Rozdział III: Życie miłością i doskonałość chrześcijańska
Miłość i świętość
Jedynie Bóg wie, ile jest obecnie na świecie dusz świętych. Można jednak stwierdzić, że wielu jest chrześcijan, którzy uważają, iż świętość nie jest dla nich; myślą sobie: jeśli nawet nie jest przeznaczona wyłącznie dla osób zakonnych, to przynajmniej jest „sprawą” zastrzeżoną dla nielicznych dusz uprzywilejowanych, darem spływającym z nieba. Taki sposób myślenia jest nie tylko błędny, ale również szkodliwy, ponieważ utrzymuje dusze w inercji duchowej i pogrąża w przeciętności, która w żaden sposób nie przystoi komuś, kto uznaje się za chrześcijanina.
Do świętości są powołani, bez różnicy, wszyscy ochrzczeni, jako członki tego samego Ciała Mistycznego. Jeśli Głowa jest święta, to i członki także są święte 73. Kiedy Jezus mówi: „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5,48), zwraca się do wszystkich swoich uczniów. Kiedy św. Paweł pisze: „wolą Bożą jest wasze uświęcenie” (1 Tes 4,3), to również odnosi się to do wszystkich chrześcijan.
Jeśli Bóg chce, byśmy byli święci, to nie ma wątpliwości, że udziela nam łask potrzebnych do osiągnięcia tego. To wszystko, co Jezus uczynił dla nas albo co nam dał i pozostawił, wszystko to jest nie tylko dla naszego zbawienia, ale także dla naszego uświęcenia. Pragnieniem, radością, chcielibyśmy powiedzieć ambicją Jezusa, jest właśnie widzieć nas świętymi. Potwierdził to, mówiąc do siostry Konsolaty:
Gdybyś wiedziała, jak bardzo raduję się, czyniąc duszę świętą! Wszyscy powinni stać się świętymi, aby dać mi tę radość.
Chciałabyś mieć choćby blade pojęcie tego? Pomyśl o radości, jakiej doznaje mama, kiedy widzi swego syna, który promieniujący radością, powraca do domu z dyplomem. Szczęście tej matki jest niewypowiedziane.
Otóż, moja radość z powodu duszy, która zdobywa świętość, nieskończenie przewyższa ten słaby obraz.
Także w tym wypadku Jezus mówi do wszystkich dusz.
Jest więc rzeczą najwyższej wagi, aby wierni mieli tego świadomość. Dlaczego bać się mówić im o świętości albo zniechęcać ich w dążeniu do niej, jeśli jest ona wyraźnym obowiązkiem każdego chrześcijanina? Jest rzeczą ważną wyrobić sobie właściwe pojęcie świętości, by w praktyce nie popełniać błędów, nie czyniąc niczego lub mało, sądząc, że się czyni wiele; a także po to, by nie pozwolić na oddalenie się od tego tak szlachetnego zadania z powodu własnej małoduszności i słabości.
Błędem jest – oświadcza to wyraźnie Jezus siostrze Konsolacje, mówiąc o świętości lub o świętych – kłaść nacisk na dary nadzwyczajne lub łaski darmo dane (gratis datae). Jest także błędem podkreślać nadzwyczajne pokuty, surowość itd., tak jakby pierwszym i najważniejszym przykazaniem w Prawie, a więc pierwszym i najważniejszym obowiązkiem chrześcijanina, nie była miłość Boga i bliźniego, ale dręczenie własnego ciała.
Nie trzeba wypaczać Ewangelii ani sprowadzać chrześcijańskich świętych na płaszczyznę jakby jednej z sekt biczowników. Należy położyć właściwy akcent na ich sferę wewnętrzną, czyli na zjednoczenie z Bogiem, a więc na miłość, z której wszystkie dzieła i cnoty czerpią życie, wartość i doskonałość. Ewangelia nie jest orędziem smutku, ale radości, od radosnego zwiastowania przez aniołów w Betlejem, do triumfalnego orędzia aniołów przy pustym grobie Jezusa. Któż mógłby twierdzić, że Jezus zabronił swoim uczniom doświadczać czystych i niewinnych radości życia, skoro to Jego miłość rozsiewa je pośród cierpień na naszej drodze życiowej? Czyż nie jest radością codzienna ofiara przemieniona światłem chrześcijańskiej nadziei? Już w tym Orędziu znaleźliśmy niektóre tego dowody. Wskażemy jeszcze na inne.
Pewnego dnia siostra Konsolata, chora na grypę, oparła się w chórze na ławce, a potem nawet usiadła (czego nigdy, umartwiając się, nie czyniła). Miała z tego powodu pewne wyrzuty sumienia i prosiła Jezusa o przebaczenie. Jezus zaś powiedział jej:
Bądź spokojna i nie czyń mnie surowym, Konsolato! Jezus, który do twego Ojca św. Franciszka posyłał kruka, aby go budził rankiem nieco później tylko dlatego, że w nocy spał mniej, może także pozwolić swemu stworzeniu oprzeć się w chórze i usiąść,ponieważ jest ono chore na (…) grypę. Czy zrozumiałaś, że Jezus jest dobrocią, miłosierdziem, przebaczeniem?
Siostra Konsolata była bardzo przywiązana do życia wspólnotowego we wszystkim, również jeśli chodzi o posiłki. Dlatego chętnie i celowo rezygnowała z tego, co wspólnota miała zwyczaj dawać słabszym. I od tej reguły nigdy nie chciała być zwolniona, nawet w dniach większej słabości fizycznej czy choroby. Oto piękna lekcja udzielona jej przez Jezusa (24 września 1936 r.):
Konsolato, pamiętaj, że jestem dobry i nie wypaczaj Mojego obrazu. Widzisz, świat lubi ukazywać świętość jako surowość, biczowanie się, łańcuszki [pokutne, noszone na ciele dla umartwienia – przyp. tłum.].
Nie, nie jest tak. Jeśli ofiara i pokuta jest obecna w życiu jakiegoś świętego, to nie jest to przecież całe jego życie.
Święty, czyli ten, która oddaje Mi się wspaniałomyślnie, jest istotą najszczęśliwszą na ziemi, ponieważ Ja jestem dobry, wyłącznie dobry.
0, nie zapominaj nigdy, że ten Jezus, który na końcu swego ziemskiego życia umierał na krzyżu, jest tym Jezusem, który przez trzydzieści lat prowadził życie podobne do życia wszystkich ludzi, we własnej rodzinie; jest to ten sam Jezus, który podczas trzech lat przepowiadania zasiadał do stołu na ucztach. A Jezus, Konsolato, był Święty, Najświętszy ze wszystkich ludzi!
Dlatego w twoich potrzebach nie zniekształcaj mojej Osoby. Myśl o tym, że Jezus jest zawsze dobry, dla ciebie jest i będzie, aż do ostatniego twego tchnienia, czułością matczyną.
Jeśli kocham wierność, jaką zachowujesz wobec twych postanowień, to kocham także twoje zaufanie do mojej macierzyńskiej dobroci. I kiedy będziesz czuła rzeczywiście jej potrzebę, będę szczęśliwy, gdy uczynisz wyjątek.
Przypomnij sobie, nigdy nie zapominaj: Jezus jest dobry; nie zniekształcaj Mnie!’.
Nie ujmuje się więc niczego z tego, co rzeczywiście może służyć uświęceniu duszy, ale każda rzecz znajduje się na swoim miejscu i każdej rzeczy nadaje się właściwą wartość w odniesieniu do jej uświęcenia. Jeśli Jezus wzywa w Ewangelii wszystkich swoich naśladowców do świętości i wszystkim daje jej przykład, świętość z konieczności musi być jedna dla wszystkich i dostępna dla wszystkich, chociaż różne są drogi do niej prowadzące, w zależności od różnych sytuacji poszczególnych osób oraz rożnych planów, jakie Bóg ma wobec każdej osoby.
Świętość z istoty swej polega na miłości, która jednoczy duszę ze źródłem wszelkiej świętości, jakim jest Jezus Chrystus. Tak więc, jeśli nie od wszystkich i nie w takim samym stopniu żąda On takich samych ofiar, to jednak przez wszystkich chce być kochany; więcej, chce być kochany całym sercem, całym umysłem, całą duszą, ze wszystkich sił. Z tej całkowitej miłości uczynił On konkretne przykazanie dla wszystkich – kompendium całego Prawa. Jeśli więc dusza daje Mu to wszystko – jest święta, i jest nią na tyle, na ile kocha Go tak całkowicie (por. Mk 12,34). Tego jednak nie można zrealizować bez wyrzeczenia się wszystkiego (por. Łk 14,33), co sprzeciwia się miłości doskonałej.
Jest więc możliwe dokładne zrozumienie znaczenia następującej lekcji, jakiej Jezus udzielił siostrze Konsolacje (16 grudnia 1935 r.):
Konsolato, powiedz duszom, które przedkładają miłość i Komunię miłości nad jakikolwiek inny dar, który mogłyby Mi ofiarować: tak, jeden akt miłości ku Bogu zamiast dyscypliny, ponieważ jestem spragniony miłości.
Biedne dusze! Sądzą, że aby dojść do Mnie, potrzeba życia surowego, pokutnego 75. Widzisz, jak Mnie zniekształcają! Czynią ze Mnie budzącego grozę, podczas gdy Ja jestem jedynie dobry.
Zapominają o przykazaniu, które Ja wam dałem, a które jest kompendium całego Prawa: Będziesz miłował Pana, Boga twego, całym twoim sercem, całą duszą.
Dzisiaj, tak jak wczoraj, tak jak jutro, od biednych stworzeń będę żądał tylko i zawsze miłości!
Miłość do Jezusa i bliskość z Nim
Celem i owocem życia miłości jest więc zjednoczenie duszy z Jezusem, aby osiągnąć świętość. To jest ten skarb, o którym mówi Ewangelia, a kto go znalazł, kupuje pole, na którym skarb ów jest ukryty; sprzedając wszystko, co posiada (por. Mt 13,44). Tym uprzywilejowanym polem jest zebranie wszystkiego, z czego należy się ogołocić, poprzez surowe umartwienie serca i zmysłów, czy to wewnętrznych, czy zewnętrznych.
Nie wszyscy rozumieją ten język. Co więcej, także pośród osób konsekrowanych mało jest takich dusz, którym udaje się znaleźć taki skarb, a jeśli go nawet dostrzegły, to jednak nie osiągają go, ponieważ nie umieją nałożyć sobie koniecznych wyrzeczeń. Mogłyby żyć życiem Boskim i po Bożemu płodnym, tymczasem zatrzymują się na progu królewskiego pałacu, prowadząc życie prawie że przeciętne, a przynajmniej bardzo dalekie od tej doskonałości, którą ślubowały.
Jezus, Król miłości, daje wszystko, ale również pragnie wszystkiego: serca ze wszystkimi jego uderzeniami, rozumu ze wszystkimi jego myślami, zmysłów ze wszystkimi ich poruszeniami, duszy ze wszystkimi jej władzami. A więc nie stawia granic ani dla daru dla Niego, ani daru z siebie, a dusza, jakby wchłonięta przez Niego, żyje i działa w Nim, w tak niewypowiedzianym wewnętrznym zjednoczeniu uczuć i zamiarów, że odpowiednikiem tego zjednoczenia jest jedynie życie świętych w niebie.
Wszystkie Jezusowe żądania miłości od siostry Konsolaty zmierzały do tego, aby doprowadzić ją do aktualnego i stałego, a w konsekwencji żywego i wewnętrznego zjednoczenia z Nim. Nic więc dziwnego, że pouczając ją, stawiał coraz większe wymagania, nie pozwalając jej nawet na najmniejsze dobrowolne roztargnienia (8 sierpnia 1935 r.): Pod żadnym pretekstem nie odwracaj swego wzroku od Jezusa, w ten sposób szybciej będziesz żeglować ku wiecznemu brzegowi.
Jeśli pragnął, aby była doskonała we wszystkim, to tym bardziej w tym punkcie, z którego wszystkie biorą swą doskonałość (10 października 1935 r.):
Chcę cię mieć doskonałą, chcę cię mieć ciągle przy sobie. Tak więc tylko Jezus! Ja sam wystarczę za wszystko. Ufasz Mi, prawda?
Jezus nie oddzielał jej fizycznie od stworzeń. Przeciwnie, żądał od niej zawsze doskonałego życia wspólnego we wszystkim. W ten sposób jednak mogła być widziana podczas wykonywanej pracy i narażona na roztargnienie (5 sierpnia 1936 r.): Czy wiesz, czego chcę od ciebie? Ciągłej bliskości, bez nawet chwilowego oddalenia się; zawsze ze Mną, także wtedy, gdy musisz rozmawiać ze stworzeniami.
Pewnego dnia, aby wpuścić nieco więcej świeżego powietrza do celi, Konsolata pozostawiła otwarte drzwi. W ten sposób jednak mogła być widziana podczas wykonywanej pracy i narażona na roztargnienie. Jezus więc powiedział do niej: Konsolato, zamknij drzwi celi na każdy ziemski hałas, a pozostaw tylko okno, bardziej otwarte na wszystko, co jest niebem.
Takie samo upomnienie skierował do niej odnośnie do bramy zmysłów, o wiele bardziej niebezpiecznej i rozpraszającej (29 października 1935 r.):
Tak jak zamykasz drzwi celi (ponieważ samotność jest tak piękna), tak samo trzymaj w zamknięciu zmysły. Żyjmy zawsze w wewnętrznej bliskości, my oboje, sami; nie dopuszczaj do siebie żadnej myśli, zawsze my oboje sami.
Dusza zjednoczona tak bardzo wewnętrznie z Najświętszym poczyni szybkie i pewne kroki na drodze świętości. Z pewnością będzie musiała zawsze czynić wysiłki, by odpowiedzieć na działanie łaski, szczególnie poprzez wierność postanowieniom, które są jej praktycznym zastosowaniem. Oto, co Jezus mówi do siostry Konsulaty (23 czerwca 1935 r.):
Ja jestem zawsze wierny moim obietnicom; podobnie i ty, jeśli zawsze pozostaniesz we Mnie, będziesz wierna temu, co mi obiecujesz, twoim postanowieniom, ponieważ to, co jest w krzewie, jest również w gałązkach.
Dotyczy to wszystkich cnót, które w Jezusie znajdują się w stopniu nieskończonym, a które On wlewa w duszę w stopniu, w jakim jest ona z Nim zjednoczona (22 sierpnia 1935 r.):
Trwaj we Mnie, a będziemy czymś jednym, i przyniesiesz wiele owoców, i staniesz się potężna, ponieważ znikniesz jak kropla wody w oceanie. W ciebie przejdzie moje milczenie, moja pokora, moja czystość, moje miłosierdzie, moja słodycz, moja cierpliwość, moje pragnienie cierpienia, moja żarliwość o dusze, by zbawić je za wszelką cenę.
Jak widać, jest to swego rodzaju przelanie życia Bożego w duszę. W ten sposób dusza wewnętrznie zjednoczona z Tym, który jest ze swej istoty Świętością, nie może nie wchłonąć jej w siebie samą (12 listopada 1935 r.):
Pamiętaj zawsze, że tylko Ja jestem święty i mogę uczynić cię świętą, przelewając moją świętość w ciebie: moja świętość staje się twoją, tak jak twoja czystość jest moją, twoja pokora moją, zrozumiałaś?
Wszystko to jest zrozumiałe, jeśli uwzględni się, że doskonała jedność serc zakłada wspólne posiadanie dóbr. Ponieważ dusza nie ma żadnego własnego dobra, dlatego dobra Jezusa stają się jej. Wiele razy; wzywając siostrę Konsoletę do tej wewnętrznej jedności, Jezus powtarzał jej: To, co jest moje, jest twoje, Konsolato! I konkretyzował to w odniesieniu do wszystkich cnót: Twoje są moje słowa, moje myśli, a więc i mój ból oraz moja miłość.
Nie chodzi tu jedynie o obfity owoc uświęcenia, ale także o apostolat, ponieważ te dwa dary – świętość i dusze – są nierozdzielne (19 listopada 1934 r.):
Ponieważ pragniesz kochać Mnie i zbawiać dusze, trwaj we Mnie zawsze: podczas pracy, na rekreacji… Nie pozostawiaj Mnie ani na chwilę, a przyniesiesz owoc obfity.
Popatrz na św. Piotra: sam łowił ryby przez całą noc i nic nie złowił; ze Mną zaś zaledwie zarzucił sieci, wyciągnął je pełne ryb.
Podobnie i ty, jeśli będziesz złączona ze Mną, jeśli nie pozostawisz Mnie ani na chwilę, jeśli pójdziesz za każdym natchnieniem do umartwienia, które Ja ci poślę, zarzucisz sieci, a ja wyciągnę je pełne dusz, które ty poznasz, gdy będziesz w Niebie.
Jest to cenne pouczenie dla wszystkich dusz, klauzurowych i nieklauzurowych. Świętość stoi u podstaw apostolatu, tak jak zjednoczenie z Jezusem u podstaw świętości. Rzeczywiście, ściśle mówiąc, to miłość urzeczywistnia owo zjednoczenie. Po przytoczeniu siostrze Konsolacie słów św. Jana: „Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim” (1 J 4,16), Jezus skomentował je w ten sposób:
Widzisz, Ja jestem miłością i dopóki trwasz w miłości, trwasz we Mnie, ale Ja trwam także w tobie. Tak więc również wtedy, kiedy milczę, a ty nie słyszysz Mnie, pamiętaj zawsze, że dopóki Mnie kochasz, Ja jestem w tobie, a ty we Mnie. (..) Ty zaś chcesz tylko Mnie zawsze kochać, prawda? A więc ja zawsze przebywam w tobie, a ty we Mnie.
Jeśli miłość jest w naszym zjednoczeniu z Jezusem pośrednikiem, to konsekwentnie – im doskonalsza jest miłość, tym doskonalsze będzie to zjednoczenie.
Intymność miłości w dziewictwie ducha
Taką doskonałość miłości, czyli zjednoczenia z Jezusem, można osiągnąć jedynie poprzez potrójne dziewictwo: umysłu, języka i serca. Jezus wspominał o tym, mówiąc do siostry Konsolaty (19 kwietnia 1936 r.):
Aby się modlić, czujesz potrzebę pogrążenia się w milczeniu; tak samo, aby pozostawać zjednoczoną ze Mną, potrzebujesz głębokiego milczenia w twym wnętrzu.
Mały hałas zakłóca modlitwę; podobnie jakaś drobnostka, która cię rozprasza, zakłóca intymność. Potrzeba zawsze dziewictwa!”.
Tego rodzaju dziewictwo – według Bożych pouczeń – konkretyzuje się w potrójnym milczeniu: myśli (dziewictwo umysłu), słów (dziewictwo języka), zainteresowań (dziewictwo serca). Jak widać, życie miłości praktykowane w całej swojej doskonałości jest czymś innym niż grą słów: nikt nie może czynić w nim postępów, jeśli nie jest zdecydowany poświęcić wszystkiego. Nie żąda się wielkich surowych pokut, ale mistycznego ukrzyżowania wszystkich zmysłów.
Pierwsze to dziewictwo umysłu wraz zmilczeniem myśli: „Będziesz miłował Pana Boga swego (…) całym swoim umysłem” (Mt 22,37). Nie jest to rada jedynie dla kogoś, kto jest konsekrowany poprzez śluby, ale przykazanie skierowane do wszystkich chrześcijan, więcej, jest to pierwszej najważniejsze przykazanie. Bóg nie nakazuje rzeczy niemożliwych. Można je wykonać, oczywiście, w zależności od sytuacji każdego człowieka i dzięki łasce Bożej. Należy je więc wypełniać, niemniej potrzeba do tego ogromnego wysiłku. Także w tej sprawie Jezus żądał od siostry Konsolaty jak największej doskonałości. Mówił do niej (24 marca 1934 r.):
Konsolato, ty wiesz, że tak bardzo cię kocham! Popatrz, moje Serce jest Boskie, owszem, ale jest ludzkie jak twoje, a więc jestem spragniony twojej miłości, wszystkich twoich myśli.
Jeśli ty myślisz o innych, nawet jeśli są to osoby święte, nie myślisz o Mnie. Jestem zazdrosny o twoje myśli, chcę wszystkich twoich myśli.
Posłuchaj: Ja będę myślał o wszystkim, nawet o najmniejszych rzeczach, a ty myśl tylko o Mnie. Jestem spragniony twojej miłości, a więc żadnej myśli: byłyby to ciernie wbite w moją głowę.
Jeśli niepotrzebne myśli, dobrowolnie dopuszczone przez duszę, są cierniami wbitymi w głowę Jezusa, to wyrzeczenie się ich stawia duszę w obliczu wyczerpującej walki, która jest dla niej źródłem niezliczonych aktów zaparcia się siebie. Ciernie, których ona pragnie zaoszczędzić Jezusowi, musi wbić w swoją własną głowę (2 sierpnia 1935 r.):
Czy widzisz Jezusa ukoronowanego cierniami? Możesz Go rzeczywiście naśladować, nie pozwalając na żadną inną myśl. W ten sposób dusze zostaną uratowane, a ty będziesz wolna, by kochać.
Jeśli dusza chce wytrwać w dziewictwie myśli, nie jest to korona na chwilę, ale na całe życie (7 października 1935 r.):
Od chwili, gdy korona cierniowa przeniknęła Moje skronie, nigdy jej nie odłożyłem. Tak samo powinnaś i ty czynić jedyną twoją myślą powinna być miłość. Czy wiesz, kiedy odłożyłabyś koronę cierniową? Za każdym razem, gdy zatrzymałabyś się na jakiejkolwiek innej myśli.
Z pewnością walka przeciw nieużytecznym myślom jest jedną z najtrudniejszych – tego doświadczyła w ciągu całego swego życia siostra Konsolata. Walka ta powinna być spokojna i łagodna. Prowadzona z wielką cierpliwością i z największą stałością. W dziewictwie myśli nie można osiągnąć idealnej doskonałości, która nie jest z tego świata. Nie od duszy bowiem zależy, czy będzie ona bardziej lub mniej ogarnięta nieużytecznymi myślami. Tak jak żadna dusza, niezależnie, jak byłaby doskonała, nie może żądać, by była wolna od walki z tymi myślami albo łudzić się, że ta walka ustanie. Wystarczy; że dusza nie będzie ich dobrowolnie dopuszczać, jak to Jezus wyjaśnił siostrze Konsolacje (5 października 1935 r.): Widzisz, Konsolato, myśli, które powstają w tobie, a których ty nie chcesz, nie są niewiernością.
Więcej, taka walka stanowi część Bożych planów w uświęceniu duszy (13 października 1935 r.): Pozostawiam ci walkę z myślami nieużytecznymi, ponieważ jest dla ciebie zasługująca.
Im bardziej jest intensywna, tym większą przynosi duszy zasługę (31 października 1935 r.):
Czy chcesz myśli nieużytecznych? Nie. A więc wszystko jest zasługą. Jeśli pragnie się tylko kochać, kochać, to wszystko, co przeszkadza tej miłości, staje się zasługujące, zrozumiałaś?
Walka ta nie jest znacząca jedynie dla duszy cierpiącej, ale również dla innych dusz (20 października 1935 r.):
Pozwalam na tę wyczerpującą walkę myśli, która cię trapi, ponieważ przynosi mi chwałę i daje dusze.
Ofiaruj mi w każdej chwili, mówiąc: „dla Ciebie i dla dusz”, te myśli, których. nie chcesz, a które rodzą się ustawicznie od zbudzenia się aż do zaśnięcia, by przeszkodzić ci w miłości, a Ja przemienię je w łaski i błogosławieństwa dla dusz.
Jezus więc także pod tym względem chce i zadowala się wysiłkiem biednego stworzenia. Wysiłek ten jest jednak konieczny, jako że nie można kochać Boga całym umysłem inaczej, jak tylko w doskonałym dziewictwie umysłu.
Razem z dziewictwem umysłu Jezus żądał od siostry Konsolaty dziewictwa języka, bez którego to pierwsze byłoby niemożliwe. Każde nieużyteczne, słowo powoduje zawsze nieco rozproszenia ducha, a rozproszenie burzy na pierwszym miejscu intymność relacji z Jezusem. Wszystkie dusze, prowadzące życie wewnętrzne, kochały milczenie, które św. Teresa od Dzieciątka Jezus określiła jako „język błogosławionych mieszkańców nieba”77 i któremu była ściśle wierna. Można by sądzić, że to wszystko odnosi się tylko do przebywających w klauzurze, ale jeśli jest prawdą, że różne wymagania stawia się różnym duszom, to jest także prawdą, że Jezus powiedział w Ewangelii do wszystkich: „Powiadam wam: Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu” (Mt 12,36).
Nie należy więc dziwić się, że Jezus, zażądawszy od siostry Konsolaty wszystkich myśli, zażądał od niej także wszystkich słów (30 marca 1934 r.):
Teraz, kiedy wszystkie twoje myśli są moje”, daj mi wszystkie twoje słowa, chcę je wszystkie: chcę ustawicznego milczenia, chcę cię mieć całą. Och, nie bój się, Ja biorę odpowiedzialność i za myśli, i za słowa, za to, byś mogła zachować te dwie obietnice. Czy jesteś zadowolona? Ufasz Mi?
Milczenie, którego żądał Jezus od siostry Konsolaty; poza milczeniem nakazanym przez Regułę, zawierało postanowienie nie mówienia, jeśli nie jest pytana, poza, oczywiście, wypadkami, kiedy będzie się tego domagał obowiązek lub miłość (14 lipca 1935 r.):
Chcę, abyś myślała tylko o Mnie i abyś nie rozmawiała, jeśli nie jesteś pytana 79; wtedy Ja będę zawsze odpowiadał, a ty nie dziw się odpowiedziom, jakich udzielisz, ponieważ to Ja je wypowiem.
Również wtedy, gdy konieczność lub miłość będzie tego wymagać, powinna ograniczyć się do tego, co jest ściśle konieczne (22 sierpnia 1936 r.):
Zachowuj zawsze milczenie, bądź także oszczędna nawet w słowach koniecznych; w zamian ofiaruj każdej osobie uśmiech i zachowuj zawsze wyraz twarzy gotowy do uśmiechu.
Odnośnie do różnych codziennych zajęć, w związku z milczeniem, Jezus sugerował jej (22 sierpnia 1936 r.):
Jeśli masz wątpliwości co do wyboru między dwoma zajęciami, wybierz zawsze to, przy którym będziesz bardziej sama, które możesz spełniać w większym milczeniu, w większej miłości. Taka jest moja wola.
Kapucynki mają około pół godziny rekreacji wciągu dnia. Siostra Konsolata uczestniczyła w niej regularnie, by brać udział w życiu wspólnotowym. Jezus udzielił jej w tym względzie następującej wskazówki: Na rekreacji mów tylko wtedy, gdy rozmowa staje się pusta; wtedy ty zmień jej kierunek. Poza tym wypadkiem, jeśli nie była pytana, również na rekreacji miała powstrzymywać się od mówienia.
Obowiązywało ją to nie tylko w dni powszednie, ale także w wielkie uroczystości, gdy była dyspensa od milczenia (8 grudnia 1935 r.):
Także dzisiaj, gdy jest dyspensa od milczenia, uśmiechaj się do wszystkich, ale jeśli nie jesteś pytana, nie rozmawiaj z nikim, ponieważ potem będziesz miała wyrzuty sumienia.
Miała je rzeczywiście, jak sama o tym zaświadcza w dzienniku (16 sierpnia 1936 r.):
„Jezus ma swoje wymagania i tego, czego raz zażądał, domaga się zawsze, na przykład milczenia w dni, w które jest od niego dyspensa. Upadłam w te dni świąteczne (Wniebowzięcie NMP) i tej nocy moja biedna dusza jest rozbita. Pan okazał mi współczucie i pozwolił mi zrozumieć, że małe dzieci ciągle się brudzą, a jednak mama nieustannie z miłością zmienia im ubranka, czesze potargane włosy, myje brudną buzię, jednym słowem ciągle stara się o ich piękny wygląd, choć wie, że to jest na krótko. Wydaje się, że to jest mój portret. Rankiem postanowienie życia heroicznego, jakiego żąda Jezus, a potem… wszystko się wali! Ciągle więc rozpoczynam ścisłe milczenie”.
Tak więc i o to musiała ciągle walczyć. Z wielką prostotą i otwartością, zupełnie niezdolna do udawania w stosunku do siebie i do innych, okazywała na zewnątrz to, co czuła w sercu, a co stawało się dla niej często powodem wielu upokorzeń, umartwień itp., do tego stopnia, że kiedyś sam Jezus musiał interweniować, by dodać jej odwagi:
Dusza, która rzeczywiście jest Moja, którą posiadam, staje się jak olej niemogący się połączyć z jakimkolwiek innym płynem: octem, wodą itd. Oto powód twego wstrętu do wszystkiego, co nie jest prawdą, prostotą, szczerością, posłuszeństwem itd.
Jeśli podczas walki pokusy nieprzyjacielowi uda się wsączyć w ciebie myśl, jakieś pojęcie przeciwne miłości itd., to jednak nie może to pozostać w tobie, ale przy pierwszej okazji wyjdzie z twoich ust. I w ten sposób nie tylko upokorzy cię, ale zmusi także do tego, byś była bardziej czujna. Widzisz, te wszystkie myśli nie mogą pozostawać w tobie, ponieważ tylko Ja chcę przebywać w tobie.
Konsolata potrzebowała więc dziewictwa umysłu, aby zamknąć nieprzyjacielowi wszelki dostęp do myśli, wrażeń itp., i dziewictwa języka, by uniknąć wspomnianych braków, które nie przestają być takimi nawet wtedy, gdy są niedobrowolne. Jezus potwierdził to jej (14 września 1935 r.):
Bądź stała w twym postanowieniu: nigdy nie rozmawiaj, jeśli nie jesteś pytana; unikniesz wtedy wszystkich błędów i nieroztropności, i będziesz pewna, że słowa, którymi się posłużysz, odpowiadając, będą zawsze chciane i pobłogosławione przeze Mnie.
Jezus wspomina tu o unikaniu błędów, ale również nieroztropności. Siostra Konsolata miała z największą troską unikać ujawniania działania Bożego w jej duszy. Jest to trudne we wspólnocie zakonnej, gdzie rozmowy prowadzone są na tematy duchowe. Wystarczy jedno zdanie lub słowo, by się zdradzić. Siostra Konsolata rozumiała to dobrze, a do swego ojca duchowego napisała (24 lipca 1935 r., wieczorem):
„Ojcze, nigdy nie rozmawiać, jak tylko wtedy, gdy jest się pytanym, jest dla mnie bardziej niż konieczne także podczas rekreacji, bo istnieje wtedy niebezpieczeństwo wyjawienia swoich myśli i tego, co czuję. Widzę w tym i w innych małych rzeczach Bożą rękę. Jezus chce mnie mieć rzeczywiście swoją; poza dwudziestoma minutami rekreacji, cela przyciąga mnie jak tabernakulum’.
Dziewictwo języka, podobnie jak umysłu, nie było dla siostry Konsolaty czymś łatwym i szybkim do osiągnięcia. Było natomiast przez całe życie bardzo wyczerpującą pracą nad sobą poprzez wspaniałomyślne wysiłki, jak to ukazują jej pisma:
„Chcę, chcę, najmocniej chcę nie pozwolić na żadną myśl i nie mówić, jak tylko wtedy, gdy jestem zapytana”.
„Jezus nie odmówił Bogu Ojcu ani jednej myśli, ani jednego słowa czy działania; oddał Mu wszystko. Tak mam czynić i ja: dać Mu naprawdę wszystko, wszystkie myśli i ustawiczne myślenie”.
„Wysiłek Jezusa w Getsemani doprowadził Go do pocenia się krwią. Za wszelką cenę nie dopuszczę żadnej myśli ani nie wypowiem nawet jednego zdania ponad to, co ściśle konieczne”.
„Na rekreacji idzie lepiej [lipiec 1936 r.], ale moja natura nie jest jeszcze całkowicie przezwyciężona i zbyt łatwo zapomina o trwaniu w nieustannej miłości, by koniecznie mówić coś potrzebnego. Teraz jednak, bardziej niż czuwać nad tym, by mówić tylko, gdy jest pytana, potrzebuje czuwania nad tym, by mówić tylko to, co jest konieczne. Jest rzeczywiście prawdą, że my, kobiety, mamy długi język! „.
Można by całe stronice wypełnić podobnymi wyznaniami i postanowieniami. Ciągle ponawiała dobre chęci, nie rezygnując z trudności i niepowodzeń. Warto dodać, że podczas ostatniej choroby, poproszona o ostatnie przesłanie (testament) dla swojej drogiej wspólnoty; powiedziała: „Zachowanie milczenia!” Zapytana o wyjaśnienie powiedziała: „To dlatego -. także w oparciu o własne doświadczenie – że większa część braków we wspólnocie zakonnej pochodzi z niezachowywania przepisanego milczenia.”
Dziewictwu umysłu i języka sprzyja i uzupełnia je dziewictwo serca, które oprócz tego, że nakłada na duszę zakonną skuteczne i uczuciowe wyrzeczenie się rzeczy świata zewnętrznego, to wymaga oderwania się od wszystkiego, co stanowi „mały wewnętrzny świat” klasztoru, zwłaszcza poprzez eliminowanie absolutnie wszystkich zainteresowań nieodpowiednich, manię zajmowania się sprawami drugich.
To była kwestia, w której siostra Konsolata, biorąc pod uwagę również jej temperament, musiała najbardziej walczyć. Wspomniane braki, odnoszące się do dziewictwa umysłu i języka, wynikały prawie zawsze z nieumiejętności przezwyciężenia siebie w tej dziedzinie. Pisze:
„Główną przeszkodą w życiu nieustannym aktem miłości był mój język; milczenie było cnotą, nad którą pracowałam już podczas nowicjatu. Zanim jednak doszłam do zachowywania go, ileż miałam upadków! Postanowienia i walka, a potem, gdy już miałam odnieść zwycięstwo, wymykało się jakieś zdanie i traciłam pokój”
„Pewnego razu, podczas Nowenny, Jezus powiedział mi: Konsolato, to, co przeszkadza ci kochać Mnie, to nieużyteczne myśli i interesowanie się innymi. Postanowiłam nie interesować się innymi. Po dniach walki, po niekończącym się powtarzaniu w mym wnętrzu: «Nie interesuje mnie to… to mnie nie dotyczy…» itd. – a jednak wymykało mi się w końcu to zdanie, którego tyle razy udało mi się uniknąć. Pewnego wieczoru, podczas medytacji, Pan pozwolił mi jasno, zrozumieć konsekwencje moich błędów, tak że napisałam te słowa: «W Bożym świetle zrozumiałam, że mój język prowadzi mnie do piekł!». Nowe obietnice i nowe upadki; moja słabość była skrajna, była moim upokorzeniem”.
„Wiele kosztowało mnie opanowanie wzburzenia, jakie odczuwałam podczas posiłków. Och, proszę Matki Opatki, od tych, które przy stole zabijają się przesadnymi umartwieniami, wymagałabym posłuszeństwa tak bezwzględnego jak w wojsku! Najwidoczniej po św. Piotrze odziedziczyłam nie tylko imię, ale jeszcze coś więcej… [aluzja tak do imienia z chrztu: Pierina to żeńska odmiana imienia Piotr, jak i do gwałtownego usposobienia jej Patrona – przyp. tłum.]. Jezus jednak chciał zwyciężyć we mnie te tendencje i pewnego wieczoru, gdy byłam w celi, w pobliżu okna, powiedział mi: Konsolato, jeśli kontemplując niebo, zwrócisz oczy na okna sąsiednich domów, znajdziesz śmierć. Podobnie, jeśli zamiast jedynie kochać Mnie, skierujesz spojrzenie na czyny drugich, znajdujesz śmierć. Ta lekcja pomogła mi”
Konsolata jednak nigdy nie uwolniła się od walki. Jezus musiał jeszcze wiele razy interweniować i upominać ją pod tym względem. Tak było w listopadzie 1934 roku: Idź za Mną, co cię obchodzą twoje Siostry 80. Ty myśl tylko o naśladowaniu Mnie.
Nie oznacza to, że osoba żyjąca we wspólnocie nie powinna brać sobie do serca dobra współsióstr. Chodzi to, aby tego dobra nie chciała przeciw dobru własnej duszy lub w opozycji do planów Bożych, które nie są takie same dla wszystkich dusz, oraz aby nie mieszała się w sprawy; które jej nie dotyczą. Posłuchajmy następującego pouczenia odnośnie do nadzwyczajnych pokut, których Jezus nie chciał, a do których skłaniały się niektóre siostry:
Widzisz, Konsolato, w Niebie każdy chór anielski wypełnia swoje zadanie, nie zazdroszcząc i nie pragnąc zadań innego.
Tak samo we wspólnocie, każda [siostra – przyp. tłum.] powinna troszczyć się o własne zadanie, nie zazdroszcząc ani nie pragnąc czegoś, co należy do drugiej.
Ty masz być w swojej wspólnocie: w chórze i w każdym innym miejscu, moim małym serafinem. A więc masz troszczyć się o zjednoczenie miłości, nie patrząc na misję swoich współsióstr ani im nie zazdroszcząc.
Innym razem, by usunąć w niej wszelką wygórowaną ambicję, powiedział (2 czerwca 1936 r.): Na mocy posłuszeństwa nie patrz na to, co mi dają twoje Siostry. Ja i ty. To wystarczy!
W wigilię dnia, w którym Jezus miał przestać ukazywać się jej i mówić do niej w sposób nadzwyczajny, wśród innych postanowień, których żądał, było i takie (1 grudnia 1935 r.):
Obiecaj Mi, że jeśli chodzi o Siostrę X, nie będziesz się niczym interesowała, ani bezpośrednio, ani pośrednio. Czy jest wierna regułom czy nie, czy z prostotą poddaje się wymogom życia wspólnotowego, czy też, wymigując się, szuka nadzwyczajności, to nie ma znaczenia. Ty musisz obiecać Mi, że nie będziesz o niej mówić ani myśleć; tak jakby jej nie było we wspólnocie. Nic, poza relacjami wzajemnej miłości, pracy itd.
Również Maryja pewnego dnia, gdy siostra Konsolata zmagała się między chęcią mówienia a milczenia na temat pewnej współsiostry, powiedziała jej: Nie przejmuj się tym, co dzieje się w innych klasztorach; czyń to samo tutaj, uważaj siebie za pielgrzymującą i obcą, mającą jedno zadanie: kochać!
Aby raz na zawsze zwyciężyć demona, który był przyczyną interesowania się innymi, siostra Konsolata, która w każdą walkę wkładała całą żarliwość swego ducha, uciekła się do swego zwykłego środka: związać się ślubem. Było to 26 maja 1936 roku:
„Podczas medytacji wróg, pod pretekstem gorliwości, usiłował ukraść mi myśli poprzez interesowanie się innymi. Dostrzegłam w interesowaniu się innymi przeszkodę na mojej drodze, od której powinnam uwolnić się raz na zawsze. Łaska natchnęła mnie, bym związała się nowym ślubem, który odnawiany w każdej pokusie, pomógłby mi zawsze odnosić zwycięstwa. Czułam, że Ojciec Duchowny potwierdziłby ten ślub i złożyłam go: nigdy nie interesować się tym, co dzieje się we wspólnocie, niczym i nikim”
Ślub ten był jej bardzo pomocny, ale wałka, bardziej lub mniej ostra, ze skłonnością do niepotrzebnego interesowania się innymi trwała do końca jej życia, wymagając od niej ustawicznego i heroicznego wysiłku woli.
Trzeba tu przypomnieć, że to potrójne dziewictwo: umysłu, języka i serca nie jest celem samym w sobie, ale środkiem do postępowania na drodze doskonałej miłości. Oświadczył to wyraźnie Jezus siostrze Konsolacje (17 czerwca 1934 r.):
Zapomnij o wszystkim i wszystkich, i myśl tylko o tym, by Mnie bardziej kochać; skupiaj każdą swoją myśl, uderzenie serca i milczenie na tej jednej rzeczy: kochać!
(18 sierpnia 1936 r.) Nie myśl o niczym, o niczym, o niczym, jak tylko o tym, by Mnie kochać i cierpieć z całą możliwą miłością. To wystarczy.
Czemu służyłoby milczenie myśli, słów, zainteresowań, gdyby w sercu nie było Jezusa? A więc nie ma to być milczenie dla milczenia, ale milczenie dla miłości i miłość dla życia w zjednoczeniu z Jezusem (6 listopada 1934 r.):
Konsolato, teraz w absolutnym zapomnieniu każdej myśli, w rygorystycznym milczeniu od wszelkiego słowa, żyj intensywnie Jezusem.
Co znaczy żyć intensywnie Jezusem? Oznacza to żyć w tak intymnej jedności z Nim, że samemu niejako się znika, aby przemieniać się w Niego; oznacza utożsamiać się z Nim, przebóstwiać w Nim. To jest to, co św. Paweł powiedział o sobie: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,20); Jezus powiedział do siostry Konsolaty (6 listopada 1934 r.):
Jeśli ty znikniesz, nie pozwolisz więcej wejść w ciebie jakiejś myśli, Ja będę myślał w tobie; jeśli nie ty będziesz mówić, Ja będę mówił w tobie; jeśli nie będziesz usiłowała pełnić swojej woli, Ja będę działał w tobie. Nie ty będziesz żyła, ale Ja w tobie.
W ten sposób dusza ze wszystkimi swymi władzami i działaniami zostaje jakby przebóstwienia. Któż zaś może opowiedzieć o wszystkich jej codziennych wysiłkach na drodze własnego uświęcenia? Dlatego Jezus mówił do siostry Konsolaty (23 czerwca 1.935 r.):
Pożegnaj na zawsze każdą myśl, każde słowo; pozwól, aby wszyscy czynili to, co chcą; ty trwaj we Mnie, a przyniesiesz wiele owoców, ponieważ Ja będę działał.
Wszelki wysiłek siostry Konsolaty, poprzez potrójne milczenie: myśli, słów i zainteresowań, miał zmierzać do tego, by osiągnąć jak największą intymność miłości ku Jezusowi. Niczego innego nie żądał od niej Jezus, ponieważ na tym polega prawdziwa świętość i wszelka świętość (26 września 1935 r.):
Zapamiętaj sobie mocno, ty, która pragniesz przynosić wiele owoców, że Ja w Ewangelii nie powiedziałem, iż przyniesiesz wiele owoców wtedy, gdy będziesz praktykować nadzwyczajne umartwienia, lecz gdy będziesz trwała we Mnie 81.
Nie zbaczaj więc z prostej drogi, a wszelka twoja troska niech się przejawia w tym, aby być zjednoczoną z winnym krzewem i nie odłączać się od „Jezusa samego!” nawet jedną myślą (Ja pomyślę o wszystkim) ani jednym nieproszonym słowem.
Dusza, która chce czynić postępy w życiu miłości, musi uwzględniać te kierowane do siostry Konsolaty pouczenia Jezusa na temat dziewictwa ducha. Jeśli jest prawdą, że nie dla wszystkich dusz są nadzwyczajne sposoby (gratiae gratis datae – łaski darmo dane), to prawdą jest także, że dla wszystkich dusz jest doskonałość miłości w jej zwyczajnym wymiarze, aż do pełnego rozkwitu, tak jak wymaga tego pierwsze i największe przykazanie Prawa.
Przez miłość wszystko oddaje się Jezusowi
Tak wiele Bożych próśb, by dusza skoncentrowała swoje wysiłki na jedynym celu, którym jest miłość, w sposób oczywisty ukazuje, że miłość jest wszystkim i że poprzez miłość dusza rzeczywiście oddaje wszystko Jezusowi. Czyż nie to było tym wielkim odkryciem, które św. Teresie od Dzieciątka Jezus dodało skrzydeł w realizowaniu własnego uświęcenia i urzeczywistnianiu wspaniałomyślnych pragnień w dziele apostolatu? „Miłość dała mi klucz do mego powołania. Zrozumiałam, że skoro Kościół jest ciałem złożonym z różnych członków, to nie brak mu najbardziej niezbędnego, najszlachetniejszego ze wszystkich. Zrozumiałam, że Kościół posiada Serce i że to Serce płonie Miłością, że jedynie Miłość pobudza członki Kościoła do działania i gdyby przypadkiem zabrakło Miłości, Apostołowie przestaliby głosić Ewangelię, Męczennicy nie chcieliby przelewać swojej krwi. ( … ) Zrozumiałam, że Miłość zamyka w sobie wszystkie powołania, że Miłość jest wszystkim!82.
Odkrycie św. Teresy było jej osobistym odkryciem, które jednak nie było zupełną nowością, jeśli chodzi o dotychczasowe nauczanie Kościoła katolickiego. Cytowane słowa Świętej, jeśli się je dobrze rozważy, są w rzeczywistości echem – bardzo wiernym co do istoty – nauki Apostoła, który, przypomniawszy wzniosłość prawdy o naszym wcieleniu w Chrystusa, :stwierdza: „Wy jesteście Ciałem Chrystusa i poszczególnymi członkami” (1 Kor, 12,27). Każdy członek ma swój własny dar i nie powinien zazdrościć innym ich darów, ale dążyć do większych darów. Dlatego Apostoł dodaje: „(…) ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą” (1 Kor 12,31); doskonalszą od wszystkich darów charyzmatycznych, spośród wszystkich tajemnic Kościoła, od wszystkich dzieł w nim dokonywanych. Jaka jest ta droga? Apostoł odpowiada, wygłaszając ten wspaniały hymn o miłości, który można określić dogmatyczną i moralną syntezą ewangelicznego orędzia, a który stanowi 13. rozdział Pierwszego Listu do Koryntian.W tym miejscu cytujemy jego pierwszą część, jako że będziemy się jeszcze do niego odwoływać:
„Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił,
a miłości bym nie miał, byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę
całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał” (1 Kor 13,1-3).
Miłość jest wszystkim Trzymając się tego jednego postanowienia, dajesz Jezusowi wszystko.
Jeśli więc wszystkie dobre dzieła – wiedza, wiara, jałmużna, ofiara, a nawet męczeństwo, czy to pojedynczo, czy razem wzięte – są niczym i nic nie znaczą bez miłości, wynika z tego, że tylko miłość się liczy, ze tylko miłość Jest naprawdę wszystkim Dusza zaś niepowołana do takich dzieł, albo nie mając możliwości, by ich dokonać, jeśli jednak kocha Boga całym sercem, całym umysłem, ze wszystkich sił, w rzeczywistości oddaje wszystko Bogu. Dla św. Teresy od Dzieciątka Jezus był to punkt wyjścia do podjęcia drogi miłości. Był to także punkt wyjścia dla siostry Konsolaty, której Jezus powiedział
(7 sierpnia 1935 r.): Kochaj Mnie, Konsolato, tylko Mnie kochaj; w miłości jest wszystko i w miłości dajesz Mi wszystko.
(20 września 1935 r.): Kiedy Mnie kochasz, dajesz Jezusowi wszystko, czego On pragnie od swoich stworzeń, a mianowicie miłości.
Nie chciał więc, aby rozpraszała własne energie duchowe w wielości postanowień, często mało skutecznych, podczas gdy w tym jedynym postanowieniu zjednoczenia miłości zawarte są wszystkie inne (1 grudnia 1935 r.):
Miłość jest wszystkim. Trzymając się tego jednego postanowienia, dajesz Jezusowi wszystko.
Niewątpliwie należy koniecznie zachowywać Prawo. Ale kto je zachowuje? Ten, kto kocha. „Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę” (J 14,23). Jezus rzekł do siostry Konsolaty (15 listopada 1935 r.):
Widzisz, Konsolato, moje stworzenia robią ze Mnie kogoś bardziej budzącego strach, niż kogoś, kto jest dobry. Ja zaś rozkoszuję się tym, że jestem tylko i zawsze dobry. Co nakazuję? Miłość i tylko miłość, ponieważ kto Mnie kocha, służy Mi.
I przeciwnie, kto nie kocha, już jest poza Prawem: „Kto Mnie nie miłuje, ten nie zachowuje słów moich” (J 14,24). Jeśliby ktoś zachowywał Prawo, ale tylko ze strachu, nie czyniłby dzieła doskonałego, jak to Jezus wyjaśniał siostrze Konsolacie (16 listopada 1935 r.):
Widzisz, Ja pragnę, aby moje stworzenia służyły Mi z miłości. Otóż, unikanie grzechu ze strachu przed moimi karami nie jest tym, czego Ja pragnę od moich stworzeń.
Chcę być kochany, chcę miłości od moich stworzeń; kiedy zaś będą Mnie kochać, nie będą Mnie więcej obrażać.
Jeśli dwie istoty kochają się naprawdę, nigdy się nie obrażają. I tak samo, właśnie tak samo, ma być pomiędzy Stworzycielem a Jego stworzeniami.
Pewnego dnia, siostra Konsolata, będąc pod wrażeniem zdania usłyszanego podczas medytacji, zwróciła się do Jezusa: „Jezu, jeśli przeklęty jest człowiek wykonujący dzieło niedbale, błogosławiony będzie ten, kto czyni je pilnie” A Jezus odpowiedział (29 listopada 1935 r.): -
Bardziej niż z pilnością, staraj się czynić wszystko z wielką miłością. Czy pracujesz, czy jesz, czy pijesz, czy śpisz – czyń wszystko z wielką, wielką miłością, ponieważ Ja jestem spragniony miłości. W działaniu szukam miłości 83.
Innym razem, kładąc nacisk na dowartościowanie wszystkich działań poprzez miłość, uczył ją:
(10 października 1935 r.): Skieruj całą swoją uwagę na aktualnie wykonywany obowiązek, aby spełnić go możliwie z pełną miłością.
(16 listopada 1935 r.) O tyle większą wartość będą miały twoje działania, o ile wziośniesz w miłości.
To samo odnosi się do każdej trudności, jaką dusza spotyka na swojej drodze. Któż nie przypomina sobie „kwiatków” św. Teresy od Dzieciątka Jezus? Jak wielką miały wartość w oczach Bożych ze względu na intensywność miłości, z którą zostały ofiarowane! Ten sam język znajduje się w pouczeniach, jakich Jezus udzielał siostrze Konsolacie:
(14 listopada 1935 r.): Przemieniaj wszystkie nieprzyjemne rzeczy, jakie spotykasz na drodze, w różyczki; pozbieraj je z miłością i ofiaruj Mi z miłością.
(3 grudnia 1945 r.): Cenię sobie dary, spełnione z całą możliwą miłością; wtedy także wasze drobnostki stają się dla mnie drogocenne.
Jezus nie zważa na ofiarę samą w sobie lub na jej wartość. Cóż możemy Mu dać, co nie byłoby już Jego? „Gdybym był głodny, nie musiałbym tobie mówić, bo mój jest świat i to, co go napełnia” (Ps 50,12).
Miłość natomiast jest nasza i na nią Jezus zważa. Dlatego mówił do siostry Konsolaty (24 listopada 1935 r.): Nie, Konsolato, nie! Nie aktów heroicznych Jezus żąda od ciebie, ale po prostu drobnostek, ofiarowanych jednak z całego twego serca.
Musi to pocieszać te dusze – a jest ich większość – które nie będąc powołane do wielkich czynów, spędzają życie na wypełnianiu codziennych pokornych obowiązków, nie będąc widzianymi ani docenianymi przez świat. Pewnego ranka siostra Konsolata układała bukiet z kwiatów dla Matki Boskiej. Były już jednak niezbyt świeże i z tego powodu było jej przykro. Jednakże głos łaski dal jej zrozumieć: Nie zawsze można ofiarować Bogu piękne kwiaty cnót, jednakże można zawsze towarzyszyć im z miłością. Jezus nie patrzy na kwiat, ale na miłość, z jaką go się ofiaruje.
Mądrze więc postępuje dusza, która ćwicząc się w cnotach, całą uwagę skupia nie na poszczególnych aktach tych cnót, ale – przez intencję i wysiłek – zmierza bezpośrednio ku miłości, która ożywia i doskonali wszystkie cnoty.
Jeśli już wzajemna miłość braterska zakrywa wiele grzechów (por. 1 P 4,8), jakże wątpić, że miłość nie mogłaby uzupełnić przed Bogiem braków, którym dusza może być poddana? W tym znaczeniu należy rozumieć następujące słowa Jezusa skierowane do siostry Konsolaty (10 listopada 1935 r.):
Jesteś pełna braków? Otóż, Ja wolę duszę pełną braków, ale z sercem całkowicie moim, niż gdyby była doskonała, ale serce miała podzielone”.
Jezus mówi tu o doskonałości czysto formalnej, w przeciwieństwie do doskonałości istotowej, która polega na miłości. Faktycznie, każda cnota, jeśli nie byłaby odniesiona do Dobra ostatecznego i doskonałego, jest zawsze „cnotą”, ale niedoskonałą. Można więc zrozumieć, co Jezus miał na myśli, gdy powiedział do do siostry Konsolaty:
Gdy serce jest bardzo chore, czyni człowieka bezsilnym, niezależnie od tego, jak byłby mocny. Tak samo, jeśli czyjeś serce nie jest Mi oddane, to wtedy jestem jakby bezradny wobec takiej duszy, choćby była przyozdobiona cnotami.
Jednym słowem, doskonalsza jest dusza, która bardziej zbliża się do Boga, a ponieważ Bóg jest Miłością, dusza zbliża się coraz bardziej do Miłości i dlatego tym doskonalsza jest dusza, im bardziej Go kocha. Potwierdza to Jezus siostrze Konsolacje: (…) najbardziej miła mi jest dusza, która Mnie bardziej kocha.
Miłość wszystko otrzymuje od Jezusa
Dusza, która kocha Jezusa całym sercem i ze wszystkich sił, nie tylko oddaje Mu wszystko, ale także wszystko od Niego otrzymuje, zarówno gdy chodzi o własne uświęcenie, jaki o zbawienie dusz. W tej pracy ograniczymy się jedynie do rozważenia kwestii własnego uświęcenia.
Należy przede wszystkim stwierdzić, że osoba, która kocha, nie chce tracić czasu na zaspokajanie przelotnych, wygórowanych ambicji, na powierzchowne zapewnienia o miłości, lecz chce okazywać miłość poprzez całkowity dar z siebie. Taka osoba zrozumiała prawdy wyrażone w poprzednich paragrafach, że aby czyny były zasługujące i owocujące w dobro dla siebie i dla innych, muszą płynąć z miłości, i ze to właśnie miłość podpowiada je, podtrzymuje, ożywia i udoskonala.
Innymi słowy; nie jest źle skupić się na czynach, aby osiągnąć miłość, ale bardziej logiczne jest – i powiedzielibyśmy teologiczne – skupić się na miłości, aby dotrzeć do czynów. Święty Franciszek Salezy komuś, kto mówił mu: „Chcę być bardzo pokorny, abym mógł kochać bardzo Pana” odpowiedział: „Ja natomiast chcę bardzo kochać Pana, abym mógł być pokorny”. Oto różnica pomiędzy tymi dwiema drogami. Po której stronie jest racja? My jesteśmy ze św. Franciszkiem Salezym, który ze swej strony opowiadał się za św. Pawłem, piszącym:
„Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie jest bezwstydna,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma” (1 Kor 13,4-7)85.
Jest rzeczą oczywistą, że zarówno błędy, których należy unikać, jak i cnoty, które należy praktykować, wszystko ma się dokonywać w miłości i poprzez miłość. Jesteśmy nie tylko ze św. Pawłem, ale przede wszystkim jesteśmy z Ewangelią: „Beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15,5). To także jest oczywiste. Tak więc wydaje się nam, że z większą pewnością działa ten, kto dąży bezpośrednio do zjednoczenia z Jezusem, aby dojść do czynów, niż ten, kto postępuje przeciwnie. Tymczasem przecież niczego nie może zdziałać bez Jezusa.
Jezus mówi w Ewangelii: „Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie (…) tak samo i wy; jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity” (J 15,4-5). Jak jednak trwać w Jezusie, by On trwał w nas? „Bóg jest miłością; kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim” (1 J 4,6).
Jakże wszystko w Ewangelii jest jasne i proste. Przez miłość dokonuje się zjednoczenie z Jezusem, a w zjednoczeniu z Jezusem jest obfitość wszelkich owoców uświęcenia: cnoty Boskie przechodzą do duszy, jak soki życiodajne docierają z winnego krzewu do latorośli.
Także ta prawda miała uroczyste potwierdzenie w nauce, a przede wszystkim w życiu św. Teresy od Dzieciątka Jezus, która poprzez miłość osiągnęła heroiczność wszystkich cnót, jak orzekł Kościół. Teraz zaś, wydaje się, że Bóg zechce to potwierdzić w odniesieniu do nauki i życia siostry Konsolaty; Na potwierdzenie tego przytaczamy niektóre pouczenia, jakich Jezus udzielił pokornej Kapucynce.
Przede wszystkim miłość jest pierwszym i najdoskonalszym wynagrodzeniem za własne grzechy. „Żal, który wyklucza miłość Bożą – uczy św. Franciszek Salezy – jest piekielny, podobny do tego, jaki mają potępieni; żal, który nie odrzuca miłości Bożej, nawet jeśli jeszcze jest jej pozbawiony, jest żalem dobrym i pożądanym, ale niedoskonałym i nie może dać nam zbawienia, dopóki nie osiągnie miłości i nie złączy się z nią”86. Zresztą wystarczy otworzyć Ewangelię: „Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała” (Łk 7,47). Dalej zaś czytamy: „A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje” (Łk 7,48). Ewangelia należy do wszystkich czasów i do wszystkich dusz, tak jak dla wszystkich dusz jest pouczenie skierowane do siostry Konsolaty (22 listopada 1935 r.):
Chcesz pokutować za swoje grzechy? Kochaj Mnie, twoją pokutą niech będzie miłość.
To samo odnosi się do wynagradzania za grzechy drugich.W Niedzielę Palmową 1936 roku, czytając opis męki Pana naszego Jezusa Chrystusa, siostra Konsolata zatrzymała się na zdradzie Judasza, a z jej ust wydobył się okrzyk: „Och, gdybym mogła wynagrodzić wszystkie świętokradztwa!”. I usłyszała:
Tak, miłością możesz wynagrodzić okropne świętokradztwa, przez miłość możesz cierpieć, możesz składać siebie w ofierze, możesz wyniszczyć się w ofierze. Wszystko z miłością, nic innego, jak tylko miłość.
Miłość, oprócz tego, że jest wynagrodzeniem, jest oczyszczeniem. Faktycznie, jest ona światłem, które pozwała duszy odkryć nawet drobne niedoskonałości, mogące przyćmić jej piękno; jest mocą, która daje duszy potrzebną energię, by wykorzenić aż do końca niedoskonałości; jest ogniem, który spała i niszczy zasiane w nas chwasty. „Wiem – mówiła św. Teresa od Dzieciątka Jezus – że Ogień Miłości uświęca skuteczniej od płomieni czyśćcowych”87.
Pewnego wieczoru (11 listopada 1935 r.) Jezus mówił do siostry Konsolaty, modlącej się przed tabernakulum:
Konsolato, przynieś mi twoje dzisiejsze niedoskonałości. „Jezu, nie przypominam ich sobie!” Także Ja je zapomniałem. „A więc?” – Powiedz mi, że Mnie kochasz i idź w pokoju, ponieważ już nie istnieją!
Na rekolekcje w 1935 roku ojciec duchowny wysłał siostrze Konsolacie list, w którym, aby ćwiczyć ją w pokorze, wyliczał niektóre jej niedoskonałości, które – jak mówił – w niej odkrył, a przy tym dołączył dla niej obrazek, przedstawiający Dobrego Pasterza, trzymającego na ramionach tulącą się do Jego Serca owieczkę. Jezus zaś ze swej strony tak ją wprowadzał w te święte rekolekcje:
Konsolato, jak ta mała owieczka, pozostaniesz na moim Sercu podczas tych świętych ćwiczeń i będziesz Mnie bez przerwy kochać. A Ja pomyślę o wszystkim innym.
Podczas gdy ty będziesz spoczywała na moim Sercu, Ja spalę twoje niedoskonałości, także te, które twój Ojciec znajduje w tobie: miłość własną, pychę, przesadę, brak prostoty itd. Ja spalę wszystko.
Innego dnia (19 sierpnia 1936 r.), gdy pokornie się spowiadała, świadoma ogromu swych braków, Jezus dał jej pojąć: Kochaj Mnie, miłość sprawi, że znikną wszystkie twoje braki.
Nie chciał więc, jak to już zostało powiedziane, by się zatrzymywała na swoich niewiernościach. Mówił do niej (9 lipca 1934 r.): Nie zatrzymuj się na sobie samej, na tym, co zrobiłaś, ale przechodź ponad całą twoją nędzą i zawsze kochaj.
Po odnowieniu duszy przez wynagrodzenie i oczyszczenie miłość prowadzi ją do osiągnięcia wszystkich cnót, a także do ich udoskonalenia, zgodnie z tym, co zostało już wyjaśnione. Z pewnością wielkie było osobiste powołanie siostry Konsolaty. ponieważ Bóg miał wobec niej wielkie plany, a ona musiała na nie odpowiedzieć. Dlatego Jezus zapewnił ją (30 sierpnia 1935 r.): Chcesz odpowiedzieć na swoje powołanie? Kochaj tylko Mnie, kochaj zawsze, a odpowiesz wpełni na moje plany wobec ciebie.
Wymaga to oczywiście praktykowania cnót, ale właśnie poprzez miłość dusza ma pewność, że je praktykuje. I tak w odniesieniu do miłości siostrzanej Jezus przyrzekał Konsolacie (2 lipca 1935 r.):
Ty myśl tylko o tym, by Mnie kochać, a Ja pomyślę o tym, byś umiała kochać innych.
Taką samą obietnicę znajdujemy w odniesieniu do pokory, podstawowej cnoty chrześcijańskiej doskonałości:
(22 sierpnia 1935 r.): Im bardziej będziesz trwać we Mnie, tym bardziej sprawię, że przeniknie cię moja pokora.
(4 lipca 1935 r.): Kochaj tylko Mnie, Ja zaś pomyślę o zachowaniu cię w pokorze. Jeśli trwasz we Mnie, co jest w krzewie winnym, jest również w latoroślach.
Tak więc dusze, które idą drogą miłości, nie lekceważą wartości i konieczności posiadania innych cnót, ale są wewnętrznie przekonane, że najpewniejszym środkiem do ich osiągnięcia jest mocne zjednoczenie z Jezusem, jak latorośl jest złączona z winnym krzewem. Stąd wezwania Jezusa do siostry Konsolaty, aby nie zbłądziła:
(20 sierpnia 1935 r.): Miłość jest świętością; im bardziej Mnie kochasz, tym bardziej stajesz się święta.
(8 listopada 1935 r.): Pamiętaj, że miłość i tylko miłość doprowadzi cię na najwyższy stopień świętości.
Podczas gdy Jezus mówił o wysokim stopniu świętości, Bóg Ojciec zapewniał jej te szczyty świętości (19 września 1935 r.): Pamiętaj, Konsolato, że miłość i tylko miłość doprowadzi cię zwycięską na wszystkie szczyty!
O niektórych owocach życia miłości
Zostanie jeszcze powiedziane o tym, w jaki sposób dusza może w praktyce urzeczywistniać życie miłości. W tej części – poza już wskazanymi – powiemy krótko o niektórych szczególnych jego owocach.
Pierwszym owocem jest wewnętrzna i głęboka radość duszy, która wie i czuje, że posiada Boga i jest przez Niego posiadana; która wie i czuje, że dla chwały Bożej, dla siebie samej i zbawienia dusz należy maksymalnie dowartościować krótki czas ziemskiego życia; która wie i czuje, że nic i nikt nie może jej pozbawić tego ogromnego skarbu, jeśli tylko wiernie wytrwa na wybranej drodze, czyniąc własnymi słowa Apostoła: „Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej?” (Rz 8,35).
Jednym ,z pierwszych zdań skierowanych przez Jezusa do siostry Konsolaty jest to:
Kochaj Mnie, a będziesz szczęśliwa; im bardziej będziesz Mnie kochać, tym bardziej będziesz szczęśliwa.
Tak ma być pośród światła i w ciemnościach ducha (15 marca 1934 r.):
Także gdy znajdziesz się pośród gęstych ciemności, miłość daje światło, miłość daje siłę, miłość daje radość.
Jeśli odnosi się to do wszystkich dusz, to w szczególności dotyczy to osób konsekrowanych poprzez śluby, wybranych i umiłowanych przez Niego (20 sierpnia 1935 r.):
Gdyby wszystkie moje oblubienice kochały Mnie, wylałbym na Ziemię w ich serca Niebo, ponieważ Nieba kosztuje się, kochając Mnie.
Byłoby dobrze, gdyby wszystkie dusze zrozumiały tę prawdę i gdyby zrozumiał również ten biedny świat, że oddaliwszy się od Jezusa, zgubił drogę do swojego prawdziwego i jedynego szczęścia. Nadal jest prawdą to, co Jezus powiedział do siostry Konsolaty (13 października 1935 r.):
O, gdyby Mnie kochano, jakie szczęście zapanowałoby w tym tak bardzo nieszczęśliwym świecie!
Cóż więc powiedzieć o cierpieniu, dziedzictwie każdego stworzenia i potężnym środku uświęcenia? Czy jest ono czymś obcym dla duszy żyjącej miłością? Wprost przeciwnie, jako że miłość karmi się właśnie cierpieniem Kalwaria jest szczytem ofiary, ponieważ jest szczytem miłości Jezus obiecał siostrze Konsolacie (27 maja 1936 r.):
Miłość zaprowadzi cię na szczyt cierpienia!
Nie wystarczy cierpieć, ale trzeba cierpieć dobrze, a tej trudnej umiejętności można się nauczyć jedynie w szkole miłości (11 listopada 1935 r.):
Aby cierpieć dobrze, musisz kochać, tylko kochać, zawsze kochać, kochać intensywnie.
Czyż nadprzyrodzona wartość cierpienia nie wiąże się z czystością i stopniem miłości, która ją ożywia? Jezus mówił do siostry Konsolaty (1 grudnia 1935 r.):
Miłość jest większa od cierpienia, a cierpienie będzie o tyle doskonalsze, o ile miłość będzie w tobie potężniejsza.
To miłość i tylko miłość może przemienić cierpienie w radość według słów św. Pawła: „Pełen jestem pociechy, opływam w radość w każdym ucisku” (2 Kor 7,4). Jezus zaś powiedział siostrze Konsolacie (1 grudnia 1935 r.):
Cierpienie, jeśli jest przyjęte z miłością, nie jest już cierpieniem, ale przemienia się w radość.
Naturalnie nie przeszkadza to, ze dusza „czuje” cierpienie, tak jak nie zwalnia to jej od wysiłku, by cierpieć doskonale, ale jest także prawdą, że miłość daje duszy konieczną siłę. „Połóż mnie jak pieczęć na twoim sercu, jak pieczęć na twoim ramieniu, bo jak śmierć potężna jest miłość” (Pnp 8,6). Miłość jest również mocniejsza od śmierci, ponieważ dusza, która kocha, jest przyobleczona w samą moc Bożą. Pewnego dnia (26 lutego 1936 r.) siostra Konsolata płakała nad własnymi niedoskonałościami: „Jestem tak nędzna” Zjednocz się z mocą „W jaki sposób?” Trwaj w miłości! Potem Jezus jeszcze dodał: Złączona z mocą; będziesz mocniejsza od mocnych!
Innym owocem nieodłącznym od życia miłością jest głęboki i stały pokój duszy. A to dlatego, że kiedy dusza zdaje się ufnie na miłość, eliminuje przyczynę wielu niepokojów: ciągłe poszukiwanie nowych dróg, nowych środków, nowych praktyk eliminuje wielość pragnień nigdy niezaspokojonych, a czasem nie do zaspokojenia. Konsolata uprościła maksymalnie życie duchowe. Jedyne jej pragnienie to: kochać; jedyne zajęcie: kochać; jedyna troska: kochać. Wszystko inne przyjdzie wraz z miłością.
Nie chodzi tu o kwietyzm lubo coś podobnego; wprost przeciwnie – żyć miłością oznacza żyć życiem nadprzyrodzonym w sposób możliwie najbardziej intensywny, koncentrując je jednak w jednym punkcie, którym jest miłość. Jednym z najczęściej powtarzanych przez Jezusa do siostry Konsolaty pouczeń jest to zdanie:
Ty myśl tylko o tym, by Mnie kochać, a Ja będę pamiętał o reszcie, aż do najdrobniejszych szczegółów.
W ten sposób próżne myśli, bezużyteczne zainteresowania, dręczące troski, wszystko jest eliminowane przez duszę, która żyje miłością (31 lipca 1936 r.):
Konsolato, wiesz, że Ja myślę o wszystkim, aż do najmniejszych szczegółów, dlatego nie dopuszczaj ani jednej myśli niepotrzebnej, ani jednego bezużytecznego zainteresowania. (..) Nie bój się, Ja myślę o tobie!
Konsolata doświadczała tego przez całe swoje życie. Gdy już była pozbawiona odczuwalnej obecności Jezusa, pisała:
„Od dnia, w którym Jezus powiedział mi: Ja będę myślał o wszystkim, aż do najmniejszych szczegółów, a ty myśl jedynie o tym, aby Mnie kochać, wziął na siebie odpowiedzialność za wszystkie moje obowiązki, zadania, pragnienia, słowem – za wszystko. Także dzisiaj, kiedy milczy, nadal myśli o wszystkim, aż do najdrobniejszych szczegółów. Jezus działa we mnie, a Konsolacie pozostaje tylko pamiętać, by kochać Go. Tak, wydarzenia itd. są «ziemią», która mnie nie powinna już interesować; ja powinnam otworzyć się i pozwolić na wejście jedynie spraw niebieskich, spraw nieba. Otóż niebem jest miłość, a więc winnam dopuszczać tylko miłość”
Jeśli niebem jest miłować, to szczęście nieba jest stanem duszy, która żyje miłością. Tylko że na tej ziemi miłość jest walcząca, podczas gdy w niebie będzie radująca się i uwielbiająca.
Pewnego dnia siostra Konsolata oświadczyła, że nie jest godna radości wiecznych, gdyż wydawało się jej, że nic nie zrobiła, ale Jezus odpowiedział jej (15 listopada 1935r.):
Nie zasługujesz na te wieczne radości, ponieważ nic nie zrobiłaś? Powiedz mi, co mówi katechizm? Że jesteś stworzona, aby Mnie poznawać, kochać i służyć Mi, a potem radować się Mną na wieki. A czy ty nie kochasz Mnie? Nie służysz Mi? A więc do chwały i radości Nieba masz prawo; Nieba udzielam ci nie tylko z miłości, ale także z prawa.
O jakie Niebo chodzi? Odpowiadamy innym cytatem z dziennika siostry Konsolaty (maj 1935 r.): „Tego wieczoru pozostałam na chwilę w pralni, aby spełnić uczynek miłości. Gdy pracowałam, łaska odezwała się w moim sercu, że w tej chwili On jest uradowany słodkimi myślami:
Zobaczysz, zobaczysz, co potrafię zrobić dla Konsolaty! Ty Mnie kochasz, a Ja dam ci całą chwałę! «Jezu, dasz mi także wszystek ból, prawda?». Tak, wszystek ból, wszystką miłość i całą chwałę, ponieważ Mnie kochasz!”88.
Jakże jeszcze wątpić, że miłość jest naprawdę wszystkim, że wszystko oddaje Jezusowi i wszystko od Niego otrzymuje? Dlatego kończąc tę część pracy o życiu miłości, pozwalamy dać ujście seraficznemu żarowi serca tej wybranej istoty, która wierzyła w miłość, miała nadzieję i ufała miłości, która kochała Miłość:
„O Jezu, także ja będę śpiewała, zawsze śpiewała: w godzinie walki, jak i w godzinie miłości; w godzinie radości i w godzinie cierpienia. I w ten właśnie sposób wyniszczy się moje życie: kochając Cię i ofiarując się Tobie. Mój śpiew miłości, moje małe ofiary poprzez Twoje Serce nabiorą wartości nieskończonej. Ty w swojej niewypowiedzianej łaskawości raczysz sprawić, że spłyną one na trzy Kościoły 89: jako deszcz miłości, orzeźwienia i nieskończonego miłosierdzia, tak jak uczyniłeś to dla mnie. Och, tak, czuję, że Konsolata będzie apostołką Twego Serca, Twojego miłosierdzia, zawsze, aż do końca wieków! Ty mi to powiedziałeś, o Jezu! ( … ) Jezu, wierzę, wierzę i ufam Tobie! (…) Jezu, kocham Ciebie!”.
<<…poprzedni następny…>>