Obawa w Sercu Jezusa

2. Komnata pozwalająca spojrzeć w przyszłość

Czerwiec, komentarzeUchylając drzwi do tej komnaty, możemy zobaczyć przyszłość. Jednak nasze serca nie są gotowe, by zobaczyć całą przyszłość, a nawet jej część. Ta przyszłość rozpoczyna się już w tych czasach. To dzieje się już teraz. Grzech opanował ludzkie serca. I tak jak mówiliśmy wczoraj, szatan oplótł serca ludzkie tak strasznie. Znajdują się jakby w sieci, same nieświadome swego stanu, coraz bardziej zapadają w śmierć. Szatan tak opanowuje ludzkie serca, że podaje im potworności, straszne pomysły. Oczywiście czyni to w pięknych otoczkach, okładkach, pod pozorami dobra – szumne idee, wydawać by się mogło, wspaniałe cele, ale koniec jest potwornym cierpieniem. Teraz nie wiemy, co dzieje się w różnych częściach świata, nie mówi się o tym, co dzieje się w laboratoriach, jakie pomysły mają naukowcy. Ale ich pomysły nie byłyby tak odważne, gdyby ludzie im tych pomysłów nie podawali swoimi poglądami, swoim sposobem życia, spojrzeniem na drugiego człowieka.

Czytaliśmy fragment o niewinnej kobiecie oskarżonej o straszny czyn, za który miała ponieść śmierć. A ci, którzy ją oskarżyli, mieli serca nieczyste. Z ich serc popłynął właśnie ten grzech. Kobieta była niewinna, społeczność ją znała jako osobę czystą, prawą, mimo to dali posłuch dwóm starcom, których serca były już na wskroś złe. Tak będzie i tak już się dzieje. Szatanowi nie wystarczają ci, którzy już należą do niego. Posługując się nimi będzie bezcześcił wszystko, co czyste i święte. Będzie uderzał w ludzi czystych, prawych i sprawiedliwych. Już swoje sidła zarzucił na Kościół i ludzi Kościoła. Czujemy się bezpiecznie? Nie jesteśmy bezpieczni, ponieważ szatan czyha na tych, których serca jeszcze do niego nie należą. Będzie ośmieszał sprawiedliwych, przeciwko nim wysyłał największe działa, aby zniszczyć. Jednak w tym fragmencie o Zuzannie jest ciąg dalszy. Nie tylko została oskarżona i początkowa skazana. Jej niewinność wyszła na jaw, a kłamstwo starców zostało ukazane i ukarane. I o tym trzeba pamiętać.

Dlaczego więc do Boga nie wznosili rąk mówiąc, iż to jest niesprawiedliwe? Spójrzmy na Jezusa. Ze wszystkich – doskonale niewinny, ze wszystkich czystych – doskonale czysty, ze wszystkich świętych – doskonale święty, porównany, zestawiony ze zbrodniarzem i został skazany zamiast zbrodniarza. A zbrodniarz uniewinniony. Teraz już wiemy. Skoro Jezus niewinny, Święty został tak potraktowany, obrzucony błotem, sponiewierany, skoro na Niego rzucano przeróżne oskarżenia, to dlaczego Jego wyznawców miano by od tego uwolnić? Dlaczego my mielibyśmy ujść prześladowaniom? Nadejdą takie czasy, już się realizują, kiedy żadna świętość nie zostanie uszanowana. Nie możemy się czuć bezpieczni, bo teraz są ataki szatana również na nas. Są czynione inteligentnie, bardzo sprytnie i my tych ataków nie widzimy, ale im ulegamy. Spodziewamy się jakiegoś ogólnego sądu, jaki miał Jezus? To byłoby zbyt proste. Szatan podstępnie wchodzi do naszych serc, by je podstępnie zdobyć. A gdy zdobędzie, by je zdeptać, zanurzyć w błocie, by je poniżyć i zrzucić na samo dno piekła. Wiele będzie serc, które teraz mówią, że są wierzący, że należą do Boga, a które zostaną tak zwiedzone, tak omotane. Spodziewamy się jawnych prześladowań? Tak, one też będą. Już są. Ale jawne prześladowania nie są tak groźne, jak podstępne czyny szatana, które niczym wąż wślizgują się przez najmniejsze otwory do naszych serc i swoim jadem zatruwają serca od wewnątrz. Nim się człowiek spostrzeże, już należy do szatana. Gdybyśmy mieli oczy, uszy, serca czyste widzielibyśmy i słyszelibyśmy wokół siebie to, co czyni szatan. Zobaczylibyśmy, ile serc już zawiera w sobie jad szatana, ile serc już jest zwiedzionych. A szatan krąży jak lew ryczący wokół tych, którzy jeszcze pozostali, by porwać i pożreć.

Niewinność, czystość, wierność Bogu, posłuszeństwo zostaną ocalone. Takie dusze będą ocalone. Bóg daje nam zapowiedź, obietnicę, że zgromadzi nas, że otoczy nas swoim ramieniem i da bezpieczeństwo. Czyści, święci będziemy jaśnieć w tych ciemnościach. Będziemy światłem dla innych. Nasze światło będzie światłem Boga. Dzięki temu światłu – naszemu trwaniu przy Bogu – inni będą do tego światła się zwracać i również będą wydobyci, nieraz już z wielkich otchłani. Miejmy w pamięci obietnicę Boga, że On daje ocalenie, że gromadzi wokół Siebie serca Mu oddane. Potrzeba jednak starań o czystość jak największą, o wierność Bogu, o przynależność do Niego. Trzeba wtulić się w Niego, uchwycić się Go i już nie puścić. Należy też mieć w pamięci zapowiedzi straszliwych czasów, które nadchodzą, tego triumfu szatana, który czynić będzie rzeczy straszne z ludzkimi sercami i poprzez serca ludzkie, a człowiek często nie będzie wiedział, że nim posługuje się szatan. Zwiedzony będzie czynił coś złego myśląc, że czyni dobro. Ludzie będą jak otumanieni, jak oszalani.

Pamiętając o tym, my mamy mieć w sercu ufność i nadzieję, bo przecież Bóg miłuje każdego z nas, miłuje każdego człowieka. Jego cierpienie wynika stąd, że Jego umiłowane dzieci giną. Dlatego w Jego Sercu jest tak wielki ból, bo On zna przyszłość, wie, co jeszcze nadejdzie i pragnie ratować każdą duszę, abyś i ty był uratowany i stał się Jego narzędziem, narzędziem Boga. Masz uwierzyć całym sercem, odrzucić wszelkie wątpliwości i zacząć żyć Bogiem. Masz prawdziwie każdego dnia, a w każdym dniu w każdej sekundzie czerpać z Serca Jezusowego Jego życie. Masz tym życiem oddychać, to ma być twój Pokarm! To ma być twoje życie! Cokolwiek miałoby się potem wydarzyć, to będzie twoje życie. I ani na krok nie możesz odejść, bo na to tylko będzie czekał szatan. Cokolwiek miałoby się wydarzyć, czegokolwiek byś doświadczał, ty masz trwać przy Bogu, bo tylko w Nim jest bezpieczeństwo, tylko w Nim ocalenie, tylko w Nim jest pokój.

Na osobistej modlitwie stań przed Bogiem i proś Go, aby twoje serce przejęło się tym, co zobaczyło w dzisiejszej komnacie. Aby twoje serce uwierzyło i od tej pory całe już należało do Boga.

***

Tylko w Sercu Boga możemy być bezpieczni. W Sercu Boga jesteśmy otoczeni miłością, a więc tylko dobro może nas spotkać. W tym poczuciu bezpieczeństwa, w otuleniu miłością możemy poznawać tajniki Bożego Serca. Dzięki Jego łasce możemy zobaczyć, co w tym Sercu jest. Dzisiaj Bóg nieco uchylił nam drzwi do drugiej komnaty. Nie ukazał nam całej komnaty. Serce ludzkie nie jest w stanie za życia człowieka na ziemi znieść widoku całej obrzydliwości grzechów ludzkich, nie jest w stanie zobaczyć właściwej postaci szatana; tej, którą będą oglądać dusze potępione. Sam widok mógłby przyprawić nas co najmniej o chorobę psychiczną, szaleństwo, rozpacz, a nawet śmierć.

Konsekwencją grzechu jest śmierć. I dzisiaj Bóg przedstawia nam właśnie konsekwencje działań, jakie podejmują współcześni ludzie. Pokazuje nam, iż zapowiedzi przyszłości już teraz się realizują. Przyszłość wypływa z teraźniejszości. W tym jest nadzieja, ponieważ poprzez teraźniejszość w jakimś stopniu możemy wpłynąć na przyszłość. Gdyby Bóg każdemu z nas zechciał dać specjalne okulary, które pozwoliłyby dostrzec i zrozumieć więcej, zobaczylibyśmy jak bardzo szatan włada człowieczymi sercami. Zobaczylibyśmy wtedy jego spryt, podstęp, inteligencję i to, w jaki sposób niepostrzeżenie wślizguje się do dusz ludzkich i opanowuje życie. Patrząc na to, co dzieje się teraz przyszłość nie jawi się w optymistycznych barwach. Raczej jest przerażająca. Człowiek nawet nie zdaje sobie sprawy, jaki los sam sobie gotuje. Z czasem przerazi się tego, co zrobił, co powołał do życia. To, co już jest czynione w laboratoriach i to co już pojawia się w umysłach naukowców na przyszłość nie będzie człowiekiem. Potworności te ranią szczególnie Boże Serce i Bóg cierpi. Ale dzisiaj dał nam nadzieję, światło, zapewniając nas, że wybranych zgromadzi i będą bezpieczni.

Słuchając fragmentu z Księgi Wyjścia (2, 1-15a), możemy zobaczyć, iż Bóg potrafi z każdej najgorszej, najciemniejszej, beznadziejnej sytuacji wyprowadzić światło, dobro, odmienić los. Naród wybrany był w niewoli. Był bardzo uciskany, a w dodatku wyszła ustawa, że każdy chłopiec nowo narodzony miał być zabity. Tak więc naród ten nie miał przyszłości. Jednak Bóg uratował Mojżesza, a w dodatku Mojżesz wychowywał się w pałacu faraona; tego, który przecież gnębił jego lud – lud Mojżesza. Bóg też zadbał, aby Mojżesz znał swoją tożsamość. Dał Mojżeszowi takie dary, takie umiejętności, że Mojżesz mógł wyprowadzić naród wybrany z niewoli i stał się niezwykłym, wielkim przewodnikiem swego narodu. Rozmawiał z Bogiem. Bóg wyprowadził cały naród z ciemności, posługując się jednym człowiekiem. Nie obyło się bez cierpienia. Serca ludzkie potrzebowały długich lat formacji, aby pewne rzeczy zrozumieć. Jeśli poczytalibyśmy dalej kolejne losy narodu wybranego, w kolejnych wiekach, zobaczylibyśmy, że nie do końca naród wybrany był posłuszny doświadczeniom, nie do końca wyciągnął wnioski z tej nauki. To tylko pokazuje, jak słabym jest człowiek. Bóg poprzez to czytanie i nam daje nadzieję. Owszem, sytuacja jaka jest teraz i na jej podstawie jaka kształtuje się na przyszłość nie jest ciekawa, wręcz przerażająca. Ale Bóg kocha swoje dzieci i nie chce ich zagłady. Chce je uratować. Wtedy powołał do życia Mojżesza, teraz w różnych miejscach na ziemi powołuje różne dusze, by poprzez nie powoli odradzać cały Kościół. Zebrał nas i od kilku lat pragnie uczynić jedno. Chce, byśmy byli jednością w Nim. Chce dać światło na ziemię poprzez nas. Na ziemi już panują ciemności, ale Bóg pragnie dać światło. Czyni to tylko z miłości. Jego miłość powinna porwać nasze serca już na zawsze, tak nas zachwycić, byśmy już niczego nie pragnęli, tylko samego Boga. I Bóg poprzez lata tworzenia Wspólnoty dokonuje wielkich rzeczy, tyle, że nasze oczy są ślepawe, nasze umysły niemrawe, serca niezbyt skore do otwartości. Nie zauważamy cudów i znaków, które Bóg czyni. W nas są wątpliwości, jeszcze nęci nas ten świat. Rzeczy, którymi się zajmujemy wydają się tak niewinne. Jeszcze trudno nam porzucić wszystko, aby należeć tylko do Boga, a nie do świata, do rzeczy, do spraw, do czynności, do zajęć. Bóg wcale nie oczekuje, że wszyscy porzucimy rodziny, pracę, obowiązki i będziemy tylko się modlić. Nie! On oczekuje, że nasze serca porzucą wszystko i będą należeć do Niego i żyć z Nim. Konsekwencją tego, owszem, jest pewna przemiana życia, nawet zauważalna na zewnątrz.

Bóg każdego dnia otacza nas swoją opieką, swoim błogosławieństwem, a Jego miłość pośród nas czyni tyle dobra. Zauważmy, że Bóg daje też nam słowa z Ewangelii (Mt 11, 20-24), która ma uświadomić nam, że to, co się dzieje pośród nas, w tej Wspólnocie jest prawdą, Bożym działaniem i że nie są to żarty. Idzie tutaj walka na śmierć i życie. Ten, kto nie uchwyci się Boga, kto nie przylgnie do Niego z całych sił, kto nie będzie Mu wierny, posłuszny, kto nie zrezygnuje ze wszystkiego, aby żyć tylko Bogiem, kto Jemu nie zaufa tak do końca, bez reszty, podzieli los tych, którzy nie uznali Jezusa, nie przyjęli Jego znaków.

Od kilku lat Bóg przekonuje nas o swojej miłości. Ale też od kilku lat stara się nakłonić nasze serca do życia z Nim i dla Niego, delikatnie nakreślając nam przyszłość, przestrzegając, byśmy nie zginęli, ale żyli i to żyli w szczęściu. Czyni to z miłości. Nic innego nie powoduje Jego Serca do takiego działania, tylko miłość. Ona kieruje Sercem Boga.

Swoje serca połóżmy dzisiaj na Ołtarzu i poprośmy Ducha Świętego, aby przekonywał nas o Bożej miłości, o prawdzie. Trzeba dokonać wyboru i to bardzo radykalnego, bo nie da się żyć i dla Boga, i dla świata.

 Modlitwa

Boże mój, Boże, który otworzyłeś przede mną swoje Serce, który zaprosiłeś mnie do tego Serca, kocham Ciebie i dziękuję Ci za to. Twoja obecność, Panie, Twoje otwarcie się przede mną i objawienie tego, co jest w Twoim wnętrzu, bardzo mnie onieśmiela. Nie wiem, mój Boże, co mam czynić. Ogrom Twego cierpienia przeraża mnie. Przeraża mnie też przyszłość, jaka czeka nas, jeśli będziemy tkwić w grzechu. Przeraża mnie, Boże, wszystko. Wobec tego wszystkiego cóż może takie „nic” jak ja. Jezu, proszę, abyś w moje serce wlał jakąś jasność. Proszę, abyś mojemu sercu wytłumaczył, co mam czynić. Nie bardzo mogę pojąć, Panie, dlaczego pozwalasz mi to widzieć. Wydaje mi się, że znam siebie, przynajmniej w pewnym stopniu – nie dla mnie takie poznanie. Są dusze Tobie wierne i posłuszne, są dusze Ciebie kochające. Proszę wlej we mnie swoje światło i powiedz, Panie, co czynić.

***

Zadziwiające jest, Panie to, że Ty wielki Bóg, Ty, który stworzyłeś cały, tak ogromny świat, że Ty pochylasz się nad człowiekiem, maleńkim stworzeniem i że Ty temu „nic” wyznajesz swoją miłość, okazujesz swoją troskę, swoje zainteresowanie, że zabiegasz o maleńkiego człowieka i że czynisz to wszystko tylko po to, aby ten maleńki człowiek był szczęśliwy. Tak umiłowałeś człowieka, że to Ty przychodzisz do niego i czynisz wszystko, by go ratować. Zadziwiające jest to, że Ty Wszechmocny składasz dary swojej wszechmocy w serca ludzkie, tak małe i słabe, że dzielisz się dziełem, które prowadzisz z ludźmi, z duszami. To niepojęte, Panie, że dajesz zrozumieć, poznać człowiekowi to, co dzieje się w Twoim wnętrzu, co jest w Twoim Sercu. Dzielisz się swoim bólem, swoją troską. Wobec tego moje serce doznaje wzruszenia, bo kimże jest moje serce?

Pragnę kochać Ciebie, Boże i pragnę wypełnić Twoją wolę, której nie znam i nie rozumiem. A im bardziej, Panie objawiasz mi Siebie, tym mniej rozumiem, dlaczego to czynisz. Pragnę Cię kochać, Boże i być Tobie posłusznym.

***

Mój Jezu, nie czuję w sobie żadnej mocy. Nie czuję w sobie niczego, co dawałoby mnie odwagę wobec Twoich oczekiwań. Nie czuję w sobie ani zdolności, ani umiejętności, nie mam takich cech charakteru. Nie mam nic. Nic! A Ty objawiając mi swoje Serce i Jego tajemnice pociągasz moje serce ku Sobie, przynaglając do czegoś, czego nie rozumiem. Ty, Panie, widzisz, kim jestem. Masz przecież tylu lepszych ode mnie robotników. O, Panie, widok Twego Serca, Jego wnętrza przemawia tak mocno do mnie, że nie mogę się oprzeć i nie mogę się więcej bronić, choć szaleństwem wydaje się pójść za Twoim Głosem, za tym, czego oczekujesz. Ufam Twojej mądrości – swojej nie mogę zaufać – choć nie rozumiem, Boże, Twoich zamysłów. Weź mnie całego i uczyń, co zechcesz. Proszę Ciebie o jedno, tak bardzo chciałbym kochać Ciebie. Udziel mi swojej miłości, abym mógł kochać. Proszę Cię, Jezu.

***

Dziękuję Ci, Jezu, za wszystko. Jesteś moim życiem i szczęściem. Proszę Ciebie, abyś pobłogosławił nas, dając nam mocne serca, mocne miłością, wiarą. Proszę Ciebie, abyś nas pobłogosławił.

<<powrót                                                                                                            dalej>>

Jedna myśl nt. „Obawa w Sercu Jezusa

  1. miałam taki sen, wizję ? droga bardzo ciernista która pnie się do góry ale z szerokiej staje się coraz bardziej wąska , ja na kolanach zakrwawionych i dłoniach we krwi ciągle wdrapuję się coraz wyżej , tak jakby od tego zależało moje życie. Jak byłam młoda to ciągle spadałam a teraz w codziennym trudzie wdrapuję się i walczę o każdą centymetr ziemi. Idę bo wiem że tam jest Bóg który jest samą miłością i ciągle mi o tym mówi. Dziekuję Ci Panie za Twoją miłość i wierność.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>