Kiedy patrzymy na świętych tej miary co św. Piotr, czy św. Paweł możemy zadziwiać się ich tak bliską relacją z Bogiem. Kiedy spojrzymy na innych świętych, czy to żyjących w czasach przed Narodzeniem Jezusa, czy na tych, którzy żyli już po Jego Narodzeniu, zawsze dostrzeżemy bliską ich relację z Bogiem, choć drogi prowadzące do osiągnięcia tej bliskości były różne i przeżywanie, doświadczanie wiary inne. Często dziwi nas różnorodność tych dróg. Gdy patrzymy na świętych, gdy staramy się poznać ich życie, często dostrzegamy, iż nie od początku kroczyli drogą świętości, a wręcz ich życie zaprzeczało takiej drodze, a jednak stali się świętymi. Patrząc na różne osoby, widzimy i to, że byli różnych zawodów, różnego wykształcenia lub zupełnie bez wykształcenia i to, że mieli przeróżne temperamenty. A jednak wszystkich łączy to samo – bliskość z Jezusem, miłość do Jezusa. A gdy się patrzy na postacie ze Starego Testamentu, w życiu których nie możemy mówić o bliskiej relacji z Jezusem, to jednak urzeczywistnia się ich niezwykła relacja z Bogiem, często właśnie tak zadziwiająco bliska jak na tamte czasy, kiedy bano się wręcz wymówić Imię Boga. A jednak np. Mojżesz rozmawiał z Bogiem prawie twarzą w twarz.
Każdy z nas również idzie inną drogą, mamy inne doświadczenia, inny temperament, inne wykształcenie, a jednak każdego z nas Bóg powołał do bliskiej, bardzo bliskiej zażyłości ze Sobą. Przykłady różnych świętych pokazują, że jest to możliwe, aby zwykły człowiek mógł żyć w zjednoczeniu z Bogiem. Zresztą Kościół naucza, że przecież po to zostaliśmy stworzeni, by żyć z Bogiem. Całe życie ziemskie prowadzi do jednego – do wieczności z Bogiem. Naszą duszę Bóg tak stworzył, byśmy mogli na ziemi już się do tego przygotowywać. I to ona jest tą cząstką nieśmiertelną w nas, a życie w wieczności ma być życiem w Bogu. Zatem nie ma tu ani odrobiny wątpliwości, iż Bóg każdego z nas chce mieć blisko Siebie, chce mieć w tak bliskiej relacji, jak przyjaciela, jak dziecko, jak umiłowanego, umiłowaną.
Zazwyczaj człowiek wątpi w to, iż również jego Bóg do takiej relacji powołuje. I w nas też są wątpliwości, trudno nam wierzyć. A jednak spójrzmy na Piotra – zwykły, prosty rybak, o bardzo wybuchowym temperamencie. Ileż Jezus musiał się natemperować jego osobowości, aby z Szymona uczynić Piotra? Spójrzmy na Pawła – zupełnie inny człowiek, posiadający wiedzę i zupełnie inne umiejętności. Potrafił przemawiać. I również jego Bóg powołał, choć początki jego działalności wiązały się z prześladowaniem chrześcijan. Uczestniczył w kamienowaniu diakona Szczepana – pierwszego z męczenników, a jednak Bóg go powołał. Czytaj dalej