Duszo najmniejsza, pełna miłości Bożej. W twoje serce Bóg składa swoją boleść. Smutek swój powierza tobie. Całą ciebie pragnie mieć przy sobie. Bądź Mu pocieszeniem, bądź podporą, bądź ukojeniem.
Spójrz na Marię Magdalenę. Taką ciebie Jezus pragnie dzisiaj przy sobie. On rozmawia z ludźmi. Odpiera ich ataki. Przyjmuje chorych. Poucza, karci, pociesza. W końcu ma chwilę, aby odpocząć. Za moment znowu będzie cały dla tych, którzy Go potrzebują. Również dla tych, którzy Go atakują. Jak bardzo męczą Jezusa ich podchody, ciągłe próby udowodnienia Mu, kim nie jest. A Magdalena po prostu cicho przychodzi, wylewa łzy na Jego stopy, wylewa olejek na Jego głowę. Namaszcza Go. W jej oczach Jezus widzi miłość. Widzi wierność. Widzi uległość. Jakże ona Go kocha – miłością czystą, miłością wdzięczną za uwolnienie z grzechu, z przywiązania do grzechu; miłością pełną wdzięczności za przebaczenie, za umiłowanie jej taką, jaką jest. Nie pyta, nie prosi, nie czyni nic, co zajmowałoby Jezusa, Jego czas. Korzysta z chwili, gdy On gości w jej domu i wyznaje czynem swoją miłość. Okazuje swoją wierność, swoje poddanie. Jest cicha. Jest milcząca. Tylko łzy spływające po twarzy mówią same za siebie.
Bądź dzisiaj przy Jezusie jako Magdalena. Staraj się wszystko ofiarowywać Jezusowi w tym geście namaszczenia. Oddawaj każdą sprawę, rzecz, sytuację. Wyznawaj swoją małość poprzez wycieranie Jego stóp swoimi włosami. Bądź przy Jezusie, który smuci się, bo przed Nim jest męka. Widzi ją. Rozmawia z faryzeuszami i widzi ich serca. Knują zawzięcie na Jego oczach. Nie zdają sobie sprawy, że Jezus będąc Bogiem, wie o każdym ich kroku, każdej myśli, każdym posunięciu. Zna intencje, z jakimi zadają pytania. Widzi sekunda po sekundzie wszystkie wydarzenia, widzi udział w tym każdego z nich. Jakiż smutek zawładnął Sercem Jezusa! On prosi, abyś dzisiaj szczególnie godziła się na wszystko, co ciebie spotyka. Abyś przyjmowała cicho i spokojnie, z myślą o Nim. Dla Niego to czyń. Jemu ofiaruj z miłości. Znoś, cierp i milcz. W ten sposób będziesz Mu towarzyszyć. Nie zajmując Go sobą, będziesz najbliżej Jego zbolałego Serca. Nic nie mówiąc, będziesz je pocieszać. Wylewając swoje łzy, będziesz namaszczać Jezusa na śmierć.
Ileż miłości wylewało się z serca Magdaleny. Miłość jej otaczała Jezusa, dotykała i stanowiła cichą podporę w tym trudnym czasie. Ona jedna wyczuwała to wszechogarniające Go cierpienie, mimo iż na ustach miał uśmiech. W Jego oczach czytała ten ból. Duszo najmniejsza, bądź Mu dzisiaj Magdaleną. Bądź tą, która nic nie mówi, ale czyni wiele, kocha najwięcej. Nie zwraca uwagi na komentarze. One dla niej nie istnieją. Czyni to, co czuje sercem. Tym się kieruje. Jezus potrzebuje twojej miłości. Miłości, która nie czeka, aż Jezus uzdrowi, nie woła, by pocieszyć, ale która wychodzi naprzeciw Jezusa i pragnie dać Mu samą siebie, by pocieszyć Jego Serce, by chociaż trochę podnieść Go na duchu. Która sercem wyczuwa potrzeby Jezusa i stara się im zaradzić. Która chciałaby oddać życie, aby On tylko tak bardzo się nie smucił. Jezus potrzebuje twojej obecności – cichej, wiernej, pełnej miłości. Potrzebuje ciebie, właśnie ciebie, duszo wybrana, duszo umiłowana, duszo, w której Jezus zakochał się bez pamięci, której już dawno wszystko przebaczył, a grzechy zapomniał. Miłuj Go – najmilsza duszo Jezusa. Miłuj Go, Jego oblubienico. Pociesz Jego Serce, które już teraz krwawi z bólu, ze smutku. Pociesz swojego Zbawiciela, swojego Boga. Dzisiaj to On potrzebuje twojej miłości. Kochaj Go.