Kolejne rozważanie o miłości. Bo kimże jest Bóg? – Miłością! Zrodził miłość, obdarował nas miłością i do miłości każdego z nas prowadzi, pragnąc przemienić całkowicie każdą duszę w miłość. A więc w siebie. Świadectwem, znakiem, takim jawnym znakiem naszej przynależności do Boga jest nasze życie miłością. Na ile miłość realizuje się w naszym życiu, na tyle żyjemy Bogiem, czyli miłością. Tak naprawdę słowa nie są tak istotne jak postawa. Bowiem człowiek może mówić wiele, a w sercu mogą dziać się różne rzeczy i jego postawa niekoniecznie musi być zgodna z tym, co głosi.
Pragniemy dzisiaj uczulić siebie na to, co mówimy i jak żyjemy, aby rzeczywiście nasze życie było świadectwem naszej wiary. Abyśmy swoim życiem dawali świadectwo o Bogu, który jest Miłością. A w ten sposób byśmy prawdziwie stawali się apostołami miłości – apostołami, którzy wzmacniają Kościół, którzy ten Kościół pomagają odrodzić.
Już wielokrotnie mowa była o tym, iż dusze najmniejsze mają przede wszystkim kochać. Nie zajmować się zbytnio innymi sprawami. A już na pewno nie marnować czasu i energii na niepotrzebne myśli i niepotrzebne słowa. Do takich niepotrzebnych słów mogą również należeć słowa, które wydają się być słowami wiary. A jednak jeśli słowa te nie mają pokrycia w życiu, w postawie, w sercu człowieka, nie są głęboko zakorzenione w nim, we wnętrzu, są słowami próżnymi. Zatem lepiej jest, jeśli dusza nie wypowiada zbyt wielu słów, nawet słów związanych z wiarą. Lepiej jeśli dusza swoim życiem świadczy o swojej wierze, świadczy o miłości do Jezusa.
Teraz, gdy każdy z nas doświadczył Narodzin Boga w sercu, doświadczył nowego życia, życia odrodzonego w sobie, tym bardziej powinien stawać się świadkiem miłości. Jednak należy być bardzo czujnym, aby to, co jest wypowiadane, nie było przyjmowane przez nas jako już ta prawdziwa rzeczywistość, w której wydaje się nam, że przebywamy, żyjemy, która jest w nas. Bowiem człowiek często słysząc jakieś słowa pouczenia, przyjmuje te słowa jako już realizujące się w jego życiu. Przyjmuje słowa o pewnych postawach bliskich świętości jako słowa mówiące o nim. I przestaje być czujnym, myśląc, iż to wszystko, o czym słyszał, odnosi się do niego. Zazwyczaj słowa pouczenia mówią o tym, do czego należy dążyć. Natomiast rzadko kiedy jest tak, że słowa te mówią o już realizujących się postawach w nas, o doskonałości w nas. Do niej dążymy.
I stąd to pouczenie, by być czujnym – również w odniesieniu do życia Bożego, które narodziło się w nas. Faktem jest, iż prawdziwie to Życie w nas zostało złożone. Przyjęliśmy Jezusa z rąk Maryi, otworzyliśmy serca i przyjęliśmy Jezusa do swoich serc. Jednak to, co będzie dalej się działo w naszym życiu, w życiu duchowym, w dużej mierze zależy od nas. Przede wszystkim od ciągłego starania się, by do tego Życia w nas docierać, by o nim nie zapominać, by stale do tego życia powracać. By w różnych sytuacjach codzienności myśleć o tym, iż w nas jest Boże życie – Dar Boga. I przez pryzmat tego Życia, świadomości tego Skarbu, który w nas Bóg złożył, należy patrzeć na świat, różne sytuacje i podejmować wszelkie działania przez pryzmat tej świadomości.
Jeśli człowiek nie będzie czujnym, to bardzo szybko zapomni o tym Darze i zmarnuje go. Matka Najświętsza nie chciałaby, aby którakolwiek dusza najmniejsza zmarnowała tak wielki i wspaniały Dar. Tym bardziej należy powracać do tego, co wydarzyło się podczas naszych wspólnych modlitw, co wydarzyło się podczas Świąt Bożego Narodzenia, bowiem każdy z nas tworzy tę wspólnotę, każdy ma pewien udział w tej wspólnocie, tworząc jej atmosferę, przyczyniając się do jej rozwoju, wzmacniając ją swoją duszą, swoim sercem, swoją miłością. I w zależności od tego, jak każdy z nas będzie realizował to Boże życie w sobie, na tyle nasza cała wspólnota będzie ubogacona tym Życiem i będzie się rozwijać.
Jest to odpowiedzialność każdego członka tej wspólnoty za jej jakość. Wszystko, co się w niej dzieje, dokonuje się dzięki wszystkim członkom wspólnoty. Nie dzięki jednej, dwóm, trzem osobom. Dzięki wszystkim. Bowiem modlitwy wszystkich dusz, cierpienia, wyrzeczenia, podejmowane ofiary – wszystko to ma wielki wpływ na kształt całej wspólnoty. Dary, jakie otrzymujemy, są wynikiem współdziałania wszystkich dusz i są bogactwem wszystkich. Odpowiedzialni zatem jesteśmy wszyscy za to, co dzieje się we wspólnocie. Dlatego dzisiaj zwracamy uwagę na odpowiedzialność każdego z nas za Dar Bożego życia, które otrzymaliśmy – każdy indywidualnie, w swoim sercu, ale jednocześnie jako wspólnota.
Niech każdy z nas stara się w swoim wnętrzu żyć tym Darem Bożego życia. I niech podejmuje wysiłek jak największy każdego dnia, aby to Życie w sobie pielęgnować i by rosła w nas Boża miłość. By ta miłość obejmowała każdego z nas i rozlewała się na innych, łącząc nasze serca, czyniąc nas jednością. Nasza postawa będzie świadectwem tego Życia wewnątrz nas. Nie słowa, zapewnienia, ale postawy. To będzie świadectwo naszej miłości do Boga oraz przynależności do Kościoła i troski o Kościół – zarówno każdego nas indywidualnie, jak i całej wspólnoty.
Po co bowiem powstała ta wspólnota? Gdyby miała istnieć tylko sama dla siebie, nie powstałaby. Bóg powołał ją, by była bogactwem Kościoła. Bóg powołuje różne wspólnoty, różne zgromadzenia, różne stowarzyszenia w ramach jednego Kościoła. Każda z nich ma nieco inną duchowość, nieco inne cele, ale sobą, swoim życiem w Kościele ubogacają Kościół, przyczyniając się do jeszcze większego jego rozwoju i świętości. Zatem i nasza Wspólnota po to została stworzona, by być bogactwem Kościoła, by przyczynić się do jego uświęcenia. By w obecnych czasach być tym zalążkiem odradzającego się Kościoła, Kościoła nowego, Kościoła miłości.
Ten, kto ma łączność z Jezusem, prawdziwą łączność, ten kto żyje miłością, ten prawdziwie może świadczyć o tej miłości i ten prawdziwie należy do Boga. Ten prawdziwie żyje Bogiem. Niech to Życie, które otrzymaliśmy od Boga, w nas rozwija się. Całych siebie składajmy Bogu. Oddawajmy całych siebie, by On nieustannie to Życie w nas odradzał, pielęgnował, rozwijał. Aby dawał swojego Ducha, który będzie prowadził każdą duszę w jej codzienności przez kolejne sekundy, minuty, godziny dnia. By Bóg umacniał każdego z nas w dążeniu do jak najściślejszego zjednoczenia się naszych dusz z Jego życiem.
O to prośmy Boga przez wstawiennictwo Maryi.