Z archiwum wspólnoty
Jesteśmy umiłowanymi dziećmi Boga. Miłość Jego wyraża się w tym, że obdarowuje nas w sposób niezwykły. Tym obdarowaniem wyróżnia spośród całego stworzenia. Posłał swojego Syna. Zgodził się na Jego mękę i śmierć, byśmy otrzymali życie Boga, by każda dusza mogła żyć Boskim życiem. Jezus na Krzyżu to życie przekazał nam. Jest to dar dla każdego człowieka, dla całej ludzkości. Nasze wybranie, to szczególne umiłowanie przez Boga naszych dusz, wyraża się jeszcze głębiej w tym, że Bóg zaprasza każdego z nas do uczestniczenia w obdarowywaniu życiem Boskim innych dusz. To jest niezwykłe wyróżnienie – OJCIEC SWOIM DZIECIOM DAJE UDZIAŁ W TYM, CO SAM CZYNI. Nie każda dusza zaproszona jest do takiego uczestnictwa. Bóg wybiera Sobie dusze, by one wraz z Nim uczestniczyły w Jego Dziele Zbawczym. To wybranie jest szczególnym, jest znakiem niezwykłego umiłowania przez Boga, jest darem, łaską, jednocześnie jest pewną odpowiedzialnością przed Bogiem za to, co Bóg składa w takiej duszy. Jednak kiedy dusze słyszą o zaproszeniu do uczestniczenia w Bożym Dziele Zbawiania dusz, zaczynają się wahać. Kiedy słyszą o zaproszeniu do udziału w krzyżu, jakże często odstępują od tej drogi. Jeśli dusza odstępuje, waha się, jeżeli rezygnuje, to znaczy, że nie rozumie, do czego zaprasza ją Bóg. To znaczy też, że w niej samej nie ma jeszcze miłości do Boga; takiej miłości, która by ją pociągnęła na sam szczyt Golgoty.
Prawdziwie Bóg umiłował dusze miłością nieskończoną, a te, które zaprasza na Golgotę, miłuje w sposób niebywały. Te dusze też przygotowuje, poucza, objawia im swoją miłość. Dusza, którą Bóg w sposób szczególny dotyka swoją miłością, zaczyna płonąć miłością, zaczyna pragnąć Boga. Jeśli otwiera się na dar zjednoczenia, ona pragnie coraz bardziej uczestniczyć w życiu Jezusa. Pragnie być coraz bliżej Niego i w pewnym momencie zaczyna rozumieć, czym jest prawdziwa miłość, w czym się prawdziwa miłość wyraża. Przyjmując tę miłość, sama pragnie tak kochać. Ona pragnie kochać tą samą miłością, którą Bóg kocha dusze. A jest to miłość z Krzyża; jest to miłość po sam Krzyż, po szczyt Golgoty.
Jest to cudowna miłość. BÓG KAŻDEGO Z NAS WYBRAŁ DO TAKIEJ MIŁOŚCI. Każdego z nas umiłował miłością szczególną i składa w każdym z nas swoją miłość. Pragnie w naszych sercach przeżywać swoją Golgotę. Jezus Ukrzyżowany pragnie żyć w naszych sercach! Pragnie doświadczać swej męki w naszych sercach! Chce mieć miejsce w sercu każdego z nas. Pragnie, by Golgota w naszych sercach miała swoje centralne miejsce. Oczekuje też, że w naszych sercach będzie otulony miłością naszą.
Od kilku lat Bóg poucza nas o możliwości otwierania się na świat duchowy i przeżywania wszystkiego w sposób duchowy – łączenia się ze sobą nawzajem właśnie poprzez Ducha, uczestniczenia w wydarzeniach zbawczych w sposób duchowy. Jesteśmy do tego przygotowani. Nie każdy z nas będzie w sposób mistyczny widział, doświadczał tych wydarzeń, ale wszyscy możemy wyrazić takie pragnienie i poprzez samo wyrażenie pragnienia zostaniemy przeniesieni do tych zbawczych wydarzeń. Nasze serca będą w nich uczestniczyć. Nie zawsze będzie to łatwe. Kiedy dusza nic nie czuje, jest to trudne. Trzeba wtedy wykazać się ufnością, wiarą, ale Bóg przekonuje nas, że On każdego z nas przenosi na Golgotę. Podczas każdej Eucharystii urzeczywistnia się Golgota i my w niej uczestniczymy.
W Golgocie Jezusa uczestniczyć może każdy wierzący. Nas Bóg zaprasza do uczestnictwa w większej świadomości. Chce, byśmy świadomie łączyli się z Jego Męką i poprzez to nieustanne, ciągłe zjednoczenie z Nim wzięli udział w Dziele Zbawienia, które jest największym Dziełem w całym wszechświecie, w całym dziele ludzkości. Nie ma większego. To jest wyraz niebywałej Bożej miłości, jednocześnie wyraz Bożego miłosierdzia wobec wszystkich ludzi na ziemi, bo nasz świadomy udział w Dziele Zbawczym, świadome próby życia z Jezusem cierpiącym, Ukrzyżowanym, konającym będzie otwieraniem się na to, co Bóg pragnie przeprowadzić poprzez nasze dusze. A pragnie wylać swoje miłosierdzie na cały świat, pragnie objawić swoją miłość wszystkim duszom, chce zbliżyć się do każdej duszy i każdą ratować. Wobec nas, którzy jesteśmy zaproszeni do głębszego uczestnictwa w Dziele Zbawienia, jest to wyraz miłości, wybraństwa, wyróżnienia. Jednocześnie dla wszystkich dusz na świecie jest wyrazem niezwykłego umiłowania przez Boga, wyrazem Jego miłosierdzia. Jeśli by zastanowić się nad tym głębiej, dojdzie się do stwierdzenia, iż Bóg ratuje ludzkość od czegoś strasznego – od potępienia. Ratuje ludzkość od czegoś, co mogłoby się wydarzyć, gdyby nadal ludzkość szła w kierunku, w jakim idzie do tej pory. Ale Bóg pochyla się nad ludzkością z miłości do każdego człowieka, wylewa swoje miłosierdzie i nas zaprasza do tego.
Jednak aby prawdziwie, w pełni uczestniczyć w Dziele Zbawienia, aby rozumieć, w czym się uczestniczy, TRZEBA OTWORZYĆ SERCE NA MIŁOŚĆ. To miłość otwiera oczy duszy. Sprawia, że dusza zaczyna rozumieć, czym jest Krzyż. Miłość sprawia, że dusza widzi w sposób duchowy Jezusa cierpiącego i współcierpi z Nim. To miłość sprawia, że dusza pragnie nieustannie trwać pod Krzyżem, nie lęka się Krzyża, ale tuli się do niego. Miłość sprawia, że dusza pragnie przyjąć na siebie całą Krew Jezusa, Jego Pot, Jego Łzy, by te Zdroje Miłosierdzia przekazać innym. To miłość sprawia, że dusza pragnie całować Rany Jezusa, opatrywać je, pragnie nieustannie przypatrywać się tym Ranom i w nich się zanurzać. Miłość sprawia, że Jezus cierpiący, Ukrzyżowany staje się Oblubieńcem duszy, jej Miłością największą, Pragnieniem, Tęsknotą tak wielką, że dusza cierpi, iż nie może do końca i prawdziwie, w pełni zjednoczyć się z Nim. To miłość sprawia, że dusza w każdym momencie, w każdej chwili dnia i nocy biegnie pod Krzyż, kiedy tylko może tuli się do stóp Jezusa i całuje je. Pozostawia wszystko, aby ucałować Krzyż, aby ze łzami spoglądać na Jezusa i nieustannie trwać przy Nim podczas Jego Męki, towarzysząc Mu. Miłość sprawia, że wszystkie sprawy, cały świat przestaje istnieć dla duszy, wszystko przestaje ją interesować. Tylko Krzyż pozostaje w centrum jej serca i tylko do niego dusza kieruje wszystkie swoje pragnienia, wszystkie swoje tęsknoty, wszystkie swoje myśli, uczucia. Miłość sprawia, że dusza nie boi się krzyża, ale uważa go za największy cud świata. Miłość sprawia, że dusza ze wszystkich sił pragnie zjednoczenia z Jezusem Ukrzyżowanym. Ona się nie lęka, nie boi, ale daje swoje dłonie i stopy do przybicia. I chociaż po ludzku jest w niej lęk przed cierpieniem, kiedy przychodzą trudności, chociażby cierpienie fizyczne, ona doświadcza go, odczuwa, prawdziwie cierpi, jednak wszystko to, co staje się jej udziałem, ofiarowuje Bogu, łącząc się z Jezusem w Jego Krzyżu. Poprzez łzy dziękuje Bogu i wielbi Go za tę możliwość, choć w tak niewielkiej mierze, uczestniczenia w Jego Krzyżu, w Jego cierpieniu, w Jego męce – uczestniczenia w Dziele Zbawczym.
To wszystko czyni miłość; nie zimna kalkulacja, nie wywody myślowe, argumenty umysłu, ale MIŁOŚĆ. Gdyby ktoś chciał przekonać kogoś samymi argumentami, logiką, rozumowaniem, nie przekona. Człowiek w pewnym momencie ucieknie, bo naturalną rzeczą jest, że człowiek lęka się cierpienia i robi wszystko, aby nie cierpieć Żeby zrozumieć zaproszenie Boga do uczestniczenia w Dziele Zbawczym skierowane do nas, trzeba otworzyć serce, przyjąć miłość i żyć miłością. Wtedy miłość Boga, która będzie w naszych sercach, przekona nas, da nam zrozumienie. Jego miłość w nas ukaże nam w innym świetle Krzyż. Kiedy dusza pojmie istotę Krzyża, kiedy pojmie istotę miłości, wtedy nie lęka się już, ale pragnie dokładnie tego samego, co jest pragnieniem Boga – PRAGNIE, BY KAŻDA DUSZA POZNAŁA BOŻĄ MIŁOŚĆ I BY KAŻDA W TEJ MIŁOŚCI NA WIEKI SIĘ ZANURZYŁA. Może się to dokonać tylko poprzez Krzyż.
Podczas tego Wielkiego Postu jesteśmy zaproszeni, by nieustannie trwać pod Krzyżem. Nieustannie, to znaczy 24 godziny na dobę. Co to oznacza w praktyce?
- Oznacza to, że kiedy się przebudzimy rano, z miłością spójrzmy na Jezusa Ukrzyżowanego i powiedzmy Mu, że pragniemy ten dzień spędzić u Jego stóp – pod Krzyżem; że pragniemy nieustannie Go adorować w swoim sercu. Zaprośmy wszystkich Świętych, poprośmy Aniołów, dusze czyśćcowe, by wypraszały nam tę łaskę nieustannego trwania pod Krzyżem. Wezwijmy swoich Patronów i swoich Aniołów Stróżów. Niech w sposób szczególny czują się zobowiązani, by nam w tym pomagać, a jednocześnie, by czynić to w naszym imieniu, gdy my będziemy wykonywać swoje obowiązki i nie będziemy w stanie angażować swego serca i umysłu, by trwać pod Krzyżem. Poprośmy też, by nieustannie nam przypominali o tym trwaniu pod Krzyżem w każdym momencie, kiedy będziemy mogli oderwać się od świata i chociaż na chwilę w swoim sercu w sposób duchowy znowu uklęknąć pod Krzyżem.
- Analizując to, co czynimy w ciągu dnia, starajmy się pozostawiać wszystkie rzeczy niekonieczne, wszystkie rzeczy, które nie są naszym obowiązkiem, nie są też obowiązkiem miłości. Pozostawiajmy te sprawy, by czas spędzić pod Krzyżem z Jezusem, by towarzyszyć Mu, kiedy wisi na Krzyżu, kiedy kona. Kiedy będzie możliwość uklęknięcia pod Krzyżem – czy to fizycznie, czy tylko duchowo – wyrażajmy swoją miłość do Niego. Nie musimy nic mówić, wystarczy, że będziemy kochać. To będzie nasze uczestnictwo w Jego Męce – kochać Go!
- W Godzinie Miłosierdzia w sposób szczególny cali starajmy się zanurzyć w Jego miłości i tak jak potrafimy, adorujmy Jezusa. Wtedy odmawiajmy Koronkę do Bożego Miłosierdzia i w miarę możliwości odprawiajmy Drogę Krzyżową. Ale też nie czyńmy tego szybko, w pośpiechu. Raczej sercem przylgnijmy do Jezusa. Może to być jedna Stacja, ale kiedy otworzymy serce, kiedy wylejemy całą swoją miłość przed Jezusem, kiedy spojrzymy na Niego, wtedy nie mówiąc nic, po prostu trwajmy razem z Nim, współczując. I tak pozostańmy tyle, ile możemy, na ile pozwolą nam nasze obowiązki. Po prostu bądźmy z Nim. Nie gońmy przez drogę krzyżową. Jakże często dusze zadają dodatkowe cierpienia Jezusowi przez to, że w pośpiechu odprawiają Drogę Krzyżową, bo chcą ją odmówić, chcą ją zaliczyć. Nie zatrzymują się ani przy jednej Stacji, nie zagłębiają się w cierpienie Jezusa, nie są z Nim. Biegną na Górę, nie patrząc na Jezusa, a potem zbiegają szybko w dół. One się nawet z Nim nie spotkały. A w tym spotkaniu przecież chodzi o to, byśmy mogli spojrzeć w oczy Jezusowi, by każdy z nas mógł zobaczyć w nich miłość. Kiedy nasz wzrok spotka się ze wzrokiem Jezusa, dopiero wtedy Jego miłość obejmie nasze serce. Dopiero wtedy zrozumiemy Jego miłość i będziemy mogli razem z Nim cierpieć.
Bóg zaprasza nas do współuczestniczenia w Jego cierpieniu, nie do zaliczania kolejnych modlitw. Bóg nie potrzebuje kolejnych wyrzeczeń, które nie dotykają serca, nie odmieniają duszy. Istotą Wielkiego Postu jest przemiana duszy, zbliżenie się do Jezusa, spotkanie się z Nim, poznanie miłości. To jest istota Wielkiego Postu! Można czynić różne postanowienia i nawet je wypełnić, a nie spotkać Boga i pozostać takim samym, jakim się było. A to jest wielka tragedia, dramat wielu dusz. To jest brak zrozumienia, po co jest czas Wielkiego Postu. Może się wydawać, że na razie od Środy Popielcowej minęło niewiele dni, może się wydawać, że mamy jeszcze czas, przecież Wielki Post trwa aż czterdzieści dni. Te czterdzieści dni miną bardzo szybko. Człowiek jest słaby i nie spostrzeże się, a będzie Wielkanoc. I wtedy ze smutkiem dusza może stwierdzić, że zmarnowała ten czas, nie przygotowała się, nie spotkała Jezusa i nie uczestniczyła w tym, co jest najważniejsze – w Triduum. Nie była przy Jezusie, gdy konał i w związku z tym, że nie doświadczyła Jego Męki i śmierci, nie mogła też doświadczyć Jego Zmartwychwstania. Prawdziwie żeby zrozumieć Zmartwychwstanie, żeby tego doświadczyć, trzeba najpierw z Jezusem być na Golgocie i razem z Nim umierać, Jego Ciało złożyć do grobu. Wtedy prawdziwie można doświadczyć Zmartwychwstania. Miłość daje tę możliwość.
Bóg zaprasza nas do Dzieła Zbawczego, do ratowania dusz. Jednak nie można tego pojmować w sposób zewnętrzny. Nie można nastawić się, że oto od tej pory będę ratować dusze, nie myśląc zupełnie o swojej duszy. Dopiero wtedy ratuje się dusze, kiedy człowiek sam zbliża się do Boga, bo to nie człowiek ratuje dusze, ale Bóg, posługując się człowiekiem. Dlatego dusza musi bardzo miłować, żyć w zjednoczeniu z Bogiem, aby Bóg mógł poprzez tę duszę ratować inne. A więc:
- Zadbaj o swoją duszę.
- Ty zakochaj się w Bogu, aby inni poprzez twoją duszę mogli doświadczać Jego miłości.
- Nie zbawiaj innych na swój sposób, swoimi wyobrażeniami o tym, jak to ma wyglądać.
- Nie naprawiaj świata. Ty zajmij się swoją duszą.
- Ty otwórz duszę na miłość Boga. Ty u miłuj Boga całym swoim sercem.
A gdy doświadczysz tej miłości, kiedy doświadczysz przemiany będziesz wiedział, co czynić, będziesz rozumiał, w jaki sposób Bóg ratuje dusze, posługując się tobą.
Matko Boża,Matko dusz najmniejszych pomóż nam abyśmy więcej kochali!JMKWRD