Nasze wspólnotowe wejście w przeżywanie Uroczystości Zesłania Ducha Świętego rozpoczęliśmy z Matką Bożą Gietrzwałdzką. Dzień skupienia i Wieczernik Modlitwy były wspaniałą okazją, by już bezpośrednio przygotować serca i wypraszać łaskę otwarcia się na obiecanego Pocieszyciela. Zapraszaliśmy do naszej modlitwy również Apostołów, chcąc razem z nimi znaleźć się w atmosferze tamtych czasów, gdy Duch Święty przyszedł po raz pierwszy, a oni z wielką mocą i odwagą wyszli z Wieczernika, by iść na cały świat i świadczyć o Jezusie.
Nasze modlitewne trwanie skierowane więc było przede wszystkim na Trzecią Osobę Trójcy Świętej. Podczas dnia skupienia ks. Krzysztof podkreślał szczególnie jedno z imion Ducha Świętego – „Ożywiciel”. O tej naturze Ducha Świętego (i o tym, jak bardzo go potrzebujemy) przekonywaliśmy się również przez cały sobotni Wieczernik. Chyba każdy z nas poczuł, jak ważna jest rola Ducha Świętego dla każdego osobiście i dla całego Kościoła. Bo czasem wydaje się, że w naszym życiu jest coś nie tak: „Mamy do dyspozycji tego samego Ducha, który uczestniczył przy stworzeniu świata, mamy do dyspozycji tego samego Ducha, który uczestniczył przy poczęciu Syna Bożego, który wskrzesił Jezusa z martwych… i nic. I nic wielkiego dla wielu z nas z tego nie wynika” – usłyszeliśmy w czasie sobotniego kazania. Jeśli nie otworzymy się autentycznie na Trzecią Osobę Trójcy Świętej, nasze chrześcijaństwo będzie tylko martwym i pustym wypełnianiem praktyk religijnych, które nie będą miały większego wpływu na nasze życie. Wiara musi wywierać wpływ na życie.
„Czy w moim życiu, w moich życiowych problemach, sprawach jest obecny żywy Bóg? Czy jest On punktem odniesienia w tym, co zamierzam danego dnia robić? Czy nie wydaje mi się, że moja wiara jest jakaś bezsilna, że brakuje jej mocy, ze nie ma w niej życia? Jeżeli tak, to znaczy, że za mało otwieram się na Ducha Świętego?”. Bez otwartości na Ducha Świętego wszystko może wydawać się zbyt trudne i ponad nasze siły. Duch Święty przynosi nam moc, życie, nadzieję, miłość! Owocem Ducha jest radość, pokój, cierpliwość… – jak pisze św. Paweł (Ga 5,22).
Pan Jezus powiedział, że kiedy odejdzie, pośle do nas Parakleta. „Paraklet” – po grecku oznacza: adwokat, pocieszyciel, doradca, pomocnik. Ta nazwa wskazuje na naturę Ducha Świętego. Nie jest On Osobą bierną. Czemu więc z tego nie korzystamy? Dlaczego sami chcemy być dla siebie doradcą, pomocnikiem? Czy za mało wierzę? Duch Święty został nam dany! Chodzi tylko o to, by otworzyć się na Jego działanie. Nie bać się puścić ster żagla swojego życia, nie obawiać się jak i w którą stronę on może wtedy popłynąć. Bez otwarcia się na Ducha Świętego będziemy antyprzykładem. Otwarcie się na Ducha Świętego sprawi, że coraz bardziej będę wypełniać się Bożym pokojem, Bożą radością, Bożą miłością. Bóg stanie się moją pasją, moim Przyjacielem. A to z kolei stanie się świadectwem dla tych, z którymi będę spotykać się na co dzień.
Ale jak otworzyć się na Ducha Świętego? Wystarczy proste, codzienne „tak”. Tak, chcę przyjąć Ducha Świętego i Jego dary, chcę przyjąć Bożą miłość. Przyjdź do mnie, Duchu Święty, w taki sposób, jak zechcesz – przez łagodny powiew lub trzęsienie ziemi, jeśli uznasz, że mi to potrzebne. Ja Ci nie stawiam oporów…. Duch Święty czeka na nasze zaproszenie, wyraźnie wypowiedziane: Prowadź mnie, wszystkie swoje plany zawierzam Tobie, możesz je zmieniać. A potem całkowicie poddać się Jego prowadzeniu. Wtedy On może ożywić nawet to, co obumarłe, pokonać to, co w nas nie do przejścia. On wszystko może uzdrowić. On nawet z czegoś, co było przykre w moim życiu może uczynić coś pięknego. Tylko mam Mu to ufnie dać.
„Duchu Święty, chcemy rozpocząć z Tobą, z Twoją pomocą, nowy rozdział naszego życia. Zabierz od nas wszelkie lęki, zabierz wszelkie obawy, prowadź nas. Napełnij nas swoim pokojem, swoją mądrością, objaw nam prawdę o nas samych, prawdę o naszych bliskich, objaw prawdę o Bożym miłosierdziu i o Bożej miłości. Amen”. (Gosia)