Benedykt XVI o różańcu

Benedykt XVI o różańcu :: 7 października 2007

We wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Różańcowej, Papież przypomniał o skuteczności różańca – modlitwy łączącej rodziny i wypraszającej światu pokój. Tradycyjny obraz Matki Boskiej Różańcowej przedstawia Maryję, która jednym ramieniem podtrzymuje Dzieciątko Jezus, a drugą ręką przekazuje różaniec św. Dominikowi.
„Ta znacząca ikonografia wskazuje, że różaniec jest środkiem ofiarowanym nam przez Maryję, aby kontemplować Jezusa, rozważać Jego życie, kochać Go i coraz wierniej naśladować. To wskazanie Maryja pozostawiła także w wielu swoich objawieniach. Myślę szczególnie o tych fatimskich, które miały miejsce 90 lat temu. Trzem pastuszkom: Łucji, Hiacyncie i Franciszkowi, Maryja przedstawiła się jako „Królowa Różańca”, poleciła z mocą, aby odmawiać codziennie różaniec i w ten sposób uprosić koniec wojny. Także my pragniemy podjąć to macierzyńskie polecenie Maryi, angażując się w odmawianie z wiarą różańca w intencji pokoju w rodzinach, między narodami i na całym świecie” – powiedział Benedykt XVI.

 

Modlitwa ma moc i może „przenosić góry”

Modlitwa ma moc i może „przenosić góry” :: 7 października 2007

Wiedz, że za każdym razem, gdy tylko wspomnisz Moje Miłosierdzie i zanurzysz w nim dusze, choćby jednym słowem, Ja rozlewam Moje Miłosierdzie na świat cały. Nie potrzeba pięknych słów. To nie one dają moc modlitwie. To wiara w Moje miłosierdzie, wiara w sens modlitwy, sprawiają, że modlitwa ma moc i może „przenosić góry”. Pamiętaj o tym. Im prostsza będzie twoja modlitwa, a wypowiedziana z wiarą, tym więcej dusz dostępuje łask Moich. Nie dziw się niczemu. Wierz w to, czego doświadczasz. Doświadczenie obecności Boga jest odbierane różnie przez dusze. Każda jest na innym stopniu rozwoju duchowego, każda w innym stopniu otwiera swoje serce, każda również ma inne powołanie, a więc i innych łask i darów potrzebuje, aby je wypełniać. Dlatego relacje osób są różne. Poza tym pojęcia, jakimi się posługujecie mogą mieć dla każdego inne znaczenie lub różnić się bardzo. Najważniejsze, Moje dziecko, by o tym zbytnio nie myśleć. Natomiast myśl swą kierować nieustannie ku Bogu i ku miłowaniu Jego cały swój wysiłek. Wtedy uchronisz się, duszo, od pokusy pychy i miłości własnej, od zwątpień i niedowiarstwa.

 

Obrazy z Wieczernika w Czerwińsku

Obrazy z Wieczernika w Czerwińsku:: 6 października 2007

Podczas odmawiania drugiej tajemnicy różańca – Nawiedzenie, na białym sklepieniu świątyni nad prezbiterium pojawiła się Niepokalana Maryja zajmująca niemalże całe sklepienie, po Jej prawej i lewej stronie były oświecone białym światłem drogi, po których schodzili i wchodzili aniołowie, niosąc do Maryi wszystko to, co my składaliśmy w tej modlitwie. Czułam intensywny ruch aniołów w obydwie strony, ale ich nie widziałam. Przed Niepokalaną Maryją stanął Anioł Odnowy Kościoła, bardzo duży i nieustannie modlił się przed Jej obliczem. Ten Anioł, którego widziałam zwróconego twarzą do Matki ubrany był w barwy papieskie. Obraz ten trwał do czasu błogosławieństwa. Tuż przed wyjściem Jezusa, Maryja w wyciągniętych dłoniach, nad głową Anioła Odnowy Kościoła, z wyrazem miłości na twarzy i błyszczących, niepojętej piękności oczach, przekazała wszystkie sprawy Jezusowi, który za chwilę w Najświętszym Sakramencie błogosławił wszystkich.
Podczas Eucharystii, świątynia przepełniona była wewnętrznym blaskiem i majestatem Boga. Gdy mówiliśmy Modlitwę Pańską, po słowach „Przyjdź Królestwo Twoje” usłyszałam głos Boga Ojca: „Królestwo Moje w was jest” i zobaczyłam Boga Ojca wchodzącego pomiędzy tłum ludzi przed ołtarzem. Myślałam, że obecność Boga Ojca, którego zobaczyłam o tym świadczy, ale za chwilę, kiedy Ksiądz Biskup powiedział: przekażcie sobie znak pokoju, zobaczyłam Królestwo Boże w nas. Była to niepojęta miłość płynąca z patrzących na siebie ludzi i podających sobie dłonie. Wszyscy byli tacy piękni, tacy młodzi, wszyscy się do siebie uśmiechali i widać było bliskość między ludźmi.
Na zakończenie adoracji Krzyża, kiedy kapłan już nas pobłogosławił wszyscy zaczęli śpiewać „Jezu, Maryjo kocham Was… wówczas przed ołtarzem stanął Jezus z Maryją Niepokalaną bardzo radosną i uśmiechającą się do wszystkich, a Jezus błogosławił zgromadzonych Trwało to dość długą chwilę.

 

Wieczernik w Czerwińsku (4 rocznica)

Wieczernik w Czerwińsku (4 rocznica) :: 6 października 2007

Moje dzieci! Ja wasza Mama, Pani Czerwińska, Królowa tego Narodu, proszę abyście się zjednoczyli i stali się jedno. Moje dzieci, tak was nazywam, bo Moje jesteście. podczas tego wieczernika Modlitwy Mój Syn pragnie was wszystkich przedstawić Ojcu naszemu. Czy może to uczynić jeżeli wasze serca będą ospałe i myślące o sprawach należących do tego świata? Nie zasmucajcie Mnie i Mojego Syna i pozwólcie, niech Duch Święty porwie wasze serca i dobrze przygotuje na tę wyjątkową chwilę. Tak wiele zależy od was, od naszego Kwiatu, który jest wonią przed Tronem Ojca Niebieskiego. Moje dzieci, wy tylko się zjednoczcie a Ja i Mój ukochany Syn, kiedy staniemy z wami przed Stwórcą samym, będziemy za was uwielbiać, prosić i dziękować. Nie rozpraszajcie serc waszych gdyż Ja i Mój Syn znamy każde i wiemy co potrzeba wam i rodzinom waszym. Wie też i Ojciec nasz, czego wam potrzeba, co nosicie w sercach swoich. Czy Ojcu Niebieskiemu jest obojętne wołanie wasze? Czy nie wyjdzie wam naprzeciw i nie zaspokoi pragnień waszych? Moje dzieci, poznacie Jego dobroć i hojność. Poznacie Ojca miłość i miłosierdzie. Poznacie Jego ojcowską dłoń, którą was nieustannie błogosławi i prowadzi drogą do swojego Królestwa. Poznacie Jego bogactwo, gdyż już tu na ziemi wiele z tego, co należy do Nieba pragnie rozdać dzieciom Swoim. Moje drogie i kochane dzieci! Moje umiłowane dzieci! Pamiętajcie, że Moje jesteście. Na wasze serca nakładam Moje Matczyne błogosławieństwo.

 

Jezus pragnie zająć się każdą twoją sprawą

Jezus pragnie zająć się każdą twoją sprawą :: 5 października 2007

Zaufaj. Wszystko będzie dobrze. Teraz odczuwasz pogorszenie, bo zwracasz na to większą uwagę. Wszystko zawierz Mnie. Wszystko! Och, jakże Jezus pragnie zająć się każdą twoją sprawą, każdą dziedziną twojego życia. Trzeba tylko zaufać i oddać. Tak kurczowo ludzie trzymają się swoich problemów. Tyle modlą się prosząc o pomoc, ale potem nie powierzają ich Jezusowi i sami chcą rozwiązywać. Dziwią się i mają pretensje, że Bóg nie wysłuchał modlitw. A Bóg na siłę nie wyrwie z rąk człowieka jego spraw. Może przyjąć to, co człowiek Mu oddaje. Dlatego dusze umiłowane Mego Syna! Dzieci Moje! Modląc się w danej sprawie powierzcie ją naprawdę Jezusowi, oddajcie ją całą i więcej o nią się nie martwcie i nie zajmujcie. Jezus pragnie zatroszczyć się o wasze sprawy, wasze życie. On tak zabiega o wasze serca. Czy nie widzicie tej troski? Tyle słów, tyle objawień, tyle zapewnień o miłości! I jeszcze, dzieci Moje, macie jakieś wątpliwości. Jeszcze się lękacie. Nie potraficie zawierzyć. Módlcie się, umiłowane dzieci Mojego Syna, o ufność, wiarę i całkowite oddanie steru życia Jezusowi. Mnie oddajcie swoje serca. Podajcie Mi swoje dłonie. Tak często o to proszę. Tak słabi jesteście. Chcę was prowadzić. Tak, jak czynią to matki ziemskie – za rękę. Możesz dziecko poczuć Moją dłoń, odczuć Moją bliskość. Tylko uczyń ten krok zawierzenia. Tylko skieruj ten wzrok na Mnie, na Jezusa. Tylko wezwij Mego imienia. Potrzeba naprawdę niewiele, abyś dziecko żyło w pokoju już tu na ziemi. Abyś żyło w miłości. Abyś miało w sercu Moją miłość i miłość Mego Syna. Abyś było szczęśliwe. Uczyń ten pierwszy krok. Jezus czeka. Ja czekam. Zaufaj. Jak dziecko uczące się chodzić. Zrób ten pierwszy krok. Nie lękaj się. Ja chwycę cię za ręce, a Jezus pochwyci cię w ramiona i uniesie. Kocham cię dziecko Moje. Twoja Mama.

 

Tylko dla Miłości warto żyć

Tylko dla Miłości warto żyć :: 5 października 2007

(Z archiwum: patrz 15 lipca br.) Chcę powiedzieć, że nic na ziemi na ma wartości . Wszystko przemija. Wszystko blednie, wszystko umiera. Wszystko traci swój blask świeżości. Dlatego nie warto do tego przywiązywać żadnej wagi. Jest jeszcze drugi powód, dla którego nie warto tego czynić. O wiele ważniejszy. To miłość Boga. Tylko dla niej warto żyć. Tylko dla niej warto swoje życie zamienić w ofiarę. Tylko dla miłości Boga warto zaprzeć się samego siebie, zapomnieć o sobie, a całkowicie zdać się na Niego, na to źródło miłości. Za życia na ziemi ponosiłam wiele cierpień. Były to cierpienia fizyczne i duchowe. Dużo cierpiałam od współtowarzyszek, od sióstr. To było szczególnie dotkliwe. Ale wszystkie te cierpienia razem wzięte niczym są wobec potęgi, ogromu, majestatu, piękna, blasku Miłości. Dla przebywania w wieczności w tej Miłości warto tę chwilę ziemskiego życia uczynić ofiarą za dusze. Warto wyrzec się siebie, swego ja, swych przyjemności, swego zdania, swego dobrego imienia. Nic nie jest w stanie opisać, żaden ludzki język, jakiego szczęścia zaznaje dusza w Niebie skąpana w miłości Boga, w Jego bliskości, pod Jego czułym spojrzeniem. Ciągle na nowo odkrywa tajemnice Miłości. Ciągle na nowo poznaje różne jej aspekty. I stale widzi, że głębia tej Miłości jest nie do przebycia, a wieczności nie stanie, aby ją przebyć, zmierzyć, zbadać, pojąć. Błogosławię cię, wspieram nieustannie moimi modlitwami. A ty umiłuj Boże miłosierdzie i dla niego podejmuj kolejne ofiary, wyrzeczenia i cierpienia. Nie spodziewaj się wielkich cierpień, czy dramatów życiowych. Nieraz trudniej jest znieść trudy szarej codzienności, małe, a liczne cierpienia, niż jedno wielkie. Bóg nie przeznaczył ciebie na wielkie cierpienie, ale naznaczył duszę twoją męstwem przyjmowania ciągłego małych cierpień, wyrzeczeń i ofiar na rzecz dusz, Dzieła, Kościoła.Wierz, że twoja najdrobniejsza „ofiarka” przyniesie pożytek Kościołowi. Bo jesteś jego częścią. Częścią jego organizmu. To, co dzieje się w ciele, odczuwa cały organizm. To, co ty uczynisz, odczuje cały Kościół. Możesz swoją postawą przysłużyć się do szybszego rozwoju Odnowy Kościoła, albo też do jego przyhamowania lub całkowitego powstrzymania. Bo jesteś jego cząstką. Będę modlić się za ciebie, aby ofiara i cierpienie były twoim szczęściem w życiu, twoim pragnieniem i tęsknotą. Aby Jezus Chrystus dał ci zakosztować słodyczy boleści swojej i pić z kielicha męki. Będę zawsze przy tobie. Przywołuj mnie, a wspierać cię będę i wypraszać potrzebne łaski. Św. s. Faustyna.

 

Ten dzień jest bardzo ważny!

Ten dzień jest bardzo ważny! :: 5 października 2007

Córeczko. Ten dzień jest bardzo ważny. Dzień, w którym narodziła się dla Nieba święta sławiąca największy przymiot Boga – Miłość Miłosierną. Miłosierdzie Moje znane było od wieków. W Piśmie Świętym również o nim jest mowa. Ludzie jednak nie zwracali na Moje Miłosierdzie zbytniej uwagi. Czasy, jakie nastały, wymagały radykalizmu w postępowaniu. Opowiedzenia się na „tak” lub na „nie”. Za Bogiem lub przeciw Niemu. Zło, które rozszerzało się w świecie topiło kolejne dusze w głębinach rozpaczy, nienawiści, poniżenia. Ludzie zamieniając się w demony, czynili piekłem życie na ziemi. Dlatego potrzebna była ingerencja, pomoc z Nieba, aby wskazać ludziom światło, nadzieję, choćby promyk nadziei. Tą nadzieją jest Miłosierdzie i Miłość Moja, która tak ściśle związana jest z Nim. Gdy znalazłem duszę oddaną Mi, przekazałem przez nią światu orędzie o Mej Miłosiernej Miłości. To Faustyna była tą duszą, przez którą mogłem przyjść do biednych grzeszników i ofiarować im Moje Miłosierdzie. To przez nią zapraszałem i nadal zapraszam do Mego miłosiernego Serca wszystkich, którzy się źle mają. Jeszcze świat nie przyjął do końca Mego Miłosierdzia. Nie dość na tym, zamiast skierować się do Mnie i do tych zbawiennych zdrojów stale wypływających z Mego Serca, ludzkość odwróciła się od Boga Miłości i pędzi na potępienie. Pędzi w dziwnym szale, amoku, nie zdając sobie sprawy, że jest pociągana jak marionetka za sznurki przez samego szatana. Że przez niego, posługującego się ludźmi i wszystkimi zdobyczami techniki, znającego psychikę ludzką, będącego świetnym psychologiem, jest prowadzona na śmierć własną. Więcej >>

 

O Miłości Moja! Ciebie zlewam teraz na ziemię!

O Miłości Moja! Ciebie zlewam teraz na ziemię! :: 4 października 2007

Och, jakże język ludzki jest ograniczony, a pojęcia straciły swe znaczenie. Gdy mówię miłość, to myślę o Mojej miłości do ciebie. Ale ty nie rozumiesz tego. Ty znasz swoje pojęcie miłości. Jakże różnią się one od siebie. To tak, jakby przeciwstawić wielkość kosmosu do główki od szpilki. Tak wielka jest różnica w potędze miłości pojmowanej przez ludzi, a wyrażanej przez Boga.To tak, jakby przeciwstawić biel do czerni. Moja miłość to biel nieznana, biel lilii. Wasze pojęcie to czerń węgla. I jakże wam ludzie, dusze Moje kochane mówić o miłości, gdy wy macie na myśli co innego, niż jest w Moim Sercu. Jednak będę wam mówił o miłości. Bo im więcej o niej mówię, tym widzę większą zmianę w waszych sercach. Widzę przebłyski w rozumieniu tejże miłości. Och, dzieci! Oczyśćcie swoje umysły i serca. Niech czysta, piękna miłość zagości w nich na stałe. Niech ta czysta, potężna miłość jak fala rozleje się na ten piękny kraj, gdzie króluje Moja Mama. Niech ta miłość rozgrzeje serca ludzkie, aby zapłonęły nią od nowa. Niech ta miłość pokona zło panoszące się w sercach wielu. O Miłości Moja! Ciebie zlewam teraz na ziemię! Ciebie daję tym, co za najmniejszych uchodzą! Ale Ja wiem i Ty Miłości Moja wiesz, że to, co małe w oczach świata, ma wielką wagę w oczach Boga.

 

Nie powołałem was do bycia orłami!

Nie powołałem was do bycia orłami! :: 3 października 2007

Jakże kocham te maleńkie dusze, które zdając sobie sprawę ze swej słabości, poddają się całkowicie Memu prowadzeniu. Które nie ufając sobie, ufają Mnie. Które nie wierząc we własne siły, całkowicie wierzą Mnie. Które znając małość swego serca, proszą Mnie o wlanie Mojej Miłości do ich serc. Proszą Mnie o nowe, Moje Serce w ich małych drobnych ciałkach. Dla Boga nie ma nic niemożliwego. Ja w te maleńkie dusze składam potęgę Mej Miłości. I te maleństwa, ptaszyny do końca nieopierzone, wznoszą się na wyżyny świętości na skrzydłach tejże Miłości, niesione w Jej ramionach, powyżej orłów i wszelkiego szlachetnego ptactwa. Lecą w sam żar Słońca, którym jestem, aby stać się ofiarą całopalną, aby spłonąć w tejże Miłości, aby stać się pochodnią płonącą dla swego Stwórcy. O dusze umiłowane! Nie powołałem was do bycia orłami, sokołami, jastrzębiami. Wy jesteście maleńkimi szarymi pisklątkami wróbla. Przyjmijcie swoją małość i nicość, a wzniesiecie się ponad orły i sokoły. Ja sam podniosę was do godności królewskiej i posadzę między Mymi dziedzicami. Kocham was, dusze umiłowane, wybrane, ofiarne, zaślubione. Kocham was, maleńkie Moje, najmniejsze z najmniejszych. Błogosławię was na waszej małej drodze miłości. Jezus Oblubieniec.

 

O przyjdź do Mnie, przyjaciółko miła!

O przyjdź do Mnie, przyjaciółko miła! :: 3 października 2007

Chcę z twoją duszą przebywać, twojej duszy się udzielać. Chcę z nią obcować. Pragnę w niej się zatopić, a ją zatopić w sobie. Pragnę obdarzać cię miłością, pragnę dawać ci prezenty, jak zakochany swej umiłowanej. O przyjdź do Mnie, przyjaciółko miła. O przyjdź do Mnie, wybrana dziewico. Przyjdź, bo Oblubieniec już czeka. Wygląda z niecierpliwością ukochanej swojej. Już szaty przyodział, komnaty przystroił, ucztę przygotował, tylko brak panny młodej. O przyjdź, córko Moja, córo królewska. Przyjdź, niech nacieszę swe oczy twym pięknem! Niech nasycę je twym blaskiem! Niech rozraduje się Serce Moje twym widokiem! Oczy twe jak gwiazdy przesłonięte powieką. Policzki twe jak delikatny róż nieba o zachodzie słońca. Usta jak słodkie maliny. Cała jesteś, przyjaciółko Moja, piękna. Zdobi cię miłość Moja, zdobi cię cichość i pokora. Posłuszeństwo twą ozdobą. Przed tobą kroczy łagodność, za tobą, córo, uległość i milczenie. O jakże piękna jesteś, przyjaciółko Moja! Jakże miłość wielką wzbudzasz w Sercu Moim. Ono biegnie ku tobie. Już nie może czekać dłużej. Pokonuje pagórki, pokonuje lasy i morze. Biegnie szybko na spotkanie ze swą ukochaną. Chce już połączyć się z sercem twoim. Och, miła Moja, umiłowana Moja, ukochana Moja! Duszo Moja! Serce Moje! Tyś cała Moja! Cała należysz już do Mnie i Ja Pan całą cię posiadłem, całą cię objąłem i złożyłem pocałunek miłości na ustach twoich. Naznaczyłem ciało twoje znamieniem Moim. Wypisałem imię Moje na sercu twoim. Każdy, kto zbliży się do ciebie, rozpozna czyją jesteś własnością i nikt nie śmie tknąć ciebie, bo do Boga należysz. O, córo Moja, miła Moja, umiłowana moja. Ja Pan, Bóg twój, Król i Władca ogłaszam, że Moją jesteś i do Mnie należysz. Niech nikt nie waży się podnieść ręki na oblubienicę Moją. Niech nie waży się tknąć ją i znieważyć. Bo serce jej do mnie należy, dusza jej zespolona z Duchem Moim. Bo Ja Pan wziąłem cię, duszo zaślubiona, w posiadanie wieczne swoje i to Ja będę cieszył oczy swoje widokiem twoim. A ty oczy podnoś tylko na Boga swego. Serce otwieraj tylko przed Bogiem swoim. Duszę oddaj tylko Mnie, Królowi swej duszy. Żyj duszo w Królestwie Moim całkowicie oddana Mej Miłości. Jednocz się ze Mną – Miłością swoją. Rozpływaj się we Mnie – Miłości swojej i przemieniaj się w Miłość Moją. O miłości Moja! Błogosławię cię Miłością Moją. Jezus – Twój Oblubieniec.