Jezus przygotowuje się już do Męki. Po to przyszedł na ziemię, aby wypełnić to jedno najważniejsze zadanie – ZBAWIĆ CAŁĄ LUDZKOŚĆ. Żył przez cały czas z tą świadomością, co nastąpi, do czego musi się przygotować. Gdy gromadził wokół Siebie uczniów, gdy wybierał grono Apostołów myślał o tych Trzech Dniach. W sposób szczególny myślał o Wielkim Czwartku, o Wielkim Piątku. Jezus wiedział, jak będzie wyglądał ten czas, wiedział dokładnie, co Go czeka. Do tego czasu chciał przygotować ludzkie serca. Aby przygotować ludzkie serca, musiał wyjawić, Kim jest i skąd pochodzi.
Jego pochodzenie jest zarówno ludzkie, jak i Boskie. Ludzie przede wszystkim patrzyli na Jezusa jako na człowieka, który pochodzi z jakiejś rodziny. Tę Rodzinę niektórzy znali. W momencie, kiedy Jezus mówi o swoim Boskim pochodzeniu, kiedy objawia swego Ojca, doświadcza niezrozumienia, doświadcza wręcz odrzucenia. Boskie pochodzenie Jezusa nie mieści się w ludzkich głowach; jest trudne do przyjęcia dla zamkniętych serc. Jednak jest ono niezmiernie ważne, ponieważ Jezus przychodzi, by objawić miłość Boga, by ta miłość zbawiła całą ludzkość. Kiedy naucza, kiedy mówi, pokazuje, objawia miłość i miłosierdzie, chce, by w ten sposób Bóg został poznany. Chce objawić ludzkim sercom swoją misję i zaświadczyć o tym, iż nie przychodzi sam od Siebie. Nie pojawia się znikąd, ale przychodzi od Boga. Przychodzi z bardzo konkretną nauką i przychodzi w konkretnym celu. Ta nauka – to MIŁOŚĆ, a celem jest – NAJWYŻSZY, NAJWIĘKSZY CUD MIŁOŚCI, CZYN MIŁOŚCI, a więc ZBAWIENIE, POKONANIE SZATANA DOKONANE NA KRZYŻU. Jezus co jakiś czas mówi o swojej łączności z Ojcem. Mówi, że przychodzi od Niego, że Jego nauka pochodzi od Ojca i że cokolwiek czyni, czyni, bo tak chce Ojciec, bo On został przez Ojca posłany, pouczony. Im bardziej Jezus ukazuje swoje pochodzenie, objawia, Kim jest; im bardziej objawia Bożą miłość, tym trudniej zamkniętym sercom zrozumieć tę prawdę i ją przyjąć; tym bardziej zaczyna doświadczać niezrozumienia i odrzucenia przez wiele serc do tego stopnia, że faryzeusze chcą Go zabić.
Ale przecież Jezus zgromadził grono przyjaciół. Miał Apostołów. Po to ich zgromadził wokół Siebie, by objawić Prawdę i by mogli tę Prawdę przyjąć. Oni przez trzy lata żyli z Jezusem dzień w dzień, chodzili z Nim, słuchali Jego nauk, widzieli dokonujące się przez Niego cuda, sami doświadczali od Niego ogromnej miłości. Zresztą Jezus nauczał nie tylko całe tłumy, On często brał tych dwunastu i tylko im wyjaśniał pewne rzeczy. On ich uczył, On ich wychowywał tak, jak wychowuje się dzieci. Patrząc na Niego, Apostołowie uczyli się miłości. Czuli, że przygotowuje ich do czegoś wielkiego, jednak ich ograniczone umysły i serca nie potrafiły zrozumieć w pełni tej nauki i tych zapowiedzi. Każdy z nich miał swoje wyobrażenie misji Jezusa i nie potrafili rozstać się ze swoim sposobem myślenia, pozostawić go. Jezus przed Męką co jakiś czas mówił im, co Go czeka, a jednak w tym momencie zamykały się ich serca. Ci, którzy wydawać by się mogło kochali Go, którzy zapewniali Go o swojej miłości, którzy usługiwali Mu, pomagali Mu, w tym momencie zamykali się na Prawdę. Nie przyjmowali słów o Męce.
Dlatego Jezus był bardzo samotny, dlatego czuł samotność nieustannie. Jako człowiek doświadczał nieustannie samotności. Kiedy przychodził do domu, kiedy co jakiś czas powracał, Maryja widziała Jego oczy, czuła sercem Jego smutek. Wiedziała, że z tym, co nosi w Sercu, jest sam tu na ziemi. Jezus żył w nieustannym złączeniu z Ojcem. I to z Nim omawiał każdy dzień, omawiał swoją misję. Wszystko przyjmował od Ojca i wszystko Ojcu oddawał. To Ojciec był Tym, który wiedział, który Go posyłał, który Go przygotowywał, który dzielił z Nim Jego smutek i Jego samotność.
Jako Matka Maryja doświadczała Jego samotności w swoim Sercu. Wiele razy, gdy przychodził do domu, siadał u Jej stóp, tak jak to czynił, gdy był dzieckiem i przytulał się. Maryja czuła wtedy, co dzieje się w Jego Sercu. Wtedy był niczym dziecko, które doświadczając samotności, szuka ramion matki, aby się w nie wtulić. Chociaż był dorosłym mężczyzną, potrzebował Matki. Potrzebował serca otwartego, które przyjmie Jego przygotowywanie się na Mękę; przyjmie Go jako Tego, który nie jest zwykłym człowiekiem, ale jest Bogiem, który chce objawić światu miłość. Dokona to w sposób niezwykły, straszliwy dla Niego samego. Tak jak każdy człowiek, potrzebował zrozumienia. Potrzebował drugiego serca, które będzie z Nim współczuło, które zrozumie, co przeżywa i będzie razem z Nim nieść ten ciężar.
Apostołowie nie potrafili otworzyć się na taką Prawdę. Cały czas była różnica między Jezusem a Apostołami. On był Nauczycielem, Mistrzem, a oni stale uczyli się, stale byli jak dzieci. Jezus potrzebował kogoś, kto będąc w jakimś stopniu na równi z Nim, rozumiejąc Go, będzie niósł z Nim świadomość, co Go czeka. Mimo udzielanej łaski Apostołowie nie potrafili otworzyć się na niezwykłe zaproszenie Jezusa do współuczestnictwa w Męce. Dlatego cierpienie Jezusa było jeszcze większe. BYŁ SAM. Był sam właściwie przez cały czas. NIE MIAŁ PRZY SOBIE CZŁOWIEKA – PRZYJACIELA, KTÓRY BY Z NIM WSPÓŁODCZUWAŁ TO SAMO, który by przyjął Jego misję, który by zgodził się na taką misję.
Pozostało już niewiele czasu do Triduum Paschalnego, dlatego mówimy o osamotnieniu Jezusa, przeżywaniu przez Niego samotności, choć był nieustannie wśród Apostołów. Ogromnym wyróżnieniem dla duszy jest możliwość współodczuwania z Jezusem. Jezus do tego współodczuwania zaprasza również każdego z nas. Można różnie odpowiedzieć na to zaproszenie, można różnie je przyjąć:
– można wykazać obojętność,
– można wykazać niezrozumienie,
– można stwierdzić, że właściwie nie wiadomo o co chodzi: modlę się, uczestniczę w Drodze Krzyżowej;
– można nie rozumieć tak do końca, na czym ta samotność Jezusa polega, przecież miał Ojca; z tym, że jak każdy człowiek, potrzebował również człowieka bliskiego sobie;
– ale można też na to niezwykłe zaproszenie ODPOWIEDZIEĆ MIŁOŚCIĄ.
Kiedy człowiek kocha, to nawet jeśli nie rozumie drugiej osoby, może współczuć z tą osobą i okazać chęć bycia z nią razem w trudnych chwilach. To jest pomocą dla tej osoby, pocieszeniem, umocnieniem – sama miłość. Więc i każdy z nas, choć nie do końca rozumie, choć nie wie, w jaki sposób mógłby współtowarzyszyć Jezusowi w Jego przygotowaniach, to JEŚLI KOCHA:
– może w pewnym stopniu współcierpieć z Jezusem,
– w pewnym stopniu ulżyć Jego cierpieniom,
– sprawić, że Jezus nie będzie się czuł już tak samotny.
Co roku Kościół przeżywa najpierw Wielki Post, potem Triduum Paschalne. To są miliony ludzi. I wśród tych milionów ludzi Jezus jest samotny, jest niezrozumiany. Większość dusz traktuje Wielki Post i Triduum jako wspomnienie przeszłości; jako coś, co się odbyło i jest tylko przypomnieniem tamtego wydarzenia. Nie posiadają stosunku emocjonalnego do Jezusa i do tych wydarzeń. Dość obojętnie przechodzą przez Wielki Post i Triduum, patrząc jak gdyby z zewnątrz. Natomiast Kościół nie po to przeżywa co roku Wielki Post i Triduum, by stanąć z boku i sobie przypomnieć o jakimś wydarzeniu, ale po to:
– by każdy człowiek mógł otworzyć serce i wejść w duchowy świat, przeżywając to wydarzenie jako dziejące się teraz,
– aby każdy mógł otworzyć serce i prawdziwie spotkać się z Jezusem,
– by to spotkanie było autentycznym spotkaniem z Bogiem; spotkaniem, które przemieni serce i życie człowieka;
– aby dzięki temu nastąpiło zbliżenie do Boga,
– aby człowiek zaczął prawdziwie żyć z Bogiem.
Dzisiaj otwarte są wrota świata duchowego. Dzisiaj Jezus doświadcza samotności. On przeżywa swoją samotność teraz, On teraz przygotowuje się do Męki. On teraz przemawia do tłumów i teraz tłumaczy Apostołom, co Go czeka. To teraz dokonuje się w świecie duchowym. Jest taka możliwość, trudna do pojęcia przeciętnemu człowiekowi, ale jest taka możliwość przeżywania wraz z Jezusem wszystkiego, co było Jego przeżyciem, co jest teraz Jego przeżyciem. On teraz przeżywa osamotnienie, bo nie rozumieją Go nawet ci najbliżsi.
Jeśli w twoim sercu jest choć trochę miłości, jeśli w twoim sercu jest pragnienie, by kochać Jezusa:
– wyraź to pragnienie;
– wyraź to, iż pragniesz towarzyszyć Jezusowi w każdym dniu Jego przygotowań;
– wyraź w swoim sercu, że Go kochasz i że przyjmujesz Go jako Tego, który pragnie zbawić ciebie i cały świat;
– że przyjmujesz Go jako Syna Bożego, jako Tego, który pochodzi od Boga Ojca i przynosi od Boga Ojca niezwykły dar miłości i miłosierdzia;
– wyraź swoją miłość;
Miej świadomość, że wokół Jezusa są faryzeusze, którzy słysząc o pochodzeniu Jezusa, gdy słyszą o powoływaniu się na Boga Ojca, jeszcze bardziej zapalają się nienawiścią i chęcią uciszenia Jezusa, zabicia Go. W ich sercach jest bunt, sprzeciw na Prawdę, którą objawia im Jezus.
- Ty tę Prawdę przyjmij!
- W swoim sercu przyjmij zjednoczenie Jezusa z Ojcem i z Duchem!
- Przyjmij całą Prawdę, którą objawia Jezus Żydom!
Nie przyjmowanie Jego nauki, Prawdy, którą przynosi – Prawdy o Ojcu, Prawdy o Nim, Prawdy o miłości Boga do człowieka, Prawdy o Zbawieniu – JEST CIERPIENIEM JEZUSA. Ty możesz przyjąć tę Prawdę.! W ten sposób okażesz miłość Jezusowi.
Św. Tereska od Dzieciątka Jezus zapragnęła być ofiarą miłości. Mając łaskę zrozumienia, iż Bóg cały wypełniony jest miłością i tą miłością pragnie obdarzać każdego człowieka – a jednak zdając sobie sprawę, że człowiek nie przyjmuje tej miłości i Bóg cierpi, bo miłość nie jest przyjmowana – zapragnęła całą tę miłość przyjąć, stając się ofiarą miłości. Nasza Wspólnota idzie tą drogą – Maleńką Droga Miłości – i każdy z nas na swój sposób, tak jak potrafi i rozumie, również stara się przyjmować miłość i kochać tą miłością. Możemy – jak św. Tereska – PRZYJĄĆ NA SIEBIE CAŁĄ MIŁOŚĆ, OFIAROWAĆ SIĘ BOGU JAKO OFIARA MIŁOŚCI.
Oddanie się Bogu na ofiarę niesie pewne skutki. Bóg obdarza taką duszę ogromną łaską. Dusza ta staje się bardziej wrażliwa na uderzenia Serca Bożego, tzn. lepiej odczuwa miłość Bożą, rozumiejąc potrzeby Bożego Serca, rozumiejąc niejako Jego smutki i radości.
- Jeśli w twoim sercu powstaje takie pragnienie, aby rzeczywiście kochać Boga największą miłością, by współodczuwać z Nim wszystko, co się dzieje w Jego sercu, by towarzyszyć Jezusowi na Jego drodze, w Jego misji na ziemi, by współcierpieć z Nim, współczuć z Nim – WYRAŹ SWOJĄ MIŁOŚĆ DO NIEGO, powiedz o swojej miłości do Boga.
- Jeśli doświadczasz, iż w twoim sercu tak za bardzo tej miłości nie ma i nawet cierpisz z tego powodu, że nie potrafisz kochać, powiedz Bogu, że ty PRAGNIESZ KOCHAĆ, że WYRAŻASZ TAKĄ WOLĘ, IŻ CHCESZ PRZYJĄĆ CAŁĄ JEGO MIŁOŚĆ, jaką On zlewa na dusze; całą Jego miłość, której nie przyjmują dusze, ty przyjmiesz i od tej pory chcesz być całkowicie Jego, należeć do Niego.
Składasz siebie Bogu na Ołtarzu w ofierze miłości, aby przyjmować wszystko to, co jest w Jego Sercu, aby razem z Nim przeżywać dokładnie drogę Jezusa. To nawet nie będzie pójście obok, ale bycie niejako w Sercu Jezusa i w Jego Sercu przeżywanie tego wszystkiego, co On doświadcza.
Były, są i będą, choć nieliczne, to jednak będą takie dusze, które idąc tą samą drogą, którą przeszła św. Tereska od Dzieciątka Jezus, drogą, którą szła sł.B. s. Konsolata, dusze te zjednoczone z Jezusem razem z Nim niosą Krzyż i uczestniczą w Dziele Zbawienia dusz. To one, będąc w sercu Jezusa, podtrzymują istnienie świata. Wszystko dzieje się mocą Bożą, ale te dusze mają w tym ogromny udział. A Jezus dzięki tym duszom nie jest samotny. Może im powierzać swoje tajemnice, tajemnice Dzieła Zbawczego; powierzać wszystko, co się z tym Dziełem wiąże, a przede wszystkim na nich może składać całą miłość odrzucaną przez inne dusze.
Jeśli w swoim sercu czujesz to Boże zaproszenie, to:
- Złóż swoje serce na Ołtarzu i oddaj Bogu na ofiarę miłości.
- Powiedz, że ty pragniesz przyjąć całą Jego miłość, że pragniesz towarzyszyć Jezusowi we wszystkim, że pragniesz Go kochać najgoręcej.
- Powiedz, że nie chcesz, aby czuł się samotny. W tobie ma przyjaciela. To prawda – słabego, małego, ale przyjaciela, który otwiera swoje serce, bo pragnie Go bardzo kochać; przyjaciela, który sercem będzie starał się zrozumieć.
- Powiedz, że ty wierzysz, że jest Synem Boga, że od Niego przychodzi i że wypełnia misję przez Niego powierzoną.
- Podziękuj Mu za to wszystko, co czyni; za to wszystko, czego dokonuje dla ciebie również.
- Wyraź pragnienie należenia do Niego całym sobą.