Chociaż Maryja i Józef oboje wiedzieli, kim jest to Maleńkie Dziecię, przecież Jezus – to Bóg, Jezus – to Syn Boży, jednak zgodność między Józefem a Maryją była niesamowita. Oboje wiedzieli, że chcą żyć jak każda żydowska rodzina i wszystkie zwyczaje, tradycje, wszystko chcą zachowywać, aby Jezus, który urodził się w tym narodzie, tak długo oczekiwany, żeby wzrastał właśnie w tej tradycji, aby wzrastał w tym wszystkim, co jest życiem narodu i rodziny w tym narodzie.
Gdy przyszedł ten czas, aby ofiarować Jezusa, był przecież w oczach ludzkich pierworodnym Synem Maryi i Józefa, to uczynili Oni tak, jak chce tego zwyczaj. Gdy byli w świątyni, to co dokonało się niejako już wcześniej, po samych Narodzinach, a więc to oddanie całkowite Bogu Jego Syna Jezusa przez Józefa, teraz zostało uczynione niejako oficjalnie, zostało potwierdzone przez kapłana. Józef nawet przez chwilę nie wywyższał się, myśląc o tym, iż przecież Jezus jest Synem Boga, nie muszą czynić tego. Józef w swej wielkiej pokorze i czystości nie posiadał jakiejkolwiek myśli złej, przeciwnej Bogu, przeciwnej miłości, przeciwnej sprawiedliwości, prawości. To niepojęte, w jaki sposób Bóg przygotował Jego duszę. W każdym człowieku pojawiają się takie myśli. Owszem, człowiek z tym walczy. Święci walczą skutecznie, jednak posiadają takie myśli. Józef był wolny, był czysty jak kryształ. Bóg dał Maryi za Opiekuna prawdziwy diament. Wybrał tak świętą duszę. Ale można by powiedzieć, że niejako nie miał wyjścia, przecież dając Maryi za męża Józefa czynił Go jednocześnie Opiekunem swojego Syna Jezusa.
Jezus przebywał w Rodzinie, w której panowała czysta Boża miłość, w której były czyste intencje, w której dobro było na pierwszym miejscu, w której Bóg był najważniejszą Osobą. Jezus wzrastał w atmosferze świętości dzięki łasce Boga, dzięki wielkiej Jego dobroci, Jego miłości i miłosierdziu. Nie dzięki Maryi, czy Józefowi. Oni zostali obdarowani tak hojnie. Poprzez to obdarowanie niezwykłe Maryja i Józef mogli służyć Jezusowi i Bogu Ojcu. Niezwykła to była służba i wspaniały czas, kiedy pomimo różnych trudności, przeciwności, nieustannie zwyciężała miłość, kiedy niejako panował duch miłości Bożej w Świętej Rodzinie. Prawdą jest, że tych przeciwności mieli dużo. Przeżywali bardzo trudne chwile, żyli ubogo. Musieli przez pewien czas żyć poza swoim krajem, wśród obcych. Jednak wszystkie te przeciwności nie załamywały Józefa. Z Jego ust nie wychodziły nigdy słowa sprzeciwu wobec tego losu, jaki przyszło dzielić Maryi i Józefowi. Maryja czasem jedynie widziała w Jego oczach smutek, ale spowodowany był tym, iż nie może dać Maryi i Dziecku tego, co chciałby dać, że nie może im zapewnić wszystkiego, wszystkiego, co chciałby aby mieli. To jedynie było Jego smutkiem. Ale przyjmował tę swoją ograniczoność z wielką pokorą i nigdy, nigdy w Jego Sercu nie było buntu. Dzięki swojej łagodności, dzięki pokorze, dzięki swojej zgodzie na wszystko, na całe to życie, jakie wiedli, dzięki temu w domu Świętej Rodziny była cudowna atmosfera miłości. Brakuje takiej atmosfery w rodzinach, zwykłych, ludzkich rodzinach. Bardzo często przeciwności sprawiają, iż z człowieka wychodzą jego słabości. W Świętej Rodzinie te przeciwności jeszcze potęgowały miłość. Niejako sprawiały, iż ta miłość wzrastała w Maryi i w Józefie, bowiem chcieli tą miłością otoczyć Jezusa i zastąpić nią wszystko, wszelki brak, niedostatek, wszystko, co jest przeciwnością, niedogodnością, niewygodą. Józef czynił to w sposób doskonały.
Patrząc na Niego można by pomyśleć, że był szczęśliwy w tych warunkach, w jakich przyszło Mu żyć, bo przecież był człowiekiem, który potrafił wiele rzeczy, który z pracy rąk własnych mógłby się utrzymać mając odpowiednie do tego warunki stworzone. Mógłby żyć inaczej. A On był szczęśliwy. On był szczęśliwy ze względu na to, z kim dzielił swoje życie. Jezus i Maryja dawali Mu to szczęście. Byli najważniejszymi ludźmi w Jego życiu. Miłość, jaka w Nim była obejmowała Jezusa i Maryję i czyniła życie pięknym, otoczenie pięknym, chociaż to otoczenie było bardzo skromne. Wykonywał zwykłe sprzęty domowe. Czynił to z miłością. Posługując się tymi sprzętami Maryja doświadczała tej miłości. Nie musiała żyć w pałacach, aby być szczęśliwą, bo szczęściem była dla Maryi ta miłość, która emanowała z wszystkiego wokół, która była pośród Rodziny. To wielki dar Boży, wielka Jego łaska, że Serca Maryi i Józefa tak usposobił, a przede wszystkim, że pośród nich umieścił Jezusa. Tak więc ten przelew miłości dokonywał się nieustannie. A oni czerpali otwartymi sercami.
Pomódlmy się do św. Józefa, byśmy i my mogli w obliczu różnych przeciwności zachować tę miłość, zachować tę pokorę, tę zgodę na swoje życie, takie jakie ono jest. By poprzez tę zgodę miłość, która przez nasze serca będzie przechodzić zmieniała nasze otoczenie, czyniąc je pięknym, czyniąc je pięknym miłością. Miłość przemienia małżeństwa, zmienia rodziny. To miłość, nie kolejne kupowane sprzęty, nie rzeczy materialne. Miłość! Możemy żyć bardzo skromnie. Może nie starczać pieniędzy na wiele rzeczy, które wydają się być potrzebnymi, ale jeśli jest ta miłość – rodzina jest szczęśliwa.