12. Komnata z łaską przebaczenia
Co kryją kolejne drzwi do następnej komnaty? Otóż w tej następnej komnacie jest coś, co odgrywa ogromną rolę w naszym życiu, a do czego aż tak bardzo nie przywiązujemy wagi. Nie zdajemy sobie sprawy jak ważne jest to, co jest w Bożym Sercu i co dzisiaj pragnie Bóg nam dać. Otóż tym czymś jest łaska przebaczenia. Nie chodzi tutaj tylko o przebaczenie, o Boże miłosierdzie wobec nas. Raczej chodzi o nasze przebaczanie sobie nawzajem.
Przebaczenie pozwala duszy wzrastać. Daje duszy wolność, pozwala jej kochać i zbliżać się do Boga. Kiedy dusza zraniona, skrzywdzona przebacza, staje się mocna. Kiedy natomiast nosi w sobie urazę, kiedy rozpamiętuje swoją krzywdę, kiedy powraca do swoich ran i nie wyraża pragnienia przebaczenia, zaczyna żyć w sposób skrzywiony, ponieważ całe jej postępowanie skażone jest tym zranieniem, cierpieniem, tą krzywdą. I nie potrafi ona spojrzeć w sposób właściwy na rzeczy, na sytuacje i ocenić obiektywnie, ponieważ nieustannie patrzy przez pryzmat swego zranienia. A więc jej reakcje, zachowanie, jej słowa są cały czas naznaczone tym zranieniem. Jeśli nie próbuje przebaczyć, dusza zamyka się sama w sobie, tworząc pewną skorupę i żyje swoim życiem, którym jest nieustannie to zranienie. A to zranienie, rozpamiętywanie jest takim jadem, który powoli zatruwa duszę.
Aby żyć w wolności, aby żyć w otwartości na Boga, na Jego obecność, na Jego miłość, trzeba przynajmniej wyrazić pragnienie przebaczenia. Ponieważ przebaczenie bardzo często nie jest łatwe, doznane krzywdy mogą być wielkie, dlatego trzeba prosić Boga o tę łaskę dla swego serca. Trzeba Jego prosić, aby obdarzył nas łaską przebaczenia, aby dusza miała siłę przebaczyć, miała pragnienie przebaczenia, spojrzenia na nowo na tę osobę, od której doznała zranienia. Z tym, że prawdziwe przebaczenie wiąże się z umiłowaniem na nowo, czyli przebaczyć znaczy pokochać od nowa – spojrzeć na nowo na tę osobę i ją pokochać.
Często dusze mylą emocje, uczucia z prawdziwym przebaczeniem. Zranienia mogą być bardzo głębokie i ból może być ogromny. Pomimo tego bólu dusza może wyrazić pragnienie, że chce przebaczyć i może prosić Boga o ten dar. To, że czuje ból, że cierpi, nie oznacza, że nie przebaczyła. Dusza ma prawo do cierpienia, bo spójrzmy chociażby na jakąś ranę. Skoro rana jest wielka (niech to będzie na przykład otwarte złamanie, a więc naruszone są tkanki, krew sączy się, trzeba nastawić kości, niekiedy trzeba zaszyć ranę), ból jest ogromny. Ból jest, nawet wtedy, kiedy się kości połączy, kiedy się ranę zszyje, zabandażuje się. Nadal boli. I człowiek ma prawo czuć ból. To jego cierpienie, które zostało mu zadane przez kogoś. Ale człowiek, dusza pragnie przebaczyć. I prosi Boga, aby Bóg udzielił jej łaski spojrzenia na nowo na tę osobę, która zadała ból, by ją kochać od nowa. I za każdym razem, kiedy będzie widzieć tę osobę, kiedy o niej pomyśli, będzie prosić Boga, aby ją na nowo pokochać. Za każdym razem, kiedy będzie chciała wypowiedzieć słowo do tej osoby lub wykonać jakąś czynność, będzie prosiła Boga, by to było wykonane, wypowiedziane z miłością. Dusza wyraża pragnienie przebaczenia, a Bóg jest źródłem i to On daje duszy to przebaczenie. Tak naprawdę to On daje duszy siłę, by prosić Go o łaskę przebaczenia, pomimo bólu i cierpienia.
Pomyślmy podczas osobistej refleksji nad różnymi sytuacjami, w których zostaliśmy zranieni i które do nas powracają co jakiś czas. Już nam się wydawało, że zabliźniło się i znowu powróciło. Znowu ożyło. Znowu stało się tak żywe, jak w momencie zranienia. Pomyślmy o tych osobach i przedstawmy je Bogu, prosząc o łaskę przebaczenia w naszych sercach. Jest to ogromnie ważne, aby pójść dalej, aby móc rozwijać się duchowo. Bez przebaczenia dusza się nie rozwija, ale zamyka się w sobie i kisi się we własnym bólu, cierpieniu, nieprzebaczeniu, braku miłości.
Były i święte dusze, które doznając ogromnego cierpienia, nie potrafiły się już podnieść i nie kroczyły już drogą świętości tak, jak dawniej. Tak bardzo zajęły się swoimi ranami, że nie potrafiły już spojrzeć na Boga i uwierzyć Jego miłości, zachwycić się tą miłością. Rany duszy były ważniejsze dla nich niż sam Bóg. Aby więc tak się nie stało, abyśmy mogli iść naprzód, abyśmy mogli iść drogą świętości, prośmy o łaskę przebaczenia w swoich sercach, tak bardzo potrzebną każdemu człowiekowi.
***
Dusza, która przebacza, otwiera się na światło, jakim jest Bóg. Dusza, która nie chce przebaczyć, zamyka się na światło. Światło daje siły, daje życie, jest niezbędne. Przebaczając, otrzymujemy energię do życia, możemy dalej iść. Brak przebaczenia rodzi robaczywe owoce i człowiek jest cały czas nieszczęśliwy. A w swoim postępowaniu dokonuje złych wyborów. Jego słowa i zachowanie naznaczone są brakiem przebaczenia i przez ten pryzmat patrzy na różne osoby i na sytuacje.
Powiedzieliśmy, że prawdziwe przebaczenie łączy się z miłością. Spójrzmy na Jezusa. W Nim jest doskonałe przebaczenie – prawdziwe, święte. W Nim jest miłosierdzie. Jego przebaczenie posunęło się tak daleko w miłości, że zdecydował się umrzeć za tych, którym przebaczył – za tych, którzy najpierw odrzucili Bożą miłość, popełnili grzech pierworodny, byli nieposłuszni oraz za wszystkich, którzy w konsekwencji tego grzechu pierworodnego zostali skażeni nim i nieustannie popadają w grzech. Zdecydował się umrzeć za tych, którzy bezpośrednio zadawali Mu mękę, aż do śmierci. W Jego przebaczeniu jest najwyższa, najdoskonalsza miłość – miłość ofiarna. Jest zapomnienie wszystkiego, co było złem, a co On już zaniósł na Krzyż, już nam przebaczył. Przebaczenie Boga jest więc przebaczeniem całkowitym, totalnym. W momencie, kiedy przebacza, zmywa całkowicie grzech, oczyszcza duszę i na powrót staje się ona świętą. W Bogu nie ma powrotu do grzechu, który nam przebaczył, do smutku z powodu tych grzechów. W Bogu nie ma czynienia czegoś bez miłości w stosunku do nas z powodu naszych grzechów. W Nim jest sama miłość. Człowiek, kiedy przebacza, często jednak pamięta zło, którego zaznał i niekiedy nie może się powstrzymać, aby w jakiś sposób nie skomentować sytuacji. Są w nim pozostałości po tym zranieniu, pozostaje pamięć. I chociaż stara się przebaczyć, żyć w zgodzie z tą drugą osobą, czynić wobec niej dobro, co jakiś czas odzywa się rana i mimo wszystko patrzy on przez jej pryzmat. W Bogu tego nie ma. W Bogu jest całkowite, totalne przebaczenie, obmycie, oczyszczenie duszy. Dla Niego nie ma już tego grzechu, on nie istnieje. Nie ma zła, obrażenia i zranienia Boga. On już nie pamięta i na powrót patrzy na nas z miłością jako na swojego pierworodnego Syna. Jego spojrzenie jest niezwykłym spojrzeniem doskonałej miłości. Dowód tego mamy na Krzyżu. Tylko doskonała miłość decyduje się na taki krok – wycierpieć wszystko, iść na Krzyż, umrzeć za tego, kto zranił.
Przebaczenie ma więc łączyć się z miłością. Ma być umiłowaniem na nowo tej drugiej osoby, nowym spojrzeniem na nią – spojrzeniem czystym, wolnym od tego, co ta osoba nam uczyniła. To, o czym mówimy, wymaga wręcz doskonałości, świętości i jest to wręcz niemożliwe. A jednak w Sercu Boga jest i taka komnata – Komnata Przebaczenia – z której człowiek może czerpać. I drzwi do tej komnaty są otwarte na oścież, ponieważ Bóg pragnie, aby nasze przebaczenie – tak jak i Jego – było doskonałe, aby było miłosierdziem. On wie, że takie spojrzenie czyni szczęśliwą nie tylko tę duszę, która doznaje naszego przebaczenia, to przebaczenie przede wszystkim potrzebne jest nam samym, naszej duszy dla jej uzdrowienia. Potrzebujemy tego, aby móc dalej iść drogą uświęcenia. Bez nakłonienia swojej duszy do przebaczenia stoimy w miejscu, nie otwieramy się na łaskę Bożą, nie żyjemy w bliskości Boga. Nie czerpiemy z Jego Serca pełnego miłości. Nie doskonalimy się, nie rozwijamy, nie formujemy naszych dusz. Następuje zastój. Bo my tkwimy w tych ranach, których doznaliśmy i rozpamiętujemy zło, jakie nas dotknęło. Wobec osoby, która uczyniła zło mamy różne myśli przeciwne miłości i nasze postawy, działania też są bez miłości – bo wszystko czynimy przez pryzmat zadanego nam cierpienia, którego nie potrafimy wybaczyć.
Msza Św. jest niezwykłym bogactwem dla duszy. Można by rozważać, czym jest, pod wieloma aspektami. Dzisiaj spojrzymy na Mszę św. właśnie z perspektywy przebaczenia. Otóż Msza św. jest niezwykłą łaską dla każdego człowieka, ponieważ w czasie Mszy św. Jezus dokonuje Ofiary za każdego z nas z miłości i jest to ogrom Jego miłosierdzia wobec nas. Ale On nie tylko przebacza i obmywa nas z całego brudu, uszczęśliwiając w ten sposób nasze dusze, ale jeszcze zaprasza, abyśmy przyłączyli się do Jego Ofiary, składając razem na Ołtarzu swoją własną – to wszystko, co nas zraniło, dotknęło, zadało ból i cierpienie. Wszystkie osoby, które nas zraniły mamy złożyć w ofierze razem z naszą duszą. Czyniąc to, chociażby aktem woli, uczestniczymy w wielkim akcie Boskiego przebaczenia, Bożego miłosierdzia. Wchodzimy niejako w atmosferę tego przebaczenia, w promienie Bożego miłosierdzia i nasza dusza doznaje ukojenia. I to jest największe szczęście, niezwykła łaska dla każdego z nas. Możemy oczyścić się ze zranień i z niemożności przebaczenia, zapomnienia, ciągłego powracania do bólu i cierpienia. Możemy się od tego wszystkiego uwolnić, kiedy ofiarowujemy siebie za wszystkich tych, od których zaznaliśmy czegoś złego.
To tylko jedna z wielu rzeczy, które Bóg czyni wobec nas właśnie podczas Eucharystii. W Eucharystii jest nieskończoność łask, których Bóg udziela, a człowiek doświadcza. Mając już tego świadomość, po przeanalizowaniu swojego życia, przypomnieniu sobie różnych osób i sytuacji, możemy teraz to wszystko złożyć Bogu na Ołtarzu, ofiarowując samego siebie i wyrażając pragnienie, że chcemy przebaczyć. Prośmy, by Bóg włączył nas w swój akt miłosierdzia, by i nasze dusze uzdolnił do tego i uwolnił je od ciężaru, który niesiemy przez całe życie od najmłodszych swoich lat. Niech uwolni również od tego, czego nie potrafimy sobie nawet przypomnieć, a co jednak gdzieś tam w podświadomości cały czas gniecie duszę, gryzie nas i skrzywia obraz świata. Dzisiaj to wszystko składamy Bogu na Ołtarzu. Czyńmy to świadomie, prosząc o Jego miłosierdzie wobec tego wszystkiego, wobec naszych dusz. Wystarczy wyrażenie takiej woli, pragnienia, bo nie jesteśmy zdolni – jako ludzie – sami z siebie do końca przebaczyć, miłując te osoby miłością doskonałą. Bóg jest zdolny i to On może tego dokonać w nas. Złóżmy swoje serca na Ołtarzu.
Modlitwa
Uwielbiam Ciebie, Boże! Pochylasz się nade mną. Przychodzisz w wielkim Majestacie, a jednak w tak maleńkim Opłatku, aby moje serce mogło Ciebie przyjąć. I przychodzisz cały, Nieskończony, pełen mocy w taki sposób, aby nie przerazić mego małego serca, ale by je jeszcze umocnić i uszczęśliwić. Dziękuję Ci, Boże, za Twoje przyjście i Twoją obecność. To największe szczęście dla duszy – móc karmić się Bogiem.
Wiem, Panie, że gdy przyjmuję Ciebie do mojego serca, Ty przebóstwisz moją duszę. To Twój dar dla każdej duszy, która przyjmuje Ciebie. Czynisz to, choć na to w ogóle nie zasługujemy. Ani na to nie zasłużyliśmy, ani nie zapracowaliśmy, nie zrobiliśmy niczego, aby móc osiągnąć to przebóstwienie. To nie na naszą miarę – osiągnąć, zdobyć, zapracować. Ty o tym wiesz. I Ty, Bóg, Władca całego wszechświata, przychodzisz do maleńkich dusz, aby je tak hojnie obdarować. I w tym obdarowaniu jeszcze pouczasz, wyjaśniając, prowadząc, kierując.
O, Panie, możemy to sobie tłumaczyć jedynie nieskończoną Twoją miłością. Niczym innym. Zachwycamy się tą miłością, wielbimy ją. Bądź uwielbiony, Boże, w naszych sercach!
Dziękuję!