„Nie wyście mnie wybrali, ale ja was wybrałem” (J 15,16). Tak mówi Jezus dzisiaj do każdego z nas. Nasze serca powinny rozradować się, bowiem to Bóg nas wybrał. Ale wybrał w konkretnym celu. Chce, byśmy przynosili owoce. Chce w nas te owoce widzieć. A tymi owocami będą kolejne dusze. Tymi owocami będzie miłość, która zapłonie w kolejnych duszach, ale najpierw musi zapłonąć w nas.
Bóg ukazuje nam swoją miłość. O niczym innym nie mówi, tylko o miłości. Zaprosił nas do swojego Serca, byśmy w nim mogli tej miłości słuchać. Przyrównuje nas do piskląt, do niemowlęcia, do oblubienicy, w końcu do narodu wybranego. Poucza, jak ta miłość wygląda, czym jest, jak powinna dusza odpowiedzieć na tę miłość, jaką przyjąć postawę. A wszystko to czyni, bo nas umiłował pierwszy. Dzisiaj podkreśla szczególnie postawę miłości jako daru, dlatego zatrzymamy się nad tym dłużej.
Jezus mówi o Sobie, że jest dla każdej duszy wzorem postępowania, na czym polega miłość. A polega na oddaniu swojego życia tym, których się kocha. Dar Jezusa z Siebie samego jest Darem uczynionym w wolności, Darem, który nie jest obwarowany żadnymi warunkami, Darem, w którym Jezus nie oczekuje od nikogo wdzięczności, niczego. A jednocześnie jest Darem najwyższym, największym, ponieważ Jezus oddaje całego Siebie, wszystko. Taki Dar miłości trudny jest do zrozumienia przez człowieka i na pewno trudny, wręcz niemożliwy do zrealizowania w sposób doskonały przez duszę. Mimo to Jezus pokazując wzór miłości mówi do nas, iż oczekuje, że my również będziemy takim darem dla siebie nawzajem, dla Boga. Nie przyniesiemy owoców, jeśli nie będziemy składać z samych siebie daru. Nie ma takiej możliwości. Ziarno musi obumrzeć, by mogła wyrosnąć roślina, która zaowocuje, która przyniesie kolejne nasiona. Chleb jest po to upieczony, aby ktoś mógł go spożyć całego. Aby z winogron powstało wino, winogrona muszą być zmiażdżone, wyciśnięty sok. Wtedy będzie wino.
O darze z samego siebie właściwie mówimy nieustannie. Mówimy o zaparciu się samego siebie, o wyrzeczeniu się wszystkiego. Nie jest to proste i właściwie każdy z nas w swojej codzienności zapomina o tym. Pamięta w sytuacjach znaczących lub też w sytuacjach, w których pragnie pamiętać. Natomiast jest wiele sytuacji, w których nie pamiętamy o darze z samego siebie. Wtedy do głosu dochodzi pycha czy egoizm. A jednak Jezus cały czas prosi, mówiąc o tym darze jako niezbędnym warunku, by prawdziwie urzeczywistniała się Jego miłość w każdym z nas, urzeczywistniała się miłość w Kościele. Co uczynił św. Franciszek, że Kościół odradzał się? Uczynił dar z samego siebie i ci, którzy poszli za jego przykładem uczynili dar z siebie! Miłość opanowała serce świętego Biedaczyny z Asyżu, całe jego życie. Stał się miłością i ta miłość odrodziła Kościół. O czym mówiła mała Tereska? O miłości. O darze miłości. Zapragnęła stać się sercem Kościoła i rezygnowała z siebie na każdym kroku, by miłość mogła się realizować. Co czynili i czynią inni świeci? Nie czynią nic innego, tylko dają siebie w darze miłości. Bowiem jakiekolwiek podejmują posługi, prace, jakkolwiek wygląda ich powołanie, to zawsze jest to dar miłości; miłości zbliżonej do doskonałej. Jest to dar z całego siebie, z całego swego życia. Oddają wszystko.
Gdy mówiliśmy o miłości oblubieńczej, gdzie oblubieniec i oblubienica obdarzają siebie nawzajem, obdarzają wszystkim, oddają całego siebie drugiej stronie. To robi Jezus na Krzyżu. Zapraszając oblubienicę – duszę na Krzyż właśnie w tym celu zaprasza. To nie jest kara. To jest Jego cudowny dar miłości dla duszy, gdy zaprasza do uczestnictwa w Krzyżu, to jest wyróżnienie dla duszy.
Wracając do swojej codzienności starajmy się połączyć świadomość wielkiego umiłowania naszej duszy przez Boga, świadomość, iż dusza jest maleńkim pisklęciem, niemowlęciem w miłujących, cudownych ramionach Boga. Czujmy się tymi niemowlętami, pisklętami. Patrząc jednocześnie na Jezusa doświadczajmy w sobie szczególnego wyróżnienia poprzez zaproszenie na Krzyż. Jeśli nasze serca zostaną poruszone uczyńmy dar z samych siebie, ze swojego życia. Ze względu na miłość do Boga składajmy ten dar każdego dnia, o każdej porze, w każdej sytuacji, każdej osobie. Czyńmy to zawsze z miłości do Boga. Najpierw jest miłość do Boga, potem miłość do bliźniego. Człowiek ze względu na Boga, na miłość do Niego jest w stanie uczynić wielkie rzeczy. Ale jeśli czyni coś ze względu na jakieś ogólne ideały, na miłość do drugiej osoby, to jest granica. Dla jednych bliżej, dla drugich dalej, czasem wydaje się niewidoczna, ale jednak człowiek nie jest w stanie poświęcić aż tak do końca wszystko. Miłość do Boga daje duszy męstwo, wytrwałość, odwagę. Miłość do Boga pomaga duszy przekraczać ludzkie możliwości, by wchodzić na teren, który dla dusz jest przeznaczony, do świata duchowego. W tym świecie dusza nabiera mocy. Zdolna jest do wielkich rzeczy.
Uczynienie daru z samego siebie, a wiec umiłowanie miłością aż po Krzyż, umiłowanie do końca jest możliwym w Bogu i tylko w Bogu. Nie jest możliwym bez Boga. I bez Boga nie ma sensu, bo tylko Jemu warto oddać życie, poświęcić wszystko. Dusza kochając do tego stopnia, kochając taką miłością żyje już w Bogu, żyje życiem Boga. To Bóg w niej żyje i realizuje Dzieło Zbawcze. Kochając taką miłością służy Bogu, a przez to Kościołowi. Każdy z nas powołany jest, by o Kościół się troszczyć. W ten sposób dusza przekazuje dar miłości, dar życia Kościołowi, uświęca Kościół. To jest cenne. To jest niezmiernie ważne i o tym nie należy zapominać.
Jezus nazywa nas przyjaciółmi ze względu na to, że oddał nam Siebie. Samo to powinno wprowadzać nas w rozważanie, w radość. Od przyjaciół oczekuje takiej miłości, jaką Sam nas obdarza, ale czyni nas wolnymi. Nie zmusza do niczego, On tylko zaprasza. Swoje serca złóżmy na Ołtarzu. Jeśli pragniemy uczyńmy dar Bogu z samych siebie – dar miłości doskonałej, dar miłości ofiarnej. Miejmy świadomość, że dusza nie potrafi takiego daru składać, nawet jeśli skalda, to zazwyczaj bardzo szybko zabiera z powrotem. Ale Bóg zna małość i słabość duszy, umacnia ją. Jeśli ona otwiera się na Jego łaskę, na Jego pomoc, błogosławieństwo w tym obdarowaniu, w składaniu daru z siebie, Bóg dokonuje swego dzieła w niej, mimo, że ona sama jest najsłabszą, najmniejszą duszą. Bóg dokonuje cudów w tej duszy. Uwierzmy, a doświadczymy tego na sobie.
Modlitwa
Mój Jezu! Jesteś wierny miłości, wierny obietnicom. Jesteś wierny Słowu, które dajesz. Jesteś wierny mi. O, mój Panie! A ja jestem tylko słabą duszą, która w przypływie Twojej łaski zapewnia Cię o miłości, ale gdy łaski braknie, braknie zapału. Jezu mój! Pragnę prosić Ciebie, abyś w moim sercu zakorzeniał swoje Słowo. Ufam, ze Twoje Słowo jest życiem, miłością, pokojem. A ja pragnę, aby Twoje życie, miłość, Słowo, pokój, żeby to było we mnie. Gdzieś głęboko w moim sercu, Panie, jest wiara, jest ufność, tylko te zewnętrzne różne sprawy, rzeczy, sytuacje budzą niepokój. I wydaje mi się wtedy, że tracę grunt pod nogami. Ale gdy sięgam w głąb mojej duszy – jesteś, jest wiara, jest ufność, mieszkasz we mnie.
Mówisz, Jezu, dzisiaj o miłości jako o darze z samego siebie. Kiedy patrzę na siebie i na moją niestałość i zależność emocji od tego, co się wydarza na zewnątrz, to zastanawiam się, Jezu, czy jestem w ogóle w stanie uczynić Tobie dar z samej siebie. Ale jednocześnie, kiedy przychodzisz do mojego serca, kiedy w tak cudowny sposób obejmujesz je swoją miłością, wtedy pragnę tego daru, chcę być darem dla Ciebie. Nie widzę, Jezu, w sobie żadnych możliwości, aby ten dar Tobie składać, nie widzę w sobie żadnych sił, żadnych mocy. Nie widzę nic, Jezu, a jednak jest we mnie to pragnienie. Zastanawiam się, Boże. Wierzę w Twoją mądrość, ale dziwię się, że możesz oczekiwać od takiej marnej duszy doskonałej miłości. Widzisz przecież ciągłe moje wahania, ciągłe wątpliwości, widzisz upadki. Znasz mnie tak dobrze. Wbrew logice, Jezu, wbrew zdrowemu rozsądkowi moje serce pragnie złożyć ten dar Tobie. Więc, Jezu, rzucam się w ramiona ufności, aby z tą ufnością złożyć w Tobie dar mój, wierząc, że Ty będziesz mnie podtrzymywał, że będziesz obecny w mojej duszy nieustannie i że będziesz realizował swoją miłość we mnie, bo ja nie potrafię kochać. Ja mogę tylko nienawidzić. Proszę Cię, Jezu, wypełnij mnie miłością i Ty składaj dar miłości we mnie, w moim imieniu. Ty czyń wszystko miłością w moim życiu, wobec moich bliskich, wobec otoczenia, wobec Wspólnoty. Ty we mnie, Jezu, bądź darem z samego siebie.