Księga, z której dzisiaj czerpiemy fragmenty w większej mierze opisuje niewierność narodu wybranego. Nie czytaliśmy wszystkich fragmentów, sięgnęliśmy jedynie do początku tej Księgi po to, by uświadomić sobie z jednej strony obdarowanie nasze wielką miłością Bożą, a z drugiej strony – niewierność, nieposłuszeństwo wypływające ze słabości. Ponieważ nie rozumiemy wielkości obdarowania, dlatego też nie rozumiemy, jak wielka jest nasza słabość, która pociąga nas ku wielkiej niewierności. Trzeba najpierw zrozumieć wielkość miłości, aby potem zobaczyć u siebie wielką niewdzięczność wobec Boga. Zatem czytanie o niewiernościach narodu wybranego, chociażby w tej Księdze, nie odniesie takiego skutku, raczej trzeba skupić się na wielkiej Bożej miłości, aby zrozumieć, że tej miłości się nie doceniało, że nie widziało się jej, że ją się odrzuciło.
Dlatego sięgnęliśmy do fragmentów, w których z wielką czułością Bóg mówi o swoim narodzie, bo z taką czułością pochyla się również nad nami (Oz 11,1-11; 14,5-10). Z ogromną czułością, tak jak matka, ojciec pochylają się nad swoim niemowlęciem, tak Bóg pochyla się nad każdym z nas i każdego podnosi, biorąc w ramiona. Każdego kołysze w swoich ramionach i tuli do swojego policzka. To wyobrażenie o niemowlęciu trzymanym w ramionach ma uświadomić nam rodzaj Bożej miłości do nas, to, w jaki sposób Bóg traktuje każdego z nas. Czyż ojciec, albo matka może gniewać się i karać swoje niemowlę za cokolwiek, skoro to niemowlę niczego nie rozumie, a przede wszystkim nie rozumie, jak wielką miłością jest obdarzane? To niemowlę otrzymuje wszystko i ono oczekuje wszystkiego od rodziców. Jest od nich zależne. A obdarzane jest wielką czułością, ponieważ jego maleńkość wywołuje taką czułość i miłość w sercu rodziców.
Tak samo w Sercu Boga widok nasz wywołuje czułość, tkliwość, wielką miłość. Bóg nie może gniewać się na nas, bo każdy z nas jest niemowlęciem w Jego ramionach i każdego z nas umiłował największą miłością. Dlatego zapomina o wszystkich niewiernościach. Sam przed Sobą tłumaczy każdego z nas ze wszystkich naszych słabości i ciągle od nowa podnosi tuląc do policzka. Każdego z nas ciągle od nowa obdarza wielką obfitością łaski, bo każdy z nas przed Bogiem jest jako to niemowlę.
Rozważamy dzisiaj wielką Bożą miłość. Bóg pragnie od nowa otworzyć nasze serca na swoją miłość. Pragnie, byśmy na nowo doświadczając tej miłości uwierzyli jej. Byśmy poddali się tej miłości tak, jak poddaje się niemowlę czułościom swoich rodziców. Bóg chce więcej – chce naszego świadomego oddania się Jego miłości. A więc pragnie czynić nas już nie tylko swoim dzieckiem, ale swoją oblubienicą, która świadoma miłości swego Oblubieńca, obdarzana Jego klejnotami, widząc tak wielkie Jego umiłowanie, przyjmuje tę miłość i oddaje się Oblubieńcowi. Zaczyna żyć w Jego domu, razem z Nim wiodąc życie.
Cała historia Izraela jest historią miłości i niewierności; miłości Boga do narodu i niewierności narodu do Boga. Ta historia powtarza się. Powtarza się w nowym narodzie wybranym – w Kościele. Bóg stale przychodzi do swojego narodu ze swoją miłością, by ją objawiać, by nią obdarzać, by podnosić naród. W tym narodzie pojawiają się kolejne dusze, dzięki którym Boża miłość odradza się w Kościele. A potem znowu przychodzą niewierności, a Bóg, jako Ojciec, ponownie pochyla się nad swoją miłością – dzieckiem swoim umiłowanym, aby ratować, aby podnosić, aby uświęcać, aby Jego dziecko znowu napełniać miłością i pozwolić temu dziecku żyć.
Tylko Bóg wie, co czeka Jego dzieci w przyszłości. Jego Serce widząc, co dzieje się z Jego dziećmi, cierpi. A niewierności Jego dzieci są wielkie. Ale tłumaczy je nieustannie przed samym Sobą, bo nie znają Jego miłości, nie rozumieją więc swojej niewierności. I my, choć Bóg objawia nam swoją miłość i choć nieustannie pochylony trwa nad nami, zbyt mali jesteśmy, by rozumieć wielkość obdarowania. W Jego Sercu więc jest nieustanna cierpliwość, aby ciągle od nowa tłumaczyć nam, jak bardzo nas umiłował. Tak bardzo, że miłość Jego można porównywać do szaleństwa. Skłonny byłby każdego dnia, gdyby była taka potrzeba, oddawać życie za każdego z nas. Ale miłość Boga jest tak wielka, że wystarczyła jedna Ofiara – Jego Syna, aby wszystkie nasze niewierności całkowicie zalać swoim miłosierdziem, swoją miłością, aby zniknęły w tym niezmierzonym oceanie miłości. Ale my jesteśmy zbyt mali, aby pojąć wielkość miłości. Dlatego przez Matkę przychodzi do nas, dlatego Bóg Sam jest obecny pośród nas i pragnie dotykać każdego serca, by na nowo podnieść i przytulić do swojego Serca, by każdego z nas objąć swoimi ramionami, tulić w nich, przybliżać do swojej twarzy i szeptać wprost do naszych uszu słowa miłości.
Gdyby można było porównywać Bożą miłość do ludzkich postaw, można by powiedzieć, że Bóg nie może już wytrzymać, tak bardzo nas kocha. I dlatego przychodzi, dlatego Sam pragnie mówić o miłości. Chce przekonywać każdego z nas, jak bardzo Jego Serce umiłowało każdą duszę. Bóg pragnąłby wylać przed nami całą swoją miłość.
Kochani, Bóg, choć jest Stwórcą całego świata, to Jego miłość wobec nas uczyniła Go w pewnym sensie bezwolnym wobec nas. Ponieważ On pragnie naszej miłości – ale miłości prawdziwej – dlatego czeka na naszą miłość płynącą z wolności, z naszych wolnych serc. Nie zniewala nikogo i nie przymusza, dlatego może jedynie czekać, aż każda dusza zwróci się do Niego, przyjmie Jego miłość. Bóg nie jest jak człowiek, który skłonny jest do gniewu, zdolny jest obrażać się i karać. Jego miłość jest ponad tym. Dlatego może prosić oczekując na naszą miłość.
Postarajmy się rozważać ponownie wielkość Bożej miłości do każdego z nas. Tylko tyle – wielkość Bożej miłości. Wielkość miłości Boga! Bo na miarę, jaką zrozumiemy Jego miłość, będziemy mogli zrozumieć swoją postawę i to jak bardzo ranimy Go za każdym razem, kiedy nie dostrzegamy Jego miłości lub kiedy jesteśmy niewierni tej miłości, albo odrzucamy ją. Bóg chce pociągnąć nas więzami miłości ku Sobie, nie zniewalać strachem, czy groźbą, bo wtedy nie ma miłości. On chce, abyśmy doświadczyli miłości, zobaczyli miłość, poznali miłość i gdy zachwycimy się nią, abyśmy poszli za nią. Abyśmy przyszli do Niego z powodu miłości. Aby żaden inny powód nie istniał, tylko miłość. Niech nasze serca obejmie Boży pokój, niech w nasze serca wstąpi Jego światło. Towarzyszem naszym będzie Duch Boży, który pomoże nam więcej zrozumieć, abyśmy mogli otworzyć się bardziej na poznanie Boga. Błogosławię wam.