Błogosławionym deszczem rozpoczął się dzień w drugą sobotę miesiąca, nie zniechęcając wcale, by pospieszyć w drogę na spotkanie z Matką Bożą Różanostocką. Bo prawdziwy deszcz Bożych łask zlewa się na nas zawsze przez potężne wstawiennictwo Wspomożycielki.
Nie inaczej było i tym razem. Maryja chciała mieć nas jeszcze bliżej siebie. Tak to odczuliśmy, gdyż modlitwa różańcowa i Msza św. odbyły się tym razem przy ołtarzu pod Jej cudownym obrazem. To przypomniało nam, że Ona zawsze jest obecna podczas Eucharystycznej Ofiary Jej Syna, zawsze stoi pod Krzyżem w momencie Jego śmierci.
Kolejną wielką łaską Bóg obdarzył nas poprzez swoje Słowo. Ewangelia tego dnia (Mt 17,14-20) mówiła o chorym na epilepsję młodym człowieku. Jednak tym razem nasza uwaga została zwrócona na jego ojca. Ten człowiek w pewnym momencie swojego życia zrozumiał, że nie jest w stanie poradzić sobie sam z chorobą swego syna, nie jest w stanie mu pomóc, że potrzebuje Jezusa, potrzebuje Boga i Jego mocy.
„Sanktuarium w Różanymstoku – to miejsce, w którym wciąż dzieją się cuda. Przychodzą tutaj ludzie, którym czegoś brakuje, mając świadomość tego faktu. Wiedzą, że gdy z tym brakiem przyjdą do Matki, Ona przedstawi ich Jezusowi, a Bóg jest w stanie ten brak wypełnić” – usłyszeliśmy w słowach homilii.
Każdy z nas na pewno przyznał w głębi swego serca, że gdy czegoś zaczyna w naszym życiu brakować, to dochodzimy do wniosku, że sami nie jesteśmy w stanie sobie poradzić. To bardzo ważny moment. Jednak, aby dostrzec w sobie ten brak, trzeba być bardzo uważnym, otwartym na Boga, na drugiego człowieka i na siebie. Nie można pozwalać, by różnorodne hałasy zakłócały nasze życie. Bądźmy więc uważni, a gdy zobaczymy w sobie jakiś brak, przychodźmy do Jezusa, przychodźmy do Maryi i wołajmy, jak ów ojciec z Ewangelii: „Panie, zlituj się…”
Obdarowani zostaliśmy bardzo hojnie Bożą miłością w czasie chwil spędzonych przed Najświętszym Sakramentem, rozważania tajemnic różańcowych i udziału w Uczcie Eucharystycznej. I choć niepodobna wyrazić wdzięczności naszych małych, słabych serc, pragnęliśmy podziękować, klękając pod Krzyżem w Godzinie Miłosierdzia. Towarzyszyła nam w adoracji Ukrzyżowanego św. siostra Faustyna. A Jezus znów zlewał strumienie łask, dając nam odczuć swoje miłosierdzie i dotyk miłosiernych zdrojów. Ośmieleni tą niekończąca się hojnością, przyprowadzaliśmy więc pod Krzyż wszystkich znanych i nieznanych, prosząc, by łaska tej Godziny objęła cały świat.
Pobłogosławieni zostaliśmy na koniec relikwiami Krzyża św. i indywidualnym błogosławieństwem Bożym prze ręce kapłana.
Podczas tego Wieczernika Modlitwy zakończyliśmy drugą już turę wspólnotowych wakacyjnych rekolekcji. A był to czas wielkiej łaski. Naprawdę, mamy więc za co dziękować!
Dziękujemy Ci, Panie, za ten deszcz Twoich łask, którym nieustannie nas obdarzasz. Dziękujemy Ci, Maryjo, że nam te łaski wypraszasz, i że przechowujesz w swym Sercu tę obfitość darów, których my nie jesteśmy w stanie od razu przyjąć, że nie pozwalasz nam ich zmarnować. Pomóż nam, Matko, byśmy umieli być tak samo hojni dla innych, dzieląc się tą obfitością Bożej miłości z innymi. (Gosia)