nie jest godzien nawet rozwiązać rzemyka u Jego sandała. Jest w nim uniżenie i miłość, pokora, dążenie do czystości, słuchanie Ducha Świętego i konsekwentne ciągłe kroczenie za Duchem Świętym.
Dusza powołana do miłości oblubieńczej właśnie powinna starać się o pokorę, o uniżenie, o umiłowanie, o czystość, o prawdę. Powinna słuchać Ducha Świętego i za Nim starać się iść ze wszystkich swoich sił.
II Tajemnica Światła – Cud w Kanie Galilejskiej
Dusza zaproszona przez Boga do cudownej miłości ma otwierać swoje serce na każde Słowo Boże i na każdą Bożą odpowiedź. Kiedy dusza spotyka się z Bogiem, kiedy przedstawia Bogu różne sprawy, kiedy prosi ma być otwarta na każdą Bożą odpowiedź; nie zamykać się w przypadku odpowiedzi jakiej nie oczekuje, jakiej by nie chciała. Ma raczej obejmować sobą, miłością Serce Boże, by odgadnąć, zrozumieć, by poznać głębię tejże miłości, bo tylko wtedy jest w stanie zrozumieć Bożą odpowiedź, nawet tę, która wydaje się być odmowną. Dusza ma przenikać swoim duchem Boże sprawy, bowiem spojrzenie czysto ludzkie jest bardzo ograniczone, natomiast spojrzenie duchem pozwala wiele spraw zrozumieć w szerszej perspektywie.
Gdy spojrzymy na scenę z wesela w Kanie Galilejskiej, możemy patrzeć jedynie po ludzku. A więc, zabrakło wina – to wszystko. Maryja Jezusa, żeby pomógł i wydawać by się mogło, że Jezus odmówił. I koniec. Na tym kończy się spojrzenie człowieka. Ewentualnie później człowiek może czuć żal, dlaczego Jezus czegoś nie uczynił, dlaczego nie pomógł.
Natomiast spojrzenie duchowe, objęcie miłością Boga i pokorne uniżenie przed Nim pozwala zrozumieć głębię, pozwala zrozumieć więcej. Nie znaczy to, że będziemy rozumieli do końca sens, wymowę, ale nie będziemy ograniczać się jedynie do ludzkiego spojrzenia i rozumienia i pozwolimy w swoich sercach czynić Bogu swoją wolę. Pozwolimy na to, by dane wydarzenie, sprawa potoczyła się tak jak On chce, bo według Jego woli potoczy się najlepiej. Otworzymy się na Bożą wolę. Wynikiem, konsekwencją tego będzie cud. W Kanie było to przemienienie wody w wino, były poruszone serca; te, które brały niejako czynny udział w tym cudzie.
A więc bardzo ważne jest, gdy chcemy prawdziwie żyć z Bogiem w miłości oblubieńczej, byy otwierać serce na Bożą wolę, starać się patrzeć duchem i obejmować miłością Boga. Pokornie przyjmować Jego Słowo, Jego odpowiedź oczekując, że ta odpowiedź i to, co Bóg będzie czynił służy dobru, służy zbawieniu. W naszym życiu dziać się będą cuda.
III Tajemnica Światła – Głoszenie Królestwa Bożego i wzywanie do nawrócenia
Zauważmy, że w Ewangeliach mowa jest o działalności Jezusa, o tym, że chodził i to przemierzał naprawdę duże odległości; o tym, że nauczał, że tysiące ludzi Go słuchały, o tym, że uzdrawiał. Natomiast mało powiedziane jest o wielu osobach, które usługiwały Jezusowi, gdy On prowadził swoją działalność nauczycielską. Jest wspomniane, że były niewiasty, które usługiwały. Warto czasem przyjrzeć się tym osobom, by niejako w sposób analogiczny zobaczyć swoje powołanie.
Osoby te czyniły to z miłości. One cieszyły się, że mogą pomóc Jezusowi. Pomagały również Apostołom, ale Jezus był w centrum. To On był Tym, który wszystko rozpoczął, który prowadził. Apostołowie szli za Nim, niewiasty szły za Nim. Robiły dużo dobrego. Dzięki ich pracy, staraniu, Jezus, Apostołowie mogli chodzić z miasta do miasta, Jezus mógł nauczać, ponieważ tymi drobnymi, wydawać by się mogło mało znaczącymi sprawami, codziennymi, bytowymi zajmowały się niewiasty. Nie zdziałały cudu – ani jednego. Nie wygłosiły żadnego kazania. Do nich nie garnęły się tysiące potrzebujących. A jednak ich posługa była bardzo potrzebna. Można powiedzieć, że to, co czynił Jezus stawało się również w pewnym stopniu zasługą tych niewiast. Ich nie widać, są ciche pokorne, służą z radością Jezusowi. A to On dokonuje wszystkiego – On naucza, On pociesza, On uzdrawia, On zbawia. One tylko Mu służą. One tylko gotują, piorą, dają swoje siły, swój czas, swój majątek. Nie robią nic znaczącego, żyją w cieniu Jezusa. Nie wyrywają się, by być na przedzie, one idą za Nim, żyją w Jego cieniu. Ale dzięki temu, że one są, że pomagają Jezusowi, Jego działalność, Jego misja może się wypełniać. Robią coś, co dla samego Jezusa jest ważne, potrzebne, a świat tego nie widzi, bo nie chodzi o to, by świat widział. Chodzi o to, by Jezus mógł działać, by Jezus mógł zbawiać, a nie o to, by świat podziwiał te niewiasty.
Dusza, która czuje się powołana do życia w takiej bliskości z Jezusem musi mieć świadomość, że żyje dla Jezusa, a nie dla świata, bo dopiero wtedy, kiedy jest bardzo cicha i pokorna, nie przysłania sobą Jezusa, a On może prowadzić swoją misję – zabawiać dusze.
IV Tajemnica Światła – Przemienienie na Górze Tabor
Życie oblubienicy – to życie w głębszym zjednoczeniu z Bogiem, to życie już mistyczne. Do tego życia potrzeba szczególnej łaski. Często, gdy Bóg zaprasza duszę na drogę zjednoczenia, wyznaczając duszy jakieś zadanie, czy misję do spełnienia, w pewnym momencie wyprowadza ją na swoistą Górę Tabor. Tam objawia jej swoją Boskość. Tam się jej objawia na różny sposób. Dusze Świętych doświadczały tego w różny sposób. Można powiedzieć, że jest to sprawa bardzo indywidualna i bardzo osobista. Był to szczególny dotyk Boga, który niejako zapewniał duszę, o tym, iż jest na dobrej drodze, iż jest powołana i to Bóg ją prowadzi. Bóg, nie kto inny! Od tego momentu dusza jest utwierdzona na swojej drodze, umocniona w swojej wierze, w miłości i ufności. Może rzeczywiście podejmować się Bożego dzieła, jakie ono by nie było.
Kiedy Bóg mówi o zaproszeniu do miłości oblubieńczej, często jest tak, że dusze wyobrażają sobie bardzo wiele, oczekując od Boga rzeczy niezwykłych, jakie zauważają w życiu innych dusz, dusz Świętych. W to wyobrażenie często wkrada się pycha. Bardzo ważne jest, aby dusza nie dawała się ponieść tym wyobrażeniom, marzeniom, tym obrazom, bo nie pochodzą one od Boga. Bóg objawia się duszy, która jest pokorna. Nie znaczy to, że musi to być już dusza święta. Gdyby Bóg miał objawiać się tylko duszom świętym marnie wyglądałby ten świat. Bóg zaprasza na drogę świętości wszystkie dusze, a niektórym objawia więcej na tej drodze. Dusza musi być pokorna, aby przyjąć łaskę (i tę większą) i aby ta łaska w jej życiu rzeczywiście uświęcała ją. Ma różne liczne słabości, upada często, ale ważna jest pokora. Wtedy dotyk Boga, wyniesienie na górę, objawienie Boga przed duszą rzeczywiście dokona w duszy wielkich zmian. Ona niejako skorzysta z tego, co Bóg wobec niej czyni, otwierając się na to, pokornie przyjmując i idąc za tym bez dodawania od siebie ludzkich emocji, odczuć, marzeń. Dusza musi odsuwać na bok swoje odczucia, marzenia, walczyć, by jej serce, jej umysł były czyste, wolne od tego. Nie jest to proste. To jest po prostu ludzkie, że człowiek stale o czymś myśli, coś sobie wyobraża, planuje, domyśla się. A tutaj chodzi o to, by poddać się Bogu, przyjąć, nieustannie trwać przed Nim wpatrując się w Niego. Wtedy dusza wie, co ma czynić, jak ma żyć. Wypełnia zadanie, które dał jej Bóg.
V Tajemnica Światła – Ustanowienie Eucharystii
Eucharystia. Można by powiedzieć, że jest ona cudownym darem miłości oblubieńczej Boga do duszy, bowiem podczas Eucharystii Bóg w przepiękny, cudowny sposób przychodzi do duszy i wyznaje swoją miłość, jednoczy się z duszą, przebóstwia ją, czyni świętą. Niezwykłe są chwile podczas Eucharystii, podczas Komunii św., gdy dusza całkowicie w Bogu znika. Na ten krótki czas cała jest przemieniona w Niego. Szkoda tylko, że tak mało dusz rozumie to i w tak zimny, obojętny sposób przyjmują Jezusa Eucharystycznego.
Jezus zaprasza nas, byśmy podczas Eucharystii starali się jak najbardziej patrzeć duszą. Możemy wtedy zobaczyć o wiele więcej. Wtedy naszym duszom będzie objawione o wiele więcej i zachwycimy się niezwykłym światem, który będzie przed nami otwarty. Szczególnie zachwycimy się miłością. A gdy Bóg udzieli nam tej łaski oczami duszy zobaczymy, jak Bóg zanurza nas w tej miłości. Będzie to najpiękniejszym naszym doświadczeniem.
Bóg nie musiał ustanawiać Eucharystii. Nie musiał czynić tego wszystkiego, co czynił, ale dokonywał tego, aby objawić nam miłość. Prośmy, by nasze oczy nie były zamglone. Prośmy, byśmy nie byli ślepi. Kalectwem nie jest ułomność fizyczna. Prawdziwym kalectwem jest duchowa ślepota, przez którą człowiek nie może zobaczyć miłości Bożej. Niech Bóg nas uzdrawia z tej ślepoty, byśmy rozważając kolejne etapy życia Jezusa na ziemi, kolejne tajemnice różańcowe, mogli w końcu zobaczyć bezmiar Bożej miłości.