Starajmy się podczas tej Drogi Krzyżowej stawać przy Jezusie w wielkiej prostocie. Bądźmy pokorni. Dusza, która w pokorze staje przed Bogiem, otrzymuje o wiele więcej niż każda inna. I choćby modliła się bardzo krótko, uczyni więcej niż ta, która klęczy przed Bogiem godzinami, ale nie ma w sobie pokory. Pokora zbliża duszę do Boga; umiejscawia ją tam, gdzie powinna być. Pokora pozwala zachować właściwe relacje. Postarajmy się dzisiaj trwać przy Jezusie sercem pełnym miłości, pełnym pokory i po prostu współczuć z Nim.
Stacja I – Pan Jezus skazany na śmierć
Prostota serca. Człowiek został stworzony, by cieszyć się Bogiem, by z Nim przebywać w Raju. Jego serce pierwotnie było bardzo proste. Wprost przyjmował Boże pouczenia, odbierał w sposób prosty świat, przyrodę. Dopiero szatan wprowadził w człowieka przeróżne zawiłości. I przestał on prosto patrzeć na świat. Zaczął komplikować wszystko. A im większy chce popełnić grzech, tym wynajduje więcej zawiłości na swoje usprawiedliwienie. Jezus podejmując zbawczą misję, pragnie człowieka przywrócić do tej harmonii, jaka była w nim samym oraz pomiędzy nim a Bogiem. Chce przywrócić prostotę, otwartość i bezpośredniość relacji z Bogiem.
Aby dusza mogła zacząć zbliżać się do Boga, musi odrzucać to, czego nazbierała przez swoje doświadczenia życiowe. Musi starać się stawać przed Panem obnażona ze wszystkich naleciałości, jakie sama przybrała lub jakie zostały jej narzucone. To jeden z warunków, by dusza rzeczywiście wchodziła w bliską relację z Bogiem.
Stacja II – Pan Jezus bierze krzyż na ramiona
Relacja Jezusa z Ojcem była czysta i prosta. Wola Ojca była wolą Syna. Jezus zgodził się wypełnić swoją misję, bo czuł we własnym Sercu dokładnie to samo co Ojciec. Natura ludzka drżała przed Męką. W swej prostocie Jezus mówił o tym Ojcu. Ale jednocześnie oddawał się Jego woli. Niczego nie ukrywał. Patrząc na Jezusa, widzimy w całej Jego Postaci, w Jego zachowaniu i sposobie bycia wielką prostotę i prawdę, którą żył. Wszystko było czyste, wyraziste, jasne. Wypowiedziane przez Jezusa słowo tak oznacza tak; nie znaczy nie. W Jego Sercu jest jasność i czystość wszelkich intencji, myśli, pragnień, dążeń. Wszystko jest prawdą, wszystko jest proste. Gdyby porównać wnętrze Jezusa – Jego myśli i pragnienia – chociażby do jakiejś linii, byłaby to linia prosta. Widzielibyśmy jasno, do czego ona dąży, jaki jest jej cel i koniec. Jeśli chodzi o wnętrze człowieka – linia byłaby straszliwą plątaniną. Trudno byłoby zobaczyć cokolwiek.
Człowiek, który stara się być prostym – najpierw wobec Boga, a potem w relacjach z ludźmi, zaczyna tę swoją linię rozplątywać. W miarę jak zbliża się do świętości, linia również zaczyna przypominać prostą.
Stacja III – Pierwszy upadek Pana Jezusa
Dlaczego tak ważna jest prostota? Ponieważ wiąże się ona z prawdą, z czystością całej istoty człowieka. Prostota prowadzi do świętości. Duszę prostą można przyrównać do świecącej lampy, która widoczna jest z daleka. W duszy, w której brak prostoty, panuje ciemność. Zagmatwana jest w samej sobie. Nieustannie skrywa się pod jakimiś „płaszczami”, „nakryciami”. Nie można człowieka zrozumieć, on sam ma z tym kłopot Ważne jest, by dążyć do prostoty, do jasności w duszy. Spójrzmy na pomieszczenia w budynku. Kiedy wnętrze ma proste kształty, wystarczy jedna lampa, aby je oświetlić. Jeśli zaś posiada mnóstwo zakamarków, ukrytych wnęk, ta jedna lampa nie wystarczy. Wiele miejsc pozostanie zaciemnionych. Człowiek święty – to człowiek, który przed Bogiem przyjmuje postawę pokory i pełnej prostoty; który godzi się być takim, choć świat promuje co innego.
Człowiek od początku życia uczy się raczej zawiłości i komplikacji, a nie prostoty. Świat narzuca różne postawy. Człowiek odchodzi od Boga i od samego siebie, pociągnięty tym, co proponuje świat. Oddalając się od siebie i od Boga we własnym wnętrzu, traci prostotę. W relacjach z ludźmi nieustannie jest kimś innym. Nawet na modlitwie nie jest sobą. Bóg pragnie, aby człowiek stawał przed Nim bez żadnych nakładanych przebrań i masek. Dopiero prostota sprawia, że dusza staje przed Bogiem twarzą w Twarz. Dopiero wtedy człowiek może doświadczyć Bożej Obecności i prawdziwie rozmawiać z Panem.
Stacja IV – Pan Jezus spotyka się ze swoją Matką
Kiedy dusza jest czysta, nie ma w niej tych wszystkich zakamarków, pokrętnych dróg, zawiłości i gdy staje przed Bogiem taką, jaką jest, jaką ją Bóg stworzył, doświadcza od razu Jego piękna. Spotkanie z Bogiem zawsze jest doznaniem piękna, jakiego nie ma na ziemi. To jest inne piękno. Dusza nie potrafi nawet tego nazwać, ale jest zachwycona.
Dlatego warto być prostym w relacjach z Bogiem, niczego nie udawać, nie starać się na siłę pięknie mówić, nie stwarzać dobrego wrażenia. Po prostu stawać przed Bogiem. Tylko dusza prosta może prawdziwie towarzyszyć Jezusowi na Jego Drodze Krzyżowej i być w ogromnej bliskości z Nim. Nie jest łatwo przywrócić swojej naturze taką prostotę i nie od razu dusza to osiąga. Na początku swej drogi duchowej często sięga jeszcze do własnych „mądrości”. Ale ważne jest, że się stara i chce zbliżyć się do Boga, chce towarzyszyć Jezusowi. Bóg przyjmuje te starania, choć i w nich jest jeszcze dużo intencji niezbyt czystych, dużo miłości własnej i pychy.
Jeśli dusza jest wytrwała, Bóg powoli oczyszcza ją z tego wszystkiego – z miłości własnej, z egoizmu, pychy. Dusza coraz wyraźniej widzi, jak słaba jest. Dopiero wtedy gdy zaczyna to dostrzegać, rozumie potrzebę powrotu do prostoty, do czystości. Dopiero wtedy jej uczucia w stosunku do Jezusa kroczącego Drogą Krzyżową zaczynają zbliżać się do miłości. To nie jest jeszcze prawdziwa miłość. Ale dusza ma starać się mimo wszystko trwać na Drodze Krzyżowej – tak jak potrafi, na ile ma zrozumienie, na ile starcza jej sił. W tej prostocie, którą powoli nabywa, ma po prostu być przy Jezusie w każdej stacji. Tylko być.
Stacja V – Szymon z Cyreny pomaga nieść krzyż Panu Jezusowi
Prostota, o której mówimy, pomaga człowiekowi coraz bardziej zbliżać się do Boga i doświadczać Jego Obecności. Wprowadza duszę w niezwykłą relację z Panem. Gdy dusza osiągnie już jakiś stopień prostoty, wtedy staje się ona sposobem jej bycia. Człowiek jest prostym nie tylko przed Bogiem, ale również w relacji z innymi. To sprawia, że pozostaje w nieustannym kontakcie z Panem. Wystarczy, że swoje myśli skieruje ku Bogu i jest z Nim. To dlatego, że nie ma w duszy tych wszystkich komplikacji, zawiłości, masek. Dusza zaczyna inne życie – w bliskości Boga, w zrozumieniu Jego oczekiwań, w dążeniu do nieustannej realizacji Jego woli. Żyje w coraz większej harmonii z Panem. Choć życie jej jest proste i zwyczajne, w szarości dnia ona wypełnia swoje powołanie dokładnie tak, jak Bóg tego oczekuje. Na każdym kroku, w każdym momencie zbliża się do świętości.
Niezwykłe staje się to życie, choć dusza nie dokonuje wielkich czynów. Zazwyczaj nie jest aktywna zewnętrznie, nie jest zauważana przez innych. Wykonuje swoje obowiązki bardzo zwyczajnie. Niczym się nie wyróżnia. Jest miła, życzliwa dla innych. Ale wewnątrz dokonuje się niezwykłe przeobrażanie duszy, ponieważ ta prostota, która pozwala jej stanąć przed Bogiem, sprawia, że w pokorze przyjmuje ona to co Boże jako coś oczywistego i naturalnego. Choć zadziwia się Bożą miłością i Bożym działaniem w niej, nie traktuje tego jako czegoś, co jest sensacją. Przyjmuje jak wielką łaskę i wychwala Boga, niejako pomijając samą siebie. Wie, że nie ma w tym żadnej jej zasługi.
Stacja VI – Św. Weronika ociera twarz Panu Jezusowi
To co zrobiła Weronika – to czyn duszy prostej, która kocha Jezusa i pod wpływem miłości czyni coś, nie zwracając uwagi na otoczenie, na to co powiedzą inni. Nie zastanawia się nad zewnętrznymi okolicznościami. Dusza prosta i pokorna, kiedy czuje impuls miłości, czyni to, do czego przynagla ją serce lub co odbiera jako Boże oczekiwanie. Stara się zawsze odpowiadać na Boże natchnienia i czynić to dokładnie tak, jak oczekuje Bóg. Nie znaczy to, że od razu w sposób doskonały pełni wolę Bożą, że wolna jest od własnych pomysłów, od wątpliwości, od pokus. Na swej drodze napotyka przeróżne niepokoje, a szatan szczególnie zastawia nad nią swoje sidła. Ale dusza podąża drogą ku prostocie, by stawać w Bożej Obecności. Ona tak pragnie Boga, że chce pokonać wszystko, co przeszkadza jej w bezpośredniej relacji z Bogiem. Rozumie potrzebę czystości w myślach, intencjach, uczuciach i do tego dąży. Musi pokonać własną naturę – słabą i grzeszną – którą diabeł wykorzystuje, zastawiając na nią różne podstępne sidła.
Dlatego niech nie martwią się dusze maleńkie, że mają trudności z prostotą, ze stawaniem przed Bogiem w prawdzie o sobie, z towarzyszeniem Jezusowi na Jego Drodze Krzyżowej w sposób zwyczajny; że nie widzą, nie słyszą. Pamiętajmy – naszym zadaniem jest dążyć do tego, odrzucając wątpliwości, niepokój. Mamy starać się trwać, a z czasem Bóg da łaskę, że będziemy w ciągłej, bliskiej relacji z Nim.
Stacja VII – Drugi upadek Pana Jezusa pod ciężarem krzyżem
Dużo już powiedzieliśmy o tym, w jaki sposób dusza powinna starać się trwać przy Bogu. Spróbujmy więc teraz zbliżyć się do Jezusa, który leży przyciśnięty Krzyżem, cały obolały, zakrwawiony i ogromnie osłabiony. Tak jak potrafimy, na ile udzielona zostanie nam łaska, podejdźmy do Jezusa. Spróbujmy objąć całą Jego Postać sercem, z miłością spojrzeć na Niego. Może poczujemy niezwykłe wzruszenie, bo naraz zobaczymy Jezusa w sposób inny, nowy. Dostrzeżemy Jego ból. Być może otrzymamy łaskę współczucia i serce odczuje cierpienie. Zrozumiemy, że nie jest to tylko ból fizyczny. Równie wielki, jeśli nie większy, jest ból Duszy. Doświadczając nienawiści, odrzucenia Jego miłości, Jezus cierpi bardzo z tego powodu. Obdarza miłością całe otoczenie, a więc swoich oprawców, wszystkich towarzyszących Mu na tej Drodze. A oni zadają Mu ten ból. Kocha tych, którzy w tłumie idą i krzyczą, domagając się ukrzyżowania.
Możesz – poprzez otwarcie swojego serca i objęcie Jezusa miłością – w swoim wnętrzu doświadczyć zrozumienia Jego uczuć. To jest dar, łaska, nie każdy ją otrzymuje. Jeśli czujesz współczucie i zrozumienie, przybliż się jeszcze bardziej do Jezusa. Nie uciekaj od tego. Wytrwaj chwilę – jedną, drugą…
Stacja VIII – Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty
Różnie jest interpretowany ten płacz niewiast. Kiedy dusza stara się iść drogą z Jezusem, doświadczając wzruszenia, może autentycznie płakać nad Nim. Jednak powinna być czujną, aby to wylewanie łez, to współczucie nie zmieszało się z innym uczuciem. Niestety, zawsze w relację z Bogiem może zakraść się miłość własna. Również i płacz nad Jezusem może wiązać się z miłością własną, z pychą, niepokojem o samego siebie – z różnymi intencjami i różnymi pragnieniami. Dlatego też dusza, która chce prawdziwie towarzyszyć Jezusowi, musi czuwać nad samą sobą, nad czystością swego wnętrza, swych pragnień i uczuć, które jej towarzyszą na drodze z Panem. Każda dusza doświadcza innych słabości i co innego może u niej mieszać się z tym współczuciem dla Jezusa. Bóg daje poznanie i zrozumienie tych słabości. Jednak nie każdy ma odwagę się do nich przyznać przed samym sobą i przed Bogiem. Nie zawsze ma odwagę zrezygnować.
Staraj się, aby twoje towarzyszenie cierpiącemu Jezusowi wypływało z czystych pobudek, by miało czyste intencje, było pełne prostoty i pokory. Wtedy obejmiesz Jezusa prawdziwą miłością i będziesz blisko. Twoja obecność stanie się dla Niego wsparciem, pomocą. On poczuje miłość i to Go pocieszy.
Stacja IX – Trzeci upadek Pana Jezusa
Znowu przybliż się do Jezusa. Bądź nieustannie pokornym wobec Niego – jako swego Boga i Króla. Gdy człowiek spotyka kogoś, kto jest poniżany, widzi to poniżenie, a trudno mu zobaczyć godność tej osoby. Wtedy czuje się niejako większy. Ważne jest, abyś zachował właściwe proporcje względem Jezusa – to ty jesteś mały, słaby; ty jesteś tą największą nędzą. I z tej pozycji podchodź do cierpiącego Pana, pełen współczucia i miłości. Nigdy człowiek nie zrozumie cierpienia Boga, jeśli się nie uniży. Dopiero wtedy, gdy spojrzy z pokorą na poniżanego, wyśmiewanego, torturowanego Jezusa, będzie mógł choć trochę pojąć ogrom tego bólu i wielkości miłości, jaką Bóg darzy człowieka.
Podejdź więc do leżącego Jezusa, który w proszącym geście podnosi do ciebie rękę, byś pomógł Mu wstać. Podejdź pełen pokory i miłości. Pomóż Mu się podnieść i przez chwilę bądź przy Nim, adoruj Go. Niech w twoim sercu dozna wywyższenia i będzie cały czas Królem w pełni majestatu. W twym sercu niech będzie nieustannie Stwórcą. Dopiero wtedy zaczniesz rozumieć.
Stacja X – Pan Jezus z szat obnażony
Ta stacja, w której Jezus ogromnie cierpi. Ukazuje, czym jest czystość i prostota. To ludzkie myśli są brudne, zawiłe i pokrętne. Jezus jest piękny w swojej czystości, w prostocie i pokorze. Jeśli Bóg da ci łaskę, możesz zachwycić się tą sceną – zobaczyć niezwykłe piękno Jezusa, doświadczyć miłości i pojąć, czym jest prawdziwa czystość. Zrozumiesz też, jak ogromnie Jezus cierpi, będąc odartym z szat. Zobaczysz straszliwy brud oprawców, ujrzysz serca faryzeuszy. To co miało być obnażeniem Jezusa, obnażyło serca innych, pokazując prawdę o nich.
Przybliż się do Jezusa, padnij do Jego nóg. W pełni prostoty, w pokorze wyznaj, iż ty pragniesz też być czysty; że pragniesz być taki jak Jezus, chcesz być święty – jak On. Pokochaj Jezusa w tej stacji i obdarzaj Go swoją miłością, ponieważ bardzo jej potrzebuje. I ucz się od Niego.
Stacja XI – Pan Jezus przybity do Krzyża
Zaczyna się najtrudniejszy czas dla Jezusa – największe cierpienie, ból. Tutaj można tylko być. Tutaj dusza może jedynie klęczeć, patrzeć na Pana i kochać. Tylko to mogła uczynić i Matka Najświętsza. Miłość jednoczy serca. Konsekwencją tego zjednoczenia jest głębsze współodczuwanie. W Sercu Maryi był nie tylko ból, iż traci Syna. Było w nim całe cierpienie Jezusa, były w nim Jego myśli, ból spowodowany przez dusze i Jego miłość do nich. Mogła jedynie stać, patrzeć i kochać. Współodczuwanie z Jezusem daje jednak duszy nową siłę do miłości. I chociaż ona nic nie uczyni – tak jak i Matka Jezusa nie mogła przecież podejść, by za Niego iść na Krzyż – to jednak to współcierpienie i ta miłość, która wzrasta w sercu, sprawiają, że On doznaje umocnienia, pocieszenia. W ten sposób razem niesiemy ten ból, ten ciężar. To prawda, Maryja nie przeniosła ciężaru Krzyża na swoje barki. Jezus nadal wisiał na nim i cierpiał, jednak w pewnym stopniu został pocieszony i umocniony i mógł do końca wypełnić swoją misję.
Stacja XII – Pan Jezus umiera na Krzyżu
Kiedy dochodzimy do tej stacji, należy z wielką pokorą zbliżać się do Krzyża. Podczas agonii, w chwili śmierci, Jezus wylał na świat całą miłość – to był szczyt cierpienia i szczyt miłości. Można to wewnętrznie zrozumieć wtedy, gdy jest się duszą prostą i z pokorą patrzy się na Krzyż. A przede wszystkim wtedy, kiedy Bóg udzieli łaski. A On hojnie udziela tej łaski – jednym w większym stopniu, innym w mniejszym, ale udziela. Warto wtedy trwać przy Jezusie, odsuwając wszelkie swoje pomysły na adorację – piękne zdania czy rozmyślania – i po prostu być z Nim, wyrażając całym sercem swoją miłość i wdzięczność.
Stacja XIII – Pan Jezus zdjęty z Krzyża
Trwaj pod Krzyżem w tym bólu, którego doświadcza twoje serce. I tak jak przyjaciele Jezusa, wraz z nimi, delikatnie zdejmuj Jego Ciało z Krzyża. Kiedy dusza jest prosta i pokorna, zaczyna przyjmować wydarzenia, jako bardzo oczywiste i naturalne, mające miejsce w tym momencie, kiedy ona je rozważa. Naturalnym jest dla niej to, że może pomóc przy zdejmowaniu Ciała Jezusa z Krzyża i że może trzymać Go w swoich objęciach.
Przyjmij więc Jezusa, przytul Jego Ciało, zobacz, jak wygląda. Zamknij Jego oczy, złóż Jego ręce – są bezwładne, musisz przytrzymać je, by nie zsunęły się znowu. Możesz teraz dotknąć Jego Ran po gwoździach, Jego poranionej głowy. Czyń to z miłością i trwaj w tej scenie, po prostu kochając. Nie musisz nic mówić. Gdy złożono Ciało Jezusa w objęcia Matki, wszyscy byli milczący. Kiedy przygotowywała Je do złożenia w grobie, wszyscy milczeli. Ból nie pozwalał mówić, serca były ściśnięte.
Stacja XIV – Pan Jezus złożony do grobu
To szczególnie trudny moment dla Matki Najświętszej. Wszystko się już zakończyło i musiała oddać Jezusa. Nie mogła Go zatrzymać dla siebie. To prawda, za trzy dni miał zmartwychwstać. My o tym wiemy i dla nas jest to oczywiste. Maryja, chociaż była uprzedzona przez Jezusa, musiałam wykazać się wiarą i ufnością. Gdyby On nie wzmocnił Jej swoją miłością, nie starczyłoby tej wiary w Jego zmartwychwstanie. Bardzo trudno było wyjść z grobowca. Maryja nie mogła oderwać się od Jezusa, nie wyobrażała sobie, że może Go zostawić. Miał pozostać sam w zimnym grobie, w całkowitych ciemnościach. Jej Serce targane było wielką rozpaczą, ogromnym bólem. Starała się pamiętać o obietnicy Syna. W Sercu brzmiały jeszcze Jego słowa o tym, iż ma być Matką – teraz już dla wszystkich. A przecież to matka ma pocieszać swe dzieci i swoją wiarą, ufnością umacniać wiarę innych. Jakże Maryja pragnęła teraz być zwykłą, słabą Matką, by móc rozpaczać na grobie Syna, by móc płakać w głos, nie zważając na nic. Mogłaby wtedy wydrzeć Go oprawcom. Dziękowała Bogu, że dał jej swojego Ducha, że zesłał aniołów, którzy wspierali Ją i podtrzymywali jej Serce; którzy przypominali, Kim jest i jakie jest Jej powołanie.
Dusza prosta, pokorna, nawet w chwili wielkiej rozpaczy doświadcza Bożych natchnień, które pomagają jej nieść krzyż.
Zakończenie
Prostota w stawaniu przed Bogiem, pokora i uniżenie się sprawiają, że dusza autentycznie zaczyna żyć w bliskości Boga. Wówczas rozważania – czy to Drogi Krzyżowej, czy Tajemnic Różańcowych, czy Koronki do Bożego Miłosierdzia – stają się zbliżone do prawdy. Dusza nie tyle sama rozważa, co jest wprowadzana w konkretne zdarzenia, sytuacje, tajemnice. Bóg odsłania przed nią swoje Serce. Dusza zaczyna rozumieć istotę tych wydarzeń, ich sens i głębię. Można całe życie spędzić na czytaniu rozważań – za każdym razem innych, sięgając do różnych książek. Ale można też podjąć wysiłek – który kosztuje, to prawda – by zbliżać się do Boga, by przed Nim stanąć, otworzyć serce i po prostu być. Owoce takiego podjętego trudu będą widoczne z czasem. Warto spróbować.
Błogosławię was na tej drodze prostoty i pokory. W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.