Kiedy człowiek w raju zgrzeszył, zamknął się na Boga, na miłość. Odwrócił się od Boga, odszedł. Pozostał w wewnętrznym zamknięciu na Boga. Ale przychodzi Jezus i wypowiada słowa „Effatha” - otwórz się! (zob. Mk 7,31-37). Chodzi nie tylko o otwarcie oczu czy uszu ciała. Jezus przychodzi, aby znowu otworzyć nasze serca i aby serca mogły znowu doświadczać Bożej miłości i radować się rajem. A Maryja ma tę wielką łaskę i radość, aby towarzyszyć Jezusowi w tym, aby nam pomóc chociaż usłyszeć, że Jezus właśnie przychodzi, abyśmy mogli zawołać za Jezusem, by nam pomógł. Największym pragnieniem Serca Maryi jest to, aby Boża miłość była znana przez każdego człowieka, aby każdy człowiek mógł zobaczyć Bożą miłość, doświadczyć jej, by każdy mógł ją przyjąć. Aby każdy wszedł w tę miłość i w ten sposób wszedł w życie wieczne, w życie rajskie.
Niektórzy nieustannie zaznaczają cierpienie człowieka i przeciwstawiają je miłości Bożej, tak jakby miłość Boża była w przeciwieństwie do cierpienia, była czymś zupełnie innym. To prawda, że cierpienie nie jest czymś przyjemnym, a często jest tak dotkliwe, że człowiekowi wydaje się, iż nie jest w stanie tego cierpienia znieść. Cierpienie nie jest zesłane przez Boga, ale jest konsekwencją grzechu. To człowiek poprzez grzech zstępuje do najstraszniejszych otchłani ciemności, sam się w nich zanurza. A ponieważ jest stworzony do raju, a nie do ciemności, doświadcza cierpienia. Cały człowiek, tak jak go Pan Bóg stworzył, przeznaczony jest do życia w raju. Ale przez grzech żyje w zupełnie czymś innym. Jednak Bóg tak do szaleństwa umiłował człowieka, że zstąpił do tych najstraszniejszych otchłani ciemności i cierpienia ludzkiego, by zjednoczyć się we wszystkim z człowiekiem. Zjednoczył się tak bardzo, że umarł. To zjednoczenie z najstraszniejszą stroną człowieka zabiło Go. Skoro zabiło Jezusa, to znaczy, że każdy z nas siedząc w tych ciemnościach, w tej straszliwej otchłani, nieustannie zanurzony jest w śmierci. Ale Jezus po to zstąpił do tych głębin ludzkiego istnienia i zjednoczył się całkowicie z człowiekiem, by człowieka wydobyć, by razem z człowiekiem zmartwychwstać. Jezus zmartwychwstając zabiera każdego człowieka ze Sobą i wstępuje do Nieba. Każdy z nas ma podarowane to nowe życie. Człowiek często o tym nie wie, albo zapomina. Zanurzony w tym straszliwym bagnie, cały w nim oblepiony, nie jest w stanie tego zobaczyć. Ślepe oczy, głuche uszy nie są w stanie tego doświadczyć, więc Bóg używa różnych sposobów, aby dotrzeć ze swoją miłością do człowieka. Jednym z nich są objawienia, dzięki którym Maryja może przychodzić do nas, aby przynieść nam miłość Boga, abyśmy mogli zobaczyć, usłyszeć i przyjąć nowe życie. Istotą objawień jest miłość Boga, Jego wielkie pragnienie, aby każdy z nas przyjął Jego miłość i aby każdy z nas mógł żyć wiecznie.
Pozwólmy więc Jezusowi, który przychodzi do nas, otworzyć nasze oczy i uszy. Uwierzmy, że spotkanie z Bogiem, z Jego miłością wydobywa nas z tych otchłani błota, bagna, gnoju, ciemności, wszystkich obrzydliwości i uzdrawia. To uzdrowienie jest tak głębokie, że poprzez duszę i serce przechodzi do psychiki i do ciała. I dokonują się uzdrowienia przeróżne, ale by je zrozumieć, trzeba patrzeć na nie z Bożej perspektywy. Jednocześnie nie traktujmy cierpienia jako przekleństwa, ponieważ ono też jest dla wielu dusz łaską płynącą z Bożej miłości. Jest czymś, co ratuje dusze od wiecznego potępienia. Dopiero w wieczności zrozumiemy to w pełni, zobaczymy w tym nieskończoną miłość Boga. Dopiero wtedy zobaczymy, jak wielką miłością byliśmy otoczeni na ziemi i ile mieliśmy każdego dnia dawanych dowodów miłości poprzez maleńkie trudności i cierpienia, że Bóg nas kocha, a my to wszystko odrzucaliśmy, bojąc się cierpienia, bojąc się trudności. Kiedy człowiek się boi, to przedmiot strachu urasta do wielkich rozmiarów, ale kiedy spojrzy na swoje życie z perspektywy Bożej miłości, wtedy zaczyna rozumieć, iż wszystko, co go spotyka przybliżyć go może do Boga i dane jest mu właśnie po to, aby mógł jeszcze bardziej zjednoczyć się z Bogiem. Czytaj dalej →