Dzisiaj w sposób szczególny Maryja jako Matka Kościoła przygarnia nas wszystkich do swojego Serca ciesząc się każdym z nas, ciesząc się odpowiedzią naszych serc na miłość, którą Bóg zlewa; ciesząc się tym, że staramy się być posłusznymi dziećmi. Prawdziwie Bóg patrzy na nas jako na swoje dzieci, z wielką czułością i troską. To Jego miłość sprawiła, że postanowił dać nam Matkę jako Osobę najbliższą sercu; jako Tę, która z jednej strony kocha najczulej, a jednocześnie z wielką wrażliwością serca rozumie, zna swoje dzieci i może zawsze w odpowiedni sposób reagować na różne sytuacje. Dla Maryi to wielka łaska, wielka radość i wielkie wyróżnienie. Bóg przygotował Jej Serce, by mogła stać się najpierw Matką Boga, a przez to, by mogła stać się również Matką wszystkich ludzi. Dzięki zjednoczeniu z Bogiem Jej Serce zostało przemienione tak, iż zawarło w sobie całą miłość Bożą. Ona kocha Bożą miłością i tylko dzięki temu możliwe jest, aby kochała każdego człowieka, wszystkich ludzi. Dzięki temu możliwym też jest, aby była Matką Kościoła. Kościół zrodzony został przez Jej Syna na Krzyżu. Ma zatem swoją Głowę – Tego, który przewodzi Kościołowi, ale ma też Matkę, która czule się nim opiekuje. Serce Matki Najświętszej z jednej strony zwraca się do każdego człowieka, każdego traktując jako jedyne, najmniejsze dziecko. Każdą duszę, dzięki Bożej łasce, może Ona prowadzić, kształtować, formować, może kierować ku świętości, każdej duszy może objawiać Syna, każdej może ukazywać Dzieło Zbawcze. Jeśli dusza oddaje się Matce Boga, Ona może ją uświęcać. Ale jednocześnie w Sercu Matki Bożej jest wielka nieskończona miłość ku całemu Kościołowi; ku temu wszystkiemu, czym jest Kościół. W Jej Sercu jest ogromna troska o każdy dzień, o każdą godzinę Kościoła. W Jej Sercu zawarte są wszystkie troski, smutki związane z Kościołem, ale i radości. Dzięki łasce otrzymanej od Boga ma Ona wgląd w stan Kościoła, widzi wszystkie jego potrzeby, widzi poszczególnych jego członków. W sposób szczególny swoją troską obejmuje dusze kapłanów i inne dusze konsekrowane. Tym duszom udziela szczególnych łask, otrzymanych od Boga. Przecież to te dusze stają się filarami Kościoła, przynajmniej taki jest zamysł Boży. Dlatego w Sercu Maryi szczególne miejsce one zajmują, bo wraz z Nią podtrzymują Kościół, troszczą się o niego. Ich świadomość jest większa niż zwykłej duszy w Kościele.
Dusze konsekrowane otrzymują pewne łaski, by w jakimś stopniu upodabniać się do duszy Matki Bożej, aby w sobie zawrzeć całą troskę o Kościół. Jeśli dusze otwierają się na te łaski, rozumieją, wiedzą więcej i potrafią zareagować, odpowiedzieć na potrzeby Kościoła. Rozumieją potrzeby Kościoła, a jednocześnie rozumieją w jaki sposób na te potrzeby należy odpowiadać. Wierzą i ufają, że właśnie jest to pierwszym i najważniejszym zadaniem dusz, które poświęcają swoje życie Bogu. Szkoda, że nie wszystkie dusze otwierają się na ten zaszczyt, na to wyróżnienie. Szkoda też, że niektóre dusze gasną, początkowo zapalone ogniem miłości, później wpadają w pewną rutynę, a troski dnia codziennego gaszą w nich ten żar. A trzeba płonąć, trzeba kochać, aby rozumieć. Dopiero wtedy, gdy dusza płonie miłością otwiera się na zrozumienie, otwiera się coraz bardziej na miłość. Bóg, który jest Miłością daje tej duszy zrozumienie istoty powołania, zrozumienie zadania tej duszy w Kościele.
Dzisiaj Kościół raduje się obecnością Matki, ale i Matka raduje się mogąc wypełniać dane Jej przez Boga zadanie. Jednocześnie widząc tak ogromne potrzeby, widząc wszystko, co dzieje się w Kościele, co dzieje się w sercach dusz powierzonych, oddanych Bogu, co dzieje się w sercach wszystkich dusz w Kościele, z wielką troską myśli o każdym następnym dniu Kościoła. I nas pragnie zachęcić do szerszego spojrzenia. Pragnie, abyśmy spojrzeli na Kościół; nie tylko na swoje życie, nie tylko na życie tej wspólnoty, ale żebyśmy objęli swoim sercem cały Kościół. Część z nas ofiarowała się Bogu, swoje życie poświęciła Mu. Nie są to dusze konsekrowane w takim sensie, jak rozumiemy osoby zakonne czy kapłanów, ale jednak są osoby, które oddały się Bogu, ofiarowując Mu swoje życie, nawet złożyły pewne śluby. Dlatego i nas Bóg przyjmuje jako dusze, które są w większym stopniu odpowiedzialne za stan Kościoła niż przeciętny katolik. Formacja, jaką przechodzimy również pozwala nam na to szersze spojrzenie i na rozumienie, czym jest Kościół i czego potrzebuje. Maryję z wysokości Krzyża Jezus uczynił Matką wszystkich ludzi. Ona zrozumiała, że oto rodzi się Kościół, a Jej Serce dzięki Bożej formacji jest w stanie objąć cały świat. W swoim wnętrzu zawarła cały rodzaj ludzki. To tak, jakby miała w swoim łonie wszystkich, jakby miała w sowim łonie ten młodziutki rodzący się Kościół. Niektórzy z nas rozumieją uczucia, które są w kobiecie spodziewającej się dziecka. Chociaż działo się to pod Krzyżem i cierpienie obejmowało Maryi Serce i całe ciało, to poczuła również w swoim wnętrzu delikatną miłość ku Kościołowi. Ta miłość z każdym dniem wzrastała. A kiedy Apostołowie szli, aby głosić Zmartwychwstałego Jezusa i w Niej rosła radość. Czuła, że w Jej Sercu ten Kościół rośnie, a Ona cały czas obejmuje go swoją miłością, cały czas jest w Jej Sercu. Każda dusza konsekrowana, która swoje życie oddaje Bogu, tak jak Maryja, w jakimś sensie, w jakimś stopniu przyjmuje do swego serca Kościół, aby stawać się matką; aby w sobie, w swoim sercu nieustannie z wielką troską, czułością, opieką otaczać Kościół. By nosić go w sobie i w ten sposób, by Kościół był objęty pełnią miłości Bożej, którą dusza konsekrowana przyjmuje do swego serca. Każdy kapłan, każda osoba zakonna, czy też osoby konsekrowane niemieszkające wspólnie gdzieś w zakonie, lecz żyjące świecko, każda z tych osób staje się taką matką, która nieustannie nosi w sobie Kościół. I w jej wnętrzu może on doznawać wszelkich łask, błogosławieństwa Bożego, miłości i czułości. Każda z tych osób codziennie zanosi modlitwy za to dziecko, które nosi w sobie – za Kościół, jednocześnie będąc maleńkim członkiem Kościoła. Czytaj dalej →