Czego może Bóg oczekiwać od swoich umiłowanych dusz? Co może czynić dusza wybrana w czasie przygotowywania się do największego wydarzenia, aby prawdziwie postąpić naprzód, by nie dreptać w miejscu, ale by rzeczywiście rozwijać się, aby ten czas nie był zmarnowany? Wskazania wydają się proste: modlitwa, post i jałmużna. A jednak nie jest to tak oczywiste dla dusz. Dusze zazwyczaj dosyć powierzchownie rozumieją te wskazówki i czynią je zewnętrznie, spełniają je zewnętrznie. Przecież, aby zrozumieć głębiej ich znaczenie, trzeba duszom otworzyć się na świat duchowy. To w świecie ducha dokonuje się to, co najważniejsze, zatem i przygotowania mają być w sferze duchowej. Dopiero ze sfery duchowej płynąć będą później zewnętrzne czyny i postawy.
Przyjrzymy się dzisiaj, w jaki sposób realizować zalecenia na Wielki Post:
- by rzeczywiście było to przygotowanie duchowe, zbliżenie się do Boga;
– by rzeczywiście dusze doświadczyły nawrócenia,
– by doznały swoistego oczyszczenia,
– by już nowe spojrzały na Jezusa wiszącego na Krzyżu i udzielającego całemu światu swego miłosierdzia;
– by dusze mogły na nowo zobaczyć miłość i zgłębić ją.
Modlimy się, ale czy się dobrze modlimy? Czynimy jałmużnę, ale czy dobrze to czynimy? Pościmy, ale czy dobrze pościmy?
Każdy katolik zna wskazania na Wielki Post, by modlić się, pościć, by dawać jałmużnę. Wiele osób stara się podejmować te wskazania, a jednak owoce poczynań ludzkich właściwie nie są wielkie, a nieraz są po prostu żadne. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego czas Wielkiego Postu, który powinien być zbliżeniem się duszy do Boga, który powinien być wielkim krokiem naprzód, tym krokiem nie jest? Dlaczego po Wielkim Poście i po Świętach Wielkanocnych dusza wychodzi niezmieniona, nie wzrosła, nie wydoskonaliła się w miłości? Może nie wie, w jaki sposób się modlić, pościć i czynić jałmużnę? Większość osób podejmuje te wskazania, jednak czyni je bardzo zewnętrznie.
A czymże jest Dzieło Zbawienia? Jest owocem miłości. Miłość zaś to nie materia, to sprawa ducha. Owszem objawia się również w zewnętrznej formie, ucieleśnia się w Osobie Jezusa i w Jego Męce, ale Męka nie jest niejako pierwszą sprawą; tą pierwotną jest miłość płynąca z ducha. To w sferze ducha dokonuje się Dzieło Zbawienia, pokonany zostaje szatan, zwycięża miłość, która obejmuje sobą wszystko, cały wszechświat.
Zatem by dobrze przygotować się do przeżywania Triduum Paschalnego, by choć trochę zrozumieć, czym jest Dzieło Zbawcze, przede wszystkim trzeba wyjść od ducha i zająć się sprawami ducha, przygotować się duchowo. W miarę, jak człowiek będzie rozumiał sprawy duchowe, przekładać się one będą również na zewnętrzną formę, a więc na modlitwę, na post, na jałmużnę. Wszelkie wskazania, jakie podaje Kościół, płyną z Ducha Świętego, który ten Kościół ożywia; z Ducha, który jest Źródłem życia Kościoła. To życie przyjmuje widzialną formę – zewnętrzną, ale wskazania płyną z Ducha. Tak samo wyrzeczenia, postanowienia, które człowiek podejmuje w okresie Wielkiego Postu, mają wypływać z duszy; z Ducha, wobec którego dusza klęka prosząc o światło, prosząc o mądrość, prosząc o pokierowanie nią.
Dlaczego modlitwa, post i jałmużna? Dlaczego taka forma? Spójrzmy na Jezusa wiszącego na Krzyżu. On zbawił świat poprzez Ofiarę – Ofiarę Miłości złożoną Bogu Ojcu. Niekiedy Jezus i Bóg Ojciec przedstawiani są w formie, jakby Jezus Ukrzyżowany był we wnętrzu Boga Ojca, bądź też jest obejmowany ramionami Boga Ojca. Co to może oznaczać? Czy Bóg Ojciec nie mógłby inaczej okazać swojej miłości swemu Synowi? Czy Jezus nie powinien być ukazany jako radosny, szczęśliwy, siedzący na łonie swego Ojca? A jednak ukazywany jest w ramionach Ojca jako Ukrzyżowany. W ten sposób ukazana jest OFIARA MIŁOŚCI, którą ponosi zarówno Syn, jak i Ojciec.
Większość ludzi rozumie, że Syn ponosi Ofiarę. Natomiast jaką Ofiarę ponosi Ojciec? Dokładnie tę samą, bo Ojciec i Syn jedno są. Miłość Ojca do Jezusa jest nieskończona, a jednak ze względu na małego, słabego człowieka posyła Syna na ziemię. Posyłając – cierpi, widząc swego Syna idącego drogą krzyżową – cierpi, widząc Go Ukrzyżowanego – cierpi. Współcierpi z Jezusem! A ponieważ Ich zjednoczenie jest doskonałe, tak głębokie, że właściwie trudne do zrozumienia dla człowieka, tym bardziej wzajemne doświadczanie cierpienia jest jeszcze głębsze niż może to sobie człowiek wyobrazić. CIERPIENIE SYNA JEST DOKŁADNIE CIERPIENIEM OJCA.
Obraz Jezusa na Krzyżu, będącego w ramionach Ojca symbolicznie ukazuje, w jaki sposób każdy człowiek ma przyjmować swoje życie, swoje powołanie i w jaki sposób ma starać się przygotować do Triduum Paschalnego, do przeżywania wydarzenia Dzieła Zbawczego. Człowiek buntuje się przeciwko cierpieniu. Coraz trudniej zwykłemu człowiekowi wyrzec się czegoś, tak bardzo nastawiony jest na to, by zaspokajać wszystkie swoje potrzeby i zachcianki. Gdzieś odsuwa się w dal kształtowanie charakteru, jakie było dawniej. A jakże ono było potrzebne! Jezus poszedł na Krzyż, nie dlatego, że miał takie „widzi mi się”, ale dlatego, że z miłości do Boga, z miłości do człowieka realizował wolę Ojca. A wiec z miłości zrezygnował z Siebie, by realizować wolę Ojca. Na miejscu Jezusa każda dusza może umieścić siebie. To ONA MA ZAWISNĄĆ NA KRZYŻU będąc w ramionach Boga. W sposób szczególny ma zawisnąć na krzyżu w czasie Wielkiego Postu, by w ten sposób ZREZYGNOWAĆ Z SIEBIE, WYRZEC SIĘ SAMEGO SIEBIE, by z miłości do Boga STARAĆ SIĘ REALIZOWAĆ JEGO WOLĘ.
Co znaczy realizować Jego wolę? Czynić dokładnie to, co czynił Jezus. On przez całe swoje ziemskie życie nic innego nie czynił, TYLKO KOCHAŁ. Z Jego miłości, a więc sfery ducha, wypływało wszystko, co czynił, jak postępował, jaką miał postawę, co mówił – wszystko płynęło z miłości. To miłość zaprowadziła Go aż na Krzyż. Z miłości rezygnował z wygodnego łóżka, ze spokojnego życia, z wypoczynku, z ulubionych potraw, które mógłby jeść będąc u siebie w domu, rezygnował z dobrego imienia w oczach faryzeuszy, REZYGNOWAŁ Z SAMEGO SIEBIE Z MIŁOŚCI DO BOGA OJCA I DO CZŁOWIEKA. Nie ważne było Jego zmęczenie, Jego pragnienie, Jego zachcianka, Jego marzenie. Nie ważne było to, że przez kogoś został skrytykowany, ośmieszony, wyszydzony. Nie podnosiło się w Nim Jego „ja”, tak jak to ma miejsce w każdym człowieku, który broni swego „ja” i to w drobnych sprawach. Jego jedyną odpowiedzią była miłość. A więc na wyszydzenie, ośmieszenie, na jakieś ostre słowa, później na tortury, na opluwanie, odpowiadał tylko miłością, w sercu nie mając ani odrobiny złości, nienawiści, chęci odwetu.
Jezus na Krzyżu w ramionach Ojca, a więc całkowicie zjednoczony z Nim, z miłości realizujący Jego wolę, rezygnujący ze wszystkiego, co jest Jego – Jezusowe. Każda dusza w czasie Wielkiego Postu NIECH SAMĄ SIEBIE UMIEJSCAWIA NA MIEJSCU JEZUSA, by Z MIŁOŚCI CAŁKOWICIE REZYGNOWAĆ Z SIEBIE, jednocześnie mając świadomość, że ramiona Ojca ją otaczają. Z obrazu ramion Ojca, który otacza Krzyż, który trzyma Krzyż swego Syna, obejmuje, płynie wielka nadzieja i siła, płynie ufność, bowiem dusza nie jest sama, jest w ramionach Ojca. Jeśli tylko próbuje na wzór Jezusa UKRZYŻOWAĆ SWOJE „JA”, WYRZEC SIĘ SAMEJ SIEBIE, znajduje się od razu w Bożych ramionach, które ją umacniają, które jej pomagają, nie jest sama. Znajduje się we właściwym miejscu.
Gdy dusza GODZI SIĘ NA UKRZYŻOWANIE, nawet nie musi myśleć o tym, w jaki sposób realizować modlitwę, post czy jałmużnę, ponieważ ona je realizuje. Codziennie rano ODDAJE SIĘ BOGU, poddając swoje dłonie i stopy, WYRZEKAJĄC SIĘ SIEBIE, prosząc by BÓG REALIZOWAŁ SWOJĄ WOLĘ W NIEJ. – To oddanie, to ofiarowanie, to modlitwa! Wtedy prowadzona jest przez Ducha Bożego. Jej post niekoniecznie musi oznaczać wyrzeczenie się jakiegoś pokarmu. Jej postem może być chociażby sam fakt rezygnacji z siebie i ze swego „ja”. Jej ofiarowanie się całej siebie Bogu jest jałmużną. Im dusza bardziej zjednoczona z Bogiem, tym bardziej zdaje sobie sprawę, jak marna to jałmużna i tym bardziej się ofiarowuje, pragnąc realizować wolę Bożą, bo wie, że tylko wtedy, z takiego ofiarowania MOGĄ ZRODZIĆ SIĘ WIELKIE OWOCE. Z oddania się Bogu, które jest bardzo wewnętrznym aktem woli duszy, jest głębokim zrozumieniem, płynie postawa, płyną pewne zachowania. Dusza prowadzona przez Ducha Świętego wie, czego Bóg od niej oczekuje, a więc wie, czy ma podjąć to, czy jakieś inne postanowienie na okres Wielkiego Postu, bowiem Bóg niekoniecznie oczekuje od każdej duszy, aby każda na okres Wielkiego Postu podjęła jakieś wyrzeczenie w formie zewnętrznej, tak jak to większość rozumie (na okres Wielkiego Postu np. dusza wyrzeka się słodyczy lub oglądania telewizji lub przyjmuje jeszcze inną formę). Zazwyczaj jest tak: im bardziej dusza zjednoczona z Bogiem, żyjąca w bliskości z Bogiem, tym Boże oczekiwanie wobec niej jest bardziej duchowe, dotykające wnętrza duszy i jej pracy nad sobą, jej słabości, jej postaw. Wtedy dusza nie czyni zewnętrznych form postu, jałmużny czy modlitwy, ale to wszystko zostaje bardzo uwewnętrznione i następuje intensywna praca duszy nad sobą, ogromny wysiłek, by sprostać Bożym oczekiwaniom.
A czegóż Bóg może oczekiwać od dusz najmniejszych? Idąc za obrazem Jezusa Ukrzyżowanego w ramionach Ojca, wobec dusz najmniejszych Bóg oczekuje UKRZYŻOWANIA MYŚLI, SŁÓW I SERCA. A więc oczekuje, iż dusze:
- ODDADZĄ BOGU SWOJE MYŚLI – starając się nad nimi panować;
- ODDADZĄ BOGU SWOJE SŁOWA – starając się wypowiadać tylko to, co konieczne, tylko to, co płynie z miłości;
- OFIARUJĄ BOGU SWOJE SERCE – by wszystko, co we wnętrzu się rodzi, co potem skutkuje jakimś słowem czy czynem, by wszystko to było zgodne z miłością. A jeśli rodzi się coś innego, dusza natychmiast to oddaje Bogu, nie chcąc tym w ogóle się zajmować ani się w to angażować.
To będzie i jałmużna i ogromny post duszy, bowiem naraz się okaże, że jeżeli dusza nie chce mieć myśli niepotrzebnych, to właściwie nie bardzo ma o czym myśleć. Jeśli nie chce wypowiadać słów niepotrzebnych, okazuje się, że właściwie zaczyna dużo milczeć i widzi, że musi bardzo pracować nad swoimi różnymi emocjami i uczuciami, nad pragnieniami, które rodzą się w jej wnętrzu. Stale coś musi oddawać Bogu. Jeśli robi to rzetelnie, jeśli stara się to robić cały czas, sekunda po sekundzie, po krótkim czasie widzi, jak bardzo jest to wyczerpujące, jak bardzo absorbujące duszę, jak bardzo wymagające czujności i uwagi. Okazuje się, że nie jest to takie proste. Jeżeli dusza będzie się starała to podejmować, niczego innego Bóg nie będzie oczekiwał od duszy.
Zauważmy, że wszystko to dzieje się w sferze duchowej. Na zewnątrz niewiele będzie widać. Być może ktoś zauważy, że człowiek jest bardziej milczący, może ktoś zauważy, że człowiek jest częściej uśmiechnięty lub też doświadczy od takiej duszy jakiegoś dobra, łagodności, uczynności, życzliwości, bo to będzie płynąć z serca duszy, która przecież wyrzekła się siebie, a przyjęła Boga. Tak pracując cały czas, dusza powinna STARAĆ SIĘ NIEUSTANNIE ZAGŁĘBIAĆ SIĘ W SWOJE WNĘTRZE, by tam spotykając się z Bogiem, SŁUCHAĆ JEGO POLECEŃ, Jego wskazań, natchnień Ducha. Stąd dusza będzie w stanie ciągłej modlitwy, a właściwie otwartości na obecność Boga, będzie ciągle słuchać. A właśnie tym jest modlitwa – otwartością na Boga, słuchaniem, wpatrywaniem się w Niego, oczekiwaniem, co On chce duszy powiedzieć.
Dusze najmniejsze wiedzą:
- iż mają trwać pod Krzyżem,
- że codzienna Eucharystia jest Źródłem ich życia,
– że Adoracja Najświętszego Sakramentu umacnia je,
– że umocnienie mają też czerpać ze Słowa Bożego.
Wszędzie tam spotykają się z Bogiem. Dusze starają się w mniejszym lub większym stopniu to realizować i nadal w okresie Wielkiego Postu mają to czynić, zwracając teraz jeszcze większą uwagę na swoje myśli, słowa i na to, co rodzi się w sercu. Starajmy się przypominać o obrazie Jezusa Ukrzyżowanego, obejmowanego przez Boga Ojca i UMIESZCZAJMY SAMYCH SIEBIE w tym obrazie właśnie NA KRZYŻU JEZUSA, pamiętając o tym, że mamy przecież UPODOBNIĆ SIĘ DO JEZUSA.
Prośmy Boga, aby udzielił nam swego Ducha, a więc swojej mądrości, światła, ale i miłości, bowiem wszystko, cokolwiek będziemy czynić, czy to w sferze ducha, czy w sferze zewnętrznej, czynić mamy z miłości – TYLKO Z MIŁOŚCI, tak jak Jezus.