Rekolekcje Wielkopostne – dzień III – Śmierć Jezusa na Krzyżu

Dzień 1: Obnażenie Jezusa z szat

Dzień 2: Ukrzyżowanie Jezusa

              Film mp4: Ukrzyżowanie Jezusa

Dzień 3: Śmierć Jezusa na Krzyżu

***

Jesteśmy tymi, którzy pragną towarzyszyć Jezusowi w najtrudniejszych dla Niego chwilach, a zarazem najważniejszych dla całej ludzkości. Trwajmy przy Nim! Bądźmy na Golgocie z miłującymi sercami! Nie starajmy się towarzyszyć Jezusowi poprzez swoją mądrość, ale starajmy się być sercem. Nawet podczas osobistej modlitwy często zapominamy, że wystarczy kochać, że nie potrzeba słów, mądrych zdań. Przed Jezusem nie trzeba wykazywać się czymkolwiek. On jedynie pragnie miłości. Teraz, gdy wisi na Krzyżu, potrzebuje jej szczególnie. Więc złączeni razem obejmijmy Go miłością i spróbujmy towarzyszyć Mu do końca.

1. Rozważanie – Śmierć Jezusa

Dla Jezusa zaczęły się długie godziny wielkich męczarni, długie konanie. Wydawało się, że i Niebo nie może patrzeć na tę mękę. Słońce przysłoniło swoje promienie. Zrobiło się ciemno. Ludzie trwożliwie patrzyli wokół – patrzyli w Niebo, na siebie nawzajem. Niektórzy zaczęli kojarzyć to dziwne zjawisko z Męką Jezusa, z Jego ukrzyżowaniem i zaczęli wymawiać faryzeuszom, kapłanom, że źle postąpili, że zabijają niewinnego Człowieka, za którym ujmuje się Bóg, a więc nie takiego zwykłego. Ale faryzeusze, kapłani, choć ich serca nieco zaniepokoiły się, nie okazywali tego po sobie. Nadal z wielką pychą drwili z Jezusa, nadal Go obrażali, nadal wykrzykiwali do Niego obraźliwe zdania. Posługiwali się nawet słowami z Pisma, aby Go obrazić, wyśmiać. Ileż pychy było w tych sercach?! Że też Boga się nie bali?! Choć nie wypowiadają Imienia Bożego, to używają słów Bożych, by Boga obrazić, poniżyć.

Przyroda zachowywała się dziwnie. Widać było strwożone ptaki, które siadały na wzgórzu. Było ich bardzo dużo. Dziwne było zachowanie tych ptaków i całej przyrody. Powiał wiatr. A Jezus wisiał na Krzyżu w straszliwych męczarniach. Nie da się opowiedzieć całego Jego bólu, cierpienia, ponieważ nie da się tego przyrównać do czegokolwiek, co człowiek zna z własnego doświadczenia. Wystarczy powiedzieć, że każdy inny człowiek już dawno umarłby z bólu, z upływu krwi, z osłabienia, z wycieńczenia. Organizm nie wytrzymałby takich tortur, psychika nie zniosłaby tego. To miłość Boża podtrzymywała Serce Jezusa, niewyobrażalnie wielkie pragnienie, by uratować ludzi. Jakimś odpowiednikiem Bożej miłości jest miłość matczyna, choć nie pokazuje jej w pełni. Każda matka zdolna jest zrobić wszystko, by ratować swoje dziecko. Oddałaby własną krew, gdyby dziecku trzeba było ją przetoczyć. Zdolna jest do każdej ofiary, aby dziecko żyło. Skoro matka zdolna jest do wszystkiego z miłości do swojego dziecka, o ileż bardziej Bóg, który zrodził każdego człowieka z miłości! Każda dusza jest szczególnie umiłowaną, upragnioną, wyczekiwaną, zaplanowaną przed wiekami. Przed wiekami Bóg widział każdego z nas. Każdy z nas ma już przygotowane miejsce w Niebie i każdy z nas ma jedno miejsce dla siebie przeznaczone w Sercu Bożym. Ta miłość dawała Jezusowi siłę do trwania na Krzyżu, do znoszenia cierpienia. A znosił je z wielką łagodnością i pokojem. Czytaj dalej

Rekolekcje Wielkopostne – dzień II – Ukrzyżowanie Jezusa

Dzień 1: Obnażenie Jezusa z szat

Dzień 2: Ukrzyżowanie Jezusa

              Film mp4: Ukrzyżowanie Jezusa

Dzień 3: Śmierć Jezusa na Krzyżu

***

Podczas tych rekolekcji jesteśmy zaproszeni na Golgotę, by przeżywać Mękę Jezusa. Cały czas Wielkiego Postu jest czasem łaski. Jesteśmy zaproszeni do tego czasu i otrzymujemy tę łaskę. W tych dniach chcemy zastanowić się jakie jest znaczenia Męki Jezusa, a tym samym dostrzec jak wielką łaską, jakim dobrodziejstwem jest móc towarzyszyć Jezusowi w Jego Męce. Każdy bowiem jej etap naznaczony jest kolejnymi łaskami. Dzisiaj będziemy towarzyszyć Jezusowi podczas przybijania Go do Krzyża. Otwórzmy swoje serca na świat duchowy, aby stanąć przy Jezusie. Pozwólmy Duchowi Świętemu na przeniesienie nas do Jerozolimy, a właściwie poza jej mury i razem módlmy się.

1. Rozważanie – Ukrzyżowanie Jezusa

Oprawcy szarpiąc Jezusa podprowadzili do Krzyża. Nie musieli Go szarpać, ciągnąć, nie musieli popychać. Pomimo niewyobrażalnego cierpienia, Jezus sam podchodził do Krzyża. On Sam pochylał się nad nim, Sam usiadł, położył się i dał ręce. Rozpoczęło się największe cierpienie. O ile do tej pory Jezus miał jako taką swobodę ruchu, co przy bólu fizycznym jest bardzo ważne, o tyle teraz wstępował już na sam szczyt cierpienia, gdzie oddaje całkowicie wszystko, sobie nic nie pozostawiając. Poprzez przybicie zostaje rozpostarty na Krzyżu. W ten symboliczny sposób pozostają otwarte Jego ramiona, potem zostanie otwarte również Serce. Pozwala unieruchomić się. Tak jakby chciał pokazać, że: Oto tobie człowieku oddaję całego Siebie. Pozwalam uczynić ci wszystko ze Sobą.

To rozciągnięcie na Krzyżu jest czymś niepojętym. Można by rozważać sam ten fakt rozpięcia Jezusa na Krzyżu. Stań przy Jezusie, aby sercem poczuć Miłość, która cała oddana jest dla ciebie, która cały czas, przez całą drogę krzyżową skierowana jest na człowieka. Ta Miłość niczego sobie nie zatrzymuje. Ta Miłość nieustannie przyjmuje razy, ataki, a odpowiada tylko dobrem, tylko miłosierdziem. Stań przy Jezusie, aby być w momencie, gdy Jezus oddaje wszystko, pozwala zrobić ze Sobą wszystko. Tu objawia się w tak niezwykły sposób Jego miłość. Proś Ducha Świętego, by pomógł zobaczyć ci tę Miłość podczas przybijania jednej ręki, drugiej, podczas przybijania stóp. Bądź w tym momencie razem z Jezusem. Niech i na ciebie wylewa się łaska, która towarzyszy cały czas wszystkim wydarzeniom podczas Męki i obejmuje wszystkich towarzyszących Jezusowi. Uklęknij przy Jezusie, bo On teraz leży na łożu boleści. Bo właśnie teraz daje swoje dłonie, swoje nogi wiedząc, co Go czeka. Godzi się na wszystko z miłości do ciebie. Czytaj dalej

Rekolekcje Wielkopostne – dzień I – Obnażenie Jezusa z szat

Dzień 1: Obnażenie Jezusa z szat

Dzień 2: Ukrzyżowanie Jezusa

              Film mp4: Ukrzyżowanie Jezusa

Dzień 3: Śmierć Jezusa na Krzyżu

***

Przez czas Wielkiego Postu, idąc drogą krzyżową wznosiliśmy się na szczyt Golgoty. Teraz rozpoczyna się bezpośredni etap przygotowania, by ukrzyżować Jezusa, by Go zabić. Zapraszam was, byśmy towarzyszyli Jezusowi otwierając serca, otwierając swoją duszę. Starajmy się być cały czas na Golgocie. Pamiętajmy, że jako dusze maleńkie nie jesteśmy w stanie czynnie pomagać Jezusowi, bronić Go przed ukrzyżowaniem. Nie będziemy wchodzić w dyskusje z żołnierzami, nie będziemy wykłócać się z Żydami, którzy stojąc już pod Krzyżem bluźnią, złorzeczą. Pamiętajmy, że jako dusze najmniejsze uczestniczymy w tych wydarzeniach poprzez miłość naszych serc. Pamiętajmy, ważna jest nasza obecność. Starajmy się więc ze wszystkich sił odrzucać myśli, wątpliwości i nieustannie powracajmy na Golgotę.

***

Rozważania wprowadzające w rekolekcje (mogą posłużyć jako rozważania do tajemnic bolesnych Różańca św.)

Tajemnica I. Dusze Najmniejsze! Razem z Jezusem dochodzimy do szczytu. To szczyt cierpienia, szczyt miłości, szczyt wytrzymałości, szczyt pokory, szczyt posłuszeństwa. To niezwykłe miejsce. Właśnie tutaj objawi się pełnia Bożej miłości, jej różne aspekty, różne przejawy. Tutaj można zobaczyć wszystko to, co w Jezusie jest doskonałością, a do czego każda dusza ma dążyć.

Jezus doszedł. Pod koniec właściwie był ciągnięty przez Szymona. Bardziej przytrzymywał się Krzyża niż niósł go. Był wycieńczony, osłabiony. Ponieważ chciano przygotować Krzyż, wrzucono Jezusa do jamy, aby tam poczekał. Cokolwiek czyniono z Jezusem, czyniono to w sposób brutalny. Jak to dobrze, że Bóg Ojciec nieustannie posyłał swoich Aniołów. To oni chronili Jezusa. Gdyby nie pomoc Aniołów, Jezus jeszcze bardziej pokaleczyłby się na drodze krzyżowej, a były momenty, że umarłby. Jezus drżał. Gorączka obejmowała całe Ciało, miał dreszcze. Słońce świeciło mocno, a jednak właśnie teraz coś dziwnego zaczęło się dziać z Niebem. Dziwnie wyglądało słońce i Niebo. Pojawiła się na Niebie jakaś czerwona smuga. Jeszcze teraz niewiele osób to dostrzegało. Wyglądało tak, jakby przyroda przygotowywała się na to najważniejsze wydarzenie.

Jezus nieustannie się modlił. Modlił się za tych, którzy zadawali Mu ból; za tych, którzy patrzyli na Jego Mękę i nie potrafili w swoich sercach wzbudzić litości, współczucia; za tych, którzy później, w następnych wiekach, będą spożywać owoce Jego Męki. Modlił się o siłę i wytrwanie do końca. Bądźmy razem z Jezusem. Módlmy się razem z Nim. Czytaj dalej

Terminy tegorocznych rekolekcji dla naszej wspólnoty

Na drodze powołania towarzyszy nam wielka Boża łaska

Całkowite oddanie się Bogu, takie świadome oddanie siebie całego Bogu pociąga za sobą pewne konsekwencje i to zarówno ze strony Boga, jak i tej duszy. Dusza każdego dnia ma pamiętać o swoim ofiarowaniu i starać się ciągle odświeżać w sobie pragnienie, by we wszystkim służyć Bogu. Jednocześnie Bóg obdarza łaską tę duszę, wspierając ją na drodze ofiarowania. Dusza nie jest sama, otrzymuje wielką pomoc ze strony Nieba. Dusza sama z siebie nie miałaby żadnej siły, by cokolwiek Bogu ofiarować i by dla Niego podjąć jakieś wyrzeczenie czy też przyjąć cierpienie. Dusza sama nie jest do tego zdolna i nie ma na to sił. Dlatego, jeśli dusza Bogu się ofiarowuje, jeśli dla Niego czyni kolejne maleńkie ofiarki, powinna mieć świadomość, że towarzyszy jej wielka Boża łaska. Dusza może tego do końca nie rozumieć, nie odczuwać. Czasem cierpienie, czy też jakaś ofiara poniesiona dla Boga, wydaje jej się ogromna, dotkliwa czy uciążliwa, że dźwiga ten ciężar sama. Ale sam fakt, że dusza się tego podjęła, że powiedziała Bogu „tak” już oznacza, iż Bóg obecny jest w tej duszy i że to Jego łaska pomaga jej uczestniczyć w Krzyżu Jezusa. Świadomość tego powinna być radością duszy, bo przecież w ten sposób objawia się w niej obecność Boga. W ten sposób objawia się miłość Boga wobec niej. Ona nie jest sama. Jakiekolwiek dusza czyni starania, działania dla Boga, niech to będzie rzecz najmniejsza, w oczach ludzkich niemająca żadnego znaczenia, to jednak Bóg widzi to i wspiera tę duszę swoją łaską. Ona czyni to dzięki tej otrzymanej łasce.

Skoro Bóg oczekuje od nas oddania się Dziełu i podjęcia na rzecz tego Dzieła wszystkiego, a więc oddania się Bogu, ofiarowania się Bogu i czynienia wszystkiego z miłości do Niego, skoro Bóg do tego zaprasza i tego oczekuje, to możemy mieć pewność, że On jest w każdym z nas obecny i udziela łaski, która wzmacnia nas, daje siły i moc do realizacji powołania. To znaczy, że On jest obecny w sposób szczególny i nic nie dzieje się bez Niego, bez Jego pomocy. Jakakolwiek dobra myśl, jakiekolwiek dobre natchnienie, jakakolwiek, najmniejsza zgoda na wolę Bożą to znak, że Bóg udziela swojej łaski, że nam towarzyszy. Więc na swojej drodze, na której są również krzyże, możemy cieszyć się obecnością Boga. Trzeba oczywiście wiary i ufności, ale i do tego Bóg nam udziela swej łaski.

Spróbujmy w swojej codzienności ofiarowywać Bogu kolejne sekundy i minuty dnia, jednocześnie przeżywając je często dziękujmy Bogu, że przeżyliśmy je razem z Nim. To będzie pomagało nam również w uświadamianiu sobie, iż nasz czas, nasze całe życie jest w rękach Boga i wszystko zależy od Niego. Zatem kolejna przeżyta godzina była darem Boga dla człowieka, w którym Bóg w sposób szczególny nam pobłogosławił, pozwalając przeżyć w ofiarowaniu się Bogu. Czytaj dalej

Niech całe nasze życie będzie świadectwem o Bogu, który jest Miłością (Dz 4, 23-31)

Zwróćmy uwagę na postawę pierwszych wyznawców Jezusa. Ich wiara była wiarą prostą. Oni przyjmowali to, co mówił Jezus i realizowali. Ci, którzy od Apostołów i uczniów usłyszeli o Jezusie, czynili podobnie. Kiedy zakazano Apostołom głoszenia Dobrej Nowiny o zmartwychwstaniu Jezusa, Apostołowie stwierdzili, że muszą słuchać Jezusa bardziej niż kogokolwiek z ludzi i w związku z tym będą głosić Słowo Jezusa. Ale przy tym zwracają się do Boga, proszą Ducha Świętego, by pobłogosławił ich poczynaniom, ich misji, aby rzeczywiście ich głoszenie Jezusa Zmartwychwstałego było głoszeniem płynącym z mocy Ducha Świętego. A więc to, co będą czynić, aby zostało poparte i przeniknięte przez Ducha Świętego, bo tylko wtedy, kiedy Duch Święty poprowadzi, wszelka działalność Apostołów nabiera mocy (por. Dz 4, 23-31).

Ich modlitwa była prostą modlitwą. Nie byli ludźmi, którzy trwali dniami i nocami na kontemplacji Boga, którzy wchodzili w jakieś przeżycia mistyczne. Byli zwykłym i ludźmi, a ich modlitwa była prosta, natomiast ich serca były pełne wiary. Słowo, które wypowiadali na modlitwie było słowem ich wiary. A więc ich modlitwa była wyrazem ich wewnętrznego przekonania, iż jest to prawda.

Często człowiek na modlitwie stara się pięknymi słowami przekonać Pana Boga do czegoś. Często też sam cieszy się z własnej modlitwy, że jest tak piękna. Z tym, że w tej modlitwie nie ma spotkania z Bogiem, a w człowieku tak modlącym się nie ma wiary. Wystarczy słowo wypowiedziane z wiarą, a rzeczywistość, którą to słowo opisuje, staje się ciałem. Tak też było podczas modlitwy, o której czytamy w podanym fragmencie z Dziejów Apostolskich. Kiedy skończyli modlitwę, Duch Święty napełnił ich wszystkich. Do tego stopnia Bóg zadziałał ze swoją mocą, że zadrżała ziemia.

Jak mają się słowa tego fragmentu (Dz 4, 23-31) do dzieła, do wspólnoty, do każdego z nas? Mówiliśmy o tym wcześniej, aby uświadamiać sobie obecność Boga tutaj i starać się żyć tą Obecnością. Mówiliśmy o wierze, aby z wiarą przyjmować tę rzeczywistość, która otacza i słowa pouczenia. Mówiliśmy o tym, iż należy dokonywać wyborów, mając świadomość, co tak naprawdę się dokonuje, co się wybiera. Mówiliśmy o utkwieniu wzroku w Niebie, aby żyjąc na ziemi żyć już Niebem. To w konsekwencji prowadzi do tego, że wiara człowieka staje się prostą, oczywistą. Upraszcza się sposób modlitwy i przebywanie człowieka przed Bogiem. Człowiek po prostu żyje z Bogiem. Tak, jak żyje się z drugim człowiekiem, którego się widzi, z którym można rozmawiać, którego można się radzić w różnych sprawach i z którym się wspólnie dzieli życie, tak dusza taka dzieli swoje życie z Bogiem nieustannie. I wtedy każde słowo modlitwy tej duszy jest dokonującą się rzeczywistością duchową. Dusza ta w sposób prosty i coraz czystszy przebywa w obecności Boga. Jej relacja z Bogiem staje się jasna, prosta, staje się czysta i oczywista. To, co do niedawna jeszcze było taką domieszką, a więc różne słabości duszy, różne jej własne pragnienia czy wyobrażenia o różnych sprawach – wszystko to zawsze miesza się w relacje duszy z Bogiem – teraz, po takiej przemianie duszy, która żyje Bogiem, która ma wiarę w otaczającą ją rzeczywistość duchową, taka relacja oczyszcza się ze strony duszy, jest coraz czystszą i przez to bardziej prostą, bardziej oczywistą. Czasem czytamy o Świętych, iż mieli bliską relację z Bogiem, rozmawiali z Nim jak z Przyjacielem, dyskutowali wręcz z Nim, teraz taka relacja staje się możliwa w życiu tej duszy. Czytaj dalej

Nasz wzrok ma być utkwiony w Niebie (Łk 20, 34-40)

Teraz o tym, jak żyją ci, którzy idą drogą powołania, którzy odpowiadają na Boże wezwanie i biorą udział w Dziele Zbawczym. Może wydawać się dziwnym ten fragment, dotyczący życia po zmartwychwstaniu (Łk 20, 34-40). Jak to się ma do Dzieła i do dusz idących maleńką drogą miłości?

Otóż życie duszy kroczącej maleńką drogą miłości to życie w świadomości uczestniczenia w życiu samego Boga. To otwarcie się na Jego świat i pełniejsze, bardziej świadome uczestniczenie we wszystkim, co jest życiem Boga. To świadomość i wiara głęboka w istnienie czegoś więcej niż tylko świat dostrzegalny zmysłami. To takie otwarcie się na świat duchowy, iż człowiek żyje niejako jakby już częściowo żył w Niebie, należał do innego świata. Człowiek wierzący wyznaje swoją wiarę w zmartwychwstanie, w życie w Niebie, a jednak jakże często żyje tak, jakby w to nie wierzył.

Wchodząc na maleńką drogę miłości, a do tego przyjmując powołanie, które Bóg nam daje, dusza przyjmuje i ma starać się żyć rzeczywistością ducha. Ma próbować żyć tak, jakby żyła już jedną nogą w Niebie. Nie oznacza to życia bez problemów, natomiast oznacza świadome otwieranie się na rzeczywistość duchową i współpracę z tą rzeczywistością, ciągłe odwoływanie się do tej rzeczywistości i odbieranie swojej codzienności przez pryzmat rzeczywistości duchowej, która wszystko przenika i wszystko otacza. Dusza ma żyć bardziej Bogiem, bardziej Niebem niż sprawami czysto ludzkimi, ziemskimi. Istnieje jednak tutaj pewne niebezpieczeństwo. Zdarza się duszom, iż popełniają pewien błąd myśląc, że skoro mają żyć sprawami duchowymi, to już sprawy ziemskie ich nie dotyczą i mogą zaniedbywać je. Tutaj chodzi o nieco inną postawę. Tak jak świat duchowy przenika rzeczywistość ziemską, dzięki przenikaniu samego Boga, Jego miłości wszystko istnieje, tak człowiek idący tą drogą ma mieć świadomość, iż rzeczywistość duchowa, na którą się otwiera, przenika jego rzeczywistość ziemską, jego codzienność, zwyczajne obowiązki. I ma wykonywać te obowiązki ze świadomością, że wszystko, co czyni, jest czynione w obecności Boga, ze względu na Niego, z miłości do Niego, jest Jemu ofiarowywane w intencji za dusze, by On je ratował. Dusza stara się każdą sekundę, każdą chwilę spędzać z Bogiem w swojej ziemskiej rzeczywistości. Stara się w każdej tej sekundzie należeć do Boga i wszystko – wszystko, a więc i swoją myśl, i swoje pragnienie, i swoje obowiązki, i swoją postawę, wszystko – poświęcać, ofiarowywać Bogu z miłości.

Nie jest to robione na zasadzie bycia męczennikiem, ale ofiarowywane z miłości, bo jest to pragnienie serca duszy. Dusza doświadcza w głębi siebie radość. Jest to inna radość niż radości związane ze sprawami ziemskimi. Jest to radość w głębi duszy, radość, która wiąże się z radością samego Boga i wynika ze zjednoczenia duszy z Bogiem, spraw duszy ze sprawami Bożymi; wynika z uczestniczenia duszy w życiu Boga. Dusza cieszy się, że w ten sposób uczestniczy w życiu Boga, w czymś niewyobrażalnie wielkim. Wszystko to nie wyklucza cierpienia i nie ma sprzeczności pomiędzy odczuwaniem przez duszę jakiegoś cierpienia czy trudności, na przykład w ofiarowaniu pewnych rzeczy Bogu, a jednocześnie doświadczeniu radości z uczestnictwa w życiu Bożym. Czytaj dalej

Potrzeba dusz, które posłusznie pójdą wskazaną drogą miłości

Przyjęcie Bożych pouczeń, przejęcie się tym, co zmysłami niewidzialne, niedoświadczalne, a jednak możliwe do przeżywania, odbywa się w oparciu o wiarę. Kiedy Bóg mówi o dwóch drogach, które pokazuje nam, każąc wybierać: droga do życia i droga do śmierci, to oczekuje, że każdy z nas z wiarą przyjmie tę rzeczywistość, o której mówi Bóg; że każdy z wiarą przyjmie prawdę o istnieniu dwóch dróg. Bardzo często dusze przyjmują tego typu słowa, całe kazania jako pewne alegorie, opowieści, które nie do końca mają styczność z rzeczywistością, a tym bardziej nie mają wpływu na życie, na otaczający świat, na dusze. Często ludzie traktują bardzo lekko tego typu słowa pouczenia. Nauczeni na lekcjach religii, że mają chodzić do kościoła w niedzielę, spowiadać się, że mają starać się żyć w zgodzie z przykazaniami, nie angażują swojego serca i ich przeżywanie wiary jest bardzo powierzchowne. Wręcz nie potrafią otworzyć się na rzeczywistość Boga, a więc na prawdy, które On przynosi czy to poprzez Słowo Pisma Świętego, poprzez kapłanów, czy poprzez wewnętrzny głos w duszy.

Podobnie dzieje się również wśród dusz maleńkich. Maleńka droga miłości i pouczenia traktowane są bardziej jako dodatek do życia, a nie jako życie; jako coś co można posłuchać, można wypełniać lub nie, ale i tak człowiek się zbawi, bo do kościoła chodzi, stara się wypełniać dziesięcioro przykazań, do spowiedzi też, nawet co miesiąc. Dusze nie widzą konieczności poważnego przejęcia się pouczeniami. Bardzo przesiąknięte są tym, co widzą wokół, co dzieje się wokół. Świat bardzo posiadł dusze do tego stopnia, że wypaczył sposób patrzenia na rzeczywistość duchową. Dlatego nie ma tak dużo dusz, które by autentycznie, prawdziwie, w pełni starały się wejść na maleńką drogę miłości, starałyby się realizować pouczenia. Bardziej oczekują pewnych wzruszeń, których doświadczają na początku, a gdy teraz tych wzruszeń jest mniej, szukają gdzie indziej.

Potrzeba dusz, które uwierzą, iż Bóg przed nimi kładzie życie i śmierć, iż daje im do wyboru drogę. Potrzeba dusz, które pójdą wskazaną drogą miłości, będą starały się być posłuszne, jak najwierniej będą wypełniać słowa Boga. Trzeba modlić się o otwartość, o przyjęcie z wiarą zaproszenia Boga do Dzieła, zaproszenia na maleńką drogę miłości, zaproszenia do Dzieła Zbawczego – Dzieła ratowania dusz. Każda dusza, która autentycznie przyjmie z wiarą tę drogę, to Boże zaproszenie, staje się kanałem łaski dla innych. Staje się miłością, którą Bóg wylewa na inne dusze. Potrzeba prawdziwego przejęcia się Bożymi słowami i zaangażowania całego swojego życia do tego, by zrealizować drogę miłości. Bóg nie chce straszyć opisując drogę prowadzącą do śmierci. Wystarczy, że rozejrzycie się wokół, że przyjrzycie się wszystkiemu, co dzieje się wszędzie, w każdej warstwie społecznej, w każdej dziedzinie, sferze, co dzieje się w różnych państwach, na różnych kontynentach. Wystarczy, że przyjrzymy się blisko swojej rodzinie, swoim sąsiadom, a zobaczymy, jakie są konsekwencje wyboru niewłaściwej drogi. Jednocześnie zobaczymy wielką, ogromną potrzebę ratowania dusz. I to będzie głosem Boga, abyśmy dokonali właściwego wyboru. Powinniśmy patrząc na otaczającą rzeczywistość słyszeć wręcz krzyk Boga o ratowanie dusz. Czytaj dalej

Uświadomienie sobie źródła naszego powołania jest bardzo istotne

Wszystko realizuje się dzięki miłości ofiarnej Jezusa. Wszystko już się dokonało dzięki Jego ofiarnej miłości. Cała rzeczywistość zbawienia objawiła się poprzez miłość ofiarną – poprzez Krzyż. Można powiedzieć, że istnienie świata, życie ludzkie, wszystko to dzięki miłości ofiarnej Jezusa. Ta miłość swoim zasięgiem objęła wszystko to, co w poczuciu czasu ludzkiego było przed Jezusem, w czasie Jego ziemskiego życia i to, co było i będzie po. W tej miłości wszystko ma swoją rację bytu, swój sens istnienia. Dzięki tej miłości istnieje. Bez miłości nie ma nic, w miłości jest wszystko – w miłości doskonałej, Bożej, aż po ofiarę, po sam szczyt. Tylko w takiej miłości spełnia się wszystko, nabiera właściwego kształtu. W tej miłości realizuje się dokładnie tak, jak przygotował Bóg.

Dzieło, w którym uczestniczymy, które Bóg przeprowadza poprzez nasze serca jest zanurzone w miłości, jest tą miłością przeniknięte, przesiąknięte, z miłości tej to Dzieło wypływa. Uświadomienie sobie źródła tego Dzieła jest bardzo istotne. Mimo, że nieustannie o tym mówimy, to jednak wydaje się, że to, co najistotniejsze jest tak jakby puszczane mimo uszu. Zrozumienie tego, iż z miłości ofiarnej zrodziło się to Dzieło przynosi pewne dalsze konsekwencje. Jeśli dusza przyjmuje, iż jest włączona w Dzieło, które źródło ma w miłości ofiarnej, które samo jest tą miłością, prowadzi inne dusze do miłości, musi, chcąc uczestniczyć w tym Dziele, sama również żyć tą miłością; nie jakąś miłością, ale miłością doskonałą, miłością ofiarną. Gdy dusza będzie starała się we wszystkim stawać się miłością, żyć miłością, dopiero wtedy Dzieło będzie przez Boga przeprowadzane właśnie poprzez tę duszę.

Potrzeba w każdym z nas ponownego przyjęcia miłości ofiarnej, ponownego rozważania, czym jest ta miłość i w jaki sposób każdy z nas tą miłością ma żyć na co dzień, jak ta miłość ma się objawiać w naszym życiu, w naszej codzienności. Złączenie z miłością płynącą z Krzyża daje pewność, że Dzieło jest Boże, że będzie nabierało właściwego kształtu i że będzie prowadziło dusze do zbawienia. Będzie dawało pewność, iż Dzieło ma w sobie moc Bożą. Ci, którzy służą w tym Dziele poddają się działaniu Boga i Jego mocy. Bóg przez nich może z mocą działać. Można słuchać pięknych katechez na temat miłości ofiarnej, można zachwycić się takimi katechezami, a jednocześnie samemu nie wdrażać w życie tej miłości. Można na temat tej miłości wiedzieć dużo, dużo teoretyzować, posiadać wiedzę, ale nie mieć jej w sobie, nie żyć nią. Czasami duszom wydaje się, że życie duszy maleńkiej jest beztroskie, bo dusza jest maleńka, Pan Bóg wszystko czyni, dusza ufa Panu Bogu i właściwie nie musi nic robić. Dusze w ten sposób spłycają sens tej drogi i tak naprawdę jej nie realizują. Jest to droga miłości. I to nie jakiejś miłości, ale miłości doskonałej, miłości Bożej. Nazywana jest maleńką, to fakt, ale że jest to maleńka droga miłości nie oznacza, że sama miłość zostaje przez to umniejszona i sprowadzona do rozmiarów dusz, które tą drogą idą. Nie miałoby to wtedy sensu. Czytaj dalej

Stajemy przed Bogiem, który ukazuje nam drogi do wyboru (Jr 21, 8-9)

Immagine n°15Najpiękniejszy czas dnia to Msza św., kiedy możemy zjednoczyć się z Jezusem i razem z Nim ofiarować się Bogu Ojcu. Najpiękniejszy, bo w Eucharystii otrzymujemy dar życia wiecznego. Mszę św. możemy przeżyć w świadomości, iż stajemy przed Bogiem, który ukazuje nam drogi do wyboru. Możemy przeżyć w świadomości, iż stajemy przed Bogiem, Stwórcą, Nieskończonym, Niepojętym, a my jesteśmy niczym, maleńkim pyłkiem wobec Niego. On w swej niewyobrażalnej miłości, niepojętej, On, który jest Wszechmocny zniża się do nas. Pochyla się. I zaprasza do uczestnictwa w Dziele wielkim, obejmującym całą historię ludzkości. Ale wszystko czyni w miłości. Zanurza nas w miłość. Do niczego nie zmusza, a w dodatku udziela łask naszym duszom, byśmy mogli pomimo tak wielkich dysproporcji – nieskończoność Boga, wielkość Dzieła i nasza nicość i brak sił – byli w stanie powiedzieć Bogu „tak”. Można by powiedzieć, komu jak komu, ale Bogu się nie odmawia. Ale On nie ukazuje nam w całości swojej potęgi i Majestatu, ale zniża się do nas, ponieważ objawienie przed nami Jego całego Oblicza równałoby się z przymuszeniem nas do zgody. Więc tylko na miarę naszych możliwości, umysłu i serca możemy zobaczyć niepojętą miłość Boga, który choć Wszechmocny zniżył się do nas i zaprasza.

Jedno jednak miejmy na uwadze – w tym Dziele przyjmujemy odpowiedzialność za wiele dusz. Stawka jest bardzo wysoka – życie dusz. Ta stawka jest tak wysoka, że Jezus na drugiej szali położył samego Siebie. Więc jeśli jesteśmy w stanie, choć trochę przyjąć zrozumienie ważności tego Dzieła, to zobaczmy, że tak naprawdę naprzeciwko nas staje Jezus w każdej duszy, o którą tak bardzo zabiega Bóg. Dusze tak cenne są, jak cenny jest Jezus w oczach Ojca. Zrozumienie ceny ważności dusz wpływa na zrozumienie ważności Dzieła, do którego jesteśmy zaproszeni, a jednocześnie budzi świadomość wielkiej naszej odpowiedzialności za podejmowane decyzje.

Pamiętajmy zawsze, że to Dzieło Boże, nie jakaś gra towarzyska, rozgrywki, kolejny stopień awansu, to nie sprawa tego, czy się będzie coś więcej miało lub mniej. To sprawa Boża, a stawką jest życie dusz. Stańmy przed Bogiem, łączmy się z Jezusem, razem z Nim ofiarujmy się Ojcu. W tym ofiarowaniu przyjmijmy na nowo swoje powołanie, określmy swój wybór, drogę życia. Przyjmując Jezusa, przyjmujemy powołanie wraz z całą łaską, którą Bóg w nas składa, byśmy je wypełnili – umocnienie, potrzebne dary, wszystko, czego potrzebują nasze serca i dusze, nasze ciała, aby na tej drodze być całkowicie do dyspozycji Boga, by Mu służyć całymi sobą. Podczas tej Eucharystii razem z nami będzie też Matka Boża i będzie modlić się za każdego z nas i za wszystkie dusze, które Bóg pragnie poprzez nasze oddane serca uratować, obdarzyć szczęściem wiecznym. Błogosławię was – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.