Kolejny raz Bóg wybrał szczególny dzień na czas naszego wieczernikowego spotkania. Dzień skupienia poprzedzający wieczernik modlitwy w Gietrzwałdzie przypadł bowiem w Święto Matki Bożej Miłosierdzia. Wpatrując się oczami duszy w przepiękny wizerunek Matki Ostrobramskiej, która składa ręce na piersi, tuląc rozwijającego się pod Jej sercem Jezusa, czuliśmy się niczym On, bo przecież sam uczynił nas Jej dziećmi. I Ona wszystkich nas nosi pod sercem. Nieustannie przytula i stojąc przed Bogiem, modli się za nas. Wyprasza wszystkim ludziom potrzebne łaski dla duszy i ciała.
Bóg uczynił Maryję Matką Miłosierdzia już w chwili Zwiastowania. A Jezus, obdarzając świat nieskończonym miłosierdziem w chwili śmierci na krzyżu, dał nam swą Matkę, by Ona to miłosierdzie dla nas przyjmowała. Każdy z nas wie, jak hojnie przychodzi Maryja z pomocą wszystkim, którzy ją wzywają. Gdy uciekamy się do Niej wyjednuje nam przebaczenie, uzdrowienie, umocnienie w słabości, pociechę w strapieniu…
Maryja nie zatrzymuje jednak naszych oczu jedynie na sobie. Zawsze kieruje nasz wzrok na swego Syna. W Bolesnych Tajemnicach różańca razem z nami prosiła, by Miłosierny Jezus udzielał naszym duszom potrzebnych łask.
Wiemy, jak mali i słabi jesteśmy. Dlatego, klęcząc przed Najświętszym Sakramentem, w osobistej nocnej adoracji, dziękowaliśmy Panu za ten nieoceniony dar Matki Miłosierdzia i razem z Nią wysławialiśmy niezgłębione miłosierdzie Boże.
Czy wystarczy jednak uciekać się do Matki, aby otrzymać Boże miłosierdzie? Przed tym pytaniem stanęliśmy, słuchając porannej konferencji. Bogu miłe są błagania Maryi za nami, ale On chce i oczekuje, że i my będziemy miłosierni dla innych, dla każdego. A miłosierdzie to ma przejawiać się w różnych sytuacjach, dotyczących najróżniejszych aspektów i spraw ciała i ducha. „O Jezu mój, wiem, że Ty tak postępujesz z nami, jak i my postępujemy z bliźnimi” – czytamy w Dzienniczku s. Faustyny (Dz. 692). Ważne, by miłosierdzie płynęło z głębi naszego serca, by było szczerym wyrazem miłości. „Jezu mój, uczyń serce moje podobnym do miłosiernego Serca swego. Jezu, dopomóż mi przejść przez życie, czyniąc dobrze każdemu” (Dz. 692).
Tak zatopieni w rozmyślaniach o Bożym miłosierdziu przenieśliśmy się do Bazyliki, aby u stóp Pani Gietrzwałdzkiej rozpocząć nasz comiesięczny wieczernik modlitwy. W duchu dziękczynienia odmówiliśmy modlitwę różańcową, przez wstawiennictwo Maryi ofiarując ją szczególnie za dusze zmarłych oraz za naszą ojczyznę. W Tajemnicach Radosnych pochylaliśmy się wciąż nad cudem miłosierdzia Boga, które w życiu Jezusa udzielało się nam już od Wcielenia. Uczyliśmy się od Maryi, jak być miłosiernym w naszym codziennym życiu, żyjąc nieustanną ofiarą; jak stawać się coraz bardziej pomocnym w zbawianiu dusz.
Przemówiła do nas znów apostołka Bożego Miłosierdzia – s. Faustyna, przypominając, jak Boże miłosierdzie przejawia się w życiu duszy maleńkiej: „Chociaż niepojęta jest wielkość moja, lecz obcuję tylko z maluczkimi – żądam od ciebie dziecięctwa ducha”(Dz. 332). To słowa wprowadzające nas w rozważanie do Ewangelii dnia (Łk 18,1-8), w którą wsłuchiwaliśmy się podczas Mszy św. Przypowieść Jezusa o natrętnej wdowie i nieczułym sędzi, który po niekończących się prośbach w końcu lituje się nad nią, okazując pomoc, jest kolejnym dowodem na to, że Bóg umiłował duchowe dziecięctwo. Bo przecież nieustanne domaganie się czegoś, naleganie, naprzykrzanie się są naturalną cechą małego dziecka, które nie daje spokoju rodzicowi. My jesteśmy dziećmi Ojca Niebieskiego i oczekiwanie łask Bożych jest naszym przywilejem. Bóg chce być dla nas i Ojcem, i Matką i takiego dziecięcego uporu, „naprzykrzania się” Mu oczekuje. Ufną modlitwą okazujemy Bogu miłość i zaufanie. On nie obiecuje nam, że każde nasze pragnienie zostanie spełnione, bo dzieci nie zawsze domagają się tego, co dla nich dobre. Ale wiele łask uzależnia od naszej pokornej modlitwy. On tak bardzo pragnie bezgranicznego zaufania i wiary w to, że całe nasze życie zależy od Niego. Czy znajduje w nas tę wiarę, kiedy przychodzi z ogromem swych łask, gdy pochyla się nad nami z miłosierną miłością…?
Prosimy Ciebie, Matko Miłosierdzia, pomagaj nam każdego dnia żyć w postawie małego dziecka, abyśmy byli radością naszego Ojca w Niebie.
To był kolejny piękny czas, który dał nam Bóg. Dziękujemy Mu za dar wspólnoty i modlitwy wieczernikowej, za wszystkie miejsca naszych spotkań, za dar jedności na maleńkiej drodze miłości. (Gosia)