Tak niewiele czasu zostało już do Bożego Narodzenia, tego wydarzenia, na które czekamy. Spróbujmy sobie dzisiaj znowu uświadomić na kogo czekamy. Co przyniesie Bóg schodzący na ziemię? Nie przychodzi przecież bez powodu. Przyjście Boga nie jest przyjściem zwykłego człowieka, a więc jest to wydarzenie na miarę wszechczasów, musi wiązać się z czymś ważnym, najważniejszym dla całej ludzkości.
Tak, Bóg przychodzi, aby w każdym z nas odrodzić swoje życie. Czym jest Boże życie w duszy? Tego tak naprawdę żaden człowiek nie jest do końca świadomy, nawet najmądrzejsi nie rozumieją tak do końca. Wiemy, w jaki sposób Bóg przynosi swoje życie – poprzez swoją mękę i śmierć. Ale do tego jeszcze trzeba dołożyć jeden fakt – zmartwychwstanie. Zmartwychwstanie jest pieczęcią, która zamyka całość wydarzenia męki i śmierci. Bez zmartwychwstania nie byłoby życia wiecznego. Jednak, czym jest to życie, które Bóg przynosi każdemu człowiekowi? Czy chodzi tylko o życie po śmierci? Czy człowiek nie jest w stanie doświadczyć życia Bożego w sobie, żyjąc na ziemi? Wspaniałe jest to, że Bóg przynosi życie, którym obdarza człowieka już tu na ziemi. Chociaż człowiek nie jest w stanie pojąć, czym jest Boże życie, nie jest w stanie docenić wartości tego niezwykłego daru, mimo to Bóg obdarza człowieka nim. Pozwala człowiekowi w różny sposób doświadczyć swego życia w nim samym. Daje swego Ducha i chociażby Apostołowie doświadczają obecności Ducha Jezusowego w sobie. Im bardziej człowiek otwiera się na życie Boga w duszy, tym bardziej upodabnia się do Niego i przyjmuje to, co wiąże się z życiem Bożym, a więc miłość, pokój, radość, poznanie.
Gdy spojrzymy na życie Maryi i obdarowanie Jej życiem Bożym, możemy zobaczyć pełnię tego życie w Niej. Możemy też zobaczyć, do czego prowadzi przyjęcie daru życia Bożego. Święci obdarowani są w Niebie tym życiem w sposób niebywały. Uczestniczą w życiu Boga już w Niebie w sposób pełny i świadomy. A to uczestnictwo wprowadza Świętych we wszystko, co jest przejawem życia Bożego. A więc Święci nie żyją sami dla siebie w Niebie, tak jak Bóg nie żyje sam dla siebie, ale nieustannie udziela się człowiekowi, nieustannie obdarowuje człowieka łaską, czuwa nad nim, go chroni, prowadzi, nieustannie wylewa Zdroje Miłosierne, nieustannie zbawia. We wszystkim tym mają swoje uczestnictwo Święci, w których już jest pełne życie Boże. I my na ziemi, choć jeszcze nie w pełni, a jednak możemy w dużym stopniu, przyjmując to życie uczestniczyć w Nim, doświadczając, przeżywając zupełnie inaczej swoją drogę na ziemi. Możemy już tu być zanurzeni w Bogi i podobnie, jak Święci, uczestniczyć w Jego życiu, we wszystkich przejawach życia Bożego.
Dar życia Bożego jest największym Darem, jaki otrzymuje człowiek od Boga. Dopiero w Niebie dusza zacznie rozumieć, czym jest ten Dar i będzie wielbić Boga, będzie Mu dziękować, będzie wyznawać Mu miłość przez całą wieczność. Ten Dar jest składany w każdej duszy i może nim żyć dusza na ziemi. Im dusza bardziej pokorna, im bardziej kocha, tym bardziej zaczyna żyć tym darem, choć niekoniecznie musi być tego świadoma. Dar życia Bożego urzeczywistnia się w niej samej. To, co nazywamy, iż widać w człowieku, że jest święty, że Bóg działa w nim, że żyje w zjednoczeniu z Bogiem jest objawianiem się życia Bożego w tej duszy. Jednak, czym jest życie Boga złożone w każdym z nas, nie jesteśmy w stanie pojąć, ale dobrze jest rozważać je. Bóg daje duszy światło, daje swoją łaskę, dzięki czemu dusza może doświadczać, w jakimś stopniu poznawać, rozumieć. Jest to w niewielkim wymiarze, mimo to dla duszy wydaje się być nieskończonym ogromem, cudem i niestworzonym pięknem.
Starajmy się otwierać swoje serce na przychodzącego Boga z Darem Jego życia. Dziękujmy Mu z radością, oczekujmy Go i prośmy, by Jego życie w nas urzeczywistniało się, byśmy prawdziwie żyli życiem Boga. Prośmy Boga o to, abyśmy posiadali wiarę i miłość, by przyjąć Boga i ten Dar. Prośmy, by Bóg w nas znalazł dusze, które staną się Betlejem, grotą dla rodzącego się Jezusa. To nie będzie hotel czterogwiazdkowy, to będzie grota, w której mieszkały zwierzęta, ale jednak Bóg w niej się narodził. Módlmy się, żeby w nas Bóg zobaczył właśnie takie dusze, które mogą przyjąć Boga, by dać Go światu.
Modlitwa
Panie mój, bardzo ciężko jest mi na sercu. Uświadomiłeś mi mój brak wiary, brak miłości. Świadoma jestem, całkowitej swojej niemocy. Jednak jest we mnie, Jezu, ogromne pragnienie, abyś narodził się we mnie. Czuję swoją niemoc. Wiem, że nie potrafię sam w sobie wzbudzić miłości, że nie potrafię uwierzyć. Wiem, że nie potrafię w sposób właściwy oczekiwać na Ciebie i Ciebie przyjąć. Nic nie potrafię. Jestem całkowitym brakiem miłości, całkowitym brakiem wiary, totalną nieumiejętnością. Jednak jest coś, co dzięki Tobie posiadam – pragnienie. Panie mój, tak bardzo pragnę Ciebie, tak bardzo tęsknię za Tobą. Czuję, że nie potrafię wierzyć, ale tęsknię za Tobą. Nie potrafię tego wszystkiego wytłumaczyć logicznie, ale ja tęsknię za Tobą, Jezu, pomimo tego wszystkiego, czym jestem. Pomimo tej całej nędzy, jaką jestem, pragnę Ciebie, Jezu! Nie umiem Ciebie przyjąć do serca, ale Ciebie pragnę. Nie umiem przygotować się na Boże Narodzenie, ale ja Ciebie pragnę. Niczego nie potrafię, Panie, ale pragnę Ciebie. Proszę Cię, Jezu, wspomóż mnie swoją łaską, dotknij mego serca. Otwórz moje serce na miłość, wlej do mego serca wiarę. Pomóż mi przyjąć Ciebie. Proszę Cię, Jezu!
***
Panie mój, nie potrafię kochać moich bliskich, nie potrafię przebaczać. Nie potrafię przyjmować wszystko jako Twoją łaskę, nie potrafię godzić się na to, co dajesz. Nie potrafię się modlić, wytrwać długo na modlitwie, ani Ciebie adorować. Nie potrafię patrzeć sercem, bo zajmuje mnie ten świat i sprawy tego świata. Jestem przeciwieństwem tego wszystkiego, o czym mówisz, jak powinna żyć dusza. Jestem totalną słabością, nicością. Nieustannie upadam, ale doświadczam, Boże, niezwykłej Twojej miłości, objawiającej się w tym, że moje serce pragnie Ciebie. I choć wszystko sprzeciwia się temu, ja Ciebie pragnę. Choć wszystko sprzeciwia się nadziei na Twoje przyjście w moim sercu, bo jestem niczym, to ja Ciebie pragnę. To Twoja miłość sprawia, ja to wiem, czuję, jestem pewien. Twoja miłość sprawia, że moje serce pragnie, tęskni za Tobą, wygląda Ciebie. Robię to nieudolnie, to też wiem, ale Panie mój, czuję tak wielką Twoją miłość dzięki temu pragnieniu, że nie potrafię wyrazić słowami, jak wielka to miłość. Twoja miłość wzrusza mnie, Twoja miłość, Panie, tak jest cudowną, ona ratuje mnie od rozpaczy i ona właśnie sprawia, że proszę Ciebie, abyś przyszedł do mojego serca, abyś je przemienił. To Twoja miłość sprawia, że mam odwagę prosić, abyś moje serce odmienił, by zaczęło kochać, by zaczęło żyć Twoim życiem, by było tylko dla Ciebie, by było Tobie posłuszne, wierne. O, Panie, tak bardzo pragnę przyjąć Ciebie z wiarą i z miłością, choć wszystko mówi mi, że moje pragnienia nie mają sensu, bo jestem nikim, to ja mimo to mając ufność w Twojej miłości, która wzbudza we mnie te pragnienia, ja będę Cię prosić, byś pozwolił mi być duszą, która Ciebie przyjmie z wiarą i miłością. Jest tylko jedna sprawa – Ty musisz być we mnie tą wiarą i tą miłością, bo ja nie mam ich w sobie.
Uwielbiam Ciebie, Boże, bo obdarzyłeś mnie niezwykłą łaską, pragnieniem Boga, tęsknotą za Bogiem. I dałeś mi odwagę, aby te pragnienia wyrażać, choć wszystko mówi, że moje pragnienia nie mają sensu przy tym, jaki jestem. Dziękuję Ci, Boże, za Twoją miłość, która wylewa na mnie Twoją łaskę. Chcę ufać, że ten czas, który pozostał będzie czasem szczęśliwym dla mego serca; że w tym czasie dotkniesz mego serca, wzmocnisz swoją wiarą i miłością. Ja wiem, proszę o kolejne łaski, ale myślę, że proszę w zgodzie z Twoją wolą. Przygotuj mnie, Jezu, tak mało czasu zostało. Ale przecież dla Ciebie nawet sekunda jest za dużo, aby przygotować serce. Więc Ci je oddaję, prosząc, abyś na miarę mego pragnienia i mojej tęsknoty za Tobą udzielił łaski przygotowania serca, udzielił łaski wiary i miłości, abym mógł przyjąć Ciebie, tak jak pragniesz być przyjęty.
Kocham Ciebie, Boże, całą moją nędzą, całą moją słabością, nicością moją, bo tylko to posiadam. I pragnę, abyś wszedł w tę nicość, cały Ty. Nie proszę Ciebie o żadne wielkie rzeczy, proszę o jedno – proszę o Ciebie, przyjdź do mojego serca nie zrażając się tym, jakie ono jest. Niech Twoja łaska przygotuje moje serce. Proszę, Jezu, pozwól memu sercu, choć nie jest zupełnie godne tego, przyjąć Ciebie z wiarą i miłością. Na ten czas, tak krótki już potrzebuję Jezu, Twego błogosławieństwa, bo bez Twego błogosławieństwa, bez Twojej podtrzymującej łaski, Panie, zdolny jestem do najgorszych rzeczy. O Panie, Ty wiesz. Pobłogosław mnie, Jezu.