Potrzeba wielkiej ufności i wielkiej wiary

malenkie2Człowiek nie posiada wielkiej wiary i trudno mu wierzyć, kiedy w sposób namacalny nie doświadcza, nie widzi owoców tej wiary. A Bóg oczekuje od nas – dusz maleńkich, że będziemy z wielką wiarą dawać swoje serca, aby On posługiwał się nimi, abyśmy mogli przynosić owoc w całym Kościele. Dobrze byłoby, abyśmy uświadamiali sobie, iż wszystko to, co dzieje się we wspólnocie, do czego jesteśmy przynaglani, co czynimy, wszystko to odbija się wielkim echem w duszach w całym Kościele. Dobro, którego Kościół doświadcza gdzieś na krańcu ziemi jest często owocem otwarcia się duszy w zupełnie innym zakątku. Chcielibyśmy zobaczyć już teraz wokół siebie namacalne owoce swojego oddania, posłuszeństwa, modlitwy, poświęcenia, wyrzeczenia, ofiary. Od duszy maleńkiej Bóg oczekuje ufności. Mała droga, to mała droga; nie z wielkimi znakami i dokonującymi się cudami tak spektakularnymi, tak widocznymi, że od razu wszyscy stają w osłupieniu. Mała droga, to droga wąziutka, ukryta gdzieś w jakimś gąszczu, biegnąca jakimś polem, łąką, przebiegająca przez jakieś polany, lasy, często zarośnięta, ukryta pod trawą, zakryta krzewami. Jest maleńką.

Czy zwracamy uwagę na drogę, którą przebywają mrówki, aby zanieść do swojego mrowiska budulec, pokarm? Depczemy po niej, nie zauważamy, bo to jest maleńka droga. I my mamy być takimi mróweczkami, idącymi maleńką drogą, niezauważeni, a jednak stawiamy wielkie kopce. Cała społeczność mrówek ma swoje znaczenie dla lasu. Gdybyśmy odkryli taki kopiec zobaczylibyśmy wiele korytarzy, wiele pomieszczeń przeznaczonych na wychowanie małych mrówek, na złożone jajeczka, na larwy. Zobaczylibyśmy miejsce na zapasy. Zimą zobaczylibyśmy, gdzie te mrówki przebywają, gdzie się chronią, by ją przetrwać. Wszystko to zakryte jest, a kopiec sam nie wygląda okazale. Jego kolorystyka nie przyciąga wzroku. Kiedy stanie się kilka metrów od niego, właściwie ginie w lesie, bo ten kolor nie jest kolorem dominującym, zwracającym uwagę, przyciągającym wzrok. Taka jest maleńka droga miłości, takie jest nasze życie. A jednak, jak ważne jest życie mrówek, maleńkich zwierzątek – ma swoje znaczenie dla całego lasu. O ileż bardziej ma znaczenie życie każdej maleńkiej duszy dla całego Kościoła! O ileż większe owoce przynosi nasza maleńka droga, ukryta!

Dlatego nie szukajmy widocznych znaków, wielkich cudów. Nie szukajmy tam, gdzie tak łatwo budzą się jakieś emocje i uczucia, do czego w sposób naturalny ciągnie dusza. My mamy Boga – jest w naszej wspólnocie i w naszych sercach. I tak jak prowadził naród wybrany, obecny był chociażby wtedy, gdy wyprowadził z Egiptu cały naród i szedł przed nim widoczny w słupie obłoku czy ognia (por. Wj 13, 21-22), tak teraz jest pośród nas, ale bez namacalnych znaków. Nie znaczy to, że tych znaków nie doświadczamy. Jednak znaki, które Bóg nam daje doświadczamy na miarę swojej ufności i wiary, chociażby sam charyzmat, który jest darem dla nas. Na ile dusza się otwiera z ufnością, na ile z wiarą przyjmuje Słowo Boga, wypowiedziane przez ten charyzmat, na tyle doświadcza miłości i na tyle przemieniane jest jej serce. Oczywiście łatwiej jest, kiedy oczami zobaczy się jakiś znak – znak chociażby uzdrowienia, wskrzeszenia lub jakiś inny znak. Ale to są znaki po pierwsze tam, gdzie są wielcy. Po drugie – potrzebne dla tych, którzy często odwróceni od Boga muszą w sposób szczególny doświadczyć czegoś mocnego, aby znowu się do Niego przybliżyć. Nie szukajmy takich znaków. My otwierajmy się na znaki, wobec których Bóg oczekuje od nas ufności i wiary, ponieważ wtedy Bóg może jak gdyby sięgać głębiej do naszych dusz. Przyrównajmy naszą duszę do ziemi, do roli. Można ziemię pograbić grabiami, można zaorać pługiem, w zależności od ustawienia narzędzia można orać bardzo głęboko lub płytko. Pozwólmy Bogu, aby zaorał bardzo głęboko. Do tego potrzeba otworzyć się. Potrzeba wielkiej ufności i wielkiej wiary, a Bóg będzie mógł głęboko zaorać.  Czytaj dalej

Bóg nieustannie pochyla się nad człowiekiem (Oz 1,2-2,5)

Jezu, ufam TobieSpróbujmy odkryć, jak wielką jest miłość Boża do każdego człowieka; miłość, która uprzedziła każdego z nas, o wszystkim pomyślała, wszystko przewidziała, wszystkim kieruje i prowadzi, która zapewnia nam wszystko; miłość, która roztacza przed nami wspaniałą przyszłość i już w tej przyszłości umiejscawia.

Niech nasze serca będą spokojne, chociaż wybrany fragment Pisma Świętego (Oz 1,2-2,5) wydawać się może dziwny. Przyjmujmy wszystko z wielką ufnością, z wiarą w Bożą miłość. Wiele słów z tego fragmentu może zatrwożyć człowieka, mogą one zaniepokoić nas, a jednak miejmy przed oczami wielką miłość Boga, bo to ona jest latarnią, która rozświetla wszystko. Z nocy czyni dzień, a w dzień wszystko to, co przerażało nocą okazuje się, iż niewarte jest strachu.

Bóg umiłował człowieka zanim go stworzył. A stworzył właśnie dlatego, że umiłował, że zapragnął, aby człowiek mógł uczestniczyć w Jego życiu, w Jego miłości, aby mógł żyć w samym Jego Sercu. I obdarza człowieka wszystkim, czego on potrzebuje, aby mógł żyć szczęśliwie. Jednak człowiek nie odpowiada na miłość Boga. Żyje swoim życiem, interesuje się różnymi sprawami, w ten sposób odpycha od siebie obecność Boga, Jego miłość, odrzuca Jego miłosierdzie. Ale Bóg kocha miłością doskonałą. Ta miłość jest wieczną, nigdy nie ustaje. Dla człowieka takim synonimem wieczności jest słońce, a więc miłość Boża jest jak słońce, które nieustannie świeci nad nami, nieustannie jest, nieustannie daje ciepło, dając przez to również życie. Jest przecież ogromną gwiazdą, a istnienie słońca naukowcy obliczają na wiele, wiele lat. I nie zgaśnie ono za naszego życia, za życia naszych następców. Bóg jest czymś więcej niż takie słońce. Jego miłość nad nami nigdy nie zagaśnie. Jest nieustannie. Jest również wtedy, kiedy człowiek popełnia grzech, kiedy odwraca się od Boga, kiedy wręcz świadomie odrzuca miłość Bożą. Bóg nieustannie jest i Jego miłość nieustannie jest. Bóg i miłość – to jedno. W tej niezmierzonej, niepojętej miłości Bóg nieustannie pochylony jest nad człowiekiem, chcąc stale prowadzić człowieka ku wieczności, ku szczęściu, a więc to pochylenie Boga nad człowiekiem jest od samego momentu stworzenia człowieka. Nieustannie Bóg jest nad człowiekiem pochylony. Nie ma momentu, w którym Boga by nie było przy człowieku.

Pochylenie się miłości Boga nad człowiekiem objawia się w różny sposób. Objawiało się za czasów narodu wybranego w Starym Testamencie i objawia się teraz, w nowych czasach. Nieustannie Bóg pochylony jest nad człowiekiem, czyli nieustannie Jego miłość towarzyszy człowiekowi. Stale jest to działanie podnoszące, uzdrawiające, działanie pełne miłosierdzia, ratujące człowieka. Wszystko, co wydarza się w narodzie wybranym, wszystko, co wydarza się w Kościele – nowym narodzie wybranym, jest obecnością miłującego Boga. W Starym Testamencie możemy czytać o przeróżnych wydarzeniach, w których Bóg stale, poprzez wybranych przez siebie ludzi, opiekuje się swoim narodem, ratuje go, pociesza, podnosi, wskazuje drogę, pokazuje jak żyć. W Kościele podobnie, poprzez wybrane osoby Bóg przeprowadza Dzieło, które ciągle od nowa przywraca dusze Bożej miłości. Ciągle od nowa przebacza, uzdrawia, przybliża do swego Serca. Dzieje się to nieustannie, bo nieustannie świeci nad nami słońce miłości, nigdy nie gaśnie i nigdy nie zachodzi. Czytaj dalej

„Idźcie i głoście” możliwe i potrzebne we wszystkich powołaniach i stanach

„Inaczej rozwijać ma pobożność człowiek wyżej postawiony, inaczej rzemieślnik lub sługa, inaczej książę, inaczej wdowa, inaczej dziewica lub małżonka. Nawet i to nie wszystko. Trzeba jeszcze, aby każdy rozwijał pobożność odpowiednio do swych sił, zajęć i obowiązków.” Te słowa dzisiejszego patrona św. Franciszka Salezego powinny zachęcać nas do posłuszeństwa wobec Kościoła w realizacji obecnego roku duszpasterskiego, którego hasłem jest „Idźcie i głoście”.
malenka-droga-milosci

To hasło jest poleceniem: Idźcie i głoście! Każdy z nas żyje w Kościele, a głosu Kościoła każdy jego członek ma słuchać, pomimo wątpliwości i wahań. Skoro hasło to zostało dane na ten rok, to znaczy, że każda dusza jest zobowiązana postępować zgodnie z nim. Co zatem mają robić dusze maleńkie, aby żyć w zgodzie z Kościołem, aby być posłusznymi Kościołowi? Na czym ma polegać to pójście i głoszenie? Wiele dusz zastanawia się nad tym. Jakże wiele uznało, iż to ich nie dotyczy. Smutny jest ten brak świadomości wielu dusz, brak świadomości ich podstawowych zadań w Kościele. Bardzo ważną jest świadomość, kim jest dusza w Kościele. Ważne jest, aby każdy uzmysłowił sobie, że to właśnie on tworzy Kościół. Każda dusza w Kościele tworzy jego organizm, każda jest jego cząstką i to cząstką niezbędną. Bez tej cząstki Kościół jest uboższy. Jeżeli w organizmie jakaś cząstka choruje, cały organizm jest osłabiony. Jeśli zatem jakaś dusza nie pełni swojego zadania w Kościele, Kościół jest osłabiony. Jeżeli pojawia się hasło: Idźcie i głoście, to znaczy, że każda dusza ma przejąć się, rozważać i próbować realizować to hasło w swoim życiu. Dusza maleńka jest również cząstką Kościoła. I choć jest maleńką, to jest niezmiernie ważną cząstką Kościoła. W ciele ludzkim są organy mniejsze i większe, są zupełnie maleńkie, ale każdy jest ważny i potrzebny. Zatem i dusza maleńka jest niezmiernie ważną cząstką tego wielkiego organizmu, jakim jest Kościół.

Czytaj dalej

Maleńka Droga Miłości jako styl życia chrześcijańskiego

dsc03809Krótko przed Świętami Bożego Narodzenia miało miejsce ważne wydarzenia dla nas, dusz maleńkich. Otóż na Uniwersytecie Katolickim w Lublinie s. dr Jadwiga Daniela Chwałek (CFS) obroniła pracę doktorską pt. „MALEŃKA DROGA MIŁOŚCI” JAKO STYL ŻYCIA CHRZEŚCIJAŃSKIEGO WEDŁUG S. KONSOLATY BETRONE (1903-1946). Praca została napisana pod kierunkiem ks. prof. dra hab. Marka Chmielewskiego i bardzo pozytywnie oceniona przez recenzentów! Czekamy na publikację! Będzie to pierwsza praca powstała w języku polskim na ten temat!

W języku polskim dostępne są tylko dwie pozycje autorstwa o. Lorenzo Salesa: „Orędzie miłości Serca Jezusa do świata” i „Traktat o maleńkiej drodze miłości”. Tak więc można powiedzieć, że postać s. Konsolaty Betrone, jak i opracowania dotyczące jej sylwetki w Polsce, są znane w stopniu marginalnym. Stąd też wynikła prośba Sióstr Kapucynek z Ostrowa Wielkopolskiego, aby w sposób naukowy opracować duchowe doświadczenie ich włoskiej współsiostry i tym samym dać możliwość przybliżenia jej przesłania polskiemu czytelnikowi. Na swój sposób jest ono pionierskie, bowiem kompleksowo i metodologicznie po raz pierwszy zostało opracowane przesłanie „maleńkiej drogi miłości”, jako stylu życia chrześcijańskiego rodzącego się z aktu „Jezu, Maryjo kocham Was, ratujcie dusze”. Do tej pory nikt nie podjął takiego tematu, choć zapotrzebowanie jest duże. Powstają bowiem Wspólnoty Dusz Najmniejszych, zaś w listopadzie 2009 roku rozpoczęło swoją działalność „Stowarzyszenie Konsolata” z siedzibą w Olsztynie. Do wspomnianych Wspólnot, jak i do Stowarzyszenia należą osoby kroczące „maleńką drogą miłości”, a zatem uczestniczące w Dziele najmniejszych, którego założycielką jest Sługa Boża. W Polsce kształtują oni swoją codzienność w oparciu o dwa wyżej wymienione dzieła. Publikacje te są pewną interpretacją przesłania, które otrzymała s. Konsolata, jednak nie dają one całościowego poznania „maleńkiej drogi miłości”, jako stylu życia chrześcijańskiego. Celowość i potrzeba opracowania tego tematu jest zatem oczywista.